Hipokrates był za życiem

(fot. jasleen_kaur / flickr.com)
Ewa Maria Prokop / slo

Przysięga lekarska określa normy etyczne tej profesji od czasów Hipokratesa do dzisiaj. Współczesne zmiany w jej treści - dyskretnie, lecz konsekwentnie otwierające furtkę dla subiektywnego rozumienia dobra - każą jednak pytać, czy słuszne jest uznanie jej jako wykładni zasad etyki w tym zawodzie.

Powołanie to dar i droga zarazem. To dzięki powołaniu lekarz jest w stanie przyswoić sobie ogromną wiedzę, normy etyczne i jednocześnie obdarzać ciepłem i dobrem swoich pacjentów. Każdy potrzebuje drogowskazów, dzięki którym mądrość i odpowiedzialność będą spójnie kształtowane, bowiem sama intuicja bywa zawodna. Wzory starszych kolegów, lektura o treści etycznej, własne przemyślenia oraz treść przysięgi włączającej do grona lekarzy są fundamentem kształtowania się lekarskiego sumienia.

Dla każdego lekarza kluczowym momentem jest otrzymanie dyplomu ukończenia studiów i przypieczętowanie swojej decyzji, praw i obowiązków poprzez wymówienie słów przysięgi, która jest równoznaczna z formalnym przyjęciem go do gremium lekarskiego. Bez złożenia przysięgi lekarskiej nie jest się lekarzem.

Jej słowa nie mówią o spostrzegawczości lekarza czy trafności diagnoz - tę kwestię sprawdziły już liczne egzaminy i dodatkowo zweryfikuje czas. Mówi ona o normach etycznych, które (mimo że ciągle zapominane) są dla pacjentów zasadnicze. Warto jednak przyjrzeć się temu, jak przysięga lekarska ewoluowała od momentu powstania i gdzie dokładnie stawia granice stanowi lekarskiemu. Czy ma ona wystarczający związek z sumieniem lekarza?

DEON.PL POLECA


Pierwszym w dziejach ludzkości oficjalnym ślubowaniem każdego świeżego adepta sztuki lekarskiej była przysięga, sformułowana przez samego Hipokratesa cztery wieki przed Chrystusem (zob. ramka). Osadzona w starożytnej tradycji i religii greckiej nie tyle ukazywała porządek etyki ogólnej czy algorytmy postępowania w danych przypadkach medycznych, ale stanowiła niejako kodeks postępowania osoby włączonej do zaszczytnego grona lekarzy.

Mówiła ona o tym, jakie lekarz powinien spełniać obowiązki, by służyć dobru pacjentów. Bazowała na typowo paternalistycznej relacji lekarz - pacjent: to lekarz wiedział najlepiej, jak można pomóc pacjentowi i musiał zrobić wszystko, by go uleczyć. Nie była brana pod uwagę decyzja chorego - zresztą wiedza medyczna była wówczas przekazywana z pokolenia na pokolenie na zasadzie niejako sztuki tajemnej - dlatego przeciętny zjadacz chleba nie wiedział zupełnie nic na temat alternatywnych metod postępowania. Należy także pamiętać, że w owych czasach lekarzowi za błąd w sztuce lub nawet za nieuleczenie pacjenta groziły okrutne kary, dlatego nie mógł on sobie pozwolić na zbyt duży udział woli pacjenta w terapii.

Hipokrates za życiem

Przejdźmy jednak do sedna sprawy. Hipokrates bardzo stanowczo i jednoznacznie wypowiada się na temat życia ludzkiego. Uważa, że lekarz ma chronić chorych i sprzeciwiać się zabijaniu, nawet na własne życzenie pacjenta; a także ma sprzeciwiać się zabiciu małego człowieka, uzależnionego w swoim rozwoju od matki. Z całą świadomością potępia eutanazję i aborcję.

Ciekawy jest zapis, dotyczący podziału między medycyną a chirurgią. Jednoznacznie przekazuje on, że chirurgia musi być zadaniem dla zupełnie innej grupy zawodowej. Lekarz nie może "splamić się" przeprowadzaniem operacji, otwieraniem ciała pacjenta.

Już za czasów Hipokratesa podkreślano szczególną funkcję tajemnicy zawodowej. Lekarz miał być niewidzialnym mędrcem-gościem w życiu człowieka, przynoszącym ulgę w cierpieniu. Jego życie miało być dobre, jawić się miał jako osoba godna naśladowania w swojej niewinności. Tak Hipokrates widział ideał lekarza i budowanie w społeczeństwie zaufania dla swojej profesji.

To dokładne omówienie przysięgi ma za zadanie ukazać różnicę pomiędzy wymaganiami, jakie obecnie stawia się lekarzom, a wizją Hipokratesa. Część zapisów z biegiem czasu oczywiście się zdezaktualizowała. Po wiekach zmian ludzkiej mentalności, rozwoju medycyny, doświadczeniu wojen światowych, również przysięga wymagała istotnych zmian formalnych. Najprostszy przykład: nie miałoby w naszych czasach sensu przysięganie na Apollina.

Szacunek zachowam

W 1948 r. Światowe Stowarzyszenie Medyczne zdecydowało o konieczności sporządzenia nowej formy tekstu, który nazwano Deklaracją Genewską. Okazało się wkrótce, że praca przy tym dokumencie, mająca go udoskonalić i ujednolicić dla wszystkich kultur, stała się wśród lekarzy przyczyną powolnego rozluźniania norm, wcześniej uznanych za pewniki.

Zapis o czystości i niewinności życia lekarskiego nie został włączony do deklaracji - odtąd lekarz nie musiał ślubować, że będzie wzorem dla innych. Deklaracja dyskretnie otworzyła również furtkę dla eutanazji, nie wspominając ani słowem o uśmiercaniu chorych na własne życzenie. Oto co mówi na temat życia: "Zachowam najwyższy respekt dla życia ludzkiego od chwili jego poczęcia. Nawet pod wpływem groźby nie użyję mojej wiedzy lekarskiej przeciwko prawom ludzkości".

Deklaracja uznaje przez to początek życia w momencie zapłodnienia i chroni je, uniemożliwiając jednocześnie lekarzowi udział w procederze aborcji. Zaznacza się tutaj również wpływ wojennych eksperymentów na ludziach i jednoznacznie pragnienie odżegnania stanu lekarskiego od tak niehumanitarnych zachowań.

Jednak w przeciągu kolejnych lat coraz bardziej liberalnie pojmowane ideologie i rosnące przyzwolenie społeczne na kontrolę urodzeń, hormonalną antykoncepcję, środki wczesnoporonne czy aborcję, a także pojawiające się pierwsze próby zapłodnienia pozaustrojowego, z którym zaczęto wiązać coraz większe nadzieje - sprawiły, że znowu prowadzono zmiany do dokumentu.

Szczególnie niepokojące są te dotyczące życia ludzkiego. W 1984 r. tekst deklaracji mówił: "Zachowam najwyższy szacunek dla życia ludzkiego od jego początku". Oznacza to, że moment rozpoczęcia życia pozostawiony jest wolnej interpretacji lekarza, w zależności od jego sumienia. Nie rozstrzyga obiektywnego faktu. Wyobraźnia skłania do zgody na argument, że dziecko w łonie matki żyje i jest człowiekiem, jednak ten zapis umożliwia przesunięcie granicy i pozwala na manipulacje w obrębie wczesnych stadiów embrionalnych człowieka. W 2005 i 2006 r. zapisy uległy dalszym zmianom, uzyskując ostateczny na tę chwilę, jakże prosty i wymowny w aspekcie wyżej przytoczonych kwestii, wydźwięk: "Zachowam najwyższy szacunek dla życia ludzkiego". W tym przypadku generalizacja nie służy interesowi jednostki.

Relatywizacja

I tak od zdecydowanego zakazu uśmiercania bez względu na okoliczności przechodzimy do zasady, że lekarz ma życie szanować. Jednak żadna z tych form nie jest zawarta w Przyrzeczeniu Lekarskim, które polscy lekarze składają na początku swej drogi zawodowej*.

Ze zamian, jakie dokonywały się w przeciągu kilkudziesięciu lat w dokumencie, który funkcjonował od 24 wieków, widać jasno, że ich celem nie było "wyczyszczenie" przysięgi z nieaktualnych zapisów (jak mitologia, niewolnictwo, separacja chirurgii), ale zmiana zasad etyki i wtargnięcie do medycyny subiektywnego rozumienia dobra.

Tekst przysięgi sam w sobie nie dopuszcza wyrządzania zła pacjentowi, jednak w praktyce ta relatywizacja pozwala na różną interpretację w zależności od ukształtowania sumienia lekarza. W praktyce nie prowadzi to do zachowania godności istoty ludzkiej, ale do używania ciała człowieka w celach naukowych czy spełniania życzeń pacjentów. Użyte w przysiędze słowo "służyć" oznacza "działać w interesie czegoś lub dla czyjegoś dobra". Pacjent ma coraz większy wpływ na decyzje odnoszące się do jego życia, a nawet życia innych ludzi. Od lekarza oczekuje się, że będzie wykonywał nawet wyroki poparte decyzjami błędnymi w swej naturze i sprzecznymi z jego sumieniem.

Co dalej?

Czy za kilka lat możemy się spodziewać kolejnych zmian w Deklaracji Genewskiej, które mogą mieć przełożenie na Przysięgę Lekarską składaną przez polskich lekarzy? Jak daleko posunie się wyobraźnia autorów?

Na szczęście nie musimy się godzić na tak daleko idące zmiany. Leczenie w oparciu o prawo naturalne zdecydowanie mieści się w samym sercu przysięgi i jest z nią zgodne. Jest ona jednak szersza i akceptuje również działania sprzeczne ze Słowem Bożym. Tak więc nie każde działanie zgodne z Przysięgą Lekarską jest w zgodzie z prawem naturalnym.

Obecnie na całym świecie powstają organizacje zrzeszające lekarzy wyznających hipokratejski system wartości. Wspierają się oni w wyznawanych przez siebie zasadach i mówią głośno o kolejnych atakach na życie i zdrowie ludzkie. Bazują najczęściej na nauczaniu Kościoła Katolickiego, które nie zostawia żadnych wątpliwości w interpretacji praw i obowiązków stanu lekarskiego.

Czy więc słuszne jest uznawanie przysięgi jako ostatecznej odpowiedzi na pytanie, co jest dobre a co złe? Czy pracownicy służby zdrowia uznający prawo naturalne muszą przeciwstawiać się zasadom panującym w swojej profesji?

By dodać otuchy i odpowiedzieć na postawione wyżej pytania, pozwolę sobie przytoczyć słowa Jana Pawła II, wypowiedziane do uczestniczek Kongresu Położnych 26.01.1980 r. Niech będą mottem lekarzy opowiadających się po stronie życia:
"Zadaniem Waszym jest świadczyć wobec wszystkich o czci i szacunku, jakie żywicie w sercach dla życia ludzkiego. Bronić go odważnie w razie potrzeby, odmawiać współpracy w jego bezpośrednim niszczeniu. Nie ma takiej ustawy ludzkiej, która usprawiedliwiałaby czynność w istocie złą, a tym bardziej zobowiązywała kogokolwiek do zgody na nią. Prawo bowiem czerpie swą moc wiążącą z tej funkcji, jaką - zgodnie z prawem Bożym - spełnia na rzecz dobra wspólnego; to zaś jest dobrem w tej mierze, w jakiej służy dobru osoby. I dlatego wobec ustawy bezpośrednio sprzecznej z dobrem osoby, negującej samą osobę przez odbieranie jej prawa do życia, chrześcijanin - pamiętny na wypowiedziane przed Sanhedrynem słowa apostoła Piotra: «Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi» (Dz 5,29) - nie może nie demonstrować w sposób kulturalny, ale stanowczy swojego sprzeciwu".

***

*Przysięga Hipokratesa

Przysięgam na Apollina, lekarza, na Asklepiosa, Hygieę i Panaceę oraz na wszystkich bogów i boginie, biorąc ich za świadków, że wedle mej możności i zdolności będę dochowywał tej przysięgi i tego zobowiązania.

Mistrza mego w tej sztuce będę szanował na równi z rodzicami, będę się dzielił z nim swym mieniem i na żądanie zaspokajał jego potrzeby; synów jego będę uważał za swych braci i będę uczył ich swej sztuki, gdyby zapragnęli się w niej kształcić, bez wynagrodzenia i żadnego zobowiązania z ich strony; prawideł, wykładów i całej pozostałej nauki będę udzielał swym synom, synom swego mistrza oraz uczniom, wpisanym i związanym prawem lekarskim, poza tym nikomu innemu.

Będę stosował zabiegi lecznicze wedle mych możności i zdolności ku pożytkowi chorych, broniąc ich od uszczerbku i krzywdy.

Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie.

W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.

Nie będę kroił, nawet cierpiącego na kamień, lecz pozostawię to mężom, którzy rzemiosło to wykonują.

Do jakiegokolwiek wejdę domu, wejdę doń dla pożytku chorych, wolny od wszelkiej chęci krzywdzenia i szkodzenia, jako też wolny od pożądań zmysłowych, tak względem niewiast jak mężczyzn, względem wolnych i niewolników.

Cokolwiek bym podczas leczenia czy poza nim w życiu ludzkim ujrzał czy usłyszał, czego nie należy rozgłaszać, będę milczał, zachowując to w tajemnicy.

Jeżeli dochowam tej przysięgi i nie złamię jej, obym osiągnął pomyślność w życiu i pełnieniu swej sztuki, ciesząc się uznaniem ludzi po wszystkie czasy; w razie jej przekroczenia i złamania niech mię los przeciwny dotknie.

Przyjmuję z szacunkiem i wdzięcznością dla moich Mistrzów nadany mi tytuł lekarza i w pełni świadomy związanych z nim obowiązków przyrzekam:

  • obowiązki te sumiennie wypełniać;
  • służyć życiu i zdrowiu ludzkiemu;
  • według najlepszej mej wiedzy przeciwdziałać cierpieniu i zapobiegać chorobom, a chorym nieść pomoc bez żadnych różnic, takich jak: rasa, religia, narodowość, poglądy polityczne, stan majątkowy i inne, mając na celu wyłącznie ich dobro i okazując należny im szacunek;
  • nie nadużywać ich zaufania i dochować tajemnicy lekarskiej nawet po śmierci chorego;
  • strzec godności stanu lekarskiego i niczym jej nie splamić, a do kolegów lekarzy odnosić się z należną im życzliwością, nie podważając zaufania do nich, jednak postępując bezstronnie i mając na względzie dobro chorych;
  • stale poszerzać swą wiedzę lekarską i podawać do wiadomości świata lekarskiego wszystko to, co uda mi się wynaleźć i udoskonalić.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Hipokrates był za życiem
Komentarze (2)
PW
pieniądz wrogiem przysięgi
27 kwietnia 2014, 23:12
"bo kto przysięgę naruszy ... ach biada jemu za życia biada i biada jego złej duszy..." A.Mickiewicz
L
lili
27 kwietnia 2014, 13:44
Ogółem bzdura srowita o tym Hipokratesie! Zaiste powiedział, że nigdy nikomu nie poda żadnej substancji farmakologicznej, która mogłaby doprowadzić do poronienia, czy też śmierci ale informował osobę co należy czynić, by uzyskać porządany efekt. Tak samo z eutanazją...położył przykładowo tablętkę na stole pacjenta i odszedł...nigdy nikomu jej nie podał, wiec nie złamał swojej zasady. Trzeba było zgłębiać wiedzę trochę bardziej niż opierać się wyłącznie na info z wikipedii.