POChP kradnie nie tylko oddech
Lepszy dostęp do rehabilitacji oddechowej, domowej tlenoterapii, wcześniejsze podawanie nowoczesnych leków oraz system kompleksowej opieki nad pacjentem poprawiłyby długość i jakość życia chorych na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP) - uważają eksperci.
Swoje propozycje zmian w tym zakresie specjaliści ds. chorób płuc przedstawili w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie. Podkreślali, że inwestycja w nie jest opłacalna, bo ciężkie postacie POChP i zaostrzenia choroby, będące główną przyczyną hospitalizacji, generują najwięcej wydatków z budżetu państwa. Z danych zaprezentowanych przed dr. Tadeusza Zielonkę z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego wynika, że POChP generuje więcej kosztów niż astma i zapalenie płuc.
POChP kradnie nie tylko oddech
Głównym czynnikiem ryzyka POChP jest palenie tytoniu, zaznaczył dr Zielonka. Palacze stanowią aż 90 proc. wszystkich pacjentów z tym schorzeniem. Wśród pozostałych 10 proc. znajdują się osoby, które - np. z powodów zawodowych - były narażone na toksyczne pyły i gazy, a także bierni palacze.
Choroba rozwija się średnio przez 20-30 lat. Pacjenci często nie zwracają uwagi na jej pierwsze objawy - jak zadyszka przy wchodzeniu po schodach, kaszel, odksztuszanie plwociny - bo uważają je za normalne u palaczy. A u części z nich objawy mogą długo nie występować. Nieleczona POChP stopniowo pogarsza przepływ powietrza przez drogi oddechowe, tak że z czasem pacjentom zaczyna brakować tchu nawet podczas zwykłych czynności. W schyłkowej postaci choroby, gdy pojawia się niewydolność oddechowa, trzeba stosować przewlekłą tlenoterapię, a niektórzy chorzy wymagają również respiratora.
Poza tym, POChP dotyczy nie tylko oskrzeli i płuc, ale całego organizmu. Stan zapalny, który toczy się w układzie oddechowym wywiera negatywny wpływ na inne narządu i tkanki. Dlatego pacjenci z tym schorzeniem są bardziej narażeni na choroby układu krążenia, jak zawał serca, niewydolność krążenia, powikłania zakrzepowo-zatorowe, częściej doznają złamań kości, cierpią na cukrzycę typu 2, są niedożywieni, mają zaburzenia poznawcze i umierają średnio o 10-15 lat wcześniej niż ich rówieśnicy. - My mówimy, że na POChP chorują nie tylko płuca, ale cały człowiek - powiedział dr Dąbrowiecki.
Niestety, szacuje się, że w Polsce tylko połowa chorych na POChP ma zdiagnozowane schorzenie i leczy się. A według niektórych danych, odsetek ten wynosi 20 proc., powiedział dr Zielonka
Lepsza organizacja, to lepsze efekty terapii
Zdaniem specjalistów, wczesna wykrywalność POChP wzrosłaby znacznie, gdyby osoby z grup ryzyka, tj. palące obecnie lub w przeszłości, które ukończyły 40 lat, raz do roku wykonywały badanie spirometryczne. Dostępność do tych badań jest obecnie niewystarczająca, gdyż wielu lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej nie dysponuje spirometrem i kieruje pacjentów do pulmonologa, do którego czeka się miesiąc lub dłużej.
Według dr Zielonki, doświadczenia francuskie wskazują, że wystarczyłoby, aby lekarze POZ dysponowali elektronicznymi minispirometrami, które pozwalają wstępnie zidentyfikować pacjentów wymagających konsultacji pulmonologa. Koszt takiego urządzenia wynosi ok. 500 zł.
Jak zaznaczyła prof. Anna Doboszyńska z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, leczenie pacjentów z POChP ma na celu złagodzenie objawów oraz zmniejszenie liczby zaostrzeń. Zahamowanie postępu choroby jest możliwe na wczesnym jej etapie, ale tylko gdy pacjent rzuci palenie. Dlatego eksperci podkreślali, że leczenie uzależnienia od nikotyny powinno być integralnym elementem terapii osób z POChP. Tymczasem, w Polsce poradnie antynikotynowe są likwidowane, bo przyczyniają się do zadłużania placówek medycznych.
Dr Zielonka ocenił, że chorzy na POChP w Polsce nie mają też dobrego dostępu do rehabilitacji oddechowej oraz domowej tlenoterapii, która jest potrzebna pacjentom w najbardziej zaawansowanym stadium choroby. Metody te nie tylko wydłużają życie chorych, ale też poprawiają jego jakość.
Według niego, dużym problemem jest zbyt niska punktowa wycena procedur medycznych stosowanych u chorych na POChP. To za jej przyczyną w Polsce nie przyjęła się tzw. opieka pośrednia. Jak wyjaśnił PAP specjalista, chodzi o tworzenie oddziałów, na których pacjentów z zaostrzeniem POChP poddawano by nieinwazyjnej wentylacji. Chorzy ci często nie kwalifikują się na oddział intensywnej terapii, gdzie podłącza się ich do respiratora (metoda inwazyjna - PAP). Obecne, są oni zostawiani sami sobie, bo tworzenie oddziałów opieki pośredniej nie jest opłacalne.
Lekarze ocenili też, że w Polsce chorzy na POChP nie mają dostępu do nowoczesnych leków z powodu braku refundacji, choć nieraz analizy wskazują, że byłaby opłacalna. Prof. Karina Jahnz-Różyk z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego podała za przykład nowy lek rozszerzający oskrzela o nazwie indakaterol (beta-2-mimetyk o przedłużonym działaniu). Wystarczy go podawać jeden raz dziennie, co znacznie poprawia przestrzeganie zaleceń lekarskich przez pacjentów. - Refundacja tego leku wygenerowałaby oszczędności pozwalające na kompleksowe leczenie tysiąca dodatkowych chorych rocznie - wyliczała.
Zdaniem specjalistki, gdyby opieka nad chorymi z POChP była w Polsce lepiej zorganizowana wielu kosztów związanych z ich leczeniem można by uniknąć.
W Polsce wariant takiego modelu został opracowany przez prof. Ewę Jassem z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego. Obecnie jest on testowany w Szpitalu Specjalistycznym w Chojnicach (województwo pomorskie). Praca zespołu terapeutycznego jest koordynowana przez pielęgniarkę, a w jego skład wchodzą też opiekunki medyczne, które odwiedzają chorych w domach i podczas rozmowy edukują na temat choroby, jej leczenia, np. prawidłowego stosowania inhalatora, pokazują proste ćwiczenia fizyczne mogące poprawić stan pacjenta. Projekt jest finansowany z funduszy samorządowych.
Skomentuj artykuł