Budować poczucie braterstwa – utopia czy powołanie chrześcijanina?

Depositphotos.com (32392707)

Świat został stworzony dla całej ludzkiej rodziny. Dobra tej ziemi, np. powietrze, woda, pożywienie, środowisko naturalne mają służyć wszystkim. Dzisiaj jednak, jesteśmy podzieleni i skonfliktowani, jak nigdy dotąd. Trudno znaleźć jakąkolwiek instytucję międzynarodową, zdolną do promowania pojednania i łączącą poszczególne strony porozdzierane różnorakimi ‘konfliktami interesów’, nie mówiąc już o tworzeniu klimatu porozumienia i współpracy dla dobra całej społeczności ludzkiej. Idziemy ku katastrofie?

Kiedy w latach 1988-91 studiowałem teologię na Bobolanum w Warszawie były to lata przełomu politycznego, po którym runął wschodnioeuropejski blok komunistyczny. Skończył się ‘idealny’ system, a kapitalizm tryumfował, wydawał się zwycięski i był niemal remedium na całe zło. Jedna z tez, jakie wówczas się pojawiały w teologii moralnej to ta, że dobra tej ziemi przeznaczone są dla wszystkich, dla ludzkości. Brzmiało to w naszych uszach trochę ‘komunistycznie’ (nawet sobie żartowaliśmy, że najbardziej z tego ucieszą się pewnie Chińczycy), ale trudno byłoby nie przyznać racji tym tezom chrześcijańskiej teologii. Problemem tylko było, jak je wprowadzić w życie i kto miałby być tego gwarantem.

DEON.PL POLECA



Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Zarówno pod względem politycznym, gospodarczym, a nawet psychologicznym. Z dwubiegunowego świata Zachód kontra Wschód mamy teraz rzeczywistość wielobiegunową, bo swoje aspiracje mają kraje Azji, Ameryki Południowej czy Afryki, a nawet sama Europa, choć łączy się w UE to jednak wciąż trzeszczy przez konflikty interesów poszczególnych krajów. Nie nauczyliśmy się działać dla dobra powszechnego, ale wciąż przeważa logika silniejszego, która narzuca rozwiązania faworyzujące potentatów.

Jest rzeczą wręcz dramatyczną ‘zapaść’ wszelkiego rodzaju instytucji międzynarodowych z ONZ na czele. One nie tylko, że nie mają wpływu na decyzje rozjemcze w wielu konfliktach, a na dodatek, jak w wojnie w Ukrainie, Rosja, stały członek Rady Bezpieczeństwa, jest tam agresorem, którego nie wiadomo kto i jak miałby powstrzymać.

Bardzo ważnym wydarzeniem w relacjach międzynarodowych i w uświadomieniu sobie wzajemnych powiązań była pandemia sprzed kilku lat. Przeorała ona wiele struktur i mechanizmów społecznego funkcjonowania. Uświadomiła nam człowieczą kruchość i współzależność, która nic sobie nie robi z granic administracyjnych, zasobności portfela (choć tu można by dyskutować) czy afiliacji religijnej lub politycznej. Do dzisiaj nie będziemy mieli także jednoznacznych wniosków co do tego czy obostrzenia były dobre, czy narzucone restrykcje cokolwiek zmieniały, jak też co do źródła tej pandemii, ewentualnej odpowiedzialności za nią i perspektyw do uniknięcia podobnych przypadków w przyszłości.

Kiedy mówimy, że dobra tej ziemi są przeznaczone dla wszystkich, i tak chciał Bóg, bo tak stworzył świat, wielu żachnie się na taką perspektywę. I to wcale nie dziwi. Popatrzmy na to jednak z innej strony. Czy sprawiedliwe jest, żeby trochę ponad 2 tys. najbogatszych osób, w większości z krajów Ameryki Północnej, Europy i Azji miało majątek równy ponad czterem miliardom ludzi na świecie, a to teraz połowa ludzkości? Instynktownie czujemy, że coś w tym systemie zgrzyta. Pokusa nadużyć jest bardzo duża, co widzimy po ingerencjach Elona Muska, najbogatszego teraz człowieka na świecie np. w wojnę w Ukrainie, czy politykę w Ameryce lub Europie.

Głód na świecie to nie tylko skandal, ale i grzech wołający o pomstę do nieba. Dlatego tym bardziej krytycznie musimy patrzeć na marnotrawienie pożywienia, na spekulacje związane z cenami produktów żywnościowych czy też niesprawiedliwe zadłużanie państw ubogich.

Równie wielkim skandalem i grzechem jest przeznaczanie tak horrendalnych sum na zbrojenia. To nie jest zachęta do naiwnego pacyfizmu, ale świadomość, że ten szalony wyścig zbrojeń jest zły i niemoralny.

Jeśli popatrzymy na mapę świata, widzimy, jak podziały administracyjno-polityczne nie odpowiadają np. gęstości zaludnienia poszczególnych obszarów globu. Ostatnie zawirowania dotyczące olbrzymiego, bogatego w zasoby naturalne terytorium Grenlandii z 57 tys. mieszkańców czy świadomość, że Rosja z bogactwami naturalnymi i tylko 140 milionami obywateli obejmuje obszar prawie 10% całego globu pokazują, jak wiele jeszcze drogi nam zostało do tego, aby mieć przed oczyma perspektywę dobra ludzkości, a nie jakiejś bardzo ograniczonej i uprzywilejowanej grupy.

Świadom jestem, że niektóre z tych porównań mogą budzić różnego rodzaju skojarzenia i oceny. Przed nami długa droga do zbudowania poczucia wspólnoty międzyludzkiej, braterstwa, do którego zachęca nas papież Franciszek, także przez rozpoczęty niespełna trzy tygodnie temu Jubileusz 2025. Choć teraz może się wydawać, że to jest cel nieosiągalny, to jednak nie wolno nam, jako chrześcijanom zapominać o tym, że jest to perspektywa na wskroś ‘katolicka’. Nie dlatego, że mamy kogokolwiek przymusić do stania się takim, jak my. Nie chodzi o prozelityzm. Budowanie braterstwa między ludźmi to jednak nie utopia, naiwność pięknoduchów, ale czasami okupiony niemałym wysiłkiem cel misji zleconej nam przez Chrystusa: „idźcie na cały świat...”

DEON.PL

Wcześniej duszpasterz akademicki w Opolu; duszpasterz polonijny i twórca Jezuickiego Ośrodka Milenijnego w Chicago; współpracownik L’Osservatore Romano, Studia Inigo, Posłańca Serca Jezusa i Radia Deon oraz Koordynator Modlitwy w drodze i jezuici.pl;

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Budować poczucie braterstwa – utopia czy powołanie chrześcijanina?
Komentarze (10)
BD
~Bo D.
14 stycznia 2025, 14:38
Polaryzacja, podział społeczeństwa, skłócenie go komuś służy, zawsze to służy władzy, bo wtedy łatwiej wpływać, zarządzać, zrzucać swoją niekompetencje na przeciwnika. Zawsze w historii i teraz był i jest jakiś obcy, zły, wróg. Niestety budowanie prawdziwego braterstwa to, w tym życiu czysta utopia.
E3
edoro 333
13 stycznia 2025, 00:20
Tak, tak i jeszcze raz tak. To nie utopia, a zadanie dla nas, chrześcijan. A że komuś to się wydaje za trudne? Niemożliwe do osiągnięcia? No cóż..
AS
~Antoni Szwed
12 stycznia 2025, 21:40
"Świat został stworzony dla całej ludzkiej rodziny." Oczywista oczywistość! Pytanie: kto w świecie (ludzie, instytucje, państwa) jest na tyle mocny i autorytatywny, by każdemu człowiekowi zapewnić jednakowy dostęp do dóbr tego świata? NIKT! Żadne zaklęcia, żadne mowy tronowe, żadne zdroworozsądkowe perswazje, żadne komisje i parlamenty bez odwołania się do Boga nic tu nie pomogą. Dlatego obecnie najważniejszym pytaniem jest: "Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?" [Łk 18, 8]. To jest fundamentalne pytanie. I następne: co robią obecny biskup Rzymu, kardynałowie i biskupi, aby Jezus znalazł wiarę na ziemi u licznych ludzi, gdy przyjdzie. A jeśli nie znajdzie, uzna dalsze istnienie ziemi i ludzi na niej za bezcelowe. Zostaliśmy stworzeni, wraz z całym stworzeniem, tylko dla Boga.
AS
~Antoni Szwed
12 stycznia 2025, 21:22
Żadnego braterstwa ludzkości bez BOGA nie będzie. Takie czysto ludzkie braterstwo to mrzonka, utopia i ludzka pycha. Żadne świeckie "ONZ-ety" nic tu nie osiągną. Także to, co głosi Franciszek, jest tylko ludzkie, i dlatego z całą pewnością nie przyniesie pozytywnych rezultatów! Braterstwo może przynieść TYLKO Jezus Chrystus, ale TYLKO wtedy, gdy ludzkość, a przynajmniej znaczące grupy ludzi na całym świecie zaczną oddawać cześć Jedynemu Bogu w Trójcy Świętej. I tu potrzebne jest nawrócenie do Boga i pokuta za grzechy. Tylko tyle i aż tyle. Wszystko inne to bezproduktywne bicie piany. Kościół musi stale tego uczyć, do tego zachęcać, a nie polegać jedynie na świeckich rozwiązaniach.
SX
Stanisław X
18 stycznia 2025, 14:14
Św. Ignacy Loyola powiedział: "Módl się tak, jakby wszystko zależało tylko od Boga, i pracuj tak, jakby wszystko zależało tylko od Ciebie". Proszę nie gardzić tzw. "świeckimi rozwiązaniami", bo są one potrzebne. Po to Bóg dał nam rozum, byśmy z niego korzystali, a nie popadali w fideizm i liczyli na to, że różańce i pokuta wszystko rozwiążą. Modląc się bez prób stosowania tych pogardzanych przez Pana "świeckich rozwiązań" wystawialibyśmy Boga na próbę, przed czym Chrystus przestrzegał.
EM
~Ewa Maj
12 stycznia 2025, 12:23
To jest chyba jakoś podstawowe, czy my naprawdę wierzymy, że ten świat jest naszym wspólnym światem. Czy kategoria "ludzki", "człowieczy" w całej jej różnorodności jeszcze nas zajmuje. Czy czlowieczeństwo to wartość stopniowalna - ktoś jest bardziej człowiekiem (bo jest jakoś podobny do nas), a ktoś mniej. Czy widzimy bardziej to, co mamy wspólne, w czym jesteśmy do siebie podobni, czy może mamy silną potrzebę, by się odróżnić i podkreślamy różnice między nami. I nie chodzi o szybkie odpowiedzi. Raczej o namysł i refleksję.
WG
~Witold Gedymin
12 stycznia 2025, 10:10
tytuł tej strony: Bez braterstwa świat zmierza ku katastrofie. Pierwsza powinna być prawda. Owszem miłość jest większa, ważniejsza, piękniejsza ale poprzedzać ją powinna prawda. Bez prawdy Kościół przestaje być Chrystusowy, katolicki, a staje się Kościołem Kłamstwa.
MK
~Magdalena K
12 stycznia 2025, 08:05
Po artykule o bogactwie kulturowym myślałam, że już nic gorszego nie przeczytam. A jednak - myliłam się. Nie ma Ojciec bladego pojęcia o geopolityce. Przepisuje ojciec jakieś kalki językowe i spostrzeżenia z innych artykułów i portali robiąc kompilacje. :) Musk wpływa na wojnę na Ukrainie. EDUKACJA proszę Ojca. Jest Ojciec niby Dyrektorem jednego z największych portali religijnych a Ojca wiedza, o inteligencji nie wspomnę na wątpliwym poziomie. Ubogacił się ojciec już kulturowo w USA? Naprawdę nie widzi ojciec mechanizmów rządzących tym światem?
E3
edoro 333
13 stycznia 2025, 00:21
To oświeć ignorantów, znawczyni geopolityki.
TT
~Tomasz Tomasz
13 stycznia 2025, 08:33
Pani Magdo, proszę nas maluczkich oświecić jakie mechanizmy rządzą światem?