Głos Kościoła i gwałtowne zmiany geopolityczne

fot. depositphotos

Nie tylko na przykładzie Polski można dostrzec, iż zdania katolików na temat tego, co się obecnie dzieje na świecie, są bardzo podzielone. A jednak potrzebny jest jednoznaczny głos Kościoła. Kiedy świat go usłyszy?

Można odnieść wrażenie, że w sytuacji radykalnych i szokujących zmian w światowej polityce, do jakich doszło w ostatnich kilku miesiącach, Kościół katolicki milczy. Jest to tym bardziej zastanawiające, że wspomniane zmiany dotykają sfery elementarnych wartości, regulujących relacje międzyludzkie, w tym również międzynarodowe. Nie wybrzmiewa wobec najnowszych wydarzeń silny głos katolickiej wspólnoty. A warto przypomnieć, że jest to wspólnota niemała, licząca 1,5 miliarda ludzi, więc jej stanowisko ma znaczenie.

DEON.PL POLECA

 

 

Przyczyny takiego stanu rzeczy mogą być różne i złożone. Zapewne jedną z nich jest choroba papieża Franciszka i jego hospitalizacja. Co prawda, jak zapewniał w wywiadzie dla „Corriere della Sera” sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej kard. Pietro Parolin, nawet w najtrudniejszych dniach swojej choroby Franciszek nie wypuścił z rąk sterów Kościoła i nie zrezygnował z podejmowania istotnych decyzji, jednak wydaje się zrozumiałe, a nawet oczywiste, że pewne tematy muszą poczekać na swoją kolej.

Nie da się wykluczyć także innego powodu milczenia Kościoła w obecnych globalnych i geopolitycznych realiach. Jest całkiem prawdopodobne, że Franciszek i jego współpracownicy, czekają z przedstawieniem stanowiska Kościoła na odpowiedni moment, gdy rozwój wydarzeń osiągnie jakiś rodzaj stabilizacji, gdy zapadną wiążące decyzje na różnych szczeblach i forach, a także gdy wewnątrz Kościoła zostanie przeprowadzona szeroko rozumiana refleksja i będzie miało miejsce jak najtrafniejsze odczytanie znaków czasu. Nie tylko na przykładzie Polski można dostrzec, iż zdania katolików na temat tego, co się obecnie na świecie dzieje, są bardzo podzielone

Nie można powiedzieć, że Kościół w ogóle ignoruje dzisiejszą światową rzeczywistość. Wspomniane rozeznawanie i czytanie znaków się odbywa. Na przykład podczas trwającego od 26 do 28 marca br. w Nemi, niedaleko Rzymu, wiosennego Zgromadzenia Plenarnego Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej (COMECE). Polskę reprezentował podczas tego spotkania bp Janusz Stepnowski z diecezji łomżyńskiej. Temat zebrania mówi jednoznacznie, czym się podczas niego zajmowano: „Perspektywy dla Unii Europejskiej w nowej kadencji i w kontekście obecnych zmian geopolitycznych”. Jak widać, obecni w Nemi pasterze Kościoła skupili uwagę bardzo mocno na bieżącej sytuacji.

„Na tym etapie rozumiemy potrzebę choćby europejskiej współpracy w zakresie obrony i bezpieczeństwa” – powiedział podczas spotkania europejskich hierarchów przewodniczący COMECE, bp Mariano Crociata. Z przekazu Katolickiej Agencji Informacyjnej wynika, że ten biskup włoskiej diecezji Latina nie miał wątpliwości, iż obrona i bezpieczeństwo są niezbędne dla pokoju. Jednocześnie podkreślił konieczność odstraszania agresora, ale nie wykluczył dialogu i dyplomacji „na wszystkich poziomach i ze wszystkimi”. Dodał, że Unia Europejska winna być budowniczym mostów i dialogu ze wszystkimi podmiotami międzynarodowymi, ale jeśli zaufanie zostanie naruszone, a wszelkie cywilne wysiłki na rzecz budowania pokoju zawiodą, trzeba uznać potrzebę opracowania i posiadania wspólnej obrony, aby odstraszać i ewentualnie „przeciwdziałać zagrożeniom o charakterze militarnym, w ramach podejścia globalnego”.

DEON.PL POLECA


Być może takie słowa w ustach katolickiego biskupa w trzeciej dekadzie XXI wieku mogą brzmieć zaskakująco, a nawet niepokojąco, ale jak wynika z medialnych przekazów, zostały wypowiedziane i to nie prywatnie gdzieś w głębokich kuluarach, ale publicznie.

Bp Crociata zwrócił jednak uwagę, że przeznaczanie środków na cele obronne nie może oznaczać cięć budżetowych w innych kluczowych obszarach promowania pokoju, „takich jak pomoc rozwojowa lub polityka spójności, a także w zwalczaniu niewidocznych konfliktów, takich jak głód, ubóstwo, degradacja społeczna i środowiskowa”. Biskup diecezji Latin odnotował również brak spójności między krajami członkowskimi Unii Europejskiej oraz podział między elitami europejskimi – postrzeganymi jako biurokracja i technokracja – a obywatelami, którzy często myślą o tej Unii jako o wrogu, podczas gdy jej zadaniem jest rozwój wszystkich jej członków. Trudno w tym kontekście nie wspomnieć raz jeszcze, że brak spójności dotyczy również postrzegania obecnych realiów przez samych katolików, zarówno duchownych, jak i świeckich.

Na szczególną uwagę w relacjach z wiosennego Zgromadzenia Plenarnego Komisji Episkopatów Wspólnoty Europejskiej zasługuje wystąpienie watykańskiego sekretarza stanu kard. Pietro Parolina. Mówił w nim nie tylko bardzo stanowczo o obowiązkach biskupów wobec polityki, o tym, że episkopaty mają prowadzić otwarty i szczery dialog ze wszystkimi siłami politycznymi i angażować się w obronę życia na każdym jego etapie, od poczęcia do naturalnej śmierci. Nie pominął kwestii obrony wolności rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, a także poszanowania godności każdej osoby, zwłaszcza najbardziej wrażliwej - młodzieży, osób starszych, bezrobotnych, imigrantów i osób ubiegających się o azyl. Stwierdził mocno, że to „nie może zostać zaniedbane”.

Jednak w wystąpieniu kard. Parolina podczas obrad COMECE w podrzymskim Nemi za najistotniejszy można uznać fragment poświęcony temu, co się dzieje za polską wschodnią granicą. Sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej wprost stwierdził, że od trzech lat Europa „jest rozdarta krwawym konfliktem, spowodowanym inwazją Rosji na Ukrainę”. Co prawda wielu obserwatorów i komentatorów wciąż czeka na tak jednoznacznie stwierdzenie faktu z ust Papieża, ale nie należy lekceważyć takich słów wypowiedzianych właśnie teraz przez bardzo wysokiego rangą przedstawiciela Watykanu. Rezygnacja ze swoistego „rozmywania” winy za konflikt zbrojny w chwili, gdy mamy do czynienia z niejasnymi zabiegami w tej kwestii ze strony jednego z mocarstw, ma znaczenie. „Naszym obowiązkiem jest stać po stronie niesprawiedliwie zaatakowanego narodu ukraińskiego, pomagać mu w miarę możliwości każdego z nas oraz wzywać walczące strony i całą społeczność międzynarodową do pracy na rzecz szybkiego i sprawiedliwego rozwiązania” - powiedział kard. Parolin.

Wiele wskazuje na to, że poglądy wyrażone w Nemi są sygnałem, w jakim kierunku zmierza stanowisko Kościoła wobec tego, co się obecnie dzieje na ziemskim globie. Nie da się odwlekać w nieskończoność jasnych deklaracji, jeśli katolicka wspólnota nie chce sama się zmarginalizować.

Dziennikarz, publicysta, twórca portalu wiara.pl; pracował m.in. w "Gościu Niedzielnym", radiu eM, KAI

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Głos Kościoła i gwałtowne zmiany geopolityczne
Komentarze (7)
MW
~Maciej Wylężek
1 kwietnia 2025, 09:53
Po tych wszystkich wypowiedziach Franciszka nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie przywiązywać wagę do tego co nasi hierarchowie wygłaszają.
AS
~Antoni Szwed
31 marca 2025, 21:18
Biskupi europejscy zbierają się, by sobie pogwarzyć o Unii Europejskiej, o obronności i bezpieczeństwie, o "polityce spójności" itd. To tematy stricte polityczne. A co biskupi wiedzą na ten temat? Nic lub prawie nic. Zajmują się czymś, co czego nie zostali powołani. To nie ich profesja. Nie po to otrzymali podwójne święcenia, żeby rywalizować z brukselskimi komisarzami. A gdzie jest Kościół, gdzie jest chrześcijaństwo? Te tematy ich nie interesują. One leżą odłogiem? Tu nic sensownego nie mają do powiedzenia. Nawet okres Wielkiego Postu ich nie obchodzi. Do niczego już nie nawołują, nic chrześcijańskiego nie głoszą, w sprawach kościelnych milczą lub mówią coś zdawkowego, na odczepkę. Rajcuje ich polityka. A potem dziwimy się, że Kościół katolicki przeżywa głęboki kryzys a nawet rozpad.
AS
~Antoni Szwed
31 marca 2025, 21:15
Biskupi europejscy zbierają się, by sobie pogwarzyć o Unii Europejskiej, o obronności i bezpieczeństwie, o "polityce spójności" itd. To tematy stricte polityczne. A co biskupi wiedzą na ten temat? Nic lub prawie nic. Zajmują się czymś, co czego nie zostali powołani. To nie ich profesja. Nie po to otrzymali podwójne święcenia, żeby rywalizować z brukselskimi komisarzami. A gdzie jest Kościół, gdzie jest chrześcijaństwo? Te tematy ich nie interesują. One leżą odłogiem? Tu nic sensownego nie mają do powiedzenia. Nawet okres Wielkiego Postu ich nie obchodzi. Do niczego już nie nawołują, nic chrześcijańskiego nie głoszą, w sprawach kościelnych milczą i mówią coś zdawkowego, na odczepkę. Rajcuje ich polityka. A potem dziwimy się, że Kościół katolicki przeżywa głęboki kryzys a nawet rozpad.
MX
~M Xcv
31 marca 2025, 11:45
Biskup representujacy Polskę podczas drogi krzyżowej ubrany był w wiosenny płaszcz, a na głowie miał kapelusz. Nie zdjął go nawet wtedy, gdy musiał nieść krzyż do ostatniej stacji. Na koniec wszyscy stanęli do zdjęcia na tle zbazyliku watykańskiej. Polski biskup nadal krzyż, nadal nie zdjął kapelusza, jedynie wyszczerzył zęby. Myślą, księże Auturze, że to znakomity komentarz do tych obrad Comece. Pozostali biskupi byli bez nakryć głowy. Zwykły chłop nawet w siarczysty mróz zdejmie czapkę przed krzyżem. Jaka wiara, takie dokumenty.
SS
~Stróż Stróżów
31 marca 2025, 19:38
Czy tu nie powinien radykalnie zareagować abp Wojda?
TB
~Tadeusz Borkowski
31 marca 2025, 11:01
Oby nie było za późno
NK
~Nie Katolik
31 marca 2025, 10:00
Głos Kościoła = głos papieża?