Jak młodzi księża radzą sobie ze spowiedzią?

Przy konfesjonale; fot. depositphotos.com

Jest połowa sierpnia. To oznacza, że wyświęceni w tym roku księża mają już za sobą miesiąc albo i więcej doświadczenia duszpasterskiego. Zasadniczo minął im już miodowy czas uwielbiania neoprezbiterów i pewnie już musieli wejść w normalny kierat duchowej posługi, w tym posługi w konfesjonale. Ciekawe, jak im idzie…

Sakrament Eucharystii i sakrament pojednania to dwa najważniejsze i najczęściej sprawowane sakramenty. Co ciekawe, w programie seminaryjnej formacji, poświęca się też sporo uwagi praktycznemu przygotowaniu do ich sprawowania. Swoją drogą, niewiele w formacji seminaryjnej jest praktycznych rzeczy, więc to, co jest, szczególnie trzeba docenić. Jednak pomimo tego formacyjnego wysiłku zwykle po święceniach czujemy się zagubieni: zarówno przy ołtarzu, jak i w konfesjonale. No chyba że ktoś ma wyjątkowy tupet…

DEON.PL POLECA

 

 

Jak odprawiać mszę?

Z Eucharystią jest stosunkowo łatwo, przede wszystkim dlatego, że każdy ma tu spore doświadczenie uczestniczenia w niej z „drugiej strony ołtarza”, a czasami jeszcze bliżej, jeśli ktoś był ministrantem (a do pewnego czasu wszyscy nimi byli). Znamy jej przebieg, czasami tylko zgubimy się w pierwszej modlitwie eucharystycznej (co wygląda komicznie zwłaszcza wtedy, gdy ktoś upiera się przy niej, „żeby było uroczyście”). Z doświadczenia wiemy też, jak źle to wygląda, gdy ksiądz odprawiając mszę, rozgląda się po kościele albo gdy usiłuje być zabawny i wrzuca dziwaczne komentarze. Pewnym problemem bywa kazanie, bo tu trzeba nie tylko mieć jaki taki talent, ale też wysilić się, żeby powiedzieć nie tyle coś przesadnie mądrego, ile żeby być wiarygodnym w tym, co się głosi. Wszystko inne wydaje się proste.

Mimo wszystko jednak, dopóki młody ksiądz trochę się nie „przyzwyczai”, stoi przy ołtarzu nieco sztywno, schowany za ładnie złożone rączki, no i koniecznie śpiewa, co się tylko da, przekonany, że „kto śpiewa, ten dwa razy się modli” (z czasem doczyta we wstępie do Mszału, że dwa razy się modli ten, „kto dobrze śpiewa…”).

Sporym wyzwaniem jest sakrament pokuty

Wydaje się, że podobnie jak z mszą, powinno być też z sakramentem pokuty – każdy ma przecież doświadczenie z „drugiej strony konfesjonału”, i to zarówno to doświadczenie dobre, jak to złe. Jednak to nie jest to samo. Za każdym razem mamy do czynienia z najwrażliwszym obszarem życia innego człowieka i schematy niewiele tu dają. Można oczywiście położyć nacisk na formalności: formułka na początek, wyznanie grzechów, formułka na koniec, trzy okrągłe zdania pocieszenia albo zrugania, albo też takie, które nic nie znaczą i na koniec rozgrzeszenie (albo i nie!), no i obowiązkowe „postukanie” w konfesjonał. Ale taka spowiedź, poza formalnym załatwieniem sprawy, niewiele daje. Co więc zrobić z takim problemem?

Seminaryjne przygotowanie do spowiadania

Choć niektórzy uważają, że święcenia są czymś tak wyjątkowym, że łaska tego sakramentu bez względu na człowieka zawsze czyni cuda, czyli automatycznie zaszczepia cały „pakiet” kompetencji, to w rzeczywistości trzeba powiedzieć tak: „czego formacja nie nauczy, tego same święcenia też nie dadzą”. Oczywiście nikt nie wysyła nikogo do konfesjonału bez merytorycznego przygotowania, ale o prawdziwą mądrość nie jest wcale łatwo.

DEON.PL POLECA


Merytoryczne przygotowanie odbywa się na dwa sposoby: przez całą serię wykładów oraz przez ćwiczenia. Szczególnie ciekawe są te ostatnie, bo odbywają się jako swoista „symulacja” spowiedzi: seminarzyści dostają do rozwiązania najdziwniejsze przypadki, z jakimi mogą spotkać się w praktyce i starają się z nimi zmierzyć. Oczywiście aby „symulacja” rzeczywistości spowiedzi była jak najbliższa realnej sytuacji, z przypadkiem „mierzy” się jeden, a cała reszta rocznika najpierw się przysłuchuje, a potem omawia ten przypadek. Problem jednak polega na tym, że profesorowie wynajdują rzeczywiście najdziwniejsze przypadki, aby nauczyć przyszłych spowiedników wyczulenia nie na rzeczywistą kondycję skruszonej duszy (a taka zwykle ona jest, skoro ktoś przychodzi do konfesjonału), ale na to, co według prawa kościelnego wymaga… odmówienia rozgrzeszenia. No i problemem jest to, że te przypadki rozwiązywane na tych ćwiczeniach są wyszukane, a niewiele czasu poświęca się tym zwykłym, codziennym. Niestety, najczęściej jest tak, że przygotowanie to wcale nie uczy niezbędnej w celebrowaniu tego sakramentu… wrażliwości. Nie ma się więc co dziwić, że dobry spowiednik jest na wagę złota.

Na czym polega mądrość dobrego spowiednika?

Prawdziwa mądrość spowiednika opiera się na wiedzy, której pominąć nie można, ale równolegle z wiedzą idzie też wrażliwość. Penitent w konfesjonale to nie „casus” albo „przypadek” (jak to było w seminarium podczas ćwiczeń), ale żywy i wrażliwy organizm, w którym Pan Bóg dokonał już najważniejszego. Wrażliwość spowiednika jest zatem nie tylko tożsama ze współczuciem, ale też jest konieczna do rozpoznania tego Bożego działania w człowieku. Papież Franciszek wielokrotnie zwracał na to uwagę, prosząc, aby spowiednicy byli narzędziem pojednania z Bogiem i Kościołem. Niestety, wciąż nie brakuje nam takich, którzy zachowują się, jakby Bóg przysłał im penitentów po to, żeby oni jako spowiednicy ich – przepraszam za wyrażenie – opieprzali… Mądry spowiednik jest pokorny przed Bogiem i przed penitentem-grzesznikiem, który do konfesjonału przychodzi po nadzieję, bo to obiecał mu Bóg, który go do konfesjonału przysłał.

Co w spowiedzi dobrze byłoby zmienić, ale chyba się nie da

Świętym i nienaruszalnym elementem spowiedzi jest jej tajemnica. Za jej złamanie grożą naprawdę poważne konsekwencje. Nawet cywilne prawo – z nielicznymi tylko wyjątkami – respektuje tę zasadę. Niestety, dlatego, że tajemnica spowiedzi nie pozwala rozmawiać na temat tego, co było mówione w konfesjonale, wyklucza to jakąkolwiek możliwość superwizji. Po teoretycznym przygotowaniu wrzuca się nowo wyświęconego księdza na głęboką wodę, jednocześnie dając mu maksymalny kredyt zaufania, że będzie spowiadał dobrze. A on radzi sobie jak może i jak potrafi. A czasami po prostu nie potrafi…

W konfesjonale można człowieka bardzo skrzywdzić. Ale oprócz tego, co ociera się o przestępstwo lub wprost nim jest, podczas spowiedzi można też ludzi zniechęcić: do samego sakramentu, do Kościoła, a nawet do Boga. Może warto byłoby przemyśleć możliwość weryfikacji spowiedników i nie dopuszczać do konfesjonału tych, którzy nie kochają ludzi, do których są posłani, którzy stawiają się w miejsce Boga albo zwyczajnie – nie lubią spowiadać?

Wiele pytań w tym temacie pozostaje bez odpowiedzi… No, ale zacząłem od pytania o neoprezbiterów, a skończyłem na tak trudnych kwestiach – wróćmy więc do początku: ciekawe, jak niedawno wyświęceni księża radzą sobie w konfesjonale?

Dyrektor Wydawnictwa WAM i DEON.pl. W latach 2014-2020 przełożony Prowincji Polski Południowej Towarzystwa Jezusowego. Autor kilku przekładów i książek, m.in. "Po kostki w wodzie. Siedem katechez o wierze uczniów Jezusa" (dostępnej także jako audiobook). Po godzinach wolontariusz w krakowskim Schronisku dla Bezdomnych Zwierząt.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Jak młodzi księża radzą sobie ze spowiedzią?
Komentarze (20)
XX
~Xyz Xyz
13 sierpnia 2025, 01:01
Znowu się nad nimi użalacie ?Jacy to biednini nieporadni ? Jak w seminarium mieliśmy WSZYSTKO podane pod nos. Mają iść do roboty jak każdy inny !Powołańcy niebiański ….
LB
~Leon Berger
14 sierpnia 2025, 21:02
Ksiądz pracuje i to ciężko. A w myśl prawa mówiącego że każdy grzesznik podejrzewa innych o własne grzechy - zastanów się gościu, czy czasem twoja praca jest ... warta
NW
~Nikt Ważny
12 sierpnia 2025, 22:48
"Ale taka spowiedź, poza formalnym załatwieniem sprawy, niewiele daje." Że co??? Taka spowiedź, jak każda ważna, daje to co najważniejsze - odpuszczenie grzechów!!! Choćby kapłan mamrotał pod nosem, choćby był głupi jak but, choćby był niczym oślica Balaama, - mocą posiadanej władzy kapłańskiej, mocą sakramentu wypływającej z Najświętszej Ofiary naszego Zbawiciela, działając in persona Christi - odpuszcza gzrechy, unicestwi je, czyniąc sumienie penitenta bielsze niż śnieg.
TD
~Tomasz Dzikowski
12 sierpnia 2025, 18:08
Pomijanie najbardziej typowych zagadnień i skupianie się na bzdurach zauważyłem na ćwiczeniach wojskowych, studiach, kilku systemach walki wręcz i kursach językowych. Chciałbym wiedzieć skąd bierze się ta tendencja, bo jest dość powszechna. Poza tym chciałbym aby księża zwracali uwagę osobom postronnym siedzącym blisko konfesjonału w czasie spowiedzi, aby raczyły zająć inne miejsce. Ostatnio byłem w wiejskim kościele i chciałem się wyspowiadać w czasie mszy, ale jakiś młody mężczyzna siedział niecały metr od kratki :-/ Nie chciał się wynieść a ja nie chciałem aby ktoś poza księdzem słyszał moją spowiedź. Wymusiłem więc na księdzu przejście do zamkniętego konfesjonału.
NW
~Nikt Ważny
16 sierpnia 2025, 09:28
To jest obowiązek wiernego, by nie podsłuchiwać czyjejś spowiedzi. Jeśli penitent mówi za głośno, to albo zmieniam miejsce, albo zaczynam głośno odmawiać modlitwę, albo wręcz zatykam uszy. Poza tym postronny świadek spowiedzi jest tak samo związany tajemnicą sakramentalną.
SB
~Stefan Berger
10 sierpnia 2025, 23:30
Celem spowiedzi jest przede wszystkim nawrócenie - a nie wyznanie grzechów i uzyskanie rozgrzeszenia. Wydaje mi się że o tym księża dziś nie mówią. Księża zachęcają ludzi żeby chodzili do spowiedzi - OK - ale muszą im też mówić że celem tego sakramentu jest zmiana życia, zmiana postępowania i myślenia. To jest najważniejsze. Ile osób idących do spowiedzi chce się autentycznie zmienić, a ile chce tylko "dostać odpuszczenie grzechów" Po spowiedzi masz inaczej mówić, inaczej myśleć i inaczej postępować niż dotąd.
NW
~Nikt Ważny
12 sierpnia 2025, 22:55
Wydaje mi się, że celem spowiedzi nie jest nawrócenie. Spowiedź jest skutkiem nawrócenia. Gdy ktoś idzie do spowiedzi to znaczy, że nie chce już żyć z grzechem za pan brat czyli chce się nawrócić. I nie wszystkie nawrócenia są spektakularne i radykalne. Większość taka nie jest. Wystarczy, że ktoś postanowi że już nie będzie pod nosem narzekał na żonę. Albo nie będzie złościł się na innych kierowców. Albo nie będzie marnotrawił pieniędzy na głupoty. Albo że będzie bardziej miłował. To już jest nawrócenie. Bo nasza droga do świętości składa się z setek i tysięcy takich nawróceń przez całe życie. Aż w końcu (daj Boże) upodobnimy się do naszego Pan i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.
JG
~Jefte Gileadczyk
13 sierpnia 2025, 11:22
Stefan, słuszna uwaga, jednak wciąż wielu kapłanów właśnie o tym mówi :) z drugiej strony Jezus przebacza nam i 77 razy na dzień, czyli odpuszcza grzechy każdemu kto o to prosi nawet jeśli nie idzie za tym tak głębokie nawrócenie jak światło uderzające Szawła w drodze do Damaszku. Oczywiście nie mówię że sakrament spowiedzi będzie owocny jeśli ktoś się spowiada, a żyje np. w "otwartym związku" i jeszcze jest oburzony że Kościół nie udzielił mu rozgrzeszenia, bo to bez sensu, ale trzeba też wziąć pod uwagę to że apostołowie chodzili za Jezusem przez czas liczony w latach, wyrzucali złe duchy i uzdrawiali w Jego Imię, nauczali i głosili bliskość Królestwa Niebeskiego, a mimo to w kulminacyjnym punkcie potrafili się wyprzeć swojego Mistrza, albo sprzeczać o pierwszeństwo. Czasami metanoia (nawrócenie) to proces trwający lata i tylko miłość Boga pozwala Mu na wyrozumiałość względem nas ludków tak mało rozumnych :)
MK
~Marian Kiepski
13 sierpnia 2025, 17:05
Obietnice w konfesjonale jak, "100 obietnic"...
JS
~Jakub Szymczyk
16 sierpnia 2025, 09:28
Złości na kierowców często jest uzasadniona. Jedli ktoś jedzie na zderzaku albo w inny sposob zagraza innym, albo choćby czeka nie wiadomo na co na zielonym. Chyba mylisz nawrócenie z jakąś formą okaleczenia psychiki tj. sztucznego tłumienia racjonalnych odruchów.
MB
~Magda B.
10 sierpnia 2025, 21:14
Bog zaplac za ojca Tomasza z parafii oblatow w Brukseli i za ojca Mariana, dominikanina w Brukseli. Niech Pan Bog Wam wynagrodzi za Wasza posluge dla Polonii belgijskiej i za Wasza cierpliwosc i wspolczucie dla penitentow podczas spowiedzi. Za Wasze nauki pelne milosci dla czlowieka i za bycie tak pieknym i czystym kanalem milosierdzia naszego Pana. Z calego serca dziekuje i prosze: zostancie z nami.
JN
~Jan Nowak
10 sierpnia 2025, 18:50
apel do franciszkanów z Grobli w Poznaniu - przestańcie spowiadać!
NW
~Nikt Ważny
12 sierpnia 2025, 22:56
Dlaczego? Jeśli udzielają rozgrzeszenia, niech spowiadają jak najczęściej.
MR
~M R
10 sierpnia 2025, 15:47
Skąd młodzi księża mają brać przykład ? Ze spowiedzią jak z lekarzami ilu księży tyle pouczeń i opinii niestety sakrament jest traktowany często byle jak zarówno przez kapłanów jak i przez penitentów. Penitenci nie wierzą w moc sakramentu a kapłani często nie mają pojęcia o niektórych problemach wiernych i rzucają bezsensownymi pouczeniami odnoszę wrażenie że niektórym brak wiedzy i rozsądku pomimo wielu lat w seminarium
EM
~Edmund Machnik
10 sierpnia 2025, 14:12
Dziś ludzie przychodzą do konfesjonału nie żeby się wyspowiadać z grzechów, tylko żeby poopowiadać księdzu o swoich problemach życiowych i i oczekiwać od niego porady prawnej/psychologicznej/ekonomicznej/wychowawczej A spowiednicy swoimi niekompetentnymi, niefachowymi poradami czynią jeszcze więcej problemów. Księdzu po 30tce miło jest, że babcia po 70-tce uważa go za guru i eksperta od wszystkiego
AE
Anna Elżbieta
11 sierpnia 2025, 16:45
Rozumiem, że jest Pan księdzem, skoro tak dobrze Pan wie, z czego się ludzie spowiadają i co im spowiednik odpowiada.
~Ryszard Łatka
12 sierpnia 2025, 18:57
Gdyby św. Ojciec Pio, św. Leopold Mandić czy św. Jan Maria Vianney nie mówili ludziom jak żyć i nie pomagali rozwiązywać ich problemów, tylko ograniczaliby się do suchego omówienia ich grzechów - to nie mieli by tysięcy ludzi przed swoimi konfesjonałami.
NW
~Nikt Ważny
12 sierpnia 2025, 22:57
10/10 :))
NW
~Nikt Ważny
12 sierpnia 2025, 22:59
To 10/10 było dla @Anna Elżbieta :))
JG
~Jefte Gileadczyk
10 sierpnia 2025, 12:18
Cenię sobie pogodny nastrój autora, jednak mam trochę inne zdanie na temat spowiedzi. Za dużo w tekście wymagań i pytań typu "jak osiągnąć taki stan by spowiedź była owocna". Skrucha jest przede wszystkim owocem działania Ducha Świętego, a nie naszych osobistych wysiłków i planów na spowiedź. Bywa że petent wiedziony skruchą przeżył głęboko spowiedź mimo fatalnej kondycji spowiednika - Duch działa jak chce i kiedy chce, a Bóg wykorzystuje nasze słabości, by objawiać moc swojej prawicy, prawda? :) I są spowiedzi w konfesjonałach z certyfikowanymi naukowo kapłanami, która jest przeżywana płytko, bezowocnie i to mimo akademickiego poziomu. Pisze te słowa gdyż wielu kapłanów przeżywa takie artykuły jak ten - czują się wybrakowani jako niespełniający jarzma kładzionych na nich oczekiwań i wymagań, a czasami warto sobie trochę odpuścić bycie "doskonałym", "idealnym", "dobrze spowiadającym". To zapewni więcej swobody, co na pewno przełoży się na jakość "świadczonych usług" ;)