Świat bez aborcji. Czy zależy nam na ludziach, czy chcemy jedynie postawić na swoim?

Fot. Janko Ferlic / Unsplash

Tak się złożyło, że ostatnio coraz częściej rozmawiam z osobami popierającymi aborcję. Niektórzy widzą w nich jedynie morderców i potwory, ale to nieprawda. Osobiste spotkanie wiele zmienia. W moich rozmówczyniach i rozmówcach odkryłem mnóstwo szczerego współczucia, empatii, dobroci i chęci pomocy. Czy my, gorący przeciwnicy aborcji, też tacy jesteśmy? Czy nie jest tak, że czasami walcząc o „wartości chrześcijańskie” tracimy z oczu człowieka i jego złożoną sytuację, jego cierpienie i strach?

Papież Franciszek kolejny raz w mocnych słowach potępił aborcję, nazywając ją „ludobójczą praktyką”. W czasie inauguracji Międzynarodowego Szczytu Praw Dziecka w Watykanie powiedział, że jest ona przejawem „kultury zysku i odrzucenia, w której wszystko można kupić i sprzedać bez szacunku i troski o życie, zwłaszcza o to małe i bezbronne”. Podkreślił, że aborcja jest promowana w imię logiki „wszechmocy człowieka” i pozbawia nadziei całe społeczeństwa.

DEON.PL POLECA

 

 

Wbrew twierdzeniu niektórych krytykantów Ojciec Święty regularnie sprzeciwia się aborcji. Nic dziwnego. Statystyki są porażające. Według portalu Worldometer w minionym roku na świecie przeprowadzono 73 miliony takich zabiegów. Oznacza to, że aborcja jest obecnie główną przyczyną śmierci na ziemi i przewyższa zgony wynikające z nowotworów, chorób układu krążeniowego, czy wypadków komunikacyjnych. Dla porównania w 2024 r. na raka zmarło nieco ponad 10 mln ludzi, a wypadki drogowe pochłonęły „zaledwie” 1,35 miliona istnień.

Te statystyki przerażają, jednak moim celem nie jest przedstawianie kolejnych pomysłów na walkę z przemysłem aborcyjnym, z którym rzecz jasna walczyć należy. Pomijając złożoność i różnorodność przypadków chciałbym jedynie zwrócić uwagę na stanowisko papieża, postrzegającego problem znacznie głębiej niż media i centra statystyczne.

Sytuuje on bowiem kwestię aborcji w centrum kultury śmierci, która prowadzi do normalizacji zabijania nienarodzonych. Dotyczy to nie tylko życia poczętego, ale również samotności ludzi starszych, marginalizacji ubogich, cierpienia ofiar wojen, emigrantów oraz osób prześladowanych z różnych powodów, również ze względu na swoją orientację seksualną czy pochodzenie.

Problem aborcji to zdaniem papieża nie tylko kwestia polityczna, społeczna czy nawet duszpasterska. To przede wszystkim problem naszego serca, które daje się skorumpować kulturze odrzucenia, nazywanej przez Jana Pawła II cywilizacją śmierci.

Franciszek zaznacza, że lekiem na to zło jest powrót do Ewangelii, która uczy nas miłości, a więc dostrzegania potrzeb drugiego człowieka, zwłaszcza bezbronnego, ubogiego i zmarginalizowanego. Życie Ewangelią kształtuje w nas bezinteresowność i ofiarność, a więc postawy, które chronią od wyboru aborcji, jako pierwszego dostępnego rozwiązania. Ojciec Święty podkreśla, że jeśli chcemy walczyć z przyczynami, a nie jedynie z objawami choroby, to powinniśmy zacząć od samego siebie, od rachunku sumienia, nawrócenia i powrotu do Chrystusa.

Walcząc z mentalnością aborcyjną, jak z każdym innym złem, należy także uważać na chytre pułapki zastawione przez nieprzyjaciela ludzkiej natury. W ferworze walki, mając wewnętrzną pewność, że słuszność jest po naszej stronie, łatwo stać się krzyżowcem, wybrać drogę na skróty, rozpocząć krucjatę i samemu stać się częścią kultury odrzucenia – przejść na ciemną stronę mocy. Jezus przestrzega przed taką postawą. Zwraca uwagę, że wyrywając chwasty łatwo zniszczyć i zboże…

Tak się złożyło, że ostatnio coraz częściej rozmawiam z osobami popierającymi aborcję. Niektórzy widzą w nich jedynie morderców i potwory, ale to nieprawda. Osobiste spotkanie wiele zmienia. Osoby wspierające prawo do aborcji to zazwyczaj ludzie głęboko wierzący, że ich postępowanie jest słuszne; przekonani, że aborcja może być w pewnych sytuacjach ratunkiem dla matki i końcem cierpienia dla nienarodzonych. Ich przekonania wynikają najczęściej ze współczucia dla kobiet i ich dzieci, a nie z sadystycznej rządzy mordu na niewinnych istotach… Warto zwrócić na to uwagę, zanim zmieszamy ich z błotem w imię „chrześcijańskiej miłości”.

W moich rozmówczyniach i rozmówcach odkryłem mnóstwo szczerego współczucia, empatii, dobroci i chęci pomocy. Czy my, gorący przeciwnicy aborcji, też tacy jesteśmy? Czy nie jest tak, że czasami walcząc o „wartości chrześcijańskie” tracimy z oczu człowieka i jego złożoną sytuację, jego cierpienie i strach? Czy nie łatwiej jest nam oceniać, a trudniej zrozumieć?

Pojawiają się też inne pytania. Czy my, broniąc ludzkiego życia, zawsze działamy kierując się współczuciem i troską? Czy myślimy o cierpieniach konkretnych ludzi, czy wyłącznie o obronie swoich przekonań? Czy zależy nam na ludziach, czy jedynie na tym, by postawić na swoim? Czy pamiętamy, że cel nie uświęca środków?

Być może ciężko w to uwierzyć, ale wolność od uprzedzeń i stereotypów jest możliwa. Drugi człowiek może myśleć i żyć inaczej niż ja, ale to nie czyni z niego automatycznie mojego wroga. Jednak taka postawa wymaga empatii, a więc zaangażowania dodatkowych zasobów, a nam nie bardzo się chce. Kusi nas czarno-biała utopia – uproszczony świat na wzór dziecięcych książek, w których bohaterowie są albo źli, albo dobrzy – mówiąc Norwidem – „bez światłocienia”. To takie proste, zwalniające z myślenia…

Jednak świat nie jest czarno-biały. Jest pełen szarości. Wszyscy nosimy w sobie dobro i zło. Bywamy wspaniali, aż dech zapiera i mali, aż robi się duszno. Czasem przekraczamy samych siebie, ale też bywamy podli i obłudni. Jak śpiewa Maryla: „czasem podróż w najlepszym z aut, częściej szare drogi powiatu”…

Ojciec Święty pragnie powrotu do Ewangelii, a więc porzucenia ideologii na rzecz miłości. Porzućmy ją i my, skupiając się na konkretnych ludziach i sposobach niesienia im pomocy. Badania pokazują, że kobiety, którym udzielono w porę odpowiedniego wsparcia, najczęściej postanawiają zatrzymać dziecko. Świat bez aborcji – jeśli taki kiedykolwiek przyjdzie – nie będzie więc owocem działań politycznych i prawnych, ale darem nawróconych serc, umiejących dostrzec biedę człowieka znajdującego się tuż obok.

DEON.PL POLECA


Łukasz Sośniak - absolwent teologii, filologii polskiej i dziennikarstwa. Pracował w Gazecie Częstochowskiej, Radiu Jasna Góra i Radiu Watykańskim. Obecnie współautor Podcastu Jezuickiego i Męskiego Punktu Widzenia. Jego pasją i najlepszym sposobem na relaks jest literatura i jazda na rowerze.
Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Świat bez aborcji. Czy zależy nam na ludziach, czy chcemy jedynie postawić na swoim?
Komentarze (19)
HZ
~Hanys z Namysłowa
6 lutego 2025, 17:16
Dla mnie słowo aborcja nigdy nie istniało,może w szkole średniej mieliśmy za dobrych nauczycieli,biolog potrafił tak pięknie nas wprowadzić w dorosłe życie, współczułem tylko koleżankom bo rumieniowy się że wstydu,każda musiała coś mieć na sumieniu,biolog miał Moskwicza,kochał przyrodę,jeździł więc , rejestrował okazy roślinności, po powrocie,lubił się chwalić nowymi odkryciami,no i oczywiście musiał powiedziec że widział dużo kobiet,panienek czekających na jelenia. Wszystko to mówił pięknym językiem polskim że Lwowa.
AS
~Antoni Szwed
5 lutego 2025, 20:29
"Czy myślimy o cierpieniach konkretnych ludzi, czy wyłącznie o obronie swoich przekonań? Czy zależy nam na ludziach, czy jedynie na tym, by postawić na swoim? Czy pamiętamy, że cel nie uświęca środków?" Nie chodzi o NASZE przekonania, proszę nie odwracać kota ogonem! Bóg nakazuje nam NIE POZBAWIAĆ nikogo życia. Jako jezuita autor Sośniak powinien wiedzieć, że trudne sprawy powierza się Bogu w modlitwie osobistej i zbiorowej, w intencji mszalnej, w poście itd. Nieszczęście polega na tym, że wielu (wraz z niektórymi duchownymi) zapomniało o tym, że Bóg jest ŻYWYM BOGIEM, a nie jest atrapą, bożkiem czy glinianym posążkiem. Proście a otrzymacie - Bóg znajdzie dobre rozwiązanie.
AM
~Alicja M.M.
8 lutego 2025, 19:15
„Proście a otrzymacie” – Bóg nam codziennie daje, między innymi umiejętność posługiwania się językiem, możliwość organizowania pomocy itd. No i rozum, służący też do analizowania zjawisk, nim się podejmie działanie. I trzeba z tego wszystkiego korzystać, jeśli mamy wiarygodnie zaświadczać o wartości ludzkiego życia i bronić go. Powierzanie spraw Bogu w modlitwie w żaden sposób nie jest rozłączne z działaniem (skąd ta zawoalowana sugestia, że ks. Sośniak zaniedbuje modlitwę?).
AS
~Antoni Szwed
5 lutego 2025, 20:17
Jeśli ktoś daje sobie prawo do decydowania o tym, czy cierpiące dziecko pozbawić życia, to znaczy, że w takiej czy innej formie popiera eutanazję. Czym się różni pozwalanie na zabicie cierpiącego dziecka od skłaniania starego człowieka, czy młodej osoby z ciężką depresją, by poddali się eutanazji? Ileż takiego "współczucia" jest choćby w Belgii czy Holandii. Eutanazja jest dozwalaniem, skłanianiem do tego, by kogoś pozbawić życia, właśnie "współczując" mu, że on cierpi.
AS
~Antoni Szwed
5 lutego 2025, 20:14
"Aborcja może być [...] ratunkiem dla matki i końcem cierpienia dla nienarodzonych. Ich przekonania wynikają najczęściej ze współczucia dla kobiet i ich dzieci." To zdanie jezuity Sośniaka jest porażająco fałszywe! Sośniak zgadza się z tymi, którzy są "głęboko przekonani", że wolno człowieka zamordować, kierując się współczuciem, że on cierpi. Panem życia i śmierci jest TYLKO Bóg, nie człowiek.
SX
Stanisław X
6 lutego 2025, 18:22
W bardzo brzydki sposób wyjął Pan z kontekstu ten cytat tak, że jakby ktoś przeczytał tylko Pana komentarz, to by pomyślał, że to ksiądz twierdzi, że aborcja może być ratunkiem dla kogokolwiek: nawet dodaje Pan, że Sośniak się "zgadza" z tym, jakby wyrwane przez Pana z kontekstu słowa kogoś nie przekonały. A pełne zdanie brzmi: "Osoby wspierające prawo do aborcji to zazwyczaj ludzie głęboko wierzący, że ich postępowanie jest słuszne; przekonani, że aborcja może być w pewnych sytuacjach ratunkiem dla matki i końcem cierpienia dla nienarodzonych". Kompletnie inne słowa!
AS
~Antoni Szwed
7 lutego 2025, 16:44
"Osoby wspierające prawo do aborcji to zazwyczaj ludzie głęboko wierzący, że ich postępowanie jest słuszne; przekonani, że aborcja może być w pewnych sytuacjach ratunkiem dla matki i końcem cierpienia dla nienarodzonych. Ich przekonania wynikają najczęściej ze współczucia dla kobiet i ich dzieci, a nie z sadystycznej żądzy mordu na niewinnych istotach… Warto zwrócić na to uwagę, zanim zmieszamy ich z błotem w imię „chrześcijańskiej miłości”. Sośniak SJ wyraźnie sympatyzuje z tymi ludźmi. W pewnych "wyjątkach" skłonny jest ich nie tylko zrozumieć, ale i usprawiedliwić.
AS
~Antoni Szwed
5 lutego 2025, 19:52
Światowa aborcja to największe ludobójstwo na świecie. I to jeszcze mordowanie legalne, w świetle prawa. Niech się nikomu nie wydaje, że Bóg, który stwarza każdego człowieka z osobna, nadając mu niepowtarzalne cechy, bez końca będzie patrzył na tę rzeź niewinnych dzieci. Gniew Boga wyleje się na spoganiałą, zbrodniczą ludzkość, a nade wszystko na tych, którzy ten proceder organizują: pseudo-lekarzy dokonujących dzieciobójstwa, polityków walczących z pianą na ustach o "prawo" do nie ograniczonej aborcji, tych dziennikarzy, którzy propagują w społeczeństwie ten proceder itd. Bóg w pewnym momencie pozwoli na to, by zło pochłonęło zbrodniarzy w nadchodzącej wojnie. Źli ludzie usilnie pracują na tym, aby ona w końcu wybuchła.
E3
edoro 333
5 lutego 2025, 12:45
Zgadzam się z księdzem w 100 proc. Najłatwiej jest oceniać. Słyszałam głosy katolickie, które uważają, że podkładanie bomb pod kliniki aborcyjne jest sprawiedliwe i uzasadnione. Coś tu jest bardzo nie tak. Ani przemoc, ani prawo nie rozwiążą tego problemu. "Świat bez aborcji – jeśli taki kiedykolwiek przyjdzie – nie będzie więc owocem działań politycznych i prawnych, ale darem nawróconych serc, umiejących dostrzec biedę człowieka znajdującego się tuż obok".
ZJ
~Zbigniew Janij
4 lutego 2025, 21:56
To nie prawo powinno zakazywać aborcji,a szczera Wiara. Jeśli jej nie ma, to znak że my jako katolicy nie robimy nic, aby z Ewangelią wyjść do ludzi. Ale najlepsze odpowiedzi daje Pismo "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj. Zła nie zwycięża się złem: na tej drodze bowiem, zamiast pokonać zło, zostaje się przez nie pokonanym" Paragrafy zdejmują z nas obowiązek bycia świadkiem i przykładem Jezusa dla innych.
AS
~Antoni Szwed
6 lutego 2025, 21:21
A co z tymi, którzy odrzucają Ewangelię? Czy oni mogą swobodnie zabijać nienarodzone dzieci?! NIE! Ponieważ Ewangelia jedynie powtarza to, co głosi fundamentalna zasada PRAWA NATURALNEGO: każdy człowiek ma przyrodzone prawo do życia! A więc takie, które nie zostało ustanowione przez żadne ciało ustawodawcze. Ono przysługuje każdemu bez wyjątku. Prawo stanowione ma jedynie wzmacniać, i uświadamiać WSZYSTKIM ludziom tę zasadę prawa naturalnego. Ono obowiązuje wszystkich, a nie tylko katolików. Ateistów też.
JM
~Justyna Mic
7 lutego 2025, 11:30
Dobre prawo jest świadectwem dla innych. Chrześcijanin wypełnia prawo Boże wykonując swoje zadanie np. w postaci dobrej ustawy. Nic i nikt nie zdejmuje z nas obowiązku bycia świadkiem.
EP
Elżbieta Paszkiewicz
4 lutego 2025, 16:23
Szkoda, że ksiądz nie miał szans porozmawiać z dziećmi , nastolatkami i dorosłymi którym odebrano życie w wyniku aborcji. Dla mnie niezrozumiałe jest to, że zwolennicy aborcji zawsze mówią uldze w cierpieniu , współczuciu itp, ale dla nich rozwiązaniem jest cierpienie i śmierć niewinnego. Piszę o zwolennikach aborcji jako systemu, nie o zagubionych nieszczęśnikach, którzy z braku pomocy albo w wyniku złej pomocy zabili dziecko. Za nich trzeba się modlić. Poza tym fakt, że ktoś jest absolutnie przekonany o słuszności postępowania nie znaczy, że to postępowanie jest słuszne. Zbyt wiele było takich "słusznych postępowań"w historii. Nie po pięknych słowach, ale po owocach się poznaje.
IK
~Iwona K
4 lutego 2025, 18:52
Akurat jestem owocem klasycznej „ wpadki”. Zdaniem tych zatroskanych i współczujących moja matka powinna zastosować powszechną w czasach PRL „skrobankę”. Bardzo się cieszę, że jej moralność ukształtowała prosta, bardzo religijna matka (moja babcia), a nie jacyś „zatroskani”.
ZT
~Zuzanna T.
4 lutego 2025, 22:16
Dokładnie! Właśnie dlatego pomimo różnych ataków na papieża Franciszka, ja zawsze go bronie, wlasnie dlatego, że on zawsze broni Nienarodzonych. Zawsze ich broni!!! Jest taka zasada, że w naadmie4na empatia przynosi zło. "Przeciw empatii", taki ma tytuł, napisana przez psychologa, polecam! Kolejnym krokiem nadmiernej empatii jest eutanazja. . I w Holandii zamiast leczyc nastolatki na depresję, pomaga się im w samobójstwie....nie tędy droga.
WT
~Wojtek T.
4 lutego 2025, 13:56
niedawno był wyświetlany film o komendancie Auschwitz. Prywatnie był kochającym i troskliwym mężem i ojcem. W sumie to ciekawe, bo faktycznie ludzie którzy starają się czynić autentyczne dobro, prywatne bywają mrukliwi i mało przyjemni. Może nie zależy im, żeby dbać o pozory? A może gdzieś muszą odreagować i czasami odbezpieczyć swój wentyl bezpieczeństwa. Tak czy owak, nic nie usprawiedliwia bezwzględnego zła, co najwyżej mogą pojawiać się okoliczności łagodzące. Jednak okruchy dobra mogą być jakimś punktem zaczepienia, żeby ten obszar dobra próbować rozszerzać...
TJ
~T J
4 lutego 2025, 13:04
Właśnie tak. Nie można uspokajać własnego sumienia wprowadzaniem przepisów prawnokarnych. To nie załatwia sprawy. Potrzeba ogromnej pracy nad wrażliwością (sumieniem?), by choć trochę zmienić stosunek do życia.
PR
~Ppp Rrr
4 lutego 2025, 12:41
Dyskutować można, gdy aborcja jest wyborem, bo matka nie chce mieć dziecka - choć mogłaby je urodzić i oddać do adopcji. Bywa jednak tak, że patologiczna ciąża ZAGRAŻA ZDROWIU I ŻYCIU matki - w takim przypadku aborcja jest równoznaczna z ratowaniem zdrowia i życia kobiety. I tu nie ma dyskusji - aborcja musi być legalna! Pozdrawiam.
ZT
~Zuzanna T.
4 lutego 2025, 22:12
Jest legalna. Zasada od zawsze jest taka, że ratuje się matkę, a dopiero później dziecko. To normy etyczne w medycynie, które były od zawsze. Musi się Pan dokształcić, bo widać, znowu wiedzy brakuje....