Kard. Ryś: Kościół sprzeciwia się banalizacji seksu i stawia na dialog z wiernymi

Kard. Grzegorz Ryś poruszył kluczowe tematy dla Kościoła w 2024 roku. Fot YouTube / Archidiecezja Łódzka
PAP / jh

W rozmowie z Polską Agencją Prasową kard. Grzegorz Ryś poruszył kluczowe tematy dla Kościoła w 2024 roku. Metropolita łódzki mówił m.in. o sprzeciwie wobec banalizacji seksu, znaczeniu synodu o synodalności, lekcjach religii w szkołach, a także o reakcjach Kościoła na skandale obyczajowe.

PAP: Jakie wydarzenie uważa ksiądz kardynał za najważniejsze dla Kościoła w 2024 r.?

DEON.PL POLECA

 

 

Kard. Grzegorz Ryś: Gdybym chciał być przewrotny, to powiedziałbym, że najważniejszym wydarzeniem dla Kościoła jest każdy chrzest. Przekaz wiary, który prowadzi do sakramentu wtajemniczenia - bez tego nie ma Kościoła. Jeśli jednak mówimy o innej kategorii znaczących wydarzeń, to bezspornie najważniejszym był synod o synodalności. W tym roku zakończyła się druga i ostatnia sesja synodu, który był absolutnie wyjątkowy. W tym znaczeniu, że Ojciec Święty poprowadził nas w tym synodzie do bardzo szerokich konsultacji na temat Kościoła, nie tylko w gronie biskupów. Starałem się to obliczyć i 35 proc. uczestników zgromadzenia synodalnego nie było biskupami. Niektórzy pytali, czy to wciąż jest synod biskupów. To wielkie wydarzenie, za pomocą którego Duch Święty prowadzi Kościół.

Czy wnioski płynące z synodu przebiły się do powszechnej świadomości w Polsce? Bo mam wrażenie, że mamy z recepcją synodu jakiś problem.

- Podejrzewam, że powodów takiego stanu rzeczy jest wiele. To są bardzo różne lęki. Najczęściej wypowiadany lęk był taki, że papież Franciszek postanowił zrobić z Kościoła demokrację parlamentarną. Dla mnie najtrudniejsze jest, że choć papież zdążył już milion razy powtórzyć, że to nieprawda, to nikt mu nie uwierzył. Papież wielokrotnie mówił, że synod nie jest od tego, żeby jedna frakcja wewnątrz Kościoła narzuciła swoje poglądy drugiej, tylko żeby się wszyscy w Kościele spotkali i razem rozeznawali, co Duch Święty do nas mówi. I to nie opierając się na naszych pomysłach, tylko na Objawieniu, czyli na Piśmie Świętym i tradycji. Więc żaden to parlamentaryzm. Inny strach jest po stronie księży - w Polsce dosyć częsty, mam wrażenie. On się zrodził na samym początku synodu, gdy okazało się, że trzeba przyjąć postawę słuchania bardziej niż mówienia, bez osądzania i komentowania. Osobiście sądzę, że dobrze nam duchownym zrobiło, że zaczęliśmy wreszcie więcej słuchać niż mówić. Ale tak się chyba stało, że księża się poczuli wykluczeni, a niektórzy nawet poczuli, że mogą zostać przez świeckich zastąpieni. Papież próbował jakoś to nadrobić, organizując spotkanie proboszczów z całego świata i pisząc do nich piękny list. Ale te obawy gdzieś wciąż są i myślę, że zmierzenie się z nimi wciąż nas czeka.

Rok 2024 upłynął także pod znakiem sporu Konferencji Episkopatu Polski z rządem o lekcje religii w szkole. Ostatnie wypowiedzi minister edukacji Barbary Nowackiej wskazują, że sprawa jest przesądzona i lekcje religii zostaną ograniczone do jednej tygodniowo i to już od przyszłego roku szkolnego. Co teraz zrobi Kościół?

DEON.PL POLECA


- Mieliśmy na ten temat poważną debatę na zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski. Poświęciliśmy na nią całe dwudniowe posiedzenie. Wszyscy zgodziliśmy się, że niezależnie od tego, czy w szkole będzie jedna lekcja religii, czy dwie, trzeba zbudować całą rzeczywistość katechezy przy parafii. Bo lekcja religii a katecheza to są dwie różne rzeczy. Lekcja religii służy przede wszystkim przekazowi wiedzy, a katecheza służy przekazowi wiary, więc jest także inicjacją do sakramentów. Wiary nie da się przekazać w szkole, bo inna jest metoda katechezy a inna lekcji religii. Cała ta sytuacja - niewątpliwie trudna, co jaskrawo widać po przebiegu rozmów z MEN - dla nas jest motywacją, by wreszcie się zabrać na poważnie do organizacji katechezy w parafiach. Oczywiście, nie rezygnując z lekcji religii w szkole, zachowując ich charakter i sens. Bo przecież obecność Kościoła w szkole jest bardzo ważna z wielu powodów. Zawsze przy tej okazji podnosi się przede wszystkim powody cywilizacyjne i kulturowe, ale przecież to nie tylko o to chodzi.

Czy wiadomo, kiedy rozpoczną się katechezy przy parafiach?

- W Konferencji Episkopatu powołana została specjalna komisja, której zadaniem jest wypracowanie programu katechezy parafialnej. O tym, że katecheza w parafiach jest potrzebna mówiliśmy od lat. Tylko że to się na nic nie przekładało, bo nie byliśmy do tego przymuszeni przez sytuację. Wydawało nam się, że łatwiej jest wykorzystać możliwości, jakie dają lekcje religii. A to nie jest prawda. Powtarzam to od lat - religia w szkole nie jest problemem. Problemem jest to, że nie mamy dla dzieci i młodzieży żadnej propozycji przy parafii.

Kolejnym punktem spornym na linii rząd - Konferencja Episkopatu Polski jest przedmiot edukacja zdrowotna. Rząd twierdzi, że ten przedmiot jest oczekiwany przez rodziców i potrzebny. Jakie jest zdanie księdza kardynała?

- W temacie seksu to chyba czegokolwiek jako Kościół nie powiemy, to i tak zostanie źle odebrane. Bo Kościół zawsze będzie się sprzeciwiał banalizacji seksu, czyli oderwaniu go od kontekstu miłości i relacji. Właśnie dlatego Kościół wiąże seks z małżeństwem i traktuje go jako wielką wartość, ponieważ poprzez seks człowiek wyraża miłość. To nie jest dzisiaj najpopularniejsza narracja. Dziś powszechną narracją jest to, że seks jest potrzebą, którą człowiek musi realizować. I chodzi o to, żeby tę swoją potrzebę realizował w sposób bezpieczny. My będziemy zawsze mówić, że to nie jest cała prawda na temat seksu, to najwyżej część prawdy. Pytanie, w czym ta część pomaga, a w czym szkodzi, pozostaje otwarte. Druga rzecz, że szkoła w wychowaniu pełni funkcję pomocniczą - ma pomagać rodzicom w wychowaniu. To oni mają pierwszeństwo w tej kwestii, nie odwrotnie. Żaden rodzic raczej nie będzie się sprzeciwiał, że w szkole dziecko będzie uczone zasad higieny czy zdrowego odżywiania. Natomiast mówienie o tak delikatnej sferze jak seksualność to jest rzecz bardzo poważna. Nie wiem, czy szkoła może to robić bez porozumienia z rodzicami.

W mijającym roku swoje kadencje przewodniczącego i wiceprzewodniczącego Episkopatu zakończyli arcybiskupi Stanisław Gądecki i Marek Jędraszewski. Na emeryturę odszedł kard. Kazimierz Nycz, którego zastąpił abp Adrian Galbas. Na nowego metropolitę czekają również archidiecezje krakowska, poznańska i katowicka. Wiek emerytalny osiągają więc biskupi, którzy przez lata byli twarzami Kościoła w Polsce. Czy to koniec pewnej epoki?

- Nie patrzę na te zmiany pod tym kątem. Nie wiem, czy zmiany personalne są także zmianami kierunku, w którym Kościół zmierza. Zauważmy, że jeśli się w Konferencji Episkopatu Polski w czymś różnimy, to na pewno nie w tym, co najistotniejsze. Każdy z biskupów wierzy, że jest Jeden Bóg w Trzech Osobach i siedem sakramentów świętych. Jest taka stara zasada św. Augustyna, że w Kościele ma być jedność w kwestiach fundamentalnych - i jest, a w tym, co jest z drugiego planu, ma być różnorodność - i też jest. Najważniejsze zaś jest, żeby we wszystkim była miłość. Zobaczmy, że my się w Kościele nie spieramy o fundamenty, tylko o rzeczy z drugiego czy trzeciego planu. Chociaż temperatura tych sporów bywa taka, jakbyśmy toczyli wojnę na linii herezja kontra ortodoksja. Dobrze jest uświadomić sobie ten najgłębszy poziom jedności, bo inaczej zaczynamy funkcjonować na naskórku rzeczywistości, jaką jest Kościół. Mam nadzieję, że każdy z biskupów próbuje uważnie słuchać, czego uczy papież. Od Jana XXIII mamy linię fantastycznych papieży, którzy kontynuują to, co zaczął poprzednik, a jednocześnie każdy z nich wnosi jakiś szczególny rys. Pontyfikat Franciszka różni się od pontyfikatu Benedykta XVI i w tym znaczeniu te zmiany gdzieś się dokonują w Kościele, ale to są zawsze zmiany akcentów, a nie fundamentów. W podobnym kluczu widzę zmiany w Prezydium KEP.

W mijającym roku głośno było także o skandalach obyczajowych z udziałem duchownych, m.in. w Sosnowcu i Drobinie. Czy Kościół ma jakąś odpowiedź na sytuacje, kiedy na jaw wychodzi podwójne życie księży?

- Oczywiście potrzebna jest reakcja dyscyplinarna zarówno w świetle prawa kanonicznego jak i prawa państwowego tam, gdzie dochodzi do przestępstwa - tu powinna być również reakcja odpowiednich służb. To jest poza debatą. Jestem biskupem od 13 lat i nie pamiętam zebrania KEP, na którym nie rozmawialibyśmy o tych trudnych sytuacjach. Nie można więc powiedzieć, że my o tym nie mówimy, czy nie podejmujemy działań. We wszystkich diecezjach przeprowadzono szkolenia związane z tzw. ustawą Kamilka, w różnych instytucjach kościelnych wprowadzono standardy. Wiem co mówię, bo wprowadzałem je w swojej diecezji. Wszędzie staramy się też prowadzić formacje stałą księży. Bo nie chodzi o to, żeby formować tylko kleryków, a potem ich porzucić. Przy całym tym wysiłku, którego naprawdę jest dużo, wciąż mamy sytuacje nowych przestępstw. Nie widzę na to innej odpowiedzi niż ta, którą św. Paweł nazywa misterium iniquitatis (tajemnica grzechu - łac.). Kościół ma świadomość, że w człowieku jest jakieś pęknięcie, jakaś przedziwna skłonność do zła. Proszę mnie źle nie zrozumieć: nie chcę niczego bagatelizować ani bronić. Próbuję szukać przyczyn. Dlatego za jedno z najważniejszych wydarzeń mijającego roku uważam spotkanie biskupów ze skrzywdzonymi w Kościele, które odbyło się pod koniec listopada na Jasnej Górze. Myślę, że dla biskupów naprawdę było ważne, żeby usiąść i posłuchać osób skrzywdzonych. Ważne było także, żeby zrobić to we wspólnocie niemal wszystkich biskupów. Bo podejrzewam, że większość z nas ma już doświadczenie rozmów z osobami skrzywdzonymi. Osobiście spotkałem się z kilkoma. Każda z tych osób mówiła nie tylko o samym doświadczeniu pierwotnego skrzywdzenia, ale także o powtórnej krzywdzie, jakiej doświadczyła w zderzeniu z procedurami kościelnymi. Bardzo ważne, żeby to usłyszeć. Bo może mamy w Kościele w tej chwili poukładane przepisy - myślę, że nawet wzorowo poukładane, ale jeśli gdzieś zabraknie ludzkiej wrażliwości, to one nie działają. Owocem tego spotkania na Jasnej Górze jest inicjatywa, która wyszła od osób skrzywdzonych, żeby zmienić w procesie kanonicznym status osoby skrzywdzonej. Chodzi o to, żeby osoba skrzywdzona nie miała statusu świadka, ale żeby miała status strony. Takie zmiany wprowadzić może jedynie Stolica Apostolska. Jednak najważniejsze jest to, że w tej chwili nie jest to jedynie inicjatywa skrzywdzonych przekazana do Watykanu przez Konferencję Episkopatu Polski, ale że Episkopat tę inicjatywę wspiera. Sądzę, że w perspektywie czasu będzie to miało poważne konsekwencje dla całego Kościoła.

Źródło: PAP / jh

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Kard. Ryś: Kościół sprzeciwia się banalizacji seksu i stawia na dialog z wiernymi
Komentarze (10)
AK
~Adam Kowalski
18 stycznia 2025, 15:35
O seksie niebanalnym wg św. Augustyna. Jego zdaniem, życie pozbawione seksu jest niemożliwe, a jedynym realnym wyjściem jest ograniczenie stosunków do tych małżeńskich – których głównym celem jest oczywiście płodzenie dzieci, nie zaś przyjemność i radość. Uważał, że żądza pochodzi od demonów, dlatego zalecał by zbliżenia małżeńskie odbywać… ze smutkiem. https://ciekawostkihistoryczne.pl/2021/11/19/krotka-historia-celibatu/?fbclid=IwZXh0bgNhZW0CMTAAAR2_TUOYB3fYxAGd7pUuEECyVrYQQME4scsK7aWxUcQ0QV35Ek-DaFU3jjo_aem_mHvIFbrLuW6qNeKh4sR5NQ
JK
~Jan Kowalski
4 stycznia 2025, 17:17
WIęcej o tradycyjnej teologii małżeństwa i seksu: Stworzona przez św. Augustyna teologia małżeńska Kościoła, w dużej mierze obowiązująca do dziś, opiera się na obrazie małżeństwa z I Listu do Koryntian św. Pawła, nadającym bezwzględny prymat dziewictwu: dobrze jest człowiekowi nie łączyć się z kobietą.... Najzacieklejszy w swych atakach na małżeństwo św. Hieronim pisał z kolei: „Małżonkowie żyją niczym bydło, a spółkowanie z kobietami upodabnia mężczyzn do świń i innych nierozumnych bydląt" https://www.katolik.pl/od-grzechu-do-obowiazku--czyli-koscielne-dzieje-seksu,41621,416,cz.html
TL
Tilian Longosferud
3 stycznia 2025, 23:47
Niesamowicie irytuje mnie ten ośli upór Nowackiej, ta totalna niezdolność do kompromisu, chyba z racji tego że idą wybory prezydenckie i trzeba trochę "podgrzać" lewicowy elektorat, żeby odciągnąć go od Tuska. A co lepiej się do tego nadaje, jak tematy światopoglądowe. Uj że lewica nie jest w stanie zaproponować żadnych realnych rozwiązań kryzysu mieszkaniowego, uj że były już minister nauki z ich ramienia załatwił posadę dyrektorską żonie i wygrażał rektorowi jednej z uczelni, że go "zniszczy" - ale za to dzieci w szkołach będą miały przedmiot, który wpoi w nich traktowanie seksu jak zabawki. W podstawie programowej ani razu nie pada termin małżeństwo, nawet w rozdziale o rodzajach związków, nie ma też żadnych zapisów o zagrożeniach masturbacją (a takowe są od dawna zbadane i opisane przez naukowców, nie dotyczy to wyłącznie sfery moralności), za to zawarli tam stwierdzenie o tym, że jest ona "normą medyczną", co jest jednoznaczną nieprawdą. I tego mają się uczyć już 10-latki.
MR
~Michał Rz
1 stycznia 2025, 06:52
Zastanawiające, że seksu nie powiązał z prokreacją tylko z miłością. Tak samo na początku - "Kościół zawsze będzie się sprzeciwiał banalizacji seksu,czyli oderwaniu go od kontekstu miłości i relacji". Niby później mówi o małżeństwie, ale dla mnie to ciągłe używanie słowa "relacja" to jakiś obłęd. Tam od razu powinno paść słowo małżeństwo. Tym bardziej, że w Kościele jest coraz więcej heterodoksyjnych poglądów wśród duchownych, którzy jednak małżeństwo (i to nie tylko tradycyjnie rozumiane) zastępują tu wierną "relacją" ludzi niekoniecznie będącą sakramentalnym małżeństwem.
TS
~Taki Sobie
31 grudnia 2024, 15:12
"...Nie wiem czy szkoła może to robić (mówienie o tak delikatnej sferze jak seksualność) bez porozumienia z rodzicami..." Jeżeli tego kardynał Ryś nie wie, to źle, bardzo żle... A poza tym wcale nie chodzi tu o jakieś "mówienie". Tu chodzi o ordynarne, wręcz chamskie narzucanie dzieciom (tak - dzieciom!) na siłę m. in. dewiacji seksualnych i ich deprawację! Ale tego też pewnie kardynał Ryś nie jest do końca świadom. A szkoda...
MN
Mateusz Nadolski
31 grudnia 2024, 15:06
"My będziemy zawsze mówić, że to nie jest cała prawda na temat seksu, to najwyżej część prawdy." - Jak można uważać, że stosowanie prezerwatywy jako formy "bezpiecznego seksu" jest "częścią jakiejś prawdy ?!" Papież Pius XI nauczał, że ktokolwiek używa małżeństwa w sposób umyślnie udaremniający jego płodność zaciąga grzech śmiertelny." Całość tej pseudo edukacji zdrowotnej jest fałszem a nie częścią prawdy ! No ale jak ktoś uważa, że "fantastyczni papieże są od Jana XXIII" to faktycznie może w narracji kard. Rysia nie warto czytać tego czego kościół zawsze nauczał, a tworzyć coś co ma się podobać wszystkim wokół tylko nie Panu Bogu
TB
~Tadeusz Borkowski
2 stycznia 2025, 18:49
Drogi Panie Mateuszu. Pan przyjmuje cel sexu jako jedynie prokreację, czyli spłodzenie dziecka. Ale są chyba równie ważne sprawy jeśli chodzi o sex. Po pierwsze, wydaje mi się że najważniejsze , że jest dopuszczalny tylko w małżeństwie.Po drugie, seksualne zainteresowanie drugą płcią,też jest darem Bożym, bo bez pożądania i zainteresowania inną płcią , ludzie by zniknęli, po prostu nasz gatunek by zginął. Ale nie tylko ludzie , ale prawie cała przyroda ( Natura). Po trzecie, wydaje mi się, że sex może wzbogacać miłość między członkami małżeństw jeżeli nie jest bagatelizowany, sprowadzany jedynie do biologii i przyjemności.Jeżeli jest dany przez Boga ( a jak nie, to skad sie wziął) to go SZANUJMY a nie sprowadzajmy do chwilowej przyjemności.
HW
Henryk Wojcik
31 grudnia 2024, 14:12
Nie mam nic przeciwko dialogowaniu z wiernymi. Resztę obywateli niech zostawi w spokoju.
RF
~Robert Forysiak
31 grudnia 2024, 13:58
Czyżby kardynał chciał uciec przed zajęciem stanowiska w sprawie planów Nowackiej?
MN
Mariusz Nowak
31 grudnia 2024, 10:34
"Kościół zawsze będzie się sprzeciwiał banalizacji seksu, czyli oderwaniu go od kontekstu miłości i relacji". Czy wiedzą o tym w Sosnowcu i Drobinie?!