Abp Gintaras Grušas: Franciszek uczył, jak właściwie korzystać z wolności
Podczas wizyty na Litwie Franciszek uczył, jak właściwie korzystać z wolności. Opinię taką wygłosił abp Gintaras Grušas, metropolita wileński, w rozmowie podsumowującej podróż papieża do tego kraju.
Rozmowa z arcybiskupem wileńskim Gintarasem Grušasem:
KAI: Przed przyjazdem Franciszka na Litwę mówił Ksiądz Arcybiskup, że papież pomoże jej mieszkańcom odnaleźć nadzieję na przyszłość. Czy te oczekiwania się spełniły?
Abp: Gintaras Grušas: Jestem przekonany, że tak. I to bardzo. Osobiście widziałem radość na twarzach ludzi, kiedy jechaliśmy z papieżem ulicami Wilna, podczas spotkania z młodzieżą i na Mszy św. w Kownie. Była to spokojna radość, która - jak myślę - da ludziom nadzieję. Ale potrzebujemy czasu, żeby przetrawić papieskie przesłanie. Ludzie usłyszeli je i będą do niego wracać, bo słowa papieża były bardzo głębokie i bardzo dopasowane do naszej sytuacji. Potrzebujemy czasu, by objąć te wszystkie emocje, słowa, kierunek, który Franciszek wskazał nam w swoich przemówieniach. Ale początkową reakcją jest zdecydowanie radość.
Czy jest Ksiądz Arcybiskup zadowolony z udziału mieszkańców Litwy w spotkaniach z papieżem? Czy znane są już ostateczne liczby uczestników?
Jestem bardzo zadowolony. To przeszło nasze oczekiwania. Nie znam dokładnych liczb, ale myślę, że było 30 do 40 tys. uczestników spotkania z młodzieżą i ponad 100 tys. na Mszy św. Trzeba do tego dodać tłumy ludzi, którzy gromadzili się na trasach przejazdu papieża w papamobile w Wilnie i Kownie, by zrobić mu zdjęcie, pomachać do niego, gdy przejeżdżał.
Jakie były trzy najważniejsze wydarzenia papieskiej wizyty?
Na pierwszym miejscu - wizyta w muzeum KGB. Widziałem, że papież był bardzo poruszony. Już wcześniej w czasie spotkania z młodzieżą i Mszy św. wspominał o znaczeniu tych, którzy byli przed nami i cierpieli. A teraz przyszedł do miejsca, gdzie oni cierpieli i umierali. Naprawdę poruszyło to w nim jakąś strunę.
Na drugim miejscu - emocje młodzieży, która zgromadziła się na placu Katedralnym w Wilnie. I ta tradycyjna pieśń błogosławieństwa pod koniec spotkania, kiedy młodzież wyciągnęła ręce, a Franciszek pochylił głowę, tak jak w ten pierwszy wieczór na placu św. Piotra, kiedy został wybrany. Papież pobłogosławił młodzież, a młodzież pobłogosławiła papieża. To było bardzo poruszające.
Na trzecim miejscu - spotkanie z księżmi w Kownie, kiedy Franciszek wielokrotnie odchodził od przygotowanego tekstu. Ale wszystko, co dodał było na temat tego, czym jest misja kapłana. Bp Linas Vodopjanovas w swoim wprowadzeniu wspomniał o trudnościach, jakie księża napotykają w swej pracy: o samotności, o zmęczeniu. A papież odpowiedział na to wszystko wprost.
A co uznałby Ksiądz Arcybiskup za najważniejsze przesłanie Franciszka?
Gdy mówił do księży - ojcostwo, bliskość wobec ludzi, czerpanie siły z naszych korzeni, aby patrzeć w przyszłość. O nadziei na przyszłość czerpanej z przeszłości mówił również do młodzieży. A o bliskości wobec ludzi wspomniał także w przemówieniu w pałacu prezydenckim, gdy mówił o postawie gościnności wobec najmniejszych, zapomnianych, poranionych. O takim społeczeństwie, w którym zwracamy uwagę na cierpiących. Uważam to wezwanie za bardzo istotne.
Młodzież bardzo dobrze przyjęła skierowany do niej papieski apel o sprzeciwienie się fali indywidualizmu. To aż tak duży problem na Litwie?
Myślę, że jest to wielki problem w całej Europie. To nowa mieszanka sekularyzacji i relatywizmu: dostrzegam tylko siebie, tylko to, co mnie kształtuje. To przewrotne patrzenie na wolność, która ma polegać na tym, że robię to, co chcę, jestem niezależną jednostką. Papież wzywał do dostrzegania innych ludzi, do wchodzenia we wspólnotę z innymi. I najwyraźniej wywołało to taki oddźwięk wśród młodych, że odpowiedzieli bardzo otwarcie i z radością, gdy zachęcił ich do pójścia pod prąd indywidualizmowi.
Wspomniał Ksiądz Arcybiskup modlitwę w byłym więzieniu KGB, ale była też bardzo znacząca modlitwa przy pomniku Ofiar Getta, o którego likwidacji Franciszek mówił także podczas Mszy w Kownie. Czyżby papież chciał zapoczątkować pojednanie Litwy z jej trudną przeszłością?
To naprawdę nie było zaplanowane, że daty pobytu Ojca Świętego na Litwie zbiegły się z 75. rocznicą zniszczenia wileńskiego getta, z rocznicą Holokaustu. Ale papież wykorzystał ten moment, by modlić się za wszystkich ludzi z każdego narodu, którzy cierpieli w przeszłości. Zawsze wzywa do pojednania i dialogu.
Ten proces pojednania trwa. Nie był to więc pierwszy krok, ale jednak bardzo ważny, bo papież modlił się tutaj, odczuwając ból innych i okazując współczucie z powodu tych, którzy zginęli w wileńskim getcie.
W przeddzień wizyty, w piątek 22 września, zaledwie kilka kroków od trasy przejazdu papieża, został odsłonięty pomnik ku czci litewskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Znajduje się on w miejscu, gdzie dokonywano selekcji: jednych wysyłano do obozów koncentracyjnych, innych na rozstrzelanie w Ponarach.
Wśród Sprawiedliwych było wielu Litwinów [około 900 - KAI]. Ratować Żydów próbowali sąsiedzi, księża, w tym kilku biskupów, m.in. bł. Teofil Matulionis, beatyfikowany w zeszłym roku, który był przetrzymywany w więzieniu KGB.
Dla zachowania równowagi trzeba pamiętać zarówno o pomniku ofiar wileńskiego getta, jak i o pomniku Sprawiedliwych.
W czasie swojej wizyty papież wielokrotnie odwoływał się do komunistycznej przeszłości, do ateistycznej opresji, jakiej byli poddani mieszkańcy Litwy. Można odnieść wrażenie, że jego wizyta przebiegała pod znakiem wolności religijnej.
Nie ograniczałbym tego spojrzenia w przeszłość do wolności religijnej. Myślę, że papieżowi chodziło po prostu o wolność, choć rzeczywiście wśród deportowanych było wielu bardzo wierzących. Franciszek przedstawił zrównoważone spojrzenie na wolność. Mówił o wolności samostanowienia i niepodległości, co zbiega się z setną rocznicą niepodległości Litwy, którą świętujemy w tym roku. Ale w swoich przemówieniach Ojciec Święty wspominał także o indywidualizmie, tworzeniu wspólnoty, dobru wspólnym, trosce o najmniejszych, wskazywał więc na właściwe korzystanie z wolności. Nie tylko na poziomie indywidualnym, lecz także we wspólnocie. Obejmuje to, oczywiście, wolność religijną, ale nie tylko ją. Papieżowi chodziło o robienie właściwego użytku z wolności, by dbać o dobro wspólne i bliskość ludzi między sobą.
Bardzo mocne były słowa Franciszka, skierowane do duchownych, których przestrzegał, by nie mylili kapłaństwa z pracą urzędnika, co zostało entuzjastycznie przyjęte przez zgromadzonych w katedrze w Kownie. Czy to znaczy, że potrzebna jest zmiana modelu duszpasterstwa na Litwie?
Niektóre modele trzeba zmienić, ale nie większość. W większości księża są bardzo dobrymi duszpasterzami, którzy kochają ludzi, rozmawiają z nimi i nawet jeśli nie mogą im udzielić rozgrzeszenia, to starają się im pomóc, by mieli udział w Bożej miłości i pokoju. Problemem jest to, że kiedy mamy do czynienia z choćby jednym księdzem, który zachowuje się jak urzędnik, który patrzy ciągle na zegarek lub nie jest miłosierny w konfesjonale, to ludzie odchodzą zranieni w sercu na długi czas. Bywa, że ci, których ksiądz wyrzucił z konfesjonału w ogóle nie chcą przyjść do kościoła przez następne 20 czy 30 lat. Uważam, że większość księży chce bardziej duszpasterskiego niż urzędniczego podejścia.
Ale trzeba pamiętać, że katedra była pełna nie tylko księży. Kiedy papież do nich mówił, słuchali tych słów także seminarzyści i siostry zakonne, więc entuzjastyczna reakcja mogła pochodzić od nich. [śmiech]
To dlatego Franciszek wtedy dodał: "Potem powiem coś do sióstr"!
I powiedział: nie traćcie czasu na czcze gadanie! Wszystkim więc wskazał to, nad czym powinni popracować. To bardzo dopingujące, bo mówił o tym - tak jak być powinno - z miłością, po ojcowsku. Myślę, że papież jest bardzo dobrym przykładem ojcowskiego korygowania, które skłania do dawania siebie innym.
Skomentuj artykuł