Abp Hoser przeprasza i odwołuje kanclerza kurii
Arcybiskup warszawsko-praski Henryk Hoser powiedział wieczorem w TVP Info, że przeprasza za wrażenie, że nie dostrzega wagi przestępstwa pedofilii. Zapowiedział, że w środę kanclerzem kurii przestanie być ks. Wojciech Lipka.
Hoser nie powiedział, kto zastąpi ks. Lipkę na stanowisku kanclerza. Poinformował, że odwołanie jest konsekwencją piątkowej konferencji prasowej dotyczącej stanowiska Episkopatu Polski w sprawie pedofilii, w której ks. Lipka brał udział. Zapowiedział też utworzenie grupy szybkiego reagowania na przypadki pedofilii w jego diecezji.
- Grzech - przestępstwo pedofilii - jest jednym z najcięższych, jakich może się dopuścić kapłan w swoim życiu - powiedział arcybiskup, dodając, że w związku z tym traktowanie tego rodzaju przypadków wymaga bardzo zdecydowanej postawy.
Pytany o sprawę odwołanego po pół roku od nieprawomocnego wyroku proboszcza z warszawskiego Tarchomina powiedział: - Przepraszam, jeżeli sytuacja sprawiła wrażenie, że jest tu jakaś próba pomniejszenia, czy niedostrzeżenia wagi przestępstwa - powiedział.
- Co do tego nie ma cienia wątpliwości, że będę z bardzo wielką konsekwencją prowadził ten proces do samego końca - to znaczy po zakończeniu procesu cywilnego rozpoczną się działania procesu kanonicznego i dochodzenia kanonicznego przez trybunałem Kongregacji Nauki Wiary - powiedział arcybiskup.
Podkreślił, że ze swojej strony nie zrobił nic, by opóźnić procedurę dochodzeniowo-karną w tej sprawie, bo przepisy kościelne dają pierwszeństwo sądowi świeckiemu, przed procedurą kanoniczną.
Tłumaczył, że zwłoka w odwołaniu proboszcza wynikała z tego, że przypadek dotyczył sprawy sprzed 12 lat, a obwiniony i skazany nieprawomocnie ksiądz nie dopuścił się recydywy. - Czy przez te pół roku (od wyroku - PAP) stało się coś, co spowodowało komuś jakąś szkodę komukolwiek? - pytał.
Podkreślił, że na wstrzemięźliwość w odsuwaniu proboszcza z Tarchomina miał wpływ fakt, że na przełomie ubiegłego i obecnego roku odsunął od pracy dwóch innych księży, którym zarzucano czyny pedofilskie. W jednym przypadku toczy się proces, a w drugim okazało się, że młody ksiądz był niesłusznie posądzany. - Drugi młody ksiądz, który dostał dekret odejścia mało się nie załamał - okazało się, że cała sprawa była fałszywa - tłumaczył.
We wtorek kuria warszawsko-praska poinformowała, że skazany nieprawomocnie za pedofilię ksiądz Grzegorz K. otrzymał od biskupa polecenie opuszczenia parafii, wykazał całkowite posłuszeństwo i współpracę. Kapłan pozostaje do dyspozycji sądu.
W marcu ks. Grzegorz K., proboszcz parafii na warszawskim Tarchominie został skazany przez Sąd Rejonowy w Otwocku na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery lata. W piątek kuria poinformowała, że "natychmiast po wyroku (...) ksiądz arcybiskup zakomunikował księdzu proboszczowi decyzję o odwołaniu z funkcji".
Kuria podkreśliła, że w czasie śledztwa prokuratorskiego i postępowania sądowego ks. Grzegorz K. nie prowadził katechezy, ani nie zajmował się ministrantami, co sugerowały niektóre media.
Prokuratura nie odwoływała się od marcowego nieprawomocnego wyroku, bo uznała karę za wystarczającą; odwołała się obrona. W 2011 r. sprawę zgłosił prokuraturze psycholog, który dowiedział się o niej podczas terapii dorosłego mężczyzny, który w 2001 r. jako ministrant miał być molestowany przez ks. K. Był jeszcze drugi przypadek dotyczący księdza K., ale sprawa jeszcze trwa przed sądem w Otwocku. Z powodu przedawnienia karalności umorzono zaś postępowanie wobec ks. K. za rozpijanie nieletnich ministrantów, którym miał podawać alkohol.
Skomentuj artykuł