Abp Koch stanowczo o komunii dla rozwodników

(fot. http://www.erzbistumberlin.de/)
KAI / kw

Abp Heiner Koch ostro podsumował rozważania na temat komunii dla rozwodników: "takie pytanie podważa Kościół i miłosierdzie". Abp Berlina oczekuje, że problem rozwiąże Papież: "jego zdanie jest wiążące".

Arcybiskup Berlina Heiner Koch oczekuje, że po zakończeniu trwającego obecnie Synodu Biskupów nt. rodziny Franciszek wypowie się w sprawie postępowania Kościoła wobec rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach. W tej sprawie potrzebne jest "zdanie wiążące", podkreślił niemiecki hierarcha w Rzymie w rozmowie z agencją katolicką KNA.

DEON.PL POLECA

Słowo Papieża w tej sprawie jest istotne, ponieważ Synod Biskupów pełni tylko rolę doradczą - wyjaśnił metropolita berliński, który w episkopacie Niemiec odpowiada za sprawy rodziny. Liczy on na to, że dokument postsynodalny odpowie na pytanie, "czy to możliwe, aby człowiek, którego życie nieodwracalnie załamało się na przykład z powodu nieudanego małżeństwa, do końca swych dni nie mógł przystępować do komunii świętej". "Na ile trzeba być bezbłędnym i świętym, aby zostać zaproszonym do Stołu Pańskiego?" - zapytał retorycznie.

Jego zdaniem, dla niektórych osób "takie pytanie podważa Kościół i miłosierdzie". Co pewien czas osoby, które dotyka ten problem, "odchodzą wraz ze swoimi dziećmi od Kościoła, czując się przez niego odsunięte". W tej sprawie wielu wiernym chodzi o "wiarę chrześcijańską, o Boga i Jego miłosierdzie", a przez odmawianie im dostępu do Eucharystii "dla wielu problem Boga zaczyna być problematyczny".

Według arcybiskupa, który opowiedział się za "miłosiernym podejściem Kościoła" do tych osób, dotychczasowa argumentacja teologiczna Kościoła, dlaczego nie dopuszcza on osób rozwiedzionych do Komunii, "nie pozwala zamilknąć tej kwestii w głębi ich serc".

Tekst jego wystąpienia na Synodzie ogłosił 11 października episkopat niemiecki w Bonn.

Jednocześnie w rozmowie z KNA hierarcha opowiedział się za przyznaniem krajowym konferencjom biskupim większych kompetencji decyzyjnych. "Nie mogę sobie wyobrazić, aby w obliczu rozmaitych różnic poglądów, jakie przeżywam na miejscu, o wszystkim miał rozstrzygać Rzym" - stwierdził 61-letni arcybiskup. Jego zdaniem Watykan nie jest urzędem duszpasterskim i dlatego byłoby dobrze "w niektórych sprawach pozostawić decyzje w rękach poszczególnych episkopatów".

W swojej wypowiedzi na Synodzie Biskupów 5 października arcybiskup stolicy Niemiec odniósł się też do problemu uchodźców. Zachęcił, aby napływającą do Europy falę rodzin uchodźców traktować jako błogosławieństwo. Kościół jest rodziną Jezusa i nie może budować murów ani zasieków z drutu kolczastego - powiedział abp Koch. "Rodziny uchodźców należą do nas, a my do nich; dla siebie nawzajem jesteśmy błogosławieństwem" - dodał.

Zaapelował ponadto, aby Kościół bardziej wspierał rodziców samotnie wychowujących dzieci, rodziny wielodzietne i liczne małżeństwa, w których tylko jedna ze stron należy do Kościoła katolickiego.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Abp Koch stanowczo o komunii dla rozwodników
Komentarze (201)
TT
tes tes
17 października 2015, 10:01
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,2184,spor-na-synodzie-glownie-dotyczy-seksu-wideo.html
14 października 2015, 08:59
Nic dziwnego, że "dla wielu problem Boga zaczyna być problematyczny". Bóg Jahwe ciągle zmienia zdanie, więc jak tu się połapać...
TP
Tomasz Pierzchała
14 października 2015, 09:02
bóg miłości za to zdania nie zmienia -jak tkwił w głupocie tak tkwi w niej dalej
PP
Piotr Polmański
15 października 2015, 10:38
A ty sie zaliczasz do mądrych, czy głupich ? 
TP
Tomasz Pierzchała
15 października 2015, 11:35
Samokrytycznie powiem,że jak czytam twoje wpisy ewidentnie głupieję
15 października 2015, 18:30
A jak czytasz swoje?
TP
Tomasz Pierzchała
15 października 2015, 19:36
Wracam do trzeźwości umysłu bo piszę głównie o tobie
17 października 2015, 13:19
Nie sztuką jest pisać o kimś szczególnie, gdy ma się tylko pewne wyobrażenia o danej osobie, a się jej nie zna czy nie rozumie. Dla odmiany, postaw sobie za wyzwanie pisać prawdę o sobie. Co Ty na to? :)
KP
Kocham Pana Jezusa
13 października 2015, 15:24
Odmawiam różaniec w intencji zmarłych. Zamówienie usługi i kontakt: kochampanajezusa@gmail.com Odsyłam niezobowiązujący numer konta.
ZZ
Zibi Ziggy
14 października 2015, 23:42
urząd skarbowy się zainteresuje
Robert
17 października 2015, 22:21
Jesli kochasz Pana Jezusa, to nie traktuj modlitwy (każdej, nie tylko różańcowej) jako usługi komercyjnej, nawet bez upominania się o zapłatę.
A
Andrzej
13 października 2015, 12:25
"Liczy on na to, że dokument postsynodalny odpowie na pytanie, "czy to możliwe, aby człowiek, którego życie nieodwracalnie załamało się na przykład z powodu nieudanego małżeństwa, do końca swych dni nie mógł przystępować do komunii świętej". "Na ile trzeba być bezbłędnym i świętym, aby zostać zaproszonym do Stołu Pańskiego?" - zapytał retorycznie." Jak może katolik - człowiek wiary twierdzić, że coś jest "nieodwracalnie...", skoro każdy człowiek może się nawrócić i realizować wolę Bożą - wolę Boga, dla którego nie ma nic niemożliwego? Przecież odmawiamy wyznanie wiary credo "Wierzę w jednego Boga, Ojca Wszechmogącego"... i Arcybiskup Koch pewnie ją codziennie odmawia, to skąd u niego taki brak wiary we wszechmoc Bożą i możliwość otwarcia się na Jego łaskę wiarołomnego, łamiącego 6, 9 przykazanie i przysięgę małżeńską człowieka?
13 października 2015, 12:43
Nieodwracalność - tak jak tu zdefiniowana, to dla mnie wyznanie braku wiary, zaufania, czy nadziei pokładanej w Bogu. Bóg może i jest  - ale to nic nie zmienia w moim życiu?
PP
Piotr Polmański
12 października 2015, 16:05
Bardzo ważne i mocne zarazem słowa abp Berlina Heinera Kocha na temat rozważań odnośnie komunii dla rozwodników: "..takie pytanie podważa Kościół i miłosierdzie.." Abp oczekuje, że problem rozwiąże Papież, gdyz Jego zdanie jest wiążące.  Podzielam ten pogląd i mam nadzieję, że Franciszek zdecyduje, bo Synod ma tylko charakter doradczy. Jak widać, zdecydowanie bliższe jest mi w tej sprawie stanowisko Episkopatu Niemiec, niż Polski. A to co prezentuje i mówi Abp Stanisław Gądecki jest mi obce.  
TP
Tomasz Pierzchała
12 października 2015, 19:30
A kogo interesuje Pańska modernistyczna choroba?Skoro jest Panu bliższa postawa Kościoła niemieckiego balansującego na granicy schizmy to może warto zmienić obywatelstwo?Zrobimy dla Pana zrzutę na bilet i droga wolna. 
12 października 2015, 20:07
Faktycznie, to co tutaj głosisz ma wiele wspólnego z upadającym Kościołem Katolickim w Niemczech, gdzie z roku na rok tysiace ludzi odchodzi, zycie sakaramentalne zamiera, ale za to samozadowolenie biskupów jest wielkie. Czy twym marzeniem jest podobna "odnowa" Kościoła w Polsce?
PP
Piotr Polmański
12 października 2015, 20:44
Karmel, jak ci się wszystko podoba, to siedź cicho i się nie odzywaj. Albo ten bilet sam sobie kup. Zresztą tacy jak ty świata do przodu nie popychają, nie są zdolni do tego. Pamietej, że chrześcijanin nie może być smutasem.. 
PP
Piotr Polmański
12 października 2015, 20:51
Miłosierdzie Boże nie zna granic, i nie ma nic współnego z faktem, że upada taki, czy inny Kościół. Zresztą proces sekularyzacji życia społecznego w Polsce postepuje i jest nie do zatrzymania. Państwo polskie nie jest wyznaniowe, a wiara jest osobistym wyborem. Dla demokratycznie wybranych władz Konstytucja jest ważniejsza niż Dekalog. To co Boskie Bogu, a co cesarskie Cezarowi. 
12 października 2015, 21:07
Piotrze - Twoje slogany polityczne tutaj akurat nie pasują. Bo nei o polityce tutaj poszemy. To ze tego nie rozumiesz, to juz mieliśmy sie okazje przekonać. Kościół Niemiecki umiera także dzięki swoim tak "światłym" biskupom.  Chesz, aby Kościół w Polsce też umarł? Pod sztandarem fałszywego miłosierdzia, bo opartym o zaprzeczenie Ewangeli? 
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 22:10
...oraz głupcem, przyjmującym świat cały jak ubogi w torbę. Co kto lubi, imć Polmański.
TP
Tomasz Pierzchała
12 października 2015, 23:23
Na tle wpisu p.Polmańskiego powstaje kwestia natury zasadniczej.Czy ludzka głupota może stanowić tamę dla Bożego miłosierdzia?
12 października 2015, 23:33
TomaszL czy mógłbyś wskazać fragmenty o których piszesz: "Twoje slogany polityczne tutaj akurat nie pasują"? Bo moim zdaniem piszesz bzdury. 
12 października 2015, 23:36
"Czy ludzka głupota może stanowić tamę dla Bożego miłosierdzia?" Źle postawione pytanie. Powinniśmy zapytać czy ludzki umysł pozbędzie się raz na zawsze religijnej glupoty?
13 października 2015, 00:05
Dopóki będą ludzie lubujący się w toczeniu sporów który Bóg jest najprawdziwszy i przez którego hierarchę przemawia, to nie. I jeśli nie uświadomią sobie, że toczenie sporów jednak człowiekowi nie służy, bo powoduje szybsze bicie serca, podwyższone ciśnienie, a potem zawał albo inne choroby, to wtedy niejeden powie "Boże ratuj, przecież Cię broniłem", a Bóg na to "tak i teraz w nagrodę zabieram Cię do siebie". ;)
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:10
Czyli jednak zabierzesz nas do swojego słonecznego Olimpu, czy jak tam zwie się Twoja siedziba? :)
TP
Tomasz Pierzchała
13 października 2015, 00:14
I tak oto "katolik inaczej" Polmański doczekał się wsparcia ze strony ateisty oświeceniowego.Bazyli - stwórzcie sobie z "Miłością" i Polmańskim forum wzajemnej adoracji ponad podziałami. Będzie się z czego pośmiać 
TP
Tomasz Pierzchała
13 października 2015, 00:17
To,że wyznajesz religijną głupotę to rzecz oczywista.Szans na jej pozbycie się też póki co nie znajduję 
TP
Tomasz Pierzchała
13 października 2015, 00:19
Przy Tobie nie da sięnim być
TP
Tomasz Pierzchała
13 października 2015, 00:30
My głupi w ułudzie krążymy a tu bóg Miłość kołacze do naszych drzwi z lekarstwem na nadciśnienie,zawał ,katolicyzm albo inne poważne choroby.I to zupełnie za darmo. P.S. Zaczynam podejrzewać boga Miłość o to że jest sponsorowany.Bazyli, czy to nie jest wyzwolenie od religijnej głupoty?
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:46
Karmel, widzę, że również postanowiłeś podjąć walkę o swoje nawrócenie na słoneczne promieniowanie. Prześledź zatem poniższe dyskusje z bóstwem pod różnymi wątkami, bo to może pomóc oświeceniu, a przynajmniej wywoła uśmiech na Twej pogańskiej jak i moja jeszcze twarzy. To nie do wiary, ile czasu bóstwo poświęca takim jak my niedowiarkom! 
13 października 2015, 08:04
Panie Karmel. Zadałem proste pytanie, na które TomaszL nie odpowiedział. Pan także na nie nie odpowiedział. W wypowiedzi p. Piotra Polmańskiego nie ma zawartych "sloganów politycznych" które p. TomaszL dostrzega.  O czym to świadczy? Moim zdaniem o tym, że zamiast wypowodzi merytorycznych zarówno Pan jak też TomaszL prowadzicie zwykły atak. Brak wam argumentów wieć nadrabiacie to pitoleniem bez ładu i składu. 
13 października 2015, 08:06
Nie wyznaję żadnej religii. Jestem przeciwnikiem ogłupiania religijnego ludzi, niezaelznie czy to facet w sutannie, jarmułce czy też nawołujący z minaretu.
13 października 2015, 08:15
Polityczne slogany w wypowiedzi Piotra, do który się odnosze sa widoczne wprost. Np. ten o wyższości ustawy (Konstytucji) nad Dekalogiem.  To sa puste socjalistyczne frazesy, znane u nas juz od komuny. I ta mentalnośc komuny u wielu niestety pozostała, u czesci sie pogłebia. Ale oczywiscie nie to jest przedmiotem tej dyskusji, więc te wszystkie sloganiki sa tutaj nie na miejscu.
13 października 2015, 08:16
Bazyli - już się kajam, iz nei śledze Twoich wpisów i na nie natychmiast nie odpowiadam.
13 października 2015, 08:43
Co powiesz o wyznawcach FiM, którzy z wypiekami na twarzy śledza, co im tam zaserwuje ex ksiadz?
PP
Piotr Polmański
13 października 2015, 14:00
TomaszuL, ja jestem katolikiem i państwowcem. A dyrdymały i banialuki, to Ty i Karmel na tym portalu opowiadacie.  Wyższość Konstytucji nad Dekalogiem w demokratycznym państwie prawa, państwie świeckim, którym jest Polska, w którym zyję nie tylko ludzie wierzący, nie podlega najmniejszej dyskusji, oczywiście u człowieka i obywatela rozumnego. Zresztą Pan Bóg rodzielając sacrum od profanum zapewne nie miał pomysłu rywalizacji tego co Boskie, z tym co cesarskie. To są dwa różne porządki. Mieszasz je nieustannie, bo nie rozumiesz ich istoty. Bazyli ma rację, że piszesz bzdury, ale na usprawiedliwienie Twoje działa brak świadomości, że tak jest.. 
PP
Piotr Polmański
13 października 2015, 14:09
Karmel, zaś na tle twoich wpisów widac wyrażnie jak u niektórych tzw "prawdziwych katolików" ciasny jest umysł zabagniony skrajnym fundamentalizmem religijnym. Myslałem, że osiągnąłeś dno, ale tu niespodzianka, ty idziesz dalej, choć od dłuższego czasu polerujesz swoją buźke o moralne dno. 
PP
Piotr Polmański
13 października 2015, 14:17
A Pani tajemniczajegomość może zje snickersa, bo gwiazdorzy i nie jest sobą. Powinna Pani wiedzieć, że Chrystus był Synem ubogiego Ciesli z Nazaretu i nie wyśmiewac sie z ubogich. No cóż, nie każdy wie co mówi, choć powinien, zwłaszcza imć tajemniczajegomość. 
PP
Piotr Polmański
13 października 2015, 14:18
Karmel, tobie sie udało...
13 października 2015, 14:38
Umysł generuje myśli, organizm reaguje adekwatnie do nich. To prosta zależność i żadnej w tym filozofii.
13 października 2015, 15:12
Róznica jest jedna, ale podstawowa, Konstytucja w odróżneiniu od Dekalogu podlega dyskusji. Po drugie wbrew usilnym zabiegom, nie da sie rozdzielić porzadków i to z wielu przyczyn. Zreszta istotą państwa świeckiego nie jest takowe rozdzielanie. Takowe próby są realizowane (z marnym skutkiem) w Państwach laickich. I dla przypomeninia, to Ty wplotłeś tutaj elementy polityczne w dyskusji o updajacym Kościele Katolickim w Niemczech, więc chyba sam masz problem ze zrozumieniem o czym piszesz.   
KP
Kocham Pana Jezusa
13 października 2015, 16:53
Odmawiam różaniec w intencji zmarłych. Zamówienie usługi i kontakt: kochampanajezusa@gmail.com Odsyłam niezobowiązujący numer konta. Pisz. Nie zwlekaj ani chwili. Może to ta ostatnia.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:37
Jeśli pofatyguje się Pan i prześledzi nieco literaturę, zorientuje się Pan, że zwrot "imć" można zastować tylko do mężczyzny. Oj, a może pomyliłam się i tu? :)
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:38
A może stwierdził Pan, że pisze tu mężczyzna? Cóż za przykład niedocenienia sarkazmu w kobiecym wydaniu, nieszanowny panie!
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:40
E tam, daleko Karmelowi do tego :D Gdyby zechciał, to w tym zestawieniu rozmówców postarać musiałby się bardzo by dorównać tak pustej makówce. Oj, to niemiłosierne? ...
PP
Piotr Polmański
14 października 2015, 21:23
Ej głupia ty , ej głupia tajemniczajegomość..
TT
tes tes
12 października 2015, 12:54
Polski Kościol podaje takie warunki przystepowania "niesakramentalnych"do Komunii Św: 1. Uznanie swojej winy i skrucha za naruszenie zasady nierozerwalności małżeństwa; 2. Istnienie ważnych powodów uniemożliwiających rozstanie się w nowym związku, np. konieczność wychowania dzieci; 3. Obustronna decyzja całkowitej wstrzemięźliwości seksualnej; 4. Unikanie zgorszenia (czyli przystępowanie do Komunii św. poza środowiskiem, w którym jest się znanym). Z powyższego widać,że najtrudniejszym do spełnienia warunkiem na przystępowanie do Komunii Św.osób zyjacych w nowych związkach jest zaprzestanie SEKSU -pozostale sa łatwe do zaakceptowania i zastosowania przez "niesakramentalnych"-tak więc w sumie na przeszkodzie do stanu łaski uswięcajacej  dla "nieasakramentalnychj"stoi tylko SEKS! Ufam,ze Biskup to dostrzegą!
12 października 2015, 13:04
Trochę jak bym czytał Bazylego: Sakrament pokuty i pojednania to jedynie wymamrotanie informacji o zabójstwie jakiemuś facetowi...
12 października 2015, 13:59
Witaj Tes :) Wiem, że to warunki kościelne i kto wierzy, że Kościół najlepiej się zna na tym, kogo i pod jakimi warunkami Bóg do stołu od teraz chce przygarnąć, a kogo wolał dotąd wykluczać, ten będzie je oczywiście z mniejszym czy większym nabożeństwem respektował. Swoją drogą, to jakiś poglądowo zmienny ten Bóg, z którym rozmawiają biskupi, arcybiskupi i papież we własnej osobie. Przyznam uczciwie, że zabawnie się czyta takie rzeczy. ;) Tak się zastanawiam co ten religijny Bóg ma do tego biednego seksu, że tak go zabrania przez głos duchowieństwa. "Co wolno czy nie wolno wojewodzie, ...?" ;) Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz, czy aby na pewno ja dobrze rozumiem biskupów, a oni Boga - w końcu to z nimi On tylko coś poufnie ustala, no nie? :) Bo jak z tego wynika, to Bóg wolałby, żeby skoro już ludzie do tego stołu tak się garną, to niech to zrobią tam, gdzie znajomi nie będą widzieli. Bo co, bo chyba Bogu będzie wstyd, że taką gorszącą decyzję dla nich podjął, tak? Ojojoj..... :))) Katastrofa...
12 października 2015, 14:12
Cóż, kościelny Bóg musi wziąć w tych czasach pod uwagę wiele rzeczy - a to ludziska chcą wychowywać dzieci razem, a to się w sobie zakochali, a to może jakiś kredyt wspólny wzięli. No to niech mają, ale coś za coś - koniec z seksem, bo przecież wspólną sypialnią Boga obrażać nie będą. A fuj z nim. No i jeszcze, co by inne ludziska na Boga nie gadały, to niech jadą do innego miasta, najlepiej takiego dużego, co to w tłumie ujdą i Bóg nie będzie musiał się za swoją decyzję wstydzić, że im rozgrzeszenia udzielił.  Co za obłuda. I to na miarę XXI wieku? O Jezusicku... Ile to się nie zrobi dla tych owieczek, co by do kościółka nadal tłumnie przychodzić raczyły. Jak kiedyś, za starych dobrych czasów. Ech, sentymentalnie się zrobiło.. ;)
TP
Tomasz Pierzchała
12 października 2015, 20:05
Bądź spokojna "miłość akurat ty możesz to robić z kim i gdzie chcesz w końcu jesteś bogiem
12 października 2015, 20:17
Oczywiście, że mogę. Pytanie, czy to wybieram.
TP
Tomasz Pierzchała
12 października 2015, 20:20
Nie udało się chorą wyobraźnią trzeba więc przemówić do ludzi poprzez rozporek by ich od Kościoła odciągnąć?Czyżby zmiana taktyki w twoim wykonaniu?Tylko tak dalej - dowiemy się o tobie wielu ciekawych rzeczy. 
TP
Tomasz Pierzchała
12 października 2015, 20:30
Każdy widzi to co chce.Akurat ty -seks.Podczas gdy najistotniejszym jest pierwszy warunek.Jeśli jest on faktycznie spełniony świadczy to o nawróceniu grzesznika i kwestia wstrzemięźliwości seksualnej i unikania zgorszenia jest tego prostą konsekwencją. 
12 października 2015, 20:32
A dlaczego seks to takie zgorszenie, że kochającym się ludziom trzeba się od niego powstrzymywać?
TP
Tomasz Pierzchała
12 października 2015, 20:33
Jako ,że jesteś bogiem twój wybór będzie miał doniosłe konsekwencje
12 października 2015, 20:35
Oczywiście, że każdy mój wybór ma konsekwencje. A Twój nie?
12 października 2015, 20:37
O rozporku to akurat Kościół tu mówi. Ja się jedynie ustosunkowuję do jego zapędów zaglądania ludziom do niego. ;)
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 22:14
Katolikom trzeba się od niego powstrzymywać w określonych okolicznościach. Ponieważ Ciebie najwyraźniej to nie dotyczy, nie dziwią drgania i wibracje emanujące z Twoich przepełnionych Słońcem wypowiedzi. Dziwi natomiast uporczywe pokpiwanie z wiary katolika na katolickim forum. Chociaż...Czy aż tak dziwi? Może po prostu należy zacząć ignorować Twoje wpisy z pełnym miłosierdzia ubolewaniem :) Jeszcze się nad tym zastanowię, a tymczasem czekam na rozedrgane i wibrujące błogosławieństwo dla mnie, maluczkiej nieoświeconej.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 22:16
Karmel, chyba I love you:)  Milosc powinna to zrozumieć, chociaż srodze się zawiedzie, bo to uczucie czysto braterskie :)
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 22:19
"Kościelny" Bóg, w odróżnieniu od polnokwiecistego i wróżonego z fusów jest realny, nie jest Tobą - mam nadzieję, że nie porazisz mnie piorunem za tę herezję - i miewa wymagania. Poza faktem, że Ten "kościelny" przy okazji w ogóle istnieje, ma też jedno zasadnicze pragnienie względem człowieka: miłości - ale paradoksalnie to właśnie Tobie trudno to ogarnąć :)
12 października 2015, 22:38
Zwyczajnie dziwi mnie, że katolicy, dorośli i rozumni ludzie słuchają się kogoś, kto im mówi kiedy mogą a kiedy nie mogą zbliżyć się do człowieka, którego kochają. Bo wierzą, że kiedyś Bóg miał do seksu stosunek taki, a potem z nowym papieżem będą wierzyli, że Bóg zmienił zdanie i będzie miał stosunek do niego inny. Co się owcom powie, w to wierzą. Pokłócą się, posprzeczają między sobą, a i tak swoje zrobią. A potem część będzie miała wyrzuty sumienia i poczucie winy, więc pójdzie do spowiedzi przyznać się księdzu, że zgrzeszyli, bo jednak się kochali, ale obiecają walczyć z pokusami "złego pożądania". Ci pozostaną w swych oczach i w oczach swych braci słabymi grzesznikami. A część to uszanuje i skaże się na dożywotnie wyhamowanie przepływu energii seksualnej, ale za to możliwe, że zostaną choćby już tylko po cichu w swoich oczach prawdziwymi katolikami. A może i świadectwa powstaną na deonie jak to fajnie jest żyć w drugim związku i się nie kochać ze sobą. Z siebie szydzisz, ale nie będę Ci przypominała tego za każdym razem.
12 października 2015, 23:02
Nie przesadzaj. Kochasz swoje ego tak bardzo, że jesteś w stanie objąć nim równie wielkie ego Karmela. Nie jest żadną sztuką wielce i na pokaz kochać tego, z którym się w braterskiej miłości ustawiasz przeciwko drugiemu. Prawdziwą sztuką byłoby namówić Karmela, byście razem popracowali nad osiągnięciem pokoju w swych umysłach i zaczęli wreszcie do niego dążyć. Póki co walcząc o miano rozkochanych w sobie jedynie katolików w wyobrażonym pojedynku z "zawiedzioną" tym Milością niechybnie sprzyjacie destrukcyjnym podziałom na lepsze i gorsze dzieci Boga. Ot, taka obserwacja. Mechanizmy wyższości jednych nad drugimi wiecznie tutaj żywe. Taki Kościół jacy ludzie. Nic dziwnego, że wielu z niego odchodzi. Pozostawiam do przemyślenia.     
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 23:24
Jakoś przeboleję ten brak przypominania mi:) Tym bardziej, że nie szydzę, ale co sama serwujesz, to pewnie i widzisz w odpowiedzi! Reszta Twojej odpowiedzi to cóż - classical new age, o bogini.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 23:27
Przemyślę zatem zarówno ego Karmela, jak i swoje wybujałe nadmiernie w świetle pokornego bóstwa, którym swym oświecić nas usiłujesz na darmo niestety. Nie jestem jednak pewna, kogo masz za lepsze lub gorsze dzieci, bo chyba nie jestem Twoim dzieckiem, a przecież masz się za boga, jak już wielokrotnie raczyłaś wspomnieć. Taka wiara, jaki bóg, jeśli nadal mówimy o Twoim bóstwie?
12 października 2015, 23:27
Taki realny ten Bóg, że nigdy go nie widziałaś - pal licho to. No ale z pewnością skoro swój obraz Boga przekładasz na mnie, to widocznie on jest zdolny do rażenia piorunami za herezję na swój temat. Z całą pewnością wyłożył ją nie dość jasno jak na Boga niby przystało, że wielu w niego samego po prostu nawet nie wierzy. Ja w każdym razie podziękowałabym za wiarę w takiego "Boga", który stojąc na piedestale katoliczki nie przekazał jej, że ta kierując do "nieogarniętego" bliźniego słowa o Jego rzekomej miłości, nie powinna się przy tym paradoksalnie uśmiechać. Człowiek, który jest nieświadomy tego, że sam jest miłością pragnie czyjejś miłości, by jego biedne ego poczuło się kochane. Nie Bóg. Bóg Nią jest. Więc raczej kiepski obraz Boga, który czegoś pragnie, a nie może dostać tu rysujesz. Tak na swoją póki co miarę. Szczerze Ci to mówię, bo równie szczerze się o to prosisz.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 23:41
O, czyli teraz jesteś już czysta miłością nie potrzebującą niczyjej innej miłości i już nie poszukujesz Boga samą sobą rozpoznając go w swoim sercu, gdyż jesteś również Absolutem. Kolejna odsłona. Zawżdy ciekawa.
12 października 2015, 23:43
Zatem najpierw przemyśl, a potem napisz. Póki co tym bardziej je rozdmuchałaś. Ja nie wierzę w Boga, w którego Ty wierzysz, więc pudło, ale piszę o Jego dzieciach Twoim językiem katoliczki, która na Jego chyba wzór jednych myśl kocha a drugich potępia.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 23:48
Moim zdaniem biorąc pod uwagę stopień mojego nieoświecenia wibracją słoneczną mogę pisać już teraz, by grzać się w promieniach Twego bóstwa. Może mnie oświecisz nagle a niespodziewanie. Stąd dziw mojej obecności na katolickim forum, gdzie nikogo nie potępiam, a jedynie w Twojej słonecznej aueoli musiał pojawić się jakiś cień. Może to jesienny liść niesie Ci jakieś nowe objawienie? Poczekam na nowe Twe wizje, może się dowiem!
13 października 2015, 00:09
Merytorycznie, a jakże. Opisałam kościelną i deonową rzeczywistość. Całkiem możliwe, że w dobie zmian taki z niej new age.
13 października 2015, 00:11
Poproś swojego Boga o światło. Ja nie jestem Twoim.
13 października 2015, 00:13
Ty też nie potrzebujesz czyjejś miłości, by ujawnić swoją. Niczego nie potrzebujesz, bo wszystko masz w sobie. 
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:14
Całkiem możliwe? To jako bóstwo nie jesteś w stanie właściwie określić, kimże jesteś, poza tym że zarówno liściem na wietrze jak i Słońcem na naszym niebie?
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:15
A myślałam, że jesteś bogiem po prostu, jako zwykłaś głosić. Cóż za niekonsekwencja.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:20
A skąd! Potrzebowałam Twoich wywodów i promieni Słońca. Nie umniejszaj swojej roli proszę.
13 października 2015, 00:41
Bo dotąd myślałaś, że Bóg to pan i władca - ten, co rządzi i dzieli. A tak po prostu nie jest.
13 października 2015, 00:42
W niczym nie umniejszam swojej, wzmacniając Twoją.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:52
Bynajmniej. Zawsze myślałam, że Bóg to mój początek i koniec. Tymczasem Ty wykpiwając Kościół Katolicki i Boga Ojca jednocześnie starasz się przekonać mnie, że bogiem jesteś Ty. Ponieważ moja dusza wciąż nie została dostatecznie opromieniona światłem bijącym z Twej postaci, której wszakże jako Wszechświat nie masz, czekam, aż oświecisz mnie na tyle, bym wyzbyła się moich starożytnych przekonań. Jedno już ustaliłyśmy: zgodnie z wszechprawdą jesteś boginią, pewnie jest jakiś Olimp. Gdzież on i jak tam dotrzeć? Czy promień jesiennego Słońca przesiany przez żółte liście wystarczy czy też potrzebuję bardziej stabilnego środka transportu?
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:59
Gdzież mnie prostej katoliczce do bóstwa samego, którym wszak jesteś!
TT
tes tes
13 października 2015, 09:57
Ja myślę,ze jesli katolicki "niesakramentalny"chce byc w stanie łaski uświęcajacej"to punkt 1 z warunków spełnia w 100 %.Tak samo spełnić może w 100 % warunki 3 i 4.I jeszcze jedno-to nie ja widzę SEKS jako przeszkodę-to widzi KOSCIÓŁ!
13 października 2015, 12:49
Ty tak to nazwałaś, więc całkiem możliwe, że masz rację. No ba, new age Kościoła - schizma obserwowana również pomiędzy użytkownikami portalu. A "Twój Bóg" Jezus określał, że był liściem na wietrze i słońcem na niebie?
13 października 2015, 13:00
Kościół Katolicki wykpiwa się sam kpiąc tym samym ze swoich wiernych, a oni kpiąc z samych siebie nakręcają ten mechanizm. Ja opisuję to co widzę i słyszę, a Ty myślisz, że ja kpię. Myślisz tak, bo sama kpisz z tego, czym się dzielę z Tobą i z siebie jednocześnie, ze swojej mądrości, a więc ze swojego Bożego daru. Nie widzisz tego, bo jesteś w tym. Jak się zdystansujesz, zauważysz więcej.   
13 października 2015, 13:26
Widzę wpływ długich lat indoktrynacji kościelnej. Prosta katoliczka ma wierzyć na słowo i nie ufać nikomu oprócz księdza i Jahwe, bo reszta od złego pochodzi. Prosta katoliczka słyszy słowa Jezusa, ale ich nie stosuje w swoim życiu, bo nie wie jak. Bo sama nie odważy się zrozumieć ich znaczenia, więc słucha co ksiądz zapoda zaraz za rzeszą teologów - ma tylko wierzyć w Chrystusa, że był i ufać, że kiedyś do niej znów przyjdzie - no i lepiej, by wyglądał tak samo i mówił równie niezrozumiale, żeby trzeba było potem się znów dwoić i troić teologom. Inaczej to pewnie nie będzie On. Prosta katoliczka nie ma odwagi myśleć inaczej niż reszta, bo boi się, że Bóg ją za to potępi. Prosta katoliczka nazywa się prostą katoliczką, choć przemawia przez nią pycha i myśli, że jakoś oszuka samą siebie. Gdyby Jezus był prostym katolikiem i myślał jak reszta, nikt by o Nim nie usłyszał. A że myślał inaczej, to wiadomo, co z Nim zrobiono. I to nie Bóg Ojciec to zrobił, a ludzie, którzy się Go obawiali, bo Go nie rozumieli, więc szydzili sobie z Niego, bo wtedy można poczuć się lepiej w tłumie innych oczu. W kościele Ci o tym przypomną na każdym kroku, ba - w każdej prawie przestrzeni publicznej, więc lepiej padnij na kolana i błagaj Boga o wybaczenie za to, że "swoimi grzechami przybiłaś Jezusa do krzyża". W końcu poczucie winy to największy wróg człowieka. Ale o tym już w kościele nie usłyszysz, bo przecież kto by chciał jeszcze swoje "grzechy" wyznać księdzu. A, i ofiarę przy okazji złożyć. 
A
Andrzej
13 października 2015, 15:23
"tak więc w sumie na przeszkodzie do stanu łaski uswięcajacej  dla "nieasakramentalnychj"stoi tylko SEKS!" No nie tylko SEKS jest przeszkodą, również nawrócony godtowy do pojednania sakramentalny współmałżonek, któremu przysięgało się wierność, miłość i uczciwość małżeńską! W każdym razie Pan Bóg sakramentalnych małżonków ZAWSZE widzi razem jako jedno ciało (Rdz. 2; Mk 10,7-9; Mt 19,6; Ef 5,31) i On zgodnie z przysiegą małżeńską - małżeńskim przymierzem z Nim przede wszystkim pragnie ich pojednania i powrotu do siebie.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:42
Ale gdzie zakpił ze swoich wiernych Kościół Katolicki? Musiałabym uznać, że to Ty zakpiłaś z katolików, a przecież nie jesteś ani Kościołem Katolickim, ani jego częścią, ani Jezusem, za to boginią w czystej postaci. Nie mąć nam katolikom proszę w głowach. Bogini to bogini. Choćby pod postacią spodziewanych opadów śniegu.  A, mam prośbę: postaraj się o brak minusów, bo mogą mnie speszyć :D
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:44
Nie wiem, co tam widzisz, skoro nie posiadasz oczu będąc wcieleniem samym Wszechświata. Ale jeszcze wiele z pewnością masz nam do powiedzenia.
14 października 2015, 08:52
dwa dni później... Karmel jeszcze nie znalazł odpowiedzi na to pytanie, a może czasu czy chęci, by się nad nim pochylić...
14 października 2015, 15:11
Oczywiście. Służę. :)
17 października 2015, 11:08
"gdzie zakpił ze swoich wiernych Kościół Katolicki?" Podając miliardom ludzi na całym świecie system przekonań, pewien schemat myślenia, czyniąc bałwochwalczy kult z JEDNEGO CZŁOWIEKA, którego przecież prawdziwą misją było wywyższyć "Syna Człowieczego", wywyższyć Boże Stworzenie, wywyższyć KAŻDĄ JEDNĄ ISTOTĘ, by rozpoznała W SOBIE Boga-Ojca jako Jedność. By każda istota powróciła do Niego tj. zmieniła MYŚLENIE i POSTRZEGANIE tego z KIM jest Jednym. Bóg nie jest jedną osobą, jest Twoim symbolicznie ubranym w słowo "Ojcem" - tj. Twoją wewnętrzną Mądrością, Twoją wewnętrzną Miłością, Twoim Życiem, Szczęściem, Spokojem, Współczuciem i Radością.
LS
le sz
17 października 2015, 18:10
wywyższyć KAŻDĄ JEDNĄ ISTOTĘ, by rozpoznała W SOBIE Boga-Ojca jako Jedność. By każda istota powróciła do Niego tj. zmieniła MYŚLENIE i POSTRZEGANIE tego z KIM jest Jednym. Bóg nie jest jedną osobą, jest Twoim symbolicznie ubranym w słowo "Ojcem" - tj. Twoją wewnętrzną Mądrością, Twoją wewnętrzną Miłością, Twoim Życiem, Szczęściem, Spokojem, Współczuciem i Radością. --- Wyjątkowo skondensowana dawka bredniologii. Apage satana!
17 października 2015, 18:42
Na czym Ci zależy Leszku tak bardzo, że wybierasz widzieć bredniologię w słowach, które dla - nawet nie zdajesz sobie sprawy jak wielu - zapoczątkowały ogromną przemianę? Jesteś w pełni zadowolony z tego, co obserwujesz w świecie? Godzisz się na poniżanie jednych i wywyższanie się innych? Godzisz się na zniewalające ludzi i bezduszne systemy, które miast służyć ludziom działają przeciwko nim? Ja ich nie aprobuję, Leszku. Pragnienie dla ludzi dobra i przywrócenie im godności dziecka Bożego mi na to nie pozwala. Dlaczego więc Ty zamiast szukać odpowiedzi w zmianie myślenia, w duchowości, wybierasz ją zwalczać nazywając bredniologią? Umiesz odpowiedzieć na to pytanie czy Twój religijny system przekonań nie pozwoli Ci wyjść poza niego i dalej będziesz patrzył przez palce i uczestniczył w sporach (!), by błądząc w ciemności dalej nie wiedzieć, że sami tę energię waśni, wykluczenia i podziałów generują?    Zwracając się do mnie "apage satana" potwierdzasz, że to Ty wyznajesz szatana i widzisz go w drugim człowieku, podczas gdy tak naprawdę przemawia on właśnie przez Twoje jego niezrozumienie i tego co komunikuje. Nie pisz do mnie proszę, jeżeli nie masz nic merytorycznego do powiedzenia, a ego dyktuje Ci tylko tępić i umniejszać wiedzy, która z wyższej świadomości pochodzi. Bo przypominam Ci - sam siebie osądzasz i do Ciebie Twój osąd powraca.
LS
le sz
17 października 2015, 20:03
Skoro nie masz nic sensownego do powiedzenia i potrafisz jedynie wysługiwać się swojemu ojcu - ojcu kłamstwa - wciskając swoją chorą bredniologię negującą chrześcijaństwo, to może sama przestań pisać. A jak skończysz ze swoim podstępnych wciskaniem ludziom bredniologii walczącej z chrześcijaństwem to i ja przestanę reagować. Apage satana!
17 października 2015, 20:31
Nie odpowiedziałeś na żadne z pytań, więc sam przyznaj, że to Ty nie masz nic sesnownego do powiedzenia tylko bredniologia bredniologia bredniologia... Zachowujesz się jak gość, któremu nieznajomy wszedł na podwórko i zamiast go powitać uśmiechem, toś się go jak wilka wystraszył. Ta "bredniologia" jest praktycznym ZASTOSOWANIEM nauczania Chrystusa. Wymaga dużo wysiłku, na który widzę, że nie jesteś gotowy. Odpowiedzialność za swoje myśli, słowa i czyny spoczywa na nas samych. Nikt Cię nie zbawi, ani nikt za Ciebie pracy nie wykona, Leszku. Sam kiedyś do tego dojdziesz, ale póki co myślisz, że już posiadłeś nauczanie Kościoła i Twoja buta nie pozwala Ci uznać, że czegoś jeszcze po prostu nie pojąłeś. Myślisz, że Chrystus powróci, by zrobić wszystko za Ciebie i znów da się do krzyża przybić, bo Leszek niczego się nie nauczył? Nie, tak nie działają wyższe świadomości. Spokorniej nieco.  
LS
le sz
17 października 2015, 21:49
cd Zachowujesz się jak gość, któremu nieznajomy wszedł na podwórko i zamiast go powitać uśmiechem, toś się go jak wilka wystraszył. --- Oj Ty zakłamana, obłudna istoto... Wchodzisz na nasze podwórko udając owieczkę, a tymczasem czyhasz kogo by tu pożreć; wciskasz nam tu swoją bredniologię ubraną dla niepoznaki w chrześcijańskie słowa ale negującą chrześcijaństwo; obrażasz chrześcijan usiłując dyskredytować to w co wierzymy i oznajmiając, że to wymysły mające na celu straszenie... I jeszcze masz pretensje że nie jesteś witana z uśmiechem? Apage satana! cdn
LS
le sz
17 października 2015, 21:56
Nikt Cię nie zbawi, ani nikt za Ciebie pracy nie wykona, Leszku. --- Nieprawda. Kłamstwo charakterystyczne dla nieodrodnej córki wysługującej się ojcu kłamstwa. Ale choćbyś stawała na głowie to i tak nie jesteś w stanie się zbawić. Zbawienie jest darem darmo danym przez Jezusa Chrystusa. Jeśli to kiedyś zrozumiesz to stracisz ochotę słuszenia ocju kłamstwa... Sam kiedyś do tego dojdziesz, ale póki co myślisz, że już posiadłeś nauczanie Kościoła i Twoja buta nie pozwala Ci uznać, że czegoś jeszcze po prostu nie pojąłeś. --- Wcale nie uważam że już posiadłem nauczanie Kościoła. I nigdzie nic takiego nie twierdziłem. Demaskowałem jedynie Twoją bredniologię. I najwyraźniej to Ty grzeszych butną pychą uważając że już pozjadałaś wszelkie rozumy i nawet jesteś bóstwem... Myślisz, że Chrystus powróci, by zrobić wszystko za Ciebie i znów da się do krzyża przybić, bo Leszek niczego się nie nauczył? Nie, tak nie działają wyższe świadomości. Spokorniej nieco. --- Co za brednie... Jakbym gadał z kimś z psychiatryka... Apage satana!
17 października 2015, 22:07
Sam siebie obrażasz, Leszku. Trudno, tak wybierasz.
17 października 2015, 22:11
Masz głowę pełną przekonań i jeśli taka jest Twoja postawa wobec człowieka, zastanów się czy te przekonania Ci służą. Bo może jednak powinieneś zacząć naukę Chrysusa wreszcie STOSOWAĆ, miast jedynie powtarzać to, czego się wyuczyłeś. Uważaj kogo wyznajesz, Leszku.
LS
le sz
17 października 2015, 22:52
Sama uważaj kogo wyznajesz. Bo masz głowę pełną bredniologii której się wyuczyłaś czytając bredniologiczną literaturę i "twórczo" rozwijając ją swoim chorym "rozumowaniem".
Kamil Trojanowski
12 października 2015, 11:46
Witam, Istotą tego i innych sporów, jest znaczenie komunii. Dla mnie komunia to jedność z Kościołem, wspolnotą, parafia, postępowanie zgodnie z nauka, choc nikt przecież nei twierdzi że to łatwe proste i bezproblemowe, ba neikeidy to prawdziwy krzyż,ale z mojego punktu widenia to dopiero nadaje mojej wierze realizmu i prawdziwej wartości. Wracając do komunii, absurdem jest dla mnie życie jakby kościoła nie było, naśmiewanie sie i lekceważenie nauki kościoła- Ewangelii i jednoczene domaganie sie przystepowania do sakrametntu oznaczajacego zjednoczenie?Wygląda to jak swoista duchowa schizofrenia, lub po prostu dopasowywanie Boga i Bozego prawa do swoich wyobrażeń, potrzeb, oczekiwań.
12 października 2015, 14:22
W moim odczuciu, przystępowanie do sakramentu komunii (zjednoczenia z Bogiem) nawet raz w tygodniu to strasznie rzadko - jeśli naprawdę tak Bóg przez Kościół ludziom zaproponował. Biorąc pod uwagę, że jest Bogiem, to chyba raczej wolałby, żeby ludzie byli z nim cały czas zjednoczeni a nie tylko od święta, no nie? Nie wiem, może się nie znam. ;)
Kamil Trojanowski
12 października 2015, 21:54
Witaj. A co rozumiesz od święta? Do kumunii można przystępować codziennie, ba nawet 2x dziennie pod warunkiem uczestnicwa w całej mszy świętej i oczywiście bezwzględnie będąc w stanie łaski uświęcającej, więc o jakie dokładnie od święta Ci chodzi?
13 października 2015, 00:15
Chodzi o to, że jesteś z Bogiem cały czas, nie tylko gdy przystępujesz do komunii.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 01:07
Ale z Bogiem jest się cały czas, gdy rozmawia się z Tobą czy też w tzw.międzyczasie?
13 października 2015, 13:29
Sama znasz odpowiedź na swoje pytania.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:46
Owszem, odnoszę wrażenie, że równie dobrze mogłabym rozmawiac z łanem zboża falującym na wietrze, ale może byłoby to rozmowa z Tobą, chociaż nie zdawałabym sobie z tego sprawy, stąd wolę wiedzieć...
17 października 2015, 11:10
Możesz rozmawiać z kim i czym chcesz. Zawsze będzie to Twoja wewnętrzna rozmowa z sobą samą.
Rafał Dąbrowa
12 października 2015, 11:13
Moim zdaniem Kościół za bardzo zagmatwał się w legalizm. Tutaj dochodzi do absurdów, jak np. ten że ktoś, kto popełnił grzech śmiertelny i idzie się wyspowiadać, jak go potrąci samochód w drodze do kościoła i umrze to trafia do piekła. Ale jak wpadnie pod samochód po spowiedzi to już idzie do nieba. Chociaż to mógł być odstęp raptem pół godziny, i życie tego człowieka się nie zmieniło. Podobnie z rozwodami: jak człowiek ma szczęście to jego pierwsza żona umrze przed jego śmiercią i może już legalnie zatwierdzić drugi związek, idzie do nieba. Czyli właściwie zbawienie człowieka zależy nie od jego osobistego nawrócenia, tylko od szczęścia. Przecież to absurd. Kościół powinien zostawić takie sprawy sumieniu człowieka. Nie wolno być sumieniem drugiego człowieka, bo jak wprowadzimy drugiego człowieka w błąd, że jest "wszystko w porządku", a tak naprawdę nie jest, i przez to ten drugi człowiek trafi do piekła, to my poniesiemy za to odpowiedzialność. Niech każdy rozstrzyga swoją osobistą odpowiedzialność przed Jezusem. Bóg jest miłosierny, i jest w stanie wybaczyć wszystkie nasze grzechy, ale ważne jest by oddać Mu to wszystko, co jest złem, grzechem w naszym życiu. Wtedy Bóg jest w stanie to wszystko leczyć. Bóg nie jest w stanie uzdrowić nas w miejscach w których człowiek siebie oszukuje, udaje że jest w porządku.
12 października 2015, 11:31
Rafi - nie masz racji. Po pierwsze pamietaj, iz popełniajac grzech śmiertelny (czyli ten, za który wg Kościoła mozesz trafić do piekła) masz pełna wiedze o konsekwencjach grzechu i co ważne, dobrowolnir na nie wyraższ zgodę. Takze na fakt, iz możesz nie zdążyć sie wyspowiadać. I nie tylko dlatego, iz samochód przejedzie Cię w drodze do kościoła. Wielokrotnei o tym juz pisałem - dziś katolicy przyjeli konieczność życia w grzechu jako oczywistosc, stąd zanika w wielu życie bez grzechu śmiertelnego. Bo w końcu w obliczu propagandy miłosierdzia czym jest ten mój czyn. Niestety jest odrzuceniem Boga. A o tym sie nie mówi, ba więcej - mówi się uparcie iż ludzie kochaja Boga grzesząc przy tym śmiertelnie. Mnie uczono, iż najwazniejszym zadaniem katolika jest wystrzeganie sie grzechów, w tym smiertelnych. Bo konsekwencje ich sa tragiczne Czy dziś sie o tym mówi np w rónych formach ewangelizacyjnych?
B
Bazyli
12 października 2015, 11:52
Bo wszystkie te zasady zostały wymyślone przez ludzi aby móc na nich oddziaływać (mieć władzę). Wystarczy sie zastanowić bez emocji religijnych by to dostrzec. Ten co się wyspowiadał (powiedział coś jakiemuś innemu człowiekowi, tyle że w sutannie) jest czysty, a ten co csię nie wypowiadał ma przekichane .... jakaś piramidalna bzdura. A wszystko, żeby kontrolować przestrzeń między człowiekiem i wymyslonym Bogiem. KRK uzurpuje sobie prawo do decydowania o tej przestrzeni .... ciekawe kto im dał takie prawo? Jezus o ile pamiętam mówł, że człowiek ma się modlić do Boga i rozmawiać z Bogiem bezpośrednio. Tymczasem pojawiło się sporo pośredników.
12 października 2015, 12:13
"Ten co się wyspowiadał (powiedział coś jakiemuś innemu człowiekowi, tyle że w sutannie) jest czysty, a ten co csię nie wypowiadał ma przekichane .... jakaś piramidalna bzdura." Masz pełną racje, o ile przez spowiedź rozumiesz jedynie ten widoczny jej element - pójście do konfesjonału i powiedzenie ksiedzu grzechów. Choć akurat ten super nowoczesny, ateistyczny świat w tym wypadku uwaza inaczej. Bo przecież tak nowocześni ateisci chodzą do psychoanalityka i jemu sie zwierzają takze ze swoich błędów.
R
rafi
12 października 2015, 12:42
Takie jest życie ludzkie: ludzie odchodzą od Boga, potem do Niego wracają. Żyją nieraz latami bez Boga. Nie wierzą w Boga. Myślą że to wszystko bajki. Co masz takim ludziom do powiedzenia? To o czym piszesz to jest takie teoriofilozofowanie, to jest właśnie legalizm, jaki ludzie sobie wymyślili, ale to nie ma nic wspólnego z tym, jak działa Bóg, który jest wszechmocny. Bóg znosi latami ludzkie odwrócenie się od Niego i wzywa do nawrócenia. Bóg pociąga człowieka Swoją miłością. Bo Bóg jest miłością. Nawrócenie bardzo często zaczyna się od doświadczenia konsekwencji swoich złych wyborów i od doświadczenia miłości Bożej. I to nie jest tak, że ktoś to zauważy, pójdzie do spowiedzi, i jest wszystko OK. To jest proces, często wieloletni, bo człowieka wciąga to stare życie. Nie wiem ile słyszałeś świadectw ludzi, którzy się nawrócili. Ja słyszałem niejedno.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 13:10
Ale konkretnie na co się nawrócili? Na wiarę w Boga po prostu? Taką swobodną, nieskrępowaną wymogami konkretnych zmian w życiu? Już tu wątpię, bo prawdziwe głębokie nawrócenie następuję tylko przy kategorycznych zmianach w życiu. A może na pełne wyznanie wiary Kościoła Rzymskokatolickiego? Jeśli tak, to chciałbyś twierdzić, że oj tam, zapomniały takie osoby wspomnieć choćby o przystępowaniu do sakramentów? Uściślijmy więc może, o jakich nawróceniach piszesz.
Rafał Dąbrowa
12 października 2015, 13:16
Pokochali Jezusa.
12 października 2015, 13:24
Rafi - za dużo przebywasz w syfie grzechów cudzych, za dużo słuchasz swiadectw. Zacznij w innym miejscu - normalnością katolika jest świętość, jest życie w komunii z Bogiem, gdzie upadki sie zdarzają, ale nie sa normalnością. Są jasnym wyborem odrzucenia komunii z Bogiem. Są dramatem, który wymaga pilnego przywrócenia komunii, a nie trwania latami w odrzuceniu Boga. Oczywisćie przejście z długiletniego odrzucenia Boga, do komunii z Bogiem jest procesem, ale wielu kocha ten proces tak bardzo, iż cały czas sie nawraca, upada i sie nawraca. To też jest patologia grzechu. Pytasz, co mam do powiedzania ludziom, którzy nie wierzą w Boga. Nic, bo szanuje ich wybór. A i nie słucham "świadectw nawróceń". Bo po wysłuchaniu kilkunastu stwierdzam, iz infantylnośc emocjonalnej papki ma pewne granice. Natomiast spotykam nawróconych, którzy przeszli ten pierwszy emocjonalny etap fascynacji i chęci opowiadania każdemu o swojej osobie. Zachowują już milczącą postawę.
Rafał Dąbrowa
12 października 2015, 13:28
Dla mnie też liczą się konkrety: jeśli ktoś kradł, bił żonę, był alkoholikiem, i co tam jeszcze... a teraz pracuje uczciwie, odzyskał zaufanie żony, dzieci; nie pije, i jeszcze pomaga innym wyjść z nałogu - to są konkrety, owoce nawrócenia. I ten ktoś walczy codziennie, by być lepszym mężem, ojcem, oddanym Bogu, ze względu na Jezusa. O takich nawróceniach piszę.
12 października 2015, 13:33
Rafi, to ze ktoś robi, co opisujesz wcale nie oznacza, iz sie nawrócił. To oznacza iz chce byc dobrym, uczciwym, kochającym żonę człowiekiem. Ale czy uwierzył w Boga i Bogu? To ze ktoś twierdzi, iz kocha Jezusa też nie oznacza, iz sie nawrócił. Pierwszy kryzys to pokaże.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 13:41
To wspaniale. Tyle że miłość do Jezusa i przemiana życia w Kościele Katolickim wiąże się m.in. z uczestniczeniem w miarę możliwości w sakramentach. Kto tego nie uznaje, ten powinien zauważyć, że zaprzecza byciu katolikiem. Wierzyć może oczywiście w to, co uzna za stosowne. A jeśli Twoim zdaniem to są bzdury, to powiem tak: wymagasz szacunku dla swoich przekonań, szanuj naszą wiarę, której wyraźnie nie podzielasz. Podważaniem katolickiego wyznania wiary nie uczynisz go słabszym świadectwem prawdy. Jedynie omówisz tu swoje niezrozumienia.  
Rafał Dąbrowa
12 października 2015, 14:43
Bo mnie kiedyś zastanowiły słowa Jezusa o Sądzie Ostatecznym (Mt 25, 31nn, <a href="http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=250#W21">klik</a>). Co się naprawdę liczy w życiu? Z czego będzie mnie Jezus rozliczać? Tego się boję, przeoczyć najważniejszych rzeczy w życiu. Nie ma tam ani słowa o sakramentach. Przeciwnie, w innym miejscu Jezus mówi: Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" (Mt 7, 21-23). Katolik może wspomnieć jeszcze o sakramentach, pierwszych piątkach, i różnych nabożeństwach, także o byciu w Oazie, Odnowie, czy innych wspólnotach. Obawiam się że nie z tego nie będzie mnie Jezus rozliczał. Po co więc to wszystko? Po co sakramenty? Zastanawiała się pani co się liczy w życiu? Według mnie, najważniejsza jest decyzja o zmianie swojego życia. Sakramenty mogą w tym pomóc, ale nie muszą, bo Bóg nie jest magikiem. Człowiek musi otworzyć swoje serce na Boga, i podjąć wysiłek życia z Bogiem.
Rafał Dąbrowa
12 października 2015, 14:44
<a href="http://biblia.deon.pl/rozdzial.php?id=361#W31">Mt 25, 31nn</a> przepraszam za zły odnośnik.
12 października 2015, 14:50
Pięknie to ogarnąłeś, Rafi. Rozbawiła mnie Twoja dedukcja w kwestii potrącającego samochodu i żony, która na szczęście zmarła. Pozytywnie bardzo, naprawdę. Poczucie humoru to Boża dziedzina - tak trzymaj! :) Bazyli już odpowiedział wyczerpująco po co to wszystko, ale dorzucę jeszcze swoje trzy grosze. Teologia wymyśliła Boga, który nie panuje nad poczynaniami swojej istoty. Boga, który kusi dzień i noc, abyśmy łamali prawa, które Bóg rzekomo ustanowił. Oj, przepraszam - to szatan kusi - bo wprawdzie Bóg ustanowił Niebo i Piekło, żeby wiedzieć, gdzie ma nas potem ulokować, ale odpowiedzialność za kuszenie została z Boga zdjęta - tak trochę tej władzy Mu ujęto, żeby nie było, że jest taki mściwy, jak w ST się przedstawił. ;) Tak więc widzisz, zależy w jakiego Boga wierzysz, takim się na podobieństwo stajesz. Albo będziesz wierzył w Boga (a może Kościół?), którego rozpiera ego i domaga się uwagi, uwielbienia i poddaństwa. Albo wierzysz, że jest On źródłem wszelkiej mądrości i miłości bezwarunkowej, a więc  pozbawionym jakichkolowiek potrzeb.  Ja wybrałam żyć nie po to, by Boga zadowolić, ale by poznać i na nowo stworzyć Kim jestem. Twoja mądrość też przemawia przez Ciebie -  dostrzegasz te absurdy i nawołujesz do przejęcia odpowiedzialności za swoje życie. Tak trzymaj. Wspieram Cię. 
B
Bazyli
12 października 2015, 14:53
Ok. Przyjmijmy, że każdy z tych ludzi żałuje i obiecuje sobie, że nigdy tego nie powtórzy. Jeden idzie do faceta w sutannie i mu o tym mówi. Drugi nie idzie do faceta w sutannie. Jaki jest status każdego z nich w KRK?  Chyba pierwszy może przyjmować np. euchrystię a drugi nie. Jednak nie dostrzegam różnicy przed tzw. Bogiem.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 14:55
"Sakramenty mogą w tym pomóc, ale nie muszą, bo Bóg nie jest magikiem. Człowiek musi otworzyć swoje serce na Boga, i podjąć wysiłek życia z Bogiem". Nikt z rozmówców nie zanegował potrzeby otwarcia się na Boga. Więcej: aby sakramenty w ogóle miały miejsce, konieczne jest otwarcie na Boga. Tego chyba tłumaczyć nie trzeba, fałszem podszyte świątobliwe słowa i gesty nie mają mocy sprawczej, jeśli mogę to tak ująć; np. nie ma miejsca małżeństwo, gdzie jedna strona kłamie pod ołtarzem zatajając przyczyny uniemożliwiające skuteczne zawarcie małżeństwa. Język może i jest prawny, ale wymaga tego jasne zdefiniowanie tematu, w przeciwnym razie będziemy opowiadać sobie nawzajem dyrdymałki. Jeśli ma Pan na myśli pisząc o Oazach itp., że same puste gesty nie są tym, co czyni życie życiem z Bogiem, to oczywiście, że ma Pan rację. Nadal nie zmienia to faktu, że nauczanie Kościoła to nie wymysły służące wciśnięciu wiary w szufladki oraz nie zmienia faktu, że Bóg nie będący magikiem jest Bogiem, a sakramenty nie są tylko wzruszającym gestem, ale spotkaniem z żywym Chrystusem. Przykro mi, wymianą poglądów nie przerobimy tego tematu. Jak sam pan się zgadza, potrzebne jest serce otwarte i skłonne do przemiany. Więcej pisania o tym nie ma szansy tego Panu zapewnić. Pozdrawiam i kończę wątek :)
12 października 2015, 15:05
Bazyli, ale ty ucieksza od świata ateistów. Ale mnie to fascynuje, wieć przyjmijmy iż dwóch facetów zdradza zonę. Obaj ateiści, którzy dochodza do wnisoku iż robią xłe, jeden załuje, a drugi nie tylko żałuje, ale opowiada ze szczególami o tym psychoterapeucie, płacąc przy tym jeszcze za fakt, iz zostanie wysłuchany. Czemu to robi, gdy jest ateistą, uwaza, iz sumienie, czy Bóg nie istnieją, a dobro i zło sa jego prywatna sprawą. Wytłumaczysz mi ten fenomem? Bo uznaje Cię za specjalistę od ateizmu i chciałby poznać na czym on polega i czemu ma tak wiele sprzecznośći w sobie. 
B
Bazyli
12 października 2015, 15:46
Bardzo mi miło, że uznajesz mnie za specjalistę od ateistów, ale muszę Cię zmartwić nie jest to prawda. Ateizm nie tworzy zasad którym podlegają ateiści. Każdy z nich jest osobnym wolnym człowiekiem, który nie podlega jakimś konkretnym zachowaniom. Szukanie jakiś wspólnoty w gronie ateistów jest pozbawione sensu. KRK ma natomiast zasady które niejako narzuca wiernym. A ja nie dostrzegam różnicy przed tzw. Bogiem we wcześniej opisanym przykładzie.
LS
le sz
12 października 2015, 17:15
rafi, niestety ale to Ty ze swoim rozumowaniem za bardzo zagmatwałeś się w legalizm i stąd te absurdy w Twoim rozumowaniu. Najpierw komponujesz przykłady oparte na legalistycznym rozumowaniu, a potem zarzucasz legalizm i odkrywczo oznajmiasz, że przecież zbawienie człowieka zależy od jego osobistego nawrócenia. Kościół powinien zostawić takie sprawy sumieniu człowieka. Nie wolno być sumieniem drugiego człowieka, bo jak wprowadzimy drugiego człowieka w błąd, że jest "wszystko w porządku", a tak naprawdę nie jest, i przez to ten drugi człowiek trafi do piekła, to my poniesiemy za to odpowiedzialność. --- Mieszasz pojęcia... Owszem, Kościół winien zostawić i zostawia te sprawy sumieniu człowieka. Nie bez powodu jako warunek grzechu ciężkiego/śmiertelnego określa się stopień świadomości i dobrowolności - i jeżeli w sposób niezawiniony nie masz świadomości czynienia zła to nie masz też grzechu. Ale jak słusznie zauważasz, "jak wprowadzimy drugiego człowieka w błąd, że jest "wszystko w porządku", a tak naprawdę nie jest, i przez to ten drugi człowiek trafi do piekła, to my poniesiemy za to odpowiedzialność". I w związku z tym, zostawiając dokonywanie wyborów i podejmowanie decyzji sumieniu człowieka, Kościół jednak NIE MOŻE milczeć i ma obowiązek mówić i wręcz krzyczeć że coś jest nie w porządku. Bóg jest miłosierny, i jest w stanie wybaczyć wszystkie nasze grzechy, ale ważne jest by oddać Mu to wszystko, co jest złem, grzechem w naszym życiu. Wtedy Bóg jest w stanie to wszystko leczyć. Bóg nie jest w stanie uzdrowić nas w miejscach w których człowiek siebie oszukuje, udaje że jest w porządku. --- Masz rację że Bóg jest miłosierny i może wybaczyć wszystkie nasze grzechy. Ale słusznie też zauważasz, że Bóg nie jest w stanie nas uzdrowić w miejscach w których człowiek siebie oszukuje i udaje że jest w porządku. NIEMOŻLIWE jest więc uzyskanie przebaczenia i uzdrowienia jeżeli człowiek nie żałuje i nie zamierza się nawracać.
12 października 2015, 20:12
Bazyli, ale dalej nie rozumiem tego fenomenu psychoterapii. Tej wielkiej mody wśród zagorzałych ateistów potrzeby wygadania się przed obcym człowiekiem zwierzania sie ze swoich błędów, złego postępowania. Nie rozumeim potrzeby kupowania sobie "rozgrzeszenia" na kozetce. Jesteś ateistą, to powinieneś to wytłumaczyć.
R
rafi
12 października 2015, 20:28
Tak Kościół naucza, że człowiek w stanie grzechu śmiertelnego idzie do piekła, że Bóg odpuszcza grzechy podczas spowiedzi, i że człowiek w stanie łaski uświęcającej idzie do nieba. Tak mnie uczono, czy coś się może zmieniło? Mniej subtelny przykład, to np. jeśli rozejście się rodziców (żyjących w powtórnym związku) jest jednocześnie okrucieństwem wobec dzieci (które przecież są związane emocjonalnie), to rodzice powinni się rozejść mimo wszystko? Czy nie byłoby to złamaniem przykazania miłości (wobec dzieci, które przecież niczemu nie są winne)? Jak to widzisz?
Rafał Dąbrowa
12 października 2015, 20:36
bardziej subtelny, sorry
12 października 2015, 20:38
Rafi - MT 10.34-39 ze szczegolnym wskazaniem MT 10.37 Jak te słowa rozumiesz w konteście tego przykładu?
Rafał Dąbrowa
12 października 2015, 20:59
O, to też dobre pytanie do XLeszek. Ja potem się ewentualnie ustosunkuję, jak ja to widzę.
12 października 2015, 21:04
A jaki jest niby fenomen w potrzebie wyspowiadania się przed księdzem? Że ksiądz to pośrednik pomiędzy Tobą a Bogiem, tak? Każdy ksiądz, setki tysięcy księży mają dostęp do Boga, tylko owce jakimś cudem nie? Ten sam ksiądz kiedyś był owcą, ale odkąd założył sutannę, przestał nią być i może z Bogiem swobodnie rozmawiać. A Ty nie, Ty musisz najpierw coś zrobić, potem tego żałować, następnie powiedzieć księdzu, ten powiedzieć Bogu, Bóg odpowiedzieć księdzu, a ten z kolei Tobie. A czy jakbyś przed księdzem coś zataił, to Bóg nigdy by się o tym nie dowiedział? Coś ten Pan Bóg zdawałby się niewtajemniczony w poczynania swoich dzieci, gdyby nie miał swoich "wtyczek". 
Rafał Dąbrowa
12 października 2015, 21:19
Ja wierzę w Jezusa - takim, jakim jest. Ufam Mu. Jeśli coś mówi że trzeba coś robić, albo czegoś nie robić, to wiem, że to jest dobre. Na tym polega mądrość, żeby wiedzieć co jest dobre, a co jest złe. Jeśli robię coś, co nakazuje Jezus, i to się sprawdza w moim życiu, czyni mnie bardziej szczęśliwym, to przecież nie jestem głupi, żeby Mu się sprzeciwiać. Ja naprawdę kocham Jezusa. Wierzę Jezusowi. Ufam. Bóg jest dla mnie dobrym Ojcem. Możesz tego nie rozumieć, ale życie dla Jezusa daje mi radość. Nie ma niczego, z czego byłbym w stanie bardziej się cieszyć.
12 października 2015, 22:14
To dobrze, Rafi. Tak naprawdę o to właśnie chodzi. Ty wysyłasz zapytania do Jezusa, a więc wysyłasz je z wnętrza i one z wnętrza też przychodzą. To Twoja Boża mądrość. Stamtąd bierze się Twoja miłość, ufność i tam też rodzą się Twoje odpowiedzi. W ten sposób mówimy, że Bóg komunikuje się z nami. Ty zwracasz się do Jezusa, ktoś inny do kogoś innego - to nieważne. Ważne, że ufasz sobie i odpowiedziom, które "otrzymujesz".  Rozumiem Cię. :)
LS
le sz
12 października 2015, 23:14
Zgadza się, tak Kościół naucza. Tyle tylko że Ty zamiast odczytywać to w duchu nauczania Jezusa podchodzisz do tego formalistycznie, i po formalistycznym odczytaniu oznajmiasz że to Kościół podchodzi legalistycznie. Sakrament spowiedzi nie działa jak automat i nie wystarczy przyjść do spowiedzi i wyliczyć grzechy. Aby uzyskać rozgrzeszenie konieczne jest spełnienie pewnych warunków. Ale znowuż, nie o to chodzi aby mieć listę i sobie na niej odfajkowywać spełnienie wymaganych warunków. Rachunek sumienia - zrobiony, żal za grzechy - wzbudzony, postanowienie poprawy - zrobione, wyznanie grzechów - zrealizowane więc rozgrzeszenie - otrzymane. Zapominasz też że - zgodnie z nauczaniem Kościoła - czym innym jest brak żalu za grzechy i odmowa pojednania z Bogiem w spowiedzi w chwili śmierci, a czym innym jest niemożność wyznania grzechów choć się tego pragnie i za nie żałuje. Prócz Boga nikt nie zna serca ludzkiego, i nikt prócz Boga nie wie jaka była naprawdę historia życia danego człowieka i czy w chwili śmierci skorzystał czy nie skorzystał z Bożego miłosierdzia. A co do Twojego "subtelnego" przykładu to nie znasz nauki Kościoła. Kościół jednoznacznie naucza w adhortacji Familiaris Consortio: "84. [...] Pojednanie w sakramencie pokuty — które otworzyłoby drogę do komunii eucharystycznej — może być dostępne jedynie dla tych, którzy żałując, że naruszyli znak Przymierza i wierności Chrystusowi, są szczerze gotowi na taką formę życia, która nie stoi w sprzeczności z nierozerwalnością małżeństwa. Oznacza to konkretnie, że gdy mężczyzna i kobieta, którzy dla ważnych powodów — jak na przykład wychowanie dzieci — nie mogąc uczynić zadość obowiązkowi rozstania się, „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom”
LS
le sz
12 października 2015, 23:34
Aby właściwie zrozumieć sens Mt 10,34-39 należałoby wiedzieć, że nikomu ze słuchaczy nawet nie przyszłoby do głowy dosłowne traktowanie tego co powiedział Jezus. W tamtych czasach nie było ani notesów ani magnetofonów więc ludzie starali się zapamiętywać. I mówca starał się tak mówić aby możnago było jak najlepiej zapamiętać. A więc przede wszystkim mówił obrazowo, używając wyrazistych porównań. Jezus robił dokładnie to samo. I w/w słowa z Mt nie oznaczają bynajmniej że Jezus przyszedł mając zamiar wywołać wojnę i skłócić ze sobą nawet najbliższych znajomych czy krewnych. Przecież gdyby tak miało być to nie byłby nazywany Księciem Pokoju (Iz 9,5). Problem jednak w tym że "Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie." (Mt 6,24). Jezus mówi o mieczu i poróżnieniu najbliższych gdyż Jego nauka przez jednych będzie przyjmowana a przez innych odrzucana i w ten sposób będzie powodować konflikty. Stąd też słowa iż jeżeli ktoś stając przed wyborem bliscy lub Jezus wybierze bliskich to nie jest godzien Jezusa.
12 października 2015, 23:43
Widzę, że unikasz odpowiedzi na moje pytanie. Religia jest rodzajem oszustwa więc omijanie odpowiedzi nikogo nie dziwi. KRK dba by interes się kręcił.  Jeśli interesuejsz się psychoterapią to postaraj się zgłębić naukę zwaną psychologią. Psychoterapia ma zastosowanie zarówno dla religiantów jak też ateistów. Może wybierz się na psychoterapię z problemami religijnymi. 
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 23:45
Ale otrzymujesz takie wieści Milosci do wnętrza bardziej faksem, czy bardziej promieniem jesiennego Słońca? Chyba że piszesz o tym, co otrzymuje rafi. Ale tego nie powinnaś wiedzieć, bo to jego wnętrze przecież i jego zjednoczenie z ....z powszechnością, jestestwem, wibracją. A pardon, to Ty przecież.
12 października 2015, 23:46
Oni pewne zachowania mają wpojone od dzieciństwa i nie zastanawiają się nad nimi. Spowiedź jest cacy. A psychoterapia be. Kasa na tacę jest super cacy a jak ksiądz dotyka dziecko pod majteczkami to wyróżnienie. Zło to oni a ksiądz to dobro. Myslenie be a wiara cacy.
13 października 2015, 00:17
Wycisz się. Kiedyś zrozumiesz, że dobrze Ci życzę.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:21
Jestem spokojna ponad miarę nawet. Kiedyś pojmiesz, ile dla nas znaczy Twoje bóstwo. 
13 października 2015, 00:45
Kiedyś pojmiesz, że dla mnie ważne jest to, byś Ty dostrzegła swoje.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 01:03
Nie da rady, nie jestem liściem na wietrze ani powiewem od gór, nie mam więc szans przy Twojej mądrości! Mniemam jednak, że wyłuszczysz mi pewnego dnia, skoro cała mądrość płynie z Twego wnętrza, czy źródłem jest bardziej trzustka, czy bardziej kręgosłup. Nie żartuj sobie z tego wpisu, wszystko, czego potrzebują ciemni katolicy to jest wszak Twoje nauczanie.
Rafał Dąbrowa
13 października 2015, 06:30
No właśnie, a w małżeństwie są rzeczy dużo ważniejsze niż seks. Seks to jest banał.
13 października 2015, 06:42
No muszą, bo inaczej "bój się Pana Boga".
13 października 2015, 08:21
Nie unikam odpowiedzi, tylko wiem, iż przecież nie o odpowiedź Tobie chodzi, ale o pole do wygłaszania swoich osądów. Ale będę oczekiwał konkretnej Twojej odpowiedzi, czemu to światły, uczony ateista korzysta ze "spowiedzi" na kozetce psychologa. I to słono za to płacąc. Ateiści pewnie wierzą, iż jak zapłacą za "spowiedź" to lepsze rozgrzeszenie od terapeuty dostaną. Dziwi ten fakt w obliczu nieustannego twierdzenia, iz Wy wszystko wiecie, sami o sobie decydujecie etc. Tylko te deklaracja ateistów mają się nijak do rzeczywistosci, co tutaj jasno dowodzę. A "spowiedź" na kozetce to mały pikuś przy innych wynalazkach tych co o sobie mawiaja "ateista".
LS
le sz
13 października 2015, 10:10
Nie bardzo wiem co miało oznaczać te Twoje "no właśnie". Czy znaczy to że zgadzasz się z tym co napisałem? A czy są w małżeństwie rzeczy dużo ważniejsze niż seks i seks to banał? To zależy co masz na myśli. Bo jeżeli masz na myśli "robienie sobie dobrze" to jak najbardziej zgadzam się z tym. Ale jeśli masz na myśli tzw. pożycie małżeńskie to absolutnie się z tym nie zgadzam. Bo pożycie seksualne w małżeństwie to coś znacznie więcej niż te "robienie sobie dobrze". Stanowi ono integralną całość z wzajemnym wyrażaniem miłości a więc i z płodnością i otwartością na życie! I odzdzielanie seksu od całej reszty - z którą stanowi integralną całość - jest patologią. Zauważ, że niezdolność do współżycia seksualnego - nie niepłodność ale niezdolność do współżycia - czyni człowieka niezdolnym do małżeństwa! A więc musi być czymś niesłychanie istotnym. Zauważ też że w związkach niesakramentalnych ludziom zdecydowanie łatwiej przychodzi zrezygnować z życia sakramentalnego niż z tego banału w postaci seksu...
13 października 2015, 13:30
Nie żartuj sobie z siebie raczej.
13 października 2015, 13:46
TomaszuL, znasz realia a im zaprzeczasz. Wielu ludzi W TYM katolików korzysta z pomocy psychoterapeutów, psychologów czy psychiatrów. Psyche znaczy dusza. Nie zastanawiało Cię zatem nigdy dlaczego w tym religijnym świecie dziedzina duchowości tak szwankuje? I dlaczego tych, których się nie rozumie kiedyś skazywano na krzyż, potem podpalano na stosie, dziś zamyka się z zakładach albo po prostu przegania się z podwórka nierzadko szydząc lub szczując tresowanymi psami?
K
Kamil
13 października 2015, 14:40
Rafi, po pierwsze to nie Sakrament Spowiedzi tylko Pokuty i Pojednania. Po drugie spowiedź jest tylko jednym z elementów tego Sakramentu. Wymienię je: 1) Rachunek sumienia, 2) Żal za grzechy 3) Mocne postanowienie poprawy, 4) Szczera spowiedź 5) Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. Kościół naucza, że jak spełniłeś te warunki, ale nie zdążyłeś się wyspowiadać , bo np. potrącił Cię samochód idąc do spowiedzi jak sam napisałeś, to nie idziesz do piekła, bo podjąłeś wszystko, by dopełnić wszystkie te warunki. Natomiast jak dopełniłeś 4, a spowiedź ciągle odkładasz (chociaż dla mnie to sprzeczność, ale załóżmy, że tak jest) to faktycznie może tak być, że trafisz do piekła.
K
Kamil
13 października 2015, 14:51
nawrócenie to faktycznie proces w którym człowiek upada i podnosi się, nawracanie trwa przez całe życie. Po każdym upadku powinieneś iść do Sakramentu Pokuty i Pojednania (nie ma sakramentu spowiedzi) - wypełniając wszystkie jego warunki. Droga z Bogiem polega na tym, że po każdym upadku chcę się podnieść i żałuję grzechu, zmniejszając ich częstotliwość, uświęcam się, inaczej mówiąc staję się coraz lepszy. Droga bez Boga to upadanie, postawa w której się nie podnosimy i jeden grzech rodzi kolejny, zacierając nasze sumienie itd. osoba taka nie prosi Boga o pomoc i o przebaczenie, nie korzysta z Sakramentu Pokuty i Pojednania. Bóg widzi czy podejmujesz walkę z jakimś grzechem, czy nie. Jeśli nie podejmujesz jesteś w stanie grzechu ciężkiego. Wtedy to nie jest żaden proces nawrócenia o którym piszesz.
K
Kamil
13 października 2015, 14:54
św. Paweł pisze w listach, że nie prawo nas zbawia, a Ty rafik piszesz właśnie o prawie, w sensie uczynków. Zbawia nas Chrystus przez naszą wiarę. Ta wiara ma właśnie rodzić konkretne uczynki. Samo przestrzeganie prawa (w momencie kiedy odrzucam Boga i Jego Kościół) nie wystarczy. Biblię czyta się całościowo, a nie wyrywkowo, tak na marginesie.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:47
No więc nie żartuję sobie z siebie raczej. Czekam zatem na oświecenie ze strony Twej, bogini.
17 października 2015, 11:13
Trzeba zacząć słuchać i odsunąć od siebie uprzedzenia.
jazmig jazmig
12 października 2015, 09:59
"czy to możliwe, aby człowiek, którego życie nieodwracalnie załamało się na przykład z powodu nieudanego małżeństwa, do końca swych dni nie mógł przystępować do komunii świętej" Człowiek sam sobie załamuje życie, żyjąc w grzechu śmiertelnym. Z faktu, że mu się załamało małżeństwo wcale nie wynika, iż ma on prawo żyć w cudzołóstwie. Jezus zdecydowanie powiedział NIE dla takiej koncepcji, a Papież i synod nie mają uprawnień, aby decyzję Jezusma zmienić. "Na ile trzeba być bezbłędnym i świętym, aby zostać zaproszonym do Stołu Pańskiego?" Kardynał, a tego nie wie? Gdzie on kończył seminarium? Kto takiego ignoranta zrobił biskupem, arcybiskupem i kardynałem? Marsz z powrotem na katechezy przygotowujące do I Komunii Świętaj.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 09:44
I tak właśnie uroczo wyglądają obrzydliwe manipulacje i to gdzie? - w łonie Kościoła. Manipulacje z jednej strony przypisujące przeciwnikom dopuszczenia rozwodników UWAGA! żyjących w ponownych związkach bezduszność, opresyjność oraz tu powyżej sugerowane przekonanie o własnej bezbłędności i świętości (jak rozumiem o przekonanie apb chodziło, a nie o fakty), z drugiej natomiast przypisujące zwolennikom tego błędu miłosierdzie. Manipulacje te dodatkowo w sposób po prostu niewiarygodny bawią się słowem "miłosierdzie", wykręcając je we wszystkie możliwe strony po to, by pasowało do forsowanego poglądu. Mam szczerą nadzieję, że Ojciec Święty wypowie się w tej sprawie ostatecznie, bo tylko to zresztą miałoby jakąkolwiek moc wiążącą, ale mam też wbrew oczekiwaniom abp Kocha nadzieję, że nie ulegnie ostatecznie takim szkodliwym wpływom.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 09:50
"Jednocześnie w rozmowie z KNA hierarcha opowiedział się za przyznaniem krajowym konferencjom biskupim większych kompetencji decyzyjnych. "Nie mogę sobie wyobrazić, aby w obliczu rozmaitych różnic poglądów, jakie przeżywam na miejscu, o wszystkim miał rozstrzygać Rzym' - stwierdził 61-letni arcybiskup. Jego zdaniem Watykan nie jest urzędem duszpasterskim i dlatego byłoby dobrze "w niektóych sprawach pozostawić decyzje w rękach poszczególnych episkopatów". Krótko mówiąc równie dobrze mogłoby być napisane: " Nie mogę sobie wyobrazić, chociaż głośno tego nie powiem, aby w obliczu różnic poglądów z oficjalnym nauczaniem Kościoła reprezentowanym przez osoby piastujące odpowiednie funkcje w Watykanie, spraw spornych nie pozostawiono m.in. mojej własnej decyzji". To cuchnie schizmą. I dlatego właśnie uważam od dawna, że umacnianie roli krajowych konferencji biskupich było i jest szkodliwe.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
12 października 2015, 09:59
No, ale i na to abp Koch ma już rozwiązanie: Jednocześnie w rozmowie z KNA hierarcha opowiedział się za przyznaniem krajowym konferencjom biskupim większych kompetencji decyzyjnych. "Nie mogę sobie wyobrazić, aby w obliczu rozmaitych różnic poglądów, jakie przeżywam na miejscu, o wszystkim miał rozstrzygać Rzym" - stwierdził 61-letni arcybiskup. Jego zdaniem Watykan nie jest urzędem duszpasterskim i dlatego byłoby dobrze "w niektórych sprawach pozostawić decyzje w rękach poszczególnych episkopatów". Niezależnie od decyzji papieża on i tak zrobi po swojemu. Nie jest w swych poglądach odosobniony - episkopat niemiecki jest z nim.
12 października 2015, 10:02
Zrobi, czy juz zrobił? Po tonie wypowiedzi wyglada jasno, iż bez wzgledu na decyzje Synodu, on juz wie co być powinno. Pytanie tylko, kiedy Kościoł w Niemczech będzie jedynie wspomnieniem.
jazmig jazmig
12 października 2015, 10:03
Niech idzie do luteran.
PP
Piotr Polmański
12 października 2015, 20:57
Synod nie ma mocy dezyzyjnej, ma charakter doradczy. Decyzje podejmuje Papież i mam nadzieję, że Franciszek zmieni dyscyplinę w udzielaniu sakramentów i pod okreslonymi warunkami będzie można ich udzielać rozwiedzionym. 
12 października 2015, 09:17
Warto dodać, iz w zeszłym roku znów padl rekord wystapień katolików z Koscioła w Niemczech, jak rózniez warto przypomnieć, iż ilość katolików praktykujacych niedzielne Msze w Niemczech wynosi około 10%. Może tu lezy problem, a nie w rzekomym braku miłosierdzia.
jazmig jazmig
12 października 2015, 10:01
Skoro niemiecki KK zamiast pasterzy ma wilki, takie jak Koch, to trudno się dziwić wystąpieniom z tej heretyckiej organizacji.
ZZ
Zrodzony z Ducha
12 października 2015, 10:25
Eucharystia to też herezja?
12 października 2015, 10:27
Po owocach poznasz, a owoce niemieckiego Kościoła sa tragiczne.
13 października 2015, 08:28
Z pewnością zazdroszczą nam takich wielkich biskupów jak Głódź (wielki miłośnik danieli i flaszek), Hoser (chodząca miłość lub maczeta), Gądecki (wioskowy .....) noi sam się Dziwisz.
MAŁGORZATA PAWŁOWSKA
12 października 2015, 09:04
"przez odmawianie im dostępu do Eucharystii "dla wielu problem Boga zaczyna być problematyczny" To w Kościele Bóg jest problemem? Co to w ogóle za język? Jeśli tak to przecież bardzo łatwo rozwiązać ten problem - można nie być w Kościele,  nikt tu nikogo do niczego nie przymusza. Ja mam inny problem - kto formował, a raczej demoralizował takich hierarchów? Tego co głoszą nauczyli się w Kościele? Raczej studiowali teologię na jakiejś diabelskiej akademii!
KP
Kocham Pana Jezusa
13 października 2015, 16:47
Odmawiam różaniec w intencji zmarłych. Zamówienie usługi i kontakt: kochampanajezusa@gmail.com Odsyłam niezobowiązujący numer konta. Pisz. Nie zwlekaj ani chwili. Może to ta ostatnia.
12 października 2015, 08:35
Chcialbym, aby w końcu biskupi zaczeli jasnym tektem mówić, iż coś takiego, jak nierozerwalnośc katolickiego małżeństwa nie istnieje. Małzonkowie uznali, iż ich malżeńśtwo sie zakończyło bo było nieudane i się rozstali, a Biblia mówiąca o nierozerwalnosci jest tylko bajką w tym zakresie. Bo dziś opowiadają jedynie, jaki to zły Kościół, bo wypędza ludzi rzekomym brakiem miłosierdzia. Bo przecież osoba, kóra zawarła małzeństwo katolickie, później się rozwiodła i ponownie zawarła "małżeńśtwo" cywilne była zawsze wiernym, przestrzegajacym nauki członkiem Kościoła. I dopiero ten "brak miłosierdzia" powoduje, iz ona Kościół opuszcza. Cierpi przez postawę Kościoła. Ale można iśc dalej, jeżli problematyczy staje sie problem Boga przez rzekomy brak miłosierdzia w wypadku "nieudanych" małżeństw, to czemu nie postawić problemu miłosierdzia wobec nieudanego życia. Czemu od człowieka, który uważa swoje życie za nieudane Kościoł wymaga walki, nie dopuszcza eutanazji, jezełi jednocześnie wielu biskupów dopuszcza prawo do eutanazji małżeństwa, do porzucenia codzinnej walki o tą zapisaną w Biblii jedność ciała małżonków. A może to też jest tylko bujdą, jakimś ludzkim wymysłem. No to w końcu postawmy pytanie: Bóg istnieje?
12 października 2015, 19:46
Tak, m.in. w Tobie. :) Jak długo jeszcze będziesz żył, tak długo ten kościelny Bóg będzie zmieniał swoje decyzje i przekazywał je hierarchom - a to temu to, a to tamtemu tamto - zgodnie z sumieniem lub modelem życia każdego z nich.
12 października 2015, 20:09
Aleksandro, mylisz fora. To nie jest forum new-age.
12 października 2015, 20:16
Aha. Zadałeś pytanie czy Bóg istnieje. Odpowiedziałam, ale moja odpowiedź musi być new-age, bo ode mnie pochodzi. Co wolałbyś usłyszeć, gdyby od księdza pochodziła? Że tak, Bóg istnieje, jest wszędzie, ale nie w Tobie? I po to tyle lat do kościoła chodzisz, żeby się teraz Boga wypierać?
12 października 2015, 20:19
Aleksandro - nie rozumiesz o czym sie tu toczy dyskusja, jak chesz podyskutowac o new-age, to sa fora w internecie temu poświecone. A tutaj jedynie zasmiecasz dyskusje, nachalnei przy  tym agitujac new-agową papką.
12 października 2015, 20:48
Rozumiem bardzo dobrze, o czym się tu mówi i nadziwić się nie mogę, że z taką niecierpliwością wierni czekają na decyzję papieża, który teraz z biskupami, a potem jako jedyny oczywiście porozumie się z Bogiem, żeby przekazać dalej owieczkom Jego wytyczne co do tego, jak mają dalej żyć. Bóg z Biblii okazuje się, że może zmienić zdanie, ale no trudno - jak papież powie, tak będzie i trzeba będzie to jakoś przełknąć. Jak o Bogu w Tobie piszę to papka, to new-age, ale jak Ty to jedyna prawdziwa religia i wszyscy święci, tak?
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 22:23
Jest to wypowiedź new-age, ponieważ pochodzi od Ciebie, głoszącej siebie na forum bogiem. Nie możesz zatem oczekiwać od nas herezji.
KM
Katarzyna Michalska
12 października 2015, 22:25
Różnica między nami sprowadza się po prostu do tego, że Tobie bardziej drgnięcia śledziony wróżą wolę Boga, jako wibracje płynące z Twego boskiego bądź co bądź wnętrza. Katolicy wolą jednak uznać wspólnotę z jej przewodnikami. Na tym polega bowiem wspólnota tego wykpiwanego przez Ciebie Kościoła: więź o wyższym poziomie zaawansowania duchowego niż z liśćmi na drzewie czy ruchami własnych jelit, jako głosami płynącymi z wnętrza boskiej Twej istoty, oczywiście.
13 października 2015, 00:33
Ano właśnie obserwuję te spory w Kościele i na portalu, które nazywasz "więzią o wyższym poziomie zaawansowania duchowego". Po prostu nie znacie alternatywy, nie wychodzicie na razie poza pewien schemat myślowy. Bez urazy - to zwyczajna obserwacja z innej świadomości.  Tak, przedłożono je nad obcowanie z Naturą, a więc ze stworzeniem i stwórcą zarazem i dlatego toczycie ze sobą i między sobą spory.  Wielu ludzi niepokoi to, co tak wyraźnie widzi na zewnątrz, ale już nie dostrzega, że sami to tworzą, z wnętrza.
13 października 2015, 00:35
Po prostu masz w głowie inny obraz Boga, Boga osoby. Ja nie. 
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:41
Aż mnie zatkało. To Ty nie jesteś osobą?? Wybacz, dałabym sobie głowę uciąć, że żeby pisać na forum, trzeba być osobą...Może nie od razu człowiekiem, aniołem, ale chociaż bóstwem, jak Ty. Spodziewałam się tego przynajmniej w swoim nieuświadomieniu, że jesteś osobą, a tymczasem okazujesz się być nie wiem - światłem czystym? Teraz będę jednak potrzebować dalszych wyjaśnień.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 00:43
Ale kto toczy ze sobą spory? My jako bóstwa w Twoich boskich oczach czy my jako byty w Twoich boskich oczach? Biorąc jednak poniższą Twą wypowiedź pod uwagę Ty nie masz nawet oczu, bo nie jesteś jako bóstwo osobą. Wybacz, mój ciasny światopogląd prawdopodobnie wymaga rozwinięcia tego tematu o wiele bardziej. Przede wszystkim ustalmy: jako bóstwo - masz w końcu oczy czy ich nie masz??
13 października 2015, 01:16
Pamiętasz, jak Chrystus mówił o sobie "Ja i mój Ojciec Jedno jesteśmy" oraz "Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca."? Wiesz, co to znaczy? Że miał świadomość, że Ojciec jest W Nim, że Bóg jest w Nim. Nie na zewnątrz. W Nim. Wewnątrz. I wiesz, że Bóg jest Miłością, że jest Mądrością, że jest Życiem, Szczęściem, Współczuciem, Radością i Stwórcą obecnym w swoim Stworzeniu. Więc gdzie jest droga TajemniczaJejmości miłość, mądrość, współczucie, radość jak nie w Tobie? Gdzie są te dary, te Boże przymioty? Ty po prostu przypisałaś je komuś innemu. A masz je wszystkie w SOBIE. Bo to TY je przypisałaś, a więc od Ciebie one wyszły. Darząc kogoś miłością, ta miłość z Twojego serca płynie. Darząc kogoś współczuciem, ono też z Ciebie wypływa. Ty emanujesz radością i dobrym humorem darząc nimi innych i niczego Ci nie ubywa, kiedy się nimi dzielisz. Wręcz przeciwnie - im więcej uśmiechu i pozytywnej energii z Ciebie wypływa, tym radośniejszy i bardziej przyjazny jest świat na zewnątrz. Zauważyłaś? Ty mnożysz te dary rozdając je innym - dajesz je sobie. Wszysto wraca do Ciebie. I "cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmiejszych, Mnieście uczynili" znaczy ni mniej ni więcej, że jak Ty komuś coś uczynisz, to Ty to odczuwasz, Ty się tym cieszysz, Ty jesteś wtedy pogodna, bo SOBIE to uczyniłaś. I dotyczy to każdej jednej myśli, jaką obdarzasz kogoś - z Twojej głowy ona się rodzi, więc miej najwspanialsze.  A że wszyscy jesteśmy jedną duszą w Chrystusie, to też przekaz ten powinien być dla Ciebie jasny. Jesteśmy połączeni ze sobą niewidzialną mocą, z całym wszechświatem i wszystkimi istotami. Czy zdajesz sobie sprawę jak wielka to odpowiedzialność za swoje zycie i życie tych, których na swojej drodze spotykasz?   Tak, mam tę świadomość i zaczerpnęłam ją z nauki Jezusa. Bo w istocie był Wielkim Nauczycielem. I również jednym z Bogiem służąc innym swoją mądrością i dzieląc się swoją wiedzą.  Życzę Ci dobrze. Dobranoc.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 01:29
Jezus Chrystus zapomniał według Twojego nauczania dodać jednego tylko: że TY jesteś bóstwem. Stąd zapewne Twoje nauczanie na forum. Długo będziesz musiała analizować swoje nauczanie, by ustalić, w którym miejscu w świetle TWOJEGO nauczania Jezus popełnił błąd, czy ustalisz już teraz, że zapomniał wspomnieć o Twojej boskości? Na szczęście masz nas, ciemnogród katolicki: nie wspomniał ani słowem o tym, że jesteś bóstwem. Za to Ty - wielokrotnie i obszernie. Toteż na dobranoc polecam Ci przeanalizowanie Twojego nauczania i ustalenia kilku faktów celem dalszego Twojego nauczania. 1. Po pierwsze: czy jesteś bóstwem. To już stwiedziłaś, a więc to zostało ustalone. 2. Po drugie: czy jesteś bóstwem, które powinno nauczać innych. Nauczasz, a więc uznajesz, że powinnaś. 3. Po trzecie: czy jako bóstwo jesteś osobą. Oznajmiłaś, że uznawanie wiary w Boga osobowego jest błędem, a więc nie jesteś osobowym bóstwem. 4. Zatem: czy jesteś Wszechświatem: skoro mówisz, że masz w sobie dobro, miłość et caetera, et caetera, znaczy, że albo kłamiesz, albo mówisz prawdę. 5. Skoro twierdzisz, to pewnie ...twierdzisz. 6. Jeśli jesteś bóstwem, które nie jest osobowe, ale jesteś Wszechświatem, to nie masz oczu, ust, palców. Ergo: JAKIM CUDEM TUTAJ PISZESZ?? A, no tak, jesteś bóstwem. Możesz wszystko. Nawet pisać karczemne  bzdury. Życzę Ci ROZUMU na początek. Dobranoc. P.S. Z tym rozumem to oczywiście żart, nie bij we mnie piorunami spod poduszki, proszę...Bądź miłosiernym Zeusem, Słońcem, fusem z kawy, czy tam też splunięciem przez lewe ramię.
13 października 2015, 07:04
"Im większa wiedza, tym mniejsze Ego. Im mniejsza wiedza, tym większe Ego." - Einstein
13 października 2015, 08:47
Szkoda dyskutowac z Aleksandrą. Jej jedynym celem jest sprowokowanie niekończących sie dyskusji, aby mogła głosic te swoje manifesty new-age.
LS
le sz
13 października 2015, 10:17
No to Twoja wiedza musi być dążąca do zera... Apage satanas!
13 października 2015, 14:25
Gdy nie masz się z czym niezgodzić i żadnych argumentów na obronę swoich przekonań, podobnie jak TajemniczaJejmość, sięgasz po atak personalny. To postawa katolicka? Wielkie ego, wielka pycha, wielka buta, wielkie słowa, wielkie poczucie winy, wielkie przekonania, wielki Bóg, wielka religia, małe zastosowanie, mała godność, mała wiedza, małe zrozumienie, mała świadomość, małe chęci, mały człowiek na kolanach. Wielka nauka bez żadnego zastosowania, bez przemiany, bez szacunku. I jeszcze wyznaje szatana.
LS
le sz
13 października 2015, 15:40
Czyli ciągle to samo? Obłuda i zakłamanie do n-tej potęgi jak przystało na córkę ojca kłamwstwa? Jak nie masz żadnych argumentów naobronę swoich bredniologii to sięgasz po atak personalny i perfidnie insynuujesz brak wiedzi i rozdęte ego? Ale jak odmierzy Ci się tą samą miarą to tryskasz gejzerem nienawiści. I co ciekawe, swoją "świętą" zasadę czytania tekstów z odwracaniem kota ogonem stosujesz wyłącznie do odbijania merytorycznej krytyki, ale swojego potoku epitetów zionących agresją jakoś nie czytasz wg tej swojej "zasady" i nie uznajesz że napisałaś o sobie samej? Apage satanas!
13 października 2015, 16:22
Nie ja sięgam, a Ty i TajemniczaJejmość. Przeczytaj swój komentarz jeszcze raz, przeczytaj komentarz TJ. Ja Wam uświadamiam, że to, co piszecie niby na mój temat, to Wasze wyobrażenie na mój temat, Wasz osąd nad moją osobą płynący z Waszych głów, a nie ustosunkowanie się do treści tego, co piszę. W ostatnim komentarzu zatem bez emocji opisuję to, co przenika Wasze wpisy. Dotknęła Cię mała wiedza (nie napisałam brak) i wielkie (napisałeś rozdęte) ego?  Oto i jest odpowiedź.  Nie jest to absolutnie podstawą do przelewania złości, a wskazówką do pracy w obszarach, które skoro dotykają, to szwankują. Ty widzisz agresję w tym, co napisałam. Ja widzę obszary, jakie się wyłaniają z Waszych wpisów.
LS
le sz
13 października 2015, 18:45
A to ciekawe, po raz kolejny okazuje się, że wg Twojej chorej bredniologii co prawda nie ma jednej, identycznej dla wszystkich prawdy obiektywnej, i każdy może mieć i ma swoją własną prawdę... ale jedynie Ty jesteś krynicą wszelkiej mądrości i posiadaczką jedynej słusznej prawdy o sobie i innych... a inni to mogą mieć co najwyżej jakieś swoje fałszywe wyobrażenia płynące im z ich głupich głów... Dlaczego nie stosujesz swojej bredniologicznej "metody" którą okresowo tak wychwalasz. Zgodnie z nią, to: powinnaś sama sobie uświadomić że to co wypisujesz niby na nasz temat to jedynie Twoje wyobrażenia na nasz temat, Twój osąd nad naszymi osobami płynący z Twojej głowy (pytanie czy aby nie chorej głowy...), a nie ustosunkowanie się do treści tego co piszemy. Twoje wpisy przenikają kompleksy wynikające z małej wiedzy i wielkiego ego. Więc nie traktuj tego co piszemy jako przelewania złości, a niech to będzie dla Ciebie wskazówka do pracy w obszarach które skoro dotykają to szwankują. Ty widzisz atak personalny a my widzimy wyłaniające się z Twoich wpisów obszary wymagające uleczenia.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:31
01:16:50 ostatni wpis, 07:04:15 kolejny wpis. Istniejesz zatem w liczbie mnogiej:)  Większość ludzi bowiem potrzebuje snu. A Ty najwyraźniej nie. Ale ale , zapomniałam, jesteś boginią. A może boginiami nawet wobec zaistniałych wątków czasu snu. Nie chce mi się nawet komentować zatem kwestii wielokrotności ani rozmiarów ego, o bogini.  Poza tym XLeszek poradzi sobie z Tobą znakomicie, a będzie mu łatwiej, gdy zobaczy, że wystarczy, gdy oszczędzi połowę energii, bo nie zasługujesz nawet na 1/179 np. :)  Już wiemy i tak, że nie masz nic do powiedzenia, ale powywnętrzaj się jeszcze. Pokaż jaka jesteś i mądra, i oświecona, i lepsza od ciemnego katolika.  Buzi. Dobranoc bogini.
KM
Katarzyna Michalska
13 października 2015, 23:59
Ale tak czytam raz jeszcze o tym atakowaniu personalnym...My Cię atakujemy personalnie?? Przecież uznajemy Twoje bóstwo, skoro jesteś boginią, to jesteś. Mamy natomiast pewien złożony problem związany z teologią Ciebie. Tak, wiemy, jesteś wiatrem, Słońcem, Wszechświatem, zapewne i Alpha Centauri to Ty i tylko Ty. Ale maluczki człowiek może nie ogarnąć swoim ciasnym, zwłaszcza katolickim umysłem, że i czarna dziura w Drodze Mlecznej - to Ty. Że i sama Droga Mleczna - to Ty, Ty i tylko Ty...Wybacz i daj trochę czasu niewiernym sercom, niepojętnym umysłom! A kiedy spadać będą kolejne żółte jesienne liście, będę pamiętać, że to Ty, o Milosci. I że każde bicie mego serca, to znowu Ty. Jak możesz zarzucać nam, a przynajmniej mnie, że Ciebie nie wyznajemy??
M
Milosc
14 października 2015, 00:09
Czymże jest prawda? Jak sam zdążyłeś już zauważyć każda prawda jest naszą prawdą, prawdą tylko dla nas. To, co dla mnie jest prawdą nie musi być prawdą dla Ciebie - i nie jest jak widać. Zatem to, co nazywasz prawdą to własne subiektywne doświadczenie tego, co uznajesz za obiektywnie istniejące zdarzenie, okoliczność czy uwarunkowanie. A jednak fizyka kwantowa już dziś  pozwala zakwestionować ich obiektywność dowodząc, że sam akt obserwacji czegoś powoduje emisję energii, która oddziałuje na obserwowany obiekt. Ty zatem przyjmujesz swoje wewnętrzne założenia dotyczące tego, co obserwujesz na zewnątrz i w ten sposób stwarzasz swoją rzeczywistość. Twoją prawdą jest zatem to, co Ty uznajesz za prawdę, a moją to, co ja uznaję za prawdę. I tak się ma sprawa z prawdą w przypadku każdej innej istoty.  W dodatku prawda ta może się zmieniać i owszem zmienia się. Tak więc sam widzisz - to, co jest Twoją czy TJ prawdą na mój temat, nie jest moją prawdą, tylko Waszą subiektywną prawdą. I odwrotnie również. 
14 października 2015, 00:10
c.d. Od dawna już zachęcam wielu do odkrywania swojej prawdy i do słuchania swojego wewnętrznego głosu mądrości, a zupełnie nie do tego, by przyjmować to, co ktoś podaje za jedynie słuszną prawdę, bo jak pokazuje życie i jak zapytasz np. wyznawców innych religii okaże się, że nie ma takiej. Zachęcam również, by każdy pisał prawdę o sobie, bo pisanie jego prawdy o kimś jest przypisaniem mu swojej prawdy, a nie jej stwierdzeniem. Ja również napisałam swoją prawdę na powyższe komentarze i Ty wcale nie musisz się z tym zgadzać. Możesz jedynie obserwować jakie odczucia, reakcje moja prawda w Tobie wywołuje i na ich podstawie poznawać siebie. We mnie nie wywołują emocjonalnych odczuć Wasze stwierdzenia na mój temat, gdyż jakoby dotyczą, to nie dotykają mnie, a ujawniają jedynie Wasz stosunek do mnie, Wasze zdanie na mój temat, które jest i pozostanie Waszym dopóki nie wybierzecie go zmienić. I tak samo odwrotnie. Jak więc widzisz zarzuty stawiane mi co do uzurpowania sobie przywileju posiadania jedynej słusznej prawdy okazały się nietrafione, ale były pomocne w wyjaśnieniu. Proponuję Ci jeszcze raz przeczytać i zastanowić się nad tym, co ja napisałam w powyższej dłuższej wypowiedzi do TJ i jakim obrazem ją nakreśliłam, a potem zapoznać się z odpowiedzią TJ. Co więcej, zachęcam do tego, byś odpowiedział sobie na pytanie dlaczego postanowiłeś zwrócić się najpierw do mnie, a ani słowem do TJ. Czego chciałeś bronić? Jakiej postawy? I czy aby na pewno taką właśnie wybierasz propagować.
14 października 2015, 00:16
"Jak możesz zarzucać nam, a przynajmniej mnie, że Ciebie nie wyznajemy??" Podaj proszę dowód rzekomego zarzutu.
14 października 2015, 00:17
Zgodnie z życzeniem. :) Dobranoc.
KM
Katarzyna Michalska
14 października 2015, 00:27
O, nie, ja wcześniej powiedziałam "dobranoc", a w przeciwieństwie do grupy przestępców na Twoich usługach (lub którym Ty się niefrasobliwie wysługiwałaś w ostatnich dniach) ja sypiam i nie mam zmienników :) Toteż mogę tylko to napisać na koniec: lubisz pisać o prawdzie i rzeczywiście, prawda dosięgnie i Ciebie. 
LS
le sz
14 października 2015, 09:23
Czymże jest prawda? Jak sam zdążyłeś już zauważyć każda prawda jest naszą prawdą, prawdą tylko dla nas. --- Nic takiego nie stwierdzałem więc zwyczajnie, bezczelnie kłamiesz usiłując perfidnie przypisywać mi wyznawanie Twoich bredniologii. A jednak fizyka kwantowa już dziś  pozwala zakwestionować ich obiektywność dowodząc, że sam akt obserwacji czegoś powoduje emisję energii, która oddziałuje na obserwowany obiekt. --- Brednie - akt obserwacji nie powoduje emisji energii. Gdyby tak było to zamiast elektrowni atomowych należałoby budować hale widowiskowe i teatry lub kina. Wodę z mózgu to możesz robić co najwyżej takim jak Ty zarozumiałym ingorantom. A zasada nieoznaczoności Heisenberga której karykaturę przedstawiłaś dotyczy zjawisk na poziomie KWANTOWYM. I obserwacja np ciężarówki wcale nie zmienia ani jej położenia ani pędu, ani tym bardziej nie powoduje - cóż za brednie - żadnej emisji energii.
LS
le sz
14 października 2015, 09:27
Podtrzymuję swoje stwierdzenia, że uzurpujesz sobie przywilej posiadania jedynej słusznej prawdy i nie raz dawałaś temu wyraz. Więc Twoje obłudne oświadczenia i bredniologiczne wywody, że jest inaczej niczego nie zmienią. Apage satanas!
14 października 2015, 15:14
Sama widzisz, trudniej było Ci znaleźć dowód niż napisać tyle głupot. Pomyśl dwa razy ZANIM znów coś napiszesz.
M
Milosc
14 października 2015, 23:27
Właśnie dlatego, że moja prawdę nie jest Twoją dajesz dowód temu, o czym pisałam. Po prostu niewłaściwie zinterpretowałeś słowa o "naszej prawdzie" jako nam wspólnej. Naszej - czyli Ty masz swoją, a ja mam swoją - każde z osobna różną, a jednak właściwą na dany moment nam ludziom po prostu. Co do dalszej części Twojej wypowiedzi pozwól, że zakończę dyskusję, gdyż wiem, że jeśli mnie przypisujesz zarozumiałość i ignorancję, to sam siebie automatycznie sądzisz. Taka postawa zatem nie będzie sprzyjała budowaniu dialogu celem np. poszerzania mojej czy Twojej wiedzy. Wolę rozmawiać z osobami, które mając wiedzę potrafią przekazać ją tak, by dla drugiego przyjemnością było zapoznawanie się z nią samą (mądrość nauczyciela), a nie by stał się mimowolnym  świadkiem pychy jej posiadacza.
LS
le sz
15 października 2015, 08:56
Nic nie interpretowałem, a jedynie stwierdziłem fakt iż przypisujesz mi wyznawanie Twojej bredniologii. Stwierdziłaś: "Jak sam zdążyłeś już zauważyć każda prawda jest naszą prawdą, prawdą tylko dla nas." a tymczasem ja zdążyłem zauważyć coś wręcz przeciwnego, że to co wypisujesz o tych "prawdach" to najzwyczajniejsza bredniologia gdyż NIE MA czegoś takiego jak Twoja czy moja prawda, gdyż jest jedynie jedna prawda. Dobre sobie... Jak ja na podstawie kolejnych bredni wypisywanych przez Ciebie (tym razem że "akt obserwacji czegoś powoduje emisję energii") stwierdzam że jesteś zarozumiałą ignorantką to jest to moje automatyczne osądznie samego siebie? To jest to jedynie mój osąd płynący z mojej głowy? Ale jak Ty oznajmiasz: "Wielkie ego, wielka pycha, wielka buta, wielkie słowa, wielkie poczucie winy, wielkie przekonania, wielki Bóg, wielka religia, małe zastosowanie, mała godność, mała wiedza, małe zrozumienie, mała świadomość, małe chęci, mały człowiek na kolanach. Wielka nauka bez żadnego zastosowania, bez przemiany, bez szacunku. I jeszcze wyznaje szatana." to oczywiście wg Ciebie nie jest to Twoje automatyczne osądzanie siebie samej? I nie jest to Twój osąd nad nami płynący z Twojej głowy? Jednym słowem, obłuda i zakłamanie do n-tej potęgi jak przystało na nieodrodną córkę kłamstwa... Apage satanas!
15 października 2015, 13:11
1) Jaka jest ta jedna prawda? Poproszę o wyjaśnienie. 2) Odróżnij wnioski płynące z wypowiedzi od osądu zakładanego z góry.  Podam Ci prosty przykład: A: Madrość jest w Tobie. B: Głupia jesteś. A: (wnioskuje) B nie zrozumiała i nie dopytała oraz z góry osądziła (na pozór A, de facto samą siebie). C: Akt obserwacji czegoś powoduje emisję energii. D: (wyjaśnia, po czym dodaje) XYZ. Jesteś zarozumiałą ignorantką. C: (wnioskuje) Ma inną wiedzę w temacie, przy tym osądza rozmówcę (osądza na pozór C, a de facto siebie)