Abp Krajewski: zapraszam na statki na wyławianie ciał uchodźców
"Drodzy państwo, zapraszam na statki, na wyławianie ciał, skoro nie chcemy pomagać" - mówił jałmużnik papieski abp Konrad Krajewski. W wywiadzie dla TVN24 opowiedział o tym, dlaczego pomaga bezdomnym, ubogim i uchodźcom.
Hierarcha w drodze wyjątku spotkał się z dziennikarzami TVN24 podczas pielgrzymki do Częstochowy. Na co dzień nie udziela wywiadów. Rozmowę rozpoczął od wspomnienia Światowych Dni Młodzieży w Krakowie i postaci papieża Franciszka.
- Papieża Franciszka chce mi się po prostu naśladować. Po prostu iść z nim i za nim - powiedział. Zapytany o to, co papież mówił po wizycie w Polsce, odpowiedział, że "przede wszystkim był zachwycony". - Zachwycony zielenią. Mówił, że ile razy helikopter się wznosił, to wydawało mu się, że Polska jest niesamowicie zielona. Druga rzecz to młodość. Młodość, która robiła raban przez kilka tygodni w Polsce i on po prostu był tym zbudowany - dodał abp Krajewski. Jak wspomniał, wszystko, co papież dostał w prezencie podczas wizyty w Polsce, przekazał biednym bez spoglądania na to, co otrzymał.
Arcybiskup Krajewski opowiedział o tym, jak "bezdomni stali się jego rodziną". Przez lata, gdy był ceremoniarzem Jana Pawła II, wieczorami wychodził na ulice Rzymu i rozdawał jedzenie. Zapraszał bezdomnych na kawę, kupował im gazety. Papież Franciszek o tym nie wiedział, a mimo to wybrał go na stanowisko jałmużnika papieskiego:
- Powiedział: "ja cię nie wybrałem, po prostu wiedziałem, że ty masz być na tym stanowisku i koniec". I to było całe wytłumaczenie.
Arcybiskup w wywiadzie dla TVN24 wyjaśnił, że codziennie w rozmaitych sytuacjach próbuje zastanawiać się nad tym, co zrobiłby Jezus:
- A potem co by zrobił papież Franciszek i okazuje się, że to jest to samo [co zrobiłby Jezus - przyp. red.].
Z inicjatywy arcybiskupa na placu św. Piotra stanęły prysznice dla bezdomnych. Każdego dnia korzysta z nich prawie dwieście osób. - Zabieram ich nad morze, bo przywracanie godności tym ludziom to jest danie im tego, co leży w moim zasięgu - mówił hierarcha. - Więc daję im możliwość wykąpania się, ostrzyżenia, pójścia do lekarza.
- Jestem przedłużeniem rąk miłosierdzia papieża Franciszka - stwierdził abp Krajewski. - To jest czysta Ewangelia. Kto jest moim bliźnim? Jezus mówi: bliźnim jest ten, kto jest w potrzebie. Więc wszyscy ludzie, których spotykam i są w potrzebie [są bliźnimi - przyp. red.], a my biegniemy i im pomagamy. Jesteśmy takim pogotowiem interwencyjnym, natychmiast - opowiadał o swojej pracy.
Dodał także, że papież zachęcił go, aby "sprzedał biurko, wyszedł z biura" i nie kupował biednym jedzenia, tylko to kupione zjadł z nimi. Radził też: "Jak trzeba, to się prześpij z nimi, a będziesz wszystko wiedział".
Hierarcha opowiedział TVN24 o tym, że czasami działa na granicy prawa: - Bo jeżeli ja jadę wieczorem z Gwardią Szwajcarską czy żandarmerią udzielić pomocy, dać jedzenie na przykład ośmiuset uchodźcom, którzy nie mają dokumentów, to tam z urzędu miasta nie może pojechać nikt. Musiałby pojechać z policją i ich aresztować, natomiast ja jadę tam, bo to jest pomoc humanitarna. Bo tam by pojechał Jezus - mówił hierarcha. - Powiedziałem papieżowi, że kiedyś mnie zamkną. On odpowiedział: "nic się nie martw, przyjdę odwiedzać cię w więzieniu". Bo taka jest Ewangelia - dodał.
Jałmużnik papieski stwierdził też, że na pierwszym miejscu jest zawsze Ewangelia: - Choćby nie wiem jaki parlament przegłosował ustawę, która jest przeciw Ewangelii, ona mnie nie obowiązuje. Ja mogę pójść za to do więzienia. Według prawa mogą mnie wsadzić, ale ona mnie nie obowiązuje, jeśli mam pokój serca - wyjaśnił arcybiskup.
O swoim pomaganiu mówił wprost: - To by zrobił Pan Jezus, a ja nie mam do roboty nic innego, jak tylko Go naśladować. Niestety w sposób, który pozostawia wiele do życzenia, bo mam wiele grzechów, wiele słabości, z którymi lepiej lub gorzej sobie radzę, ale staram się sobie radzić.
Arcybiskup Krajewski opowiedział o tym, że oddał swoje mieszkanie uchodźcom:
- Zamieszkałem przy moim biurze. Pracuje w nim szesnaście osób i przy tym biurze mieliśmy taki magazyn, gdzie trzymaliśmy pergaminy. Uporządkowaliśmy tam dwa pokoiki i zamieszkałem przy biurze - dodał.
Hierarcha wskazał także, by wysłuchać zalecenia papieża:
- Papież mówi tak: "drodzy państwo, przestańcie czytać książki o Ewangelii, czytajcie Ewangelię - tam jest wszystko". My stwierdzamy: "Pan Jezus mówił tak, ale…". Na przykład: "Pan Jezus był ubogi, czyli ksiądz powinien być ubogi, ale potrzebuje dobrego samochodu, bo daleko jeździ". I kiedy zaczyna się to "ale", to kończy się Ewangelia - tłumaczył abp Krajewski.
W wywiadzie dla TVN24 wyjaśniał, że jeździ tam, gdzie papież nie może przybyć osobiście:
- Byłem na Lampedusie, gdzie utopiło się 350 osób. Przez cały tydzień na polecenie papieża Franciszka towarzyszyłem nurkom na pontonach przy wyławianiu ciał.
Hierarcha ostro wyraził się o tych, którzy nie chcą pomagać przybyszom: - Drodzy państwo, zapraszam na statki, na wyławianie ciał, skoro nie chcemy pomagać.
Powiedział również, co sądzi o Kościele w Polsce:
- Nie podoba mi się to, że nie potrafimy iść razem. Nie podoba mi się, że wszystko krytykujemy. Mamy w sobie tyle piękna i możemy je nieść, a marnujemy je na zwykłe utarczki. To mi się nie podoba, ale to chyba mamy w genach, że musimy wszystko niszczyć. Może już czas się z tego podnieść i iść razem w jednym kierunku. A to, że jesteśmy różni, jest piękne. Księża mają kłopot z myśleniem ojca świętego Franciszka. Trzeba wrócić do czystej Ewangelii, bez tego "ale".
Całość wywiadu można obejrzeć na stronie TVN24.
Skomentuj artykuł