Abp Ryś: o przynależności do Boga decyduje to, czy masz obrzezane serce, a nie zewnętrzne znaki
W środę wieczorem w Krakowie odbyło się spotkanie Mężczyzn św. Józefa pt. "Moralny? Czy święty?". - Dziś nasi bracia na Bliskim Wschodzie tatuują sobie krzyże w miejscu, gdzie my nosimy medaliki, bo tatuażu nie da się zerwać. Piękne! Pod warunkiem, że to wypływa z tego, jaki jesteś w sercu, jaki jesteś w swoim wnętrzu - nauczał zebranych abp Grzegorz Ryś.
Na wstępie odniósł się on do fragmentu prefacji, która mówi, że Bóg zbudował Kościół na fundamencie apostołów, aby był on trwałym znakiem jego świętości w świecie. Wymienił przy tym Piotra, który zaparł się Jezusa trzykrotnie, Tomasza, który wątpił, czy Pawła, który przed nawróceniem potrafił nawet zabijać w imię swoich poglądów religijnych.
"Jest napięcie między świętością Boga, której znakiem mają być apostołowie, a naszymi pojęciami świętości. My troszeczkę inaczej układamy wizję tego, co znaczy święty" - zauważył.
Jak ocenił hierarcha święty nie oznacza po pierwsze poprawnie postępujący. Podkreślił, że świętość to przede wszystkim przynależność do Boga. Wskazał jednak przy tym, że myśleli tak i faryzeusze, a oni przecież nie kojarzą się ze świętymi.
"Po czym poznawało się Żyda - po obrzezaniu, po znaku na ciele, mówiącym o jego przynależności do Boga. Dziś nasi bracia na Bliskim Wschodzie tatuują sobie krzyże w miejscu, gdzie my nosimy medaliki, bo tatuażu nie da się zerwać. Piękne! Pod warunkiem, że to wypływa z tego, jaki jesteś w sercu, jaki jesteś w swoim wnętrzu. O przynależności do Boga decyduje to, czy masz obrzezane serce" - mówił.
Zaznaczył, że tym, co zmienia serce jest słowo Boże, z którym spotyka się człowiek mający realną relację z Bogiem. "O co ma być oparta ta świętość? Poddajesz się Bogu i jesteś jego uczniem. Kluczem jest tutaj słowo, które Bóg do Ciebie wypowiada i które chcesz przyjąć wewnątrz. To właśnie słowo dokonuje w tobie obrzezania serca" - nauczał.
Arcybiskup przestrzegł przed tym, żeby drogę do bycia świętym nie traktować jedynie jak realizacji konkretnych zadań i to w dodatku licząc wyłącznie na własne siły. Dodał, że święty to ktoś, w kim widać nawrócenie.
"A ono bierze się z tego, że otwierasz się na łaskę Boga, która najpierw zmienia twoje myślenie, a potem owocuje w twoim postępowaniu. I wtedy też dobro, które czynisz, widzisz jako owoc działania Boga w twoim życiu, a nie tylko jako efekt twojego wysiłku" - opisał.
Prelegent zapytał też zebranych czy Kościół rzeczywiście jest we wszystkim, co robi święty i moralny. Stwierdził, że jest grzeszny zarówno przez grzechy poszczególnych swoich członków, jak i struktury, które nieraz tworzą.
"Ale nie kłamiemy, kiedy mówimy 'święty Kościół'. Bo on taki jest przez to, kim w nim jest Bóg. Przez to jaki Bóg jest mocny i jak potrafi zmieniać w tym Kościele ludzi, wyciągając ich z największego dna" - podkreślił, zaznaczając, że patrzenie na świętość tylko pod względem moralności spłaszcza wiarę, bo gubi wagę prawdziwej relacji z Bogiem.
Jak przyznał październikowy gość Mężczyzn św. Józefa najbardziej w Kościele fascynuje go zdolność przyjęcia grzesznika. "Jeśli Kościół jest rzeczywiście Kościołem, to grzesznik nie jest w nim nigdy sam. Nikt mu nie powie w tym Kościele, że jego problemy nie są ważne. W świętym Kościele najpiękniejsza jest właśnie ta zdolność zmierzenia się z grzechem" - powiedział na zakończenie abp Ryś.
Mężczyźni św. Józefa to grupa, która poprzez modlitwę i refleksję chce wzrastać w Bożej wizji męskości oraz odkrywać miejsce mężczyzny w rodzinie i społeczeństwie. W Krakowie spotykają się oni cyklicznie w każdą trzecią środę miesiąca w parafii św. Józefa w Rynku Podgórskim.
Skomentuj artykuł