Abp Tomasi o migrantach: priorytet to ratowanie życia
W sprawie migrantów próbujących się przedostać przez Morze Śródziemne do Europy "priorytetem jest ratowanie ludzkiego życia" - uważa abp Silvano Tomasi, stały obserwator Stolicy Apostolskiej przy Biurze ONZ w Genewie.
Obawia się on, że jeśli Unia Europejska nie stawi czoła temu problemowi w radykalnie nowy sposób, wykraczający poza zwykłe środki kontrolne, sprawy będą miały się nadal tak jak obecnie. Pierwszorzędnym priorytetem powinny być - według niego - nie kwestie ekonomiczne czy doraźne interesy tego czy innego państwa, lecz ratowanie zagrożonego życia ludzi.
Zdaniem abp. Tomasiego zaproponowane na wczorajszym szczycie UE w Brukseli niszczenie w Libii statków przemytników, którzy przerzucają migrantów do Europy, nie jest rozwiązaniem problemu.
Przyznaje on, że trzeba spowolnić napływ migrantów w kierunku państw europejskich. - Ale jeśli nie zajmiemy się przyczynami problemu, nie znajdziemy jego rozwiązania. Emigracja nie jest odosobnionym wydarzeniem, lecz wiąże się z wszystkimi innymi czynnikami relacji politycznych między Europą i państwami pochodzenia [migrantów]: handlem, eksportem broni, brakiem poszanowania praw człowieka, politycznym wsparciem dla rządów, które stosowaniem represji zmuszają swych obywateli do ucieczki w poszukiwaniu mniej niegodnego życia - wskazuje watykański dyplomata.
Pytany, co może natychmiast zrobić wspólnota międzynarodowa, abp Tomasi podkreśla, że konieczne jest przyjęcie i rozmieszczenie migrantów. Na razie wśród 28 państw członkowskich są bardziej wielkoduszne, które przyjmują znaczącą liczbę osób proszących o azyl, i bardziej oporne - liczniejsze - które przyjmują ich nieznaczną, wręcz symboliczną liczbę.
Obserwator Stolicy Apostolskiej przy Biurze ONZ w Genewie zauważa, że "trzeba przezwyciężyć postawę ksenofobii, negatywnego reagowania na obcokrajowców", która niestety trafia na podatny grunt polityczny w wielu krajach europejskich, w których partie zdobywają głosy dzięki antyimigracyjnej retoryce. Tymczasem wiemy, że z jednej strony Europa potrzebuje rąk do pracy, a z drugiej w długofalowej perspektywie migranci "przynoszą dobrobyt sobie, krajom, które ich przyjęły i krajom, z których pochodzą" - stwierdza abp Tomasi.
Skomentuj artykuł