Adam Strug o molestowaniu seksualnym: nie wiem, dlaczego wybrał akurat mnie

(fot. pentlikbrzuch / youtube.com)
wyborcza.pl / kk

"Jak to możliwe, że nikt nie zareagował? Nie wiem. Znalazłem się z księdzem sam na sam. Najpierw się obnażył" - wspomina Adam Strug w bolesnej rozmowie.

Muzyk z dokładnymi szczegółami opowiada o traumie, jakiej doznał w dzieciństwie. Był molestowany przez księdza, który dopuścił się na nim dwukrotnie próby gwałtu.

"Do dzisiaj nie mogę dojść, na czym to polegało, ale ta sytuacja się powtórzyła. To jest psychologia ośmiolatka i nie zrekonstruuję już tego. W każdym razie po jakimś czasie znowu wylądowałem na plebanii. I dzieje się to samo. On się onanizuje przy mojej twarzy. Odwraca mnie, próbuje mnie nabić na członka i we mnie znów uruchamia się mechanizm obronny. Nie pamiętam, co myślałem. Pamiętam tylko obrazy. I zapach. Odór właściwie" - wyznaje w rozmowie z Katarzyną Surmiak-Domańską.

Chłopiec nadal był ministrantem, choć starał się unikać księdza. Sytuacja nagabywania trwała ponad dwa lata. Dla samego Struga religijność i Kościół stanowiły ogromnie istotny wymiar życia. Muzyka sakralna zawładnęła jego wyobraźnią. Pytany o to jak łączył miłość do muzyki Kościelnej z doświadczeniem krzywdy, odpowiada, że w "ksiądz jawił mi się w tym wspaniałym świecie jako intruz".

Rodzice nie chcieli uwierzyć w to, że został skrzywdzony, ale po jakimś czasie kazali Strugowi zgłosić fakt proboszczowi. "Do dzisiaj nie mogę uwierzyć, że mnie z tym zostawili. (…) Zgodnie ze wskazaniem poszedłem więc do spowiedzi do proboszcza. I tu znowu obraz. Widzę go przez kratę, włosy wystające z uszu. Wysłuchał mnie, dopytał o szczegóły, a następnie zobowiązał do milczenia, pouczając, że tajemnica spowiedzi obowiązuje obie strony" - opowiada.

Nie wracał do tych doświadczeń do 30. roku życia, bo wyparł to doświadczenie. Wie o innych ofiarach jego oprawcy, ale nie chcą oni mówić o własnym cierpieniu, bo "w małym miasteczku nikt nie chce uchodzić, jak to się mówi, za scwelonego". Ksiądz, który ich molestował, awansował gdy biskupem został Juliusz Paetz.

Strug zdaje sobie sprawę z powiązań księży-gwałcicieli ze służbą bezpieczeństwa. Władza często werbowała takich duchownych. Ścisłe powiązania dają sieć haków i wzajemnego krycia, ale "szambo wybiło" mówi Strug. "To, że ta kwestia nigdy nie została poruszona ani przez Kościół instytucjonalny, ani przez część antykomunistycznej opozycji, która doszła do władzy po 1989 roku, to kardynalny błąd, który się przekłada na mnóstwo rzeczy" - dodaje.

Cierpienie z przeszłości, wpłynęło na całe jego życie. "Moja równowaga psychiczna jest krucha. To, że wśród nas jest znaczny odsetek, powyżej 90 procent chyba, rozpadów małżeństw, też nie jest przypadkiem. Samobójstwa, nałogi, wszelkie kompulsje. To doświadczenie skutkuje utrudnieniem nawiązywania trwałych więzi. Znam ludzi, którzy przeżyli to, co ja, i widzę, że wszyscy jesteśmy wrakami. Wszyscy" - mówi muzyk w rozmowie z "Dużym Formatem". Dziś towarzyszy mu niepewność, lęk i brak zaufania.

Pytany o to, co zmieniło się po trzydziestce, że wrócił do tych kwestii, odpowiada, że zaobserwował u siebie reakcję na traumę. Zaczął czytać o przypadkach wykorzystania i dokładnie odnalazł się w sytuacji molestowanych osób. "Podczas lektury przeżyłem szok, bo moja historia okazała się podręcznikowym przypadkiem skutków wykorzystania seksualnego w dzieciństwie" - podkreśla Strug.

"Dwukrotnie podjąłem próbę życia religijnego. Tłumacząc sobie, że ten ksiądz to po prostu nieudany egzemplarz. (…) Miałem przypływy i odpływy. Ale wreszcie doszedłem do wniosku, że to się wszystko kupy nie trzyma intelektualnie" - wyznaje. "Dzisiaj moja relacja z Kościołem instytucjonalnym przypomina syndrom ofiary wracającej na miejsce zbrodni" - dodaje.

Jednocześnie nie chce odbierać osobom wierzącym nadziei, którą odnajdują w wierze "Dlatego nie podoba mi się, gdy są atakowani. Mierzi mnie, kiedy widzę, jaką tresurę walczący ateiści serwują ludziom wierzącym, jakby w zemście za wszystkie rzeczywiste i domniemane zbrodnie Kościoła instytucjonalnego" - podkreśla Strug, który nie chce zrywać więzi z ludźmi religijnymi, bo "to ludzie wierzący mnie ukształtowali. Ich proste, pracowite i uczciwe życie".

Całość wywiadu przeczytasz w najnowszym "Dużym Formacie" >>

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Adam Strug o molestowaniu seksualnym: nie wiem, dlaczego wybrał akurat mnie
Komentarze (5)
FN
~Filon Nowak
17 stycznia 2020, 09:34
ME TOO. Czyli raczej skłonność do chłopców. Czyli bardziej temat ocierający sie o homoseksualizm.
Patryk Gliński
30 maja 2019, 22:46
niezwykły człowiek z tego Struga, pomimo takiej krzywdy szanuje wierzących. Bardzo przykre, co go spotkało, mam nadzieję że surowe kary powstrzymają takich potwornych ludzi, jak jego kat.
30 maja 2019, 20:27
Nie zauważyłeś jeszcze ,że na tym portalu wielu komentujących wykazuje dziwną przychylność dla pedofili w sutannach.Myślę,że pedofile ,,murarze" już na taką przychylność liczyć nie mogą.
Rafał Szewczyk
30 maja 2019, 22:56
Możesz wskazać przykłady owej przychylnej postawy? Deon raczej stara się wrzucić wszystkich do jednego worka i przyklaskiwać akcjom typu "nowe wytyczne w sprawie ofiar molestowania". Natomiast nie tędy droga, ponieważ trzeba surowo karać pedofilów w sutannach - ekskomunika, wykluczenie ze stanu duchownego, zgłaszanie przypadków pedofilii i molestowania do państwowych organów ścigania.
30 maja 2019, 08:39
ciekawe czym sa kierowane negatywne oceny tego artykulu...