Badania naukowe potwierdziły, że homoseksualizm nie jest wrodzony? Prawda jest bardziej złożona
Katolicka Agencja Informacyjna opublikowała omówienie, które miały dowieść, że geny nie są odpowiedzialne za homoseksualizm. "Niestety, roi się w nim od błędów i przeinaczeń" - pisze Łukasz Kwiatek na łamach "Tygodnika Powszechnego".
Badania zespołu pod przewodnictwem Andrea Ganna dotyczyły genomów około 500 tys. osób, które zostały zgromadzone w Biobanku Zjednoczonego Królestwa oraz tych będących na składzie firmy 23andMe, która zajmuje się oferowaniem badań genetycznych. Dawcami DNA były osoby w wieku od 40 do 70 lat. Ich preferencje seksualne określono za pomocą ankiet. Naukowcy założyli, że "osoba homoseksualna" to taka, która chociaż raz w życiu odbyła stosunek seksualny z osobą tej samej płci. Badanie nie wzięło pod uwagę osób transseksualnych.
Jak wyglądało samo badanie? W pobranym genomie badacze sprawdzili ponad milion miejsc i zweryfikowali, czy takie same warianty genetyczne powtarzają się u osób tej samej seksualnej orientacji. "Częściowo tak było - w ten sposób ustalono, że różnice genetyczne mogą wyjaśnić od 8 do 25 proc. różnic w zachowaniach seksualnych osób biorących udział w badaniu. Co ciekawe, odnalezione warianty genetyczne tylko częściowo pokrywały się u kobiet i mężczyzn" - pisze Łukasz Kwiatek na łamach "TP".
Badacze poszli jednak dalej, bo w każdym chromosomie przyjrzeli się szczególnym miejscom, które są powiązane z regulacją hormonów płciowych, węchem oraz łysieniem u mężczyzn. Te pięć miejsc najsilniej łączyło się z orientacją homoseksualną. "Jak się okazało, łącznie pozwalały one wyjaśnić jednak zaledwie mniej niż jeden procent różnic w zachowaniach seksualnych" - pisze Kwiatek.
Cezary Gawryś: homoseksualizm nie jest zagrożeniem dla polskiej rodziny >>
Jak badania te zostały zinterpretowane przez KAI? Agencja w swoim materiale na stronie ekai.pl napisała, że wspomniane badania genetyczne dowodzą, że "homoseksualizm nie jest wrodzony". Ponadto materiał stwierdza, że: "skłonności do osób tej samej płci są uwarunkowane przede wszystkim wpływami środowiska i kultury przy niespełna jednoprocentowym udziale genetyki".
Jak zauważa Kwiatek, KAI cytuje słowa włoskiego blogera Simonego Varsica i sugeruje, że jest on autorem wpływowego portalu. Okazuje się jednak, że jego popularność jest dyskusyjna.
Autor "TP" zauważa, że KAI popełnia podstawowy błąd "dotyczący udziału genów w wyjaśnieniu zjawiska homoseksualizmu (KAI podaje 1 proc., podczas gdy autorzy badania mówią w istocie o 8-25 proc.) - w komunikacie KAI nieporozumień jest więcej".
Badania przeprowadzone przez grupę naukowców owszem nie stwierdzają, że za homoseksualizm odpowiedzialny jest jeden gen, ani nawet kombinacja pięciu genów. Wniosek, który płynie z badania mówi, że genów odpowiedzialnych za homoseksualzim są tysiące. Co więcej, badania wskazują, że analiza genomu nie pozwala na stwierdzenie, jakiej orientacji seksualnej jest badany.
Czy oznacza to, że wpływ na orientację mają czynniki zewnętrzne? Kwiatek polemizuje z tezą, że "homoseksualizm nie jest wrodzony" i mimo, że "w wyjaśnieniu większości zakresu zjawiska homoseksualizmu należy odwołać się do wpływów środowiskowych", to z biologicznego punktu widzenia za "czynniki zewnętrzne" można uznać hormony i przeciwciała, które występują w organizmie matki. Więcej, to one są prawdopodobnie odpowiedzialne, za dobrze poznane zjawisko związane z orientacją homoseksualną, mianowicie efekt "starszych braci" (według niego posiadanie każdego kolejnego starszego brata zwiększa u mężczyzn możliwość posiadania skłonności homoseksualnych).
Ewangelia dla lesbijek i gejów [ROZMOWA] >>
Kwiatek zauważa, że nie istnieją badania, które dowodziły by, że doświadczenia społeczne, bądź "ideologia" miały jakikolwiek związek z orientacją homoseksualną.
"Takie myślenie opiera się nie tylko na słabym rozumieniu nauki (ona sama ma jeszcze w kwestii homoseksualizmu wiele do wyjaśnienia i ustalenia), ale także na słabym rozumieniu teologii" - podsumowuje autor swoją polemikę z materiałem Katolickiej Agencji Informacyjnej.
"Dlatego też wyniki te w żaden sposób nie mogą przesądzić o tym, w jakim procencie nasze preferencje seksualne są determinowane genetycznie, a w jakim zależą od środowiska. Mówią one jedynie, że z genetycznego punktu widzenia znaleziono wyraźne korelacje pomiędzy obecnością pewnych form wielu genów a potencjalnymi preferencjami wyboru partnera tej samej płci u osobników dorosłych" - komentuje na łamach "Gazety Wyborczej" Jacek Kubiak, profesor biologii w Centre national de la recherche scientifique (CNRS) we Francji i w Wojskowym Instytucie Higieny i Epidemiologii (WIHE) w Warszawie.
Skomentuj artykuł