Jacek Prusak SJ: określenie "tęczowa zaraza" to dehumanizacja
"To jest nie tylko stygmatyzacja, ale też dehumanizacja. To użycie określenia, które nie tylko wywołuje lęk, ale również odrazę. (…) Ludzie na odrazę reagują nie tylko lękiem, ale też niechęcią, odrzuceniem. Jeśli coś budzi w nas odrazę, to musimy się temu przeciwstawić, ale po prostu się pozbyć" - mówi jezuita.
W rozmowie z Magazynem TVN24 Jacek Prusak SJ jest pytany o stosunek Kościoła w Polsce do osób homoseksualnych i środowiska LGBT. Jego zdaniem używanie piętnujących wyrażeń, takich jak "tęczowa zaraza" to próba poradzenia sobie z mniejszością, która ma swoje oczekiwania stojące w konflikcie z podejściem Kościoła.
"Biskupi czy duchowni i świeccy katolicy, którzy wszystko sprowadzają do ideologii LGBT, kierują się więc lękiem religijnym. Idąc dalej - zakładają, że to Biblia ma kształtować rzeczywistość społeczną. I tu mamy kolejny problem - Biblia nie jest konstytucją, nie obowiązuje więc wszystkich Polaków" podkreśla Prusak. Jego zdaniem jeśli Kościół przyjmuje rozdział od państwa, to powinien uznać, że osoby z Kościołem nie związane będą domagać się prawa do samostanowienia.
Jacek Prusak SJ: nowa batalia o orientację seksualną >>
"Wielu biskupom wciąż się wydaje, że mamy w Polsce homogeniczne społeczeństwo, w większości zadeklarowane jako katolickie i stąd już tylko krok do przekonania, że w takim razie Polska będzie wyglądała tak, jaki oni chcą, żeby wyglądała, bo przecież są w większości. Tylko że nie żyjemy w państwie teokratycznym" podsumowuje jezuita.
Pytany o to, co powiedziałby młodemu mężczyźnie, który przyszedłby do niego jako do psychologa i ujawnił swoją orientację, odpowiada, że "musi zrobić wszystko w swoim życiu, żeby być szczęśliwym i żyć w zgodzie ze swoim sumieniem".
"Jeśli przyjdzie do mnie, to będzie wiedział, że jestem księdzem, i wie, co w tej sprawie mówi Kościół. Jeśli przyjdzie jako do psychoterapeuty, żebym mu pomógł poradzić sobie z własną orientacją seksualną, to oczywiście nie będę go z niej leczył. To jest niezgodne z wiedzą naukową na temat orientacji homoseksualnej i z kodeksem etyki psychoterapeuty" wyjaśnia Prusak.
Jezuita zwraca uwagę, że szczególny przypadek to duchowni o orientacji homoseksualnej, którzy często próbują wyprzeć homoseksualizm, a to może skutkować agresywną homofobią.
"Klerykalizm polega właśnie na tym, że ksiądz myśli o sobie, że jest jak Jezus" >>
"Proszę sobie wyobrazić, że biskup, który mówi - powołując się na pewne dokumenty Kościoła - «żaden mężczyzna orientacji homoseksualnej nie będzie dojrzałym księdzem», sam jest gejem. Przecież on w ogóle nie powinien objąć urzędu, który pełni, jeśli rzeczywiście wierzyłby w dokumenty, na które się powołuje i którymi ocenia innych... Ta wewnętrzna hipokryzja jest problemem" diagnozuje jezuita, który dodaje, że wśród księży formują się odpowiednie subkultury: u księży heteroseksualnych oparta na lęku przed homoseksualistami, a u homoseksualnych duchownych polegająca na zamknięciu w swojej grupie. To przekłada się na brak wrażliwości na inność, a nawet lęk czy panikę. Ona z kolei udziela się wiernym.
Zdaniem Prusaka problem leży również w rosnącej przepaści między pokoleniem młodych Polaków, które błyskawicznie się laicyzuje, pokoleniem ich rodziców, a nieprzystawalnością tego, co Kościół niejednokrotnie głosi - nie ze względu na jego treść, ale na formę.
"Jeśli wszystkich homoseksualistów stygmatyzuje się, jakby byli tacy sami i mieli takie same postulaty, co jest nieprawdą, to raczej się ludzi zniechęca, niż zachęca do zrozumienia, tolerancji i pogłębienia problematyki" mówi jezuita, łącząc takie podejście oparte na niewiedzy z lękiem dotyczącym seksualności człowieka oraz współczesności.
Więcej na temat sytuacji osób homoseksualnych w Kościele przeczytasz w "Czytaj Dalej. Magazyn DEON.pl" >>
Skomentuj artykuł