Bp Andrzej Czaja odniósł się do stawianych mu zarzutów. "Sprawa toczy się od trzech lat"
W reakcji na zarzuty postawione bp. Andrzejowi Czai podczas konferencji zwołanej dziś w Sejmie przez posłankę Joannę Scheuring-Wielgus (Wiosna, Lewica), ordynariusz opolski odpowiedział, że są kłamliwe, a wyjaśnienie sprawy zostawia organom ścigania i prokuraturze. Przedstawił też okoliczności i ewentualną motywację oskarżycieli.
Podczas konferencji transmitowanej na profilu facebookowym diecezji opolskiej, bp Andrzej Czaja stwierdził, że trudno być obrońcą we własnej sprawie. „Ufam, że prawda się obroni, i że zwiastunami tej prawdy będą organy ścigania i prokuratura” – dodał.
Jako że zarzuty postawiono publicznie, ordynariusz opolski zdecydował się publicznie do nich odnieść. Jednoznacznie stwierdził, że narracja zaprezentowana dziś w Sejmie przez poseł Joannę Scheuring-Wielgus, red. Agatę Diduszko i ks. Rafała C. „jest jednym wielkim kłamstwem”.
– To, co się zarzuca kurii opolskiej i mnie jako biskupowi opolskiemu, jest dokładnie odwrócone. To ks. Rafał i pan Rafał od trzech lat preparują dokumenty i nagrania, uderzają w moje dobre imię, i przez litanię niewiarygodnych oszczerstw tworzą narrację, z której wynika, że jestem wielkim złoczyńcą, niebezpiecznym dla ks. Rafała i pana Rafała oraz wszystkich im pomagających – mówił bp Czaja.
Wskazał, że motywem działania ks. Rafała jest prawdopodobnie zemsta za to, że nie dostał pozytywnej opinii i zgody na wyjazd do Włoch.
– W 2008 roku ks. Rafał został proboszczem w Chałupkach i do 2014 r. cieszył się dobrą opinią. Z momentem pojawienia się w Chałupkach na plebanii pana Rafała, coś się zmieniło. Przez ks. Rafała został mi on kiedyś przedstawiony jako cudownie uzdrowiony i nawet jego duchowy kierownik. Prosił też, by pana Rafała uczynić nadzwyczajnym szafarzem komunii świętej, mówił bardzo przekonująco. Daliśmy się zwieźć, mimo że był spoza wspólnoty parafialnej, ale zgodziliśmy się – opowiadał bp Czaja.
Parafianie z czasem stali się podejrzliwi, na co reakcją były próby uwiarygadniania pana Rafała. Ogłoszono np., że złożył on śluby i był członkiem jednej ze wspólnot franciszkańskich. Z czasem pojawiły się kolejne wątpliwe działania, np. sprowadzanie do parafii różnych relikwii tj. kamień odłupany z Grobu Pańskiego, czemu towarzyszyć miało też specjalne błogosławieństwo papieża Franciszka. Parafianie zaczęli zgłaszać swój niepokój, a ks. Rafał do kurii w reakcji na to wysyłał informacje prawdopodobnie spreparowane, o tym że parafianie grożą panu Rafałowi.
Pojawiły się także poważne zarzuty finansowe, oskarżenie o zawłaszczenie dóbr parafialnych. Opinia wydana w czeskiej Pradze o zagrzybieniu budynku parafialnego z Pragi czeskiej miała być argumentem do prośby ks. Rafała o zmianę parafii.
– Ks. Rafał chciał pojechać do Włoch, prosił o szybką zgodę. W opinii napisałem o tym, że do 2014 r. wszystko bez zarzutów, ale od tej pory pojawiły się problemy i znaki zapytania, nie potrafimy wyjaśnić pewnych rzeczy – wspominał bp Czaja dodając, że ostatecznie ordynariusz włoskiej diecezji, do której planował przenieść się ks. Rafał, zrezygnował z przyjęcia go.
Ks. Rafał nie podporządkował się dekretowi o przeniesieniu na inną parafię, co zaskutkowało suspensą. Wiadomo jednak, że suspensie się nie podporządkował, koncelebrował np. Mszę w Watykanie.
Po popadnięciu ks. Rafała w kary kościelne zaczęła się kampania oszczerstw skierowanych w bp. Czaję i kurię opolską.
– Zaczęto o mnie oszczercze treści przekazywać różnym podmiotom, np. jakimś siostrom zakonnym. Ks. Rafał przedstawiał mnie jako wyuzdanego biskupa domagającego się ściągnięcia gaci, natomiast krótko po tym jak wyjechał z danego miejsca, ten podmiot dostawał pogróżki, podobne jak te, które otrzymał ks. Zaleski – mówił opolski ordynariusz, opisując sposób działania i uwiarygadniania się przez ks. Rafała.
– Sprawa toczy się od trzech lat, z tym od 3 lat żyję i co jakiś czas słyszę, czego to ktoś o mnie się dowiaduje, nawet jakieś teczki dostawano – wskazał bp Czaja dodając, że podobne materiały na niego trafiły także do metropolity katowickiego, nuncjatury, prymasa i Stolicy Apostolskiej. W nuncjaturze musiał składać wyjaśnienia.
Te same zarzuty i materiały trafiały także do środowisk politycznych, o sprawie było coraz głośniej. Sprawa dotarła nawet do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który prosił przewodniczącego KEP abp. Stanisława Gądeckiego, by ten odniósł się do tych oskarżeń. Sprawę przekazywano do mediów, prosząc o nagłośnienie jej.
Postępowanie ks. Rafała i pana Rafała bp. Czaja nazwał złowrogim. Przytoczył sytuację, gdy podczas procesu o wydalenie z kapłaństwa ks. Rafała, w czasie zeznań p. Rafała powiadomiono pogotowie i policję, że ten jest właśnie otruwany w sądzie kościelnym.
Sprawy przeciw ks. Rafałowi toczą się w kilu sadach, np. w Raciborzu o przywłaszczenie mienia kościelnego czy w Opolu o stalking i kradzież tożsamości.
– Mam nadzieję, że wypowiedzą się na ten temat i policja i prokuratura. Mam też nadzieję, że nie uda się nabrać nikogo, zwłaszcza moich znajomych, moich diecezjan. Do nich wszystkich zwracam się z prośbą o modlitwę. W szczególności zwracam się do moich diecezjan, zwłaszcza młodych, by nie zwątpili w swojego biskupa, bo nic złego nie uczynił – powiedział hierarcha.
Wyraził również żal, że posłanka Wielgus nie tyle uległa manipulacji – gdyż jej uległo więcej osób – ale że „przekazując te rzeczy dołączyła sprawę Jemielnicy, podczas gdy sąd jednoznacznie rozstrzygnął, że z mojej strony nie było żadnych zaniedbań a z mojej strony było działanie, by jak najszybciej sprawcę ukarać” – mówił bp Czaja.
Zapowiedziano proces o naruszenie dóbr osobistych przeciwko posłance Scheuring-Wielgus, chyba że przeprosi i przyzna się do popełnionego błędu.
Posłuchaj całej konferencji:
Źródło: KAI / jb
Skomentuj artykuł