Bp Damian Muskus OFM o kard. Jaworskim: był przy mnie w czasie moich święceń biskupich, teraz "minęliśmy się w drzwiach"

(fot. Facebook / Damian A. Muskus)
facebook.com / Damian A. Muskus / df

Pan Bóg postawił go na mojej drodze 27 lat temu, w dniu moich święceń kapłańskich - pisze krakowski biskup.

Odszedł do domu Ojca ostatni z trzech wielkich pielgrzymów kalwaryjskich. Miłość do Matki Bożej Kalwaryjskiej była spoiwem duchowej przyjaźni św. Jana Pawła II, kard. Franciszka Macharskiego i kard. Mariana Jaworskiego. Dziś są już razem.

Zmarły w sobotę kardynał zawsze powtarzał, że wszystko zawdzięcza Kalwaryjskiej Pani i dawał temu świadectwo, odwiedzając ukochaną Kalwarię niemal do ostatnich swych dni.

Miłość kard. Jaworskiego do Polskiej Jerozolimy zaczęła się po wojnie, kiedy los rzucił seminarium lwowskie do Kalwarii. Wtedy to, jako młody kleryk, odkrył duchowe bogactwo tego miejsca i bezgranicznie w nim się zakochał. Przez wszystkie dni życia źródłem jego siły było to, co jest istotą Kalwarii: umiłowanie krzyża i stojącej pod krzyżem Matki Bożej.

Pan Bóg postawił go na mojej drodze 27 lat temu, w dniu moich święceń kapłańskich. Pamiętam jego wielkie wzruszenie, gdy wspominał, jak 43 lata wcześniej wraz ze swoimi współbraćmi leżał na posadzce bazyliki kalwaryjskiej modląc się o świętość swojego kapłaństwa. Byłem i do dziś jestem szczęśliwy, że to właśnie on, mądry i pokorny arcybiskup Lwowa, włożył na mnie swe ręce.

Jako opiekun sanktuarium kalwaryjskiego z wielką radością przyjmowałem w klasztorze pielgrzyma ze Lwowa. Gdy po zakończeniu swej posługi zamieszkał w Krakowie, te wizyty były jeszcze częstsze. Cieszył się pięknem Kalwarii, zwiększającą się liczbą pielgrzymów, zmieniającym się obliczem sanktuarium.

Był przy mnie w czasie moich święceń biskupich i w czasie kalwaryjskich prymicji. Towarzyszył radą i modlitwą mojej biskupiej posłudze.

Ujmował prostotą i pogodą ducha. Był wybitną osobowością, odnowicielem Kościoła na Ukrainie, wielkim naukowcem i myślicielem, a jednocześnie bardzo skromnym, życzliwym i serdecznym człowiekiem. Los nie oszczędził mu cierpień, które znosił z dyskrecją i pokorą, z niemal dziecięcą ufnością.

Choć stopniowo opuszczały go siły fizyczne, do końca zachował błyskotliwy umysł i wewnętrzną radość. Myli się ten, kto sądzi, że w ostatnich latach żył już na uboczu wielkich spraw dziejących się w Kościele. On żył sprawami Kościoła do końca. Był w centrum tych spraw, modląc się i ofiarowując swoje cierpienia za Kościół, jego pasterzy i wiernych.

Będzie nam brakowało jego mądrości i pokory. Będzie nam brakowało jego wrażliwości i umiejętności rozstrzygania trudnych spraw. Będzie nam brakowało jego uśmiechu, który malował się na jego twarzy, gdy odwiedzaliśmy jego dom.

Wczoraj "minęliśmy się w drzwiach". Gdy przyjechałem do szpitala by się z nim pożegnać, on właśnie wychodził....

Wpis ukazał się na Facebooku bp. Damiana Muskusa

 

 

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Damian Muskus OFM o kard. Jaworskim: był przy mnie w czasie moich święceń biskupich, teraz "minęliśmy się w drzwiach"
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.