Bp Dydycz: mass-media wprowadzają w błąd

Bp Dydycz: mass-media wprowadzają w błąd (źr. fot. wikipedia.org/ bp Antoni Dydycz)
KAI / ad

Mass-media używane są do tego, aby całe społeczności wprowadzać w błąd, aby ustawiać jednych przeciwko drugim, fałszować wydarzenia - uważa bp Antoni Dydycz.

O zagrożeniach jakie niesie ze sobą nadużywanie mediów biskup drohiczyński mówił podczas uroczystości 200-lecia kościoła parafialnego w sanktuarium św. Rocha w Miłkowicach Maćkach 16 sierpnia, podczas dorocznego odpustu ku czci tego świętego. Apelował też o wspieranie mediów katolickich.

W homilii biskup przypomniał, że powstanie sanktuarium związane jest z zarazami i chorobami, które wyludniały te tereny. Obecnie - zauważył bp Dydycz - mamy także do czynienia z wieloma chorobami i z zagrożeniami, wśród których wymienił "nadużywanie środków medialnych".

Biskup przypomniał, że Konstytucja Soboru Watykańskiego II przypomina, iż media powinno się nazywać "środkami komunikacji społecznej". Powinny one być zatem narzędziami, które "pozwalają szybko, zgodnie z prawdą i wystarczająco przejrzyście, komunikować się ludziom nawzajem, czyli dzielić się sukcesami, radościami, ale też nie ukrywać różnych nieszczęść".

Tymczasem - jak zauważył biskup - pojawia się często określenie " mass-media". - W języku polskim można to określić jako "sposób na masy". I tak jest rzeczywiście - mówił bp Dydycz. - Używane są one po to, aby masy ludzkie, czyli całe społeczności, wprowadzać w błąd. Nie po to, by ludziom ułatwić komunikację, ale by ustawiać jednych przeciwko drugim. Aby fałszować różnego rodzaju wydarzenia.

Skutkami takich działań - zdaniem biskupa - były ostatnie wydarzenia w Anglii i Norwegii, a także zbrodnia dokonana na kapłanie w miłkowickim sanktuarium w 2009 r. "Media bowiem nie patrzą na dziecięcy wiek odbiorców, zależy im jedynie na reklamowaniu tego, co będzie przynosiło największe dochody. Sprzężeni z różnego rodzaju przedsiębiorcami, produkują to, co rozreklamowane może przynosić największe korzyści. W sferze zaś obyczajowej wiedzą, że im więcej będzie rozwiązłości moralnej i demoralizacji oraz ludzi o słabej woli, tym więcej będą zarabiać" - mówił bp Dydycz.

Biskup dodał, że nie oznacza to, iż wszystkie media są chore, ale wielu ludzi, którzy się nimi posługują mają "dziwną formację". Lekceważą oni ludzkie zdrowie, jedność rodziny i szacunek dla życia, w nastawieniu jedynie na robienie interesów.

Bp Dydycz przypomniał postać błogosławionego ks. Ignacego Kłopotowskiego, z którego zarówno parafia Miłkowice, jak też Drohiczyn, powinny być dumne. Na początku XX wieku dostrzegł on zagrożenia medialne i postanowił tworzyć dobre media katolickie. W tym celu powołał także do istnienia zgromadzenie sióstr loretanek.

Podobnej misji podjął się też św. Maksymilian Kolbe. Pisma przez nich drukowane kształtowały postawy pokolenia międzywojennego.

Biskup zaapelował też, aby mieć odwagę promować media katolickie i ich publikacje, choć nie są one tak technicznie doskonałe, jak te wspierane ogromnymi funduszami korporacji.

Biskup apelował też o odwagę zabraniania młodym dostępu do pewnych treści. Zachęcał do rozmowy z młodymi i tłumaczenia im, że np. kanał telewizyjny nie jest odpowiedni, nie ze względu na słabość młodego odbiorcy, ale dlatego że młody człowiek może być słaby. - Bądźmy spokojni, dzieci zrozumieją, kiedy my sami będziemy podobnie postępowali - podkreślał biskup.

Na uroczystości przybyła delegacja sióstr loretanek z obecną i poprzednią matką generalną zgromadzenia, michaelitka, długoletnia misjonarka z Kamerunu, przedstawiciel zgromadzenia pallotyńskiego, kapłani z diecezji drohiczyńskiej, miejscowi parafianie oraz pielgrzymi, w tym pielgrzymka rowerowa z Knychówka.

Nazwa Miłkowice Maćki, pochodzi od nazwiska dziedzica tej osady Macieja Miłkowskiego, żyjącego w XV wieku. Tereny te przez kilka wieków należały do parafii Drohiczyn. Kult św. Rocha sięga początków XVIII wieku, kiedy to Podlasie nawiedzały epidemie ciężkich chorób, a tamtejsi mieszkańcy zwracali się w modlitwie za przyczyną świętego. Owocowało to licznymi uzdrowieniami. W tym czasie postawiona została też kaplica cmentarna pod wezwaniem św. Rocha.

Obecny drewniany kościół, zbudowany również na miejscowym cmentarzu, pochodzi natomiast z początku XIX wieku. Kamień węgielny do jego budowę poświęcił 6 lipca 1811 roku ks. Teofil Caroli - rektor kolegium pijarskiego i proboszcz w Drohiczynie. Jego zaś fundatorem był dziedzic z Mińczewa, Jan Augustyn Smorczewski - skarbnik i sędzia powiatu drohickiego. 14 grudnie 1839 roku kościół ten stał się świątynią filialną parafii drohiczyńskiej.

Część wyposażenia miłkowickiej świątyni pochodzi z parafii Sady, która została zlikwidowana w ramach represji po powstaniu styczniowym. Tamtejszy kościół został spalony, ziemię i budynki oddano duchowieństwu prawosławnemu. Do najcenniejszych zabytków pochodzących z Sadów należy rzeźbiona ambona z XVII wieku.

Samodzielna parafia w Miłkowicach została erygowana w 1922 roku przez biskupa wileńskiego bł. Jerzego Matulewicza. Była ona też siedzibą parafii drohiczyńskiej, gdy wojska sowieckie zabrały i zniszczyły w 1939 roku wszystkie kościoły w Drohiczynie.

Podczas uroczystości odpustowych wspominano kolejnych miłowickich duszpasterzy, w tym poprzedniego proboszcza ks. Tadeusza Krakówkę, który 1 marca 2009 roku został bestialsko zamordowany na tamtejszej plebanii.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Dydycz: mass-media wprowadzają w błąd
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.