Bp Hinder: pomoc nie może dotrzeć do Jemenu

fot. youtube.com / Ufficio Comunicazioni OFMCap
KAI / sz

Odpowiedzialni za wojnę w Jemenie, zarówno w kraju, jak i za granicą, muszą zrozumieć, w jak krytycznej sytuacji znajdują się mieszkańcy tego kraju i że bez przywrócenia minimum bezpieczeństwa, pomoc humanitarna nie dotrze do potrzebujących – uważa bp Paul Hinder, wikariusz apostolski dla Arabii Południowej.

Potwierdza on informacje zawarte w najnowszym raporcie ONZ na temat tego kraju. Wynika z niego, że to właśnie w Jemenie mamy dziś do czynienia z najpoważniejszym kryzysem humanitarnym na świecie. W wyniku trwającego tam konfliktu gospodarka uległa kompletnemu rozkładowi. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni ceny żywności wzrosły o 10, 20 proc. Nie dociera pomoc z zewnątrz. 2 mln dzieci cierpi na niedożywienie. Przewiduje się, że do końca tego roku umrze 6,6 tys. dzieci poniżej 5 roku życia.

Potwierdzając prawdziwość tych danych, bp Hinder zwraca uwagę na to, o czym raport ONZ nie mówi, a mianowicie, że głównym problemem Jemenu nie jest brak środków na pomoc humanitarną, ale niemożliwość jej dostarczenia ze względu na brak bezpieczeństwa. Przypomnijmy, że od 5 lat Jemen jest kolejną areną zarówno wewnętrznego, jak i międzynarodowego konfliktu dwóch islamskich mocarstw: Arabii Saudyjskiej i Iranu. Dopóki trwa ten konflikt i nie ma bezpieczeństwa, pomoc nie dotrze do potrzebujących. Brakuje też wiarygodnych struktur, które mogłyby by się zająć dystrybucją pomocy – powiedział bp Hinder.

„Struktury służby zdrowia na przykład zostały zniszczone przynajmniej w 50 proc. Brak bezpieczeństwa utrudnia, a niekiedy uniemożliwia jakikolwiek transport. Kraj jest podzielony na trzy części i trzy odrębne jurysdykcje. W takich warunkach trudno jest organizować i koordynować skuteczną pomoc. Jestem w kontakcie z jedną europejską Caritas, która chce pomóc, ale trudno jest im dotrzeć, bo sytuacja jest bardzo delikatna, muszą być bardzo ostrożni. Bez zawieszenia broni ze strony prowadzących wojnę, tych w kraju, jak i za granicą, wszystkie akcje humanitarne pozostaną przynajmniej po części sparaliżowane. W takiej sytuacji możemy tylko zwracać się do Królowej Pokoju, aby modliła się za nas, za Jemen, a przede wszystkim za przywódców, aby zrozumieli, w jak poważnym znajdujemy się położeniu. Ja nie widzę żadnego wyjścia z tej sytuacji. Są organizacje, które chcą pomóc, ale problemem jest podział kraju. Na tym polega dramat tego rozdartego kraju. Bez przywrócenia choćby relatywnego bezpieczeństwa, nic się nie da zrobić. To jest podstawa“ - powiedział bp Hinder.

DEON.PL POLECA


Jemen pogrążony jest w chaosie od 2011 r., kiedy społeczna rewolta położyła kres wieloletnim rządom prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Konflikt nasilił się, gdy w marcu 2015 r. interwencję w tym kraju rozpoczęła międzynarodowa koalicja arabska pod wodzą Arabii Saudyjskiej, która walczy z rebeliantami Huti. To z kolei spowodowało całkowity rozpad lokalnej gospodarki i życia społecznego. Szacuje się, że wojna pochłonęła już 250 tys. ofiar, a 4 mln musiały opuścić swe domy. W walki zaangażowanych jest ponad 2,5 tys. dzieci-żołnierzy. Dorasta kolejne pokolenie nieznające pokoju. Organizacje pomocowe alarmują, że 25-letni Jemeńczyk w ciągu swego życia był świadkiem 14 zbrojnych konfliktów wewnętrznych i przetrwał tysiące ataków lotniczych. Wielu nigdy nie chodziło do szkoły.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Hinder: pomoc nie może dotrzeć do Jemenu
Komentarze (0)
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.