Bp Muskus: odchodzących z Kościoła trzeba uważnie wysłuchać

(fot. P.Drabik/flickr.com)
KAI / jb

- Każde odejście boli wspólnotę. Każdy pojedynczy akt apostazji powinien być bodźcem do przemiany dla tych, którzy zostają w domu, czyli w Kościele – mówił wczoraj bp Damian Muskus OFM podczas Mszy św. stacyjnej w kościele Najświętszego Salwatora w Krakowie.

Hierarcha podkreślał, że najważniejsze, co można zrobić w tej sytuacji to „dać poczucie, że droga powrotu jest zawsze otwarta”.

Zastrzegając, że powody formalnych i nieformalnych odejść z Kościoła są różne i nie da się ich wyjaśnić w sposób jednoznaczny, bp Muskus wymienił wśród nich m.in. rozczarowanie postawami ludzi Kościoła, również pasterzy, brak rozumienia tego, czym jest Kościół, prądy laicyzacyjne, ruchy społeczne, polityka, jak również kryzys rodziny.

- Każde odejście boli wspólnotę. Każdy pojedynczy akt apostazji powinien być bodźcem do przemiany dla tych, którzy zostają w domu, czyli w Kościele. Każde odejście stawia nam dramatyczne pytanie: dlaczego niektórzy z naszych sióstr i braci przestali dostrzegać w Kościele wspólnotę gwarantującą bezpieczeństwo, rozwój i zachwycające perspektywy na przyszłość? - mówił hierarcha.

DEON.PL POLECA

Krakowski biskup pomocniczy zaznaczył, że - choć to bolesne - trzeba pogodzić się z faktem, że w wielu przypadkach nie da się zatrzymać ludzi, którzy podjęli decyzję o odejściu, bo zwykle jest ona efektem długiego, trudnego procesu.

Bp Muskus przyznał, że jest to sytuacja, w której wielu wciąż nie potrafi się odnaleźć, reagując lękiem, bezradnością, a czasem także zagniewaniem.

- Możemy więc uczynić tylko i aż tyle: dać poczucie, że droga powrotu jest zawsze otwarta, że w domu wciąż czekają otwarte ramiona kochającego Ojca, który nie gniewa się na człowieka, nawet gdyby ten bardzo Go obraził, nawet gdyby od Niego się odwrócił i przeciwko Niemu bluźnił – zaznaczył..

- Odchodzącego trzeba uważnie wysłuchać, wsłuchać się w jego motywacje, nawet jeśli są one dla nas bolesne. Podstawą jest szacunek dla wolności drugiego człowieka, ale też troska o niego, otwartość na próbę zrozumienia jego doświadczeń. Podstawą jest dialog – trudna i coraz bardziej zapomniana sztuka, dzięki której poznajemy drugiego człowieka – mówił bp Muskus.

Duchowny wyjaśniał ponadto, że nasza wierność i tęsknota za tymi, którzy odeszli, nie stoją w sprzeczności. - Dialog z tymi, którzy myślą inaczej, przyjazne relacje z tymi, którzy postawili się poza Kościołem, nie są sprzeniewierzeniem się miłości Ojca. One się w nią wpisują – dodał.

Na koniec zaapelował, by nie popełniać błędu „starszego brata” z przypowieści o miłosiernym Ojcu. - Gniew i izolacja są złymi doradcami. Obce powinno nam być poczucie moralnej wyższości, że oto my jesteśmy wierni i posłuszni – przestrzegał. Jego zdaniem, ci, którzy są w Kościele, winni na nowo zachwycić się miłością Ojca i nią się cieszyć. - Trzeba nią żyć na co dzień i umieć dzielić się tą miłością z bliźnimi, małymi kroczkami przemieniać świat, naszą wspólnotę i samych siebie – podsumował.

Źródło: KAI / jb

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Bp Muskus: odchodzących z Kościoła trzeba uważnie wysłuchać
Komentarze (6)
KK
~KRYSTYNA KEMPINSKA
9 marca 2021, 10:11
POWODEM JEST TO ZE TO JUZ NIE JEST SREDNIOWIECZE I WIEDZA NIE POZWALA PRZYJMOWAC BEZKRYTYCZNIE DODMATOW A POZA TY TO CO KOSCIOL JAKO INSTYTUCJA W TEJ CHWILI PRZEKAZUJE W DZISIEJSZYCH CZASZCH JEST NIE DO PRZYJECIA
AZ
~Antoni Z.
7 marca 2021, 23:04
Słowa słowa słowa... powiedział co wiedział. To MYDLENIE OCZU już jest nudne . Coś z serii, jak to współcześni biskupi zmieniają świat na lepsze. Jak widać, w purpurowej mafii niewiele się zmieniło, jedyne co potrafią to bić pianę pod pozorem ewangelizacji. Tak naprawdę to TCHÓRZE, bo w kluczowych i najważniejszych tematach milczą. Nie wierzę w ani jedno słowo żadnego biskupa.
WG
W Gedymin
7 marca 2021, 22:32
"odchodzących z Kościoła trzeba uważnie wysłuchać" - to tragiczne, że trzeba aż apostazji aby być uważnie wysłuchanym.
religijny frustrat
7 marca 2021, 21:42
a może by tak zacząć słuchać ludzi _zanim_ odejdą? np moje doświadczenie jest takie, że księża z reguły (z małymi, chlubnymi wyjątkami) nie odpowiadają na maile, albo, gdy miałem jakąś wątpliwość związaną z 'życiem wiarą na co dzień' i wysłałem pytanie do kilku duchownych na fejsie, to odpowiedział jeden - pastor, a ksiądz żaden...
AS
~Antoni Szwed
7 marca 2021, 20:18
Na was biskupach ciąży wielki obowiązek, aby ludzi przyciągać do kościołów a nie ich z nich wyganiać. Trzecie Przykazanie Boże mówi: dzień święty święcić. Niedziela jest dniem świętym, każdy katolik ma prawo i obowiązek (jeśli choroba nie zwaliła go z nóg) uczestniczyć w kościele we mszy świętej. Wy biskupi macie obowiązek o to dbać, a więc nie karać księży za to, że w daną niedzielę pojawiło się w kościele nieco więcej ludzi (bo sanepid tak doniósł), lecz negocjować z władzami świeckimi, by te limity obecnych w kościołach były znacznie większe niż są, by wszyscy chętni i fizycznie ZDROWI mogli w niedzielę we mszy św. uczestniczyć. To jest wasz obowiązek - negocjować z władzami, a nie milczeć, posłusznie wykonując ich (nierzadko sprzeczne) rozkazy. Biskupów w Polsce za mało widać w działaniu, za dużo w bierności. Zbyt łatwo godzą się na warunki dyktowane przez świat zewnętrzny.
CX
~czloax x
7 marca 2021, 13:10
Jestem zdeterminowany iść za Chrystusem. Wiele mi wybaczył i doznałem wielu cichych cudów Jego łaski. Ale zanim zgłębiłem wiarę, dokonałem nieformalnej apostazji. I nie dlatego, że szemrano na proboszcza czy biskupów ale z chęci uwolnienia się od "balastu" nakazów i zakazów. Gdy po latach Bóg otworzył mi możliwość powrotu, wtedy ze zdumieniem zobaczyłem, że On żyje, jest rzeczywisty a Tradycja spisana w NT - aktualna. Robi mi się naprzemian zimno i gorąco na myśl, co by się ze mną stało na wieczność, gdyby dobry Ojciec nie pociągnął mnie spowrotem. I jak wielkiego szczęścia perspektywę mogłem stracić pod kierownictwem diabelskim (czułem, że mnie prowadzi ale głupio wierzyłem, że nie ma interesu w mojej krzywdzie). Modliły się za mnie Mama i Babcia. Módlcie się więc za waszych co odchodzą bo aby dokonać apostazji, musieli "targnąć się" by zagłuszyć tą "resztę" zdrowego sumienia. I będzie im ono to wyrzucało. Oby nie przeszli w tym stanie do wieczności.