Bp Muskus: Stawiamy Bogu warunki, chcemy znaków. To przejaw magii, nie wiary
- Stawiamy Bogu warunki: „Jeśli uczynisz cud, uwierzę”. Szukamy znaków dla potwierdzenia własnych przekonań i racji, potrzebujemy znaków, by wzmocnić argumentację w niekończących się sporach światopoglądowych, nakarmić ego bądź umocnić nadwątloną przeciwnościami życia wiarę. To przejaw magii, a nie wiary - mówił bp Damian Muskus.
Podczas liturgii stacyjnej w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Krakowie-Mistrzejowicach biskup zaznaczał, że gdyby każdy uczeń Jezusa traktował znak krzyża osobiście i poważnie, i szukał w nim odpowiedzi na swoje załamania i wątpliwości, mniej byłoby kontrowersji, skandali, mniej podziałów w Kościele i konfliktów.
Nie potrzebujemy cudowności i znaków z nieba
- Uczeń Jezusa nie potrzebuje cudowności, nadzwyczajnych interwencji i znaków z nieba. Czyż Jezus nie dał nam znaku, wobec którego nikną wszystkie inne, choćby najbardziej cudowne i spektakularne? Po co szukać dodatkowych wrażeń, spektaklu wiary, skoro to, co najważniejsze, już się dokonało – Syn Boga umarł dla nas na krzyżu i zmartwychwstał, by dać nam życie bez końca? - pytał krakowski biskup.
Bp Muskus zwrócił też uwagę, że Wielki Post jest czasem „uważnego spojrzenia na krzyż jako na wyznanie miłości Boga i źródło nadziei dla człowieka”. - Takie uważne spojrzenie potrafi zrodzić wiele cudów: pojednania i pokoju, uzdrowienia chorych relacji międzyludzkich, wyzwolenia z nienawiści i koncentracji na sobie, wolności od zła, solidarności z najsłabszymi – zaznaczył. - Ten, kto uważa, że wystarczy mu własna mądrość, elokwencja, znajomość Pisma czy moralna nieskazitelność, prędzej czy później poprowadzi swoich słuchaczy nie na drogę odwrotu od zła, ale na manowce, nie do prawdy, ale w stronę złudzeń i fikcji – przestrzegał. Jak dodał, tacy ludzie „zamiast głosić Ewangelię, sami siebie głoszą i czynią siebie bożkami dla słuchaczy”.
KAI / mł
Skomentuj artykuł