Byli razem w kościele, kiedy na jego oczach zginął syn. "Byłem z tyłu, a mój syn grał na gitarze"
Wszystko wydarzyło się tuż przed poranną Mszą św.
Kościół św. Pawła w miejscowości Adagbrasa-Ogolo w południowej Nigerii miał 100 lat i był przygotowywany do obchodów stulecia. Było między 7:30 a 8 rano, zaraz po zakończeniu modlitwy różańcowej, a przed rozpoczęciem Mszy. Nagle na wiernych zaczeły walić się ściany i dach.
>> Franciszek składa kondolencje po ataku w kościele w Nigerii
Wszyscy próbowali uciekać z budynku. Jedyną zidentyfikowaną ofiarą jest 11-letni chłopiec. Ojciec pogrążony w żałobie powiedział: "Byłem w kościele, kiedy to się stało. Byłem z tyłu, a mój syn grał na gitarze". Potem przyłączył się do ratowania pozostałych ludzi, którzy zostali uwięzeni w kościele.
Jeden z ocalałych, Daniel Oghenekevwe Charles, powiedział dziennikarzom: "Dziękuję Bogu, że przeżyłem".
Przyczyna zawalenia się świątyni nie jest nadal znana, prezydent wysłał już specjalną ekipę śledczą do ustalenia wszystkich okoliczności wydarzenia.
Były wiceprezydent Afryki Zachodniej napisał na Twitterze, że "jego myśli i modlitwy są z rodzinami i przyjaciółmi wiernych, którzy ucierpieli". To nie pierwszy taki przypadek w Nigerii, w 2016 roku zmarło 160 wiernych, kiedy spadł dach kościoła w mieście Uyo w stanie Akwa Iborm.
>> Wierni z Nigerii relacjonują, że ujrzeli zjawisko podobne do "cudu słońca" w Fatimie
"Naszą modlitwą jest, aby dusza zmarłego spoczywała w pokoju i aby ranni doznali szybkiego powrotu do zdrowia, a nasze myśli i modlitwy nadal będą towarzyszyły mieszkańcom Ugolo w Okpe, w związku z tą tragedią" - napisał w oświadczeniu gubernator Okowa.
Skomentuj artykuł