Drugi przypadek pedofilii w zgromadzeniu chrystusowców? Zakon wydaje komunikat

(fot. cathopic.com)
KAI / kk

W związku z wpłynięciem do Delegata ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży zgłoszenia w sprawie molestowania seksualnego nieletniej przez szczecińskiego chrystusowca, ks. Stanisława G., zgromadzenie wdrożyło odpowiednie procedury.

W przekazanym komunikacie zakonnicy informują, że duchowny został zawieszony w pełnieniu posługi duszpasterskiej, sprawę zgłoszono do prokuratury i poinformowano o niej Stolicę Apostolską. Chrystusowcy deklarują dołożenie wszelkich starań, by chronić skrzywdzoną osobę.
Zakon zasłynął złożeniem kasacji do Sądu Najwyższego od wyroku przyznającego 1 milion zł zadośćuczynienia ofierze innego księdza ze zgromadzenia. Poszkodowana kobieta, wówczas 13-letnia dziewczynka, była molestowana i wielokrotnie gwałcona przez księdza Romana B. Pełnomocnik Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej twierdził wtedy, że "na gruncie obowiązujących przepisów prawa w Polsce", nie można przenosić odpowiedzialności za czyny karalne ze sprawcy na kościelne osoby prawne.
Poza sprawą karną poszkodowana kobieta wytoczyła proces także Towarzystwu Chrystusowemu dla Polonii Zagranicznej, do którego należał były już ksiądz Roman B. Sąd Okręgowy w Poznaniu, w styczniu ub. roku, zasądził na rzecz kobiety milion złotych zadośćuczynienia i 800 zł miesięcznie dożywotniej renty od zgromadzenia. W uzasadnieniu wyroku, sąd stwierdził m.in., że Roman B. "wykorzystał swoją pozycję zawodową jako ksiądz" - poznał dziewczynkę na lekcji religii, zapraszał na plebanię, czyli do "miejsca służbowego".

Teraz chrystusowcy odnieśli się do drugiego przypadku księdza Stanisława G., który zostanie ujawniony w poniedziałkowym wydaniu "Dużego Formatu". Autorka reportażu Katarzyna Surmiak-Domańska informowała o tym na Facebooku pisząc:

"Chrystusowcom kroi się kolejna afera pedofilska. Po wrześniowym reportażu, w którym opisałam m.in. jak to władze Towarzystwa Chrystusowego nie czują się winne tego, że skierowały do pracy z dziećmi ciężko zaburzonego pedofila Romana Behrendta i domagają się od jego ofiary Katarzyny zwrotu zasądzonego odszkodowania, zgłosiła się do mnie pani Marta, dawna solistka chrystusowego chóru dziecięcego Serduszka. Twierdzi, że od 11. do 16. roku życia była molestowana przez założyciela zespołu ks. Stanisława G. - starszego kolegę Behrendta z zakonu i z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Szczecinie. Prokuratura już prowadzi śledztwo. Wszystko opowiem w najbliższym DF-ie"

 

Publikujemy pełną treść komunikatu rzecznika prasowego Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej:

Z głębokim żalem i bólem przyjęliśmy w ostatnim czasie zawiadomienie o dramacie młodej osoby. Dotyczyło ono jednego z księży naszego Zgromadzenia pracującego w minionych latach w Szczecinie.

Zgodnie z przyjętymi wewnętrznymi standardami postępowania Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej monitoruje i weryfikuje docierające do Zgromadzenia sygnały i informacje mogące wskazywać na ewentualność popełnienia czynu zabronionego prawem lub przepisami kościelnymi przez któregokolwiek z członków naszego Zgromadzenia.

W związku z tym zgłoszeniem informujemy, iż mając na uwadze dobro pokrzywdzonej, potwierdzając tym samym całkowity brak tolerancji wobec sprawców przestępstw wykorzystywania seksualnego nieletnich, Towarzystwo Chrystusowe dla Polonii Zagranicznej jest głęboko poruszone faktem, że ks. Stanisław G., działający w latach 1989 do 2002 w Szczecinie, wbrew regułom prawa zakonnego, łamiąc znane mu zasady nie tylko prawne, ale i moralne, mógł dopuścić się zabronionego czynu.

Dlatego zachowując wszystkie procedury obowiązującego prawa, Towarzystwo Chrystusowe podjęło działania w celu wyjaśnienia, czy w sprawie nie doszło do popełnienia przestępstwa. Bezpośrednio po przyjęciu zgłoszenia przez Delegata ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży zaproponowaliśmy pokrzywdzonej złożenie wniosku do prokuratury. Osoba pokrzywdzona oświadczyła nam, że nie złożyła takiego wniosku.

Działając na mocy prawa, sami rozpoczęliśmy procedurę prawną, składając 24 października 2019 roku wniosek o wszczęcie postępowania wyjaśniającego w prokuraturze. Jednocześnie zawiesiliśmy ks. Stanisława G. w spełnianiu posługi duszpasterskiej oraz poinformowaliśmy o całej sprawie Stolicę Apostolską. Mając na uwadze nasze silne przekonanie, że sprawa ta powinna zostać wyjaśniona do końca, deklarujemy naszą pełną współpracę z właściwymi organami śledczymi.

Oczekując na wyjaśnienie wszczętych postępowań oraz dbając o dobro śledztwa i osób powiązanych ze sprawą, powstrzymujemy się od wszelkich dodatkowych komentarzy. Dołożymy jednak wszelkich starań, by chronić przede wszystkim osobę już raz skrzywdzoną.

ks. dr Marek Grygiel SChr

Dyrektor Biura Prasowego

Rzecznik Prasowy Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej

Poznań́, dnia 29 listopada 2019 r.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Drugi przypadek pedofilii w zgromadzeniu chrystusowców? Zakon wydaje komunikat
Komentarze (7)
AA
~Anonim Anonimowy
20 lipca 2020, 21:26
Panie Piotrze, proszę nie szerzyć kłamstw, jeśli nie zna Pan faktów. Ksiądz Jakub nie rozbił żadnej rodziny. Faktem jest, że odszedł z kapłaństwa, ale nie rozbił żadnej rodziny. A Serduszka mają się świetnie. Rozwijają się, świetnie śpiewają i panuje tam bardzo dobra atmosfera. Bo Serduszka tworzą przede wszystkim Chorzystki i ich rodziny. Tyle w temacie.
PJ
~Piotr Jardin
11 grudnia 2019, 23:23
Źle się dzieje u Chrystusowców, źle się dzieje w "Serduszkach" - nie dalej niż pół roku temu - z kapłaństwa przecież odszedł Jakub - dyrektor i opiekun "Serduszek" przez ostatnich kilka lat. Odszedł z jedną z mam "Serduszkowych" - rozbijając przy tym rodzinę... Smutne. Modlę się za Zgromadzenie i jego członków.
PJ
~Piotr Jardin
11 grudnia 2019, 23:23
Stanisław Gładysz po 13 latach pracy w "Sercu" w 2002 roku - niejako zmuszony do przeniesienia do Władysławowa. Mówiąc oględnie pojawiły się przesłanki (wiadomej treści), że Stanisław nie może dalej prowadzić Serduszek i musi oddejść z parafii. Sprawa niestety została zamieciona pod dywan przez byłego proboszcza NSPJ Szczecin, a ówczesnego Wikariusza Generalnego ks. Zbigniewa Rakieja. Niestety po 3 latch i również we Władysławowie (tutaj jako proboszcz) - Stanisław został zmuszony do odejścia. Tym razem postanowiono dać mu szansę w Anglii. A tutaj historii jest już bardzo dużo. Opowiadane przy okazji spotkań kapłańskich w Poznaniu w tzw. "Sali Księży" w Domu Głównym Towarzystwa Chrystusowego, ale również na wielu parafiach prowadzonych przez Chrystusowców na świecie...
PJ
~Piotr Jardin
11 grudnia 2019, 23:14
Roman Behrendt nie za wiele miał wspólnego z "Sercem" (Parafia NSPJ w Szczecinie). Przed wstąpieniem do zakonu uczestniczył tam w duszpasterstwie - pochodził z innej szczecińskiej parafii. Nota bene spotykał tam często Stanisława Gładysza (sprawa obecna). W czasie nauki w seminarium w Poznaniu - Roman kilkukrotnie odbywał praktyki w "Sercu" i uczestniczył w Mszach Świętych w czasie swoich wakacji. Po święceniach w 2005 roku odprawiał kilka Mszy Świętych w tutejszej parafii. I tyle miał wspólnego z NSPJ w Szczecinie. Oczywiście parafia jest prowadzona przez Chrystusowców. Stanisław Gładysz po 13 latach pracy w "Sercu" w 2002 roku - niejako zmuszony do przeniesienia do Władysławowa. Mówiąc oględnie pojawiły się przesłanki (wiadomej treści), że Stanisław nie może dalej prowadzić Serduszek i musi oddejść z parafii. Sprawa niestety została zamieciona pod dywan przez byłego proboszcza NSPJ Szczecin, a ówczesnego Wikariusza Generalnego ks. Zbigniewa Rakieja.
PP
~paulina patocka
30 listopada 2019, 18:47
Dlaczego wsadzacie te okienka zawierające napisy"treści reklamowe, treści obraźliwe, itd" w miejscu, które zasłaniają komentarze od nas?
JM
~Jan Marzec
30 listopada 2019, 02:17
Dochodzę do wniosku ze wy się podniecacie wyciągając te brudy. A był to kiedyś fajny portal.
JA
Jan Antoni
29 listopada 2019, 22:25
Co tu komentować? Dla mnie jest to informacja w pełnym znaczeniu słowa bolesna i tragiczna. Bo to moja parafia, innej nie mam! Sądziłem, że przypadek Romana B. był wyjątkiem w dziejach zgromadzenia. Tymczasem zaczyna wyglądać na to, że dom Chrystusowców przy ul. Bogurodzicy w Szczecinie to wylęgarnia pedofilii. I co ma o tym myśleć w miarę świadomy katolik? Mam dobre lub nawet bardzo dobre zdanie przynajmniej o kilku miejscowych kapłanach. Liturgia staranna, kazania dorzeczne, polityki zero, spowiednicy zacni, posługa budująca. Lecz jeśli doniesienie o wybrykach ks. Stanisława Gładysza (bez uników, wszyscy go znali i podziwiali) jest prawdziwe (są na świecie mitomanki), a członkowie zgromadzenia "wiedzieli, ale nie powiedzieli" to jak to rozumieć i co sądzić o sprawie? Wiary nie stracę, Kościoła nie opuszczę, lecz jeśli doniesienia się potwierdzą to nad przyjęciem tegorocznej "kolędy" poważnie się zastanowię.