Czy ks. Kaczkowski pomógł kobiecie skrzywdzonej przez ks. Henryka Jankowskiego? Oświadczenie autorki
"Mam nadzieję, że skontrastowanie tych dwóch symbolicznych postaci, które dał Polsce Kościół gdański, pomoże czytelnikom na nowo sobie uświadomić, jak nasze codzienne wybory mogą zmienić bieg cudzego życia".
W 2017 Wydawnictwo WAM wydało książkę Joanny Podsadeckiej "Sztuka czułości".
Jak czytamy w oświadczeniu autorki książki, które zostało opublikowane na stronie wiez.com.pl: "tak, w napisanej przeze mnie książce «Sztuka czułości» Barbara Borowiecka po raz pierwszy publicznie opowiedziała historię molestowania jej przez prałata Henryka Jankowskiego. Z uwagi na dobro mojej bohaterki nie zdecydowałam się wtedy podać w tekście nazwiska księdza, który wykorzystywał ją seksualnie".
Barbara Borowiecka była bohaterką reportażu "Gazety Wyborczej" "Sekret świętej Brygidy", który został opublikowany przed tygodniem w "Dużym Formacie".
Joanna Podsadecka, autorka "Sztuki czułości" przekazała portalowi wiez.com.pl oświadczenie, którego treść przytaczamy poniżej:
W związku z licznymi zapytaniami, jakie są do mnie kierowane w ostatnich dniach, odpowiadam: tak, w napisanej przeze mnie książce "Sztuka czułości" Barbara Borowiecka po raz pierwszy publicznie opowiedziała historię molestowania jej przez prałata Henryka Jankowskiego. Z uwagi na dobro mojej bohaterki nie zdecydowałam się wtedy podać w tekście nazwiska księdza, który wykorzystywał ją seksualnie.
Od pracy nad "Sztuką czułości" minęło trochę czasu, atmosfera w Polsce wokół tematu pedofilii wśród księży jest inna. Mam nadzieję, że wreszcie jako społeczeństwo zdamy egzamin, pomagając ofiarom i rozliczając sprawców czynów, które łamią życie.
"Sztuka czułości" jest opowieścią m.in. o tym, jak ks. Jan Kaczkowski pomógł kobiecie skrzywdzonej przez ks. Henryka Jankowskiego. Mam nadzieję, że skontrastowanie tych dwóch symbolicznych postaci, które dał Polsce Kościół gdański, pomoże czytelnikom na nowo sobie uświadomić, jak nasze codzienne wybory mogą zmienić bieg cudzego życia.
Prałat Jankowski nie żyje. Dzisiaj walczymy o to, by zburzyć jego pomnik. Gdyby ktoś z jego bliskiego otoczenia 30, 40 czy 50 lat temu nie odwrócił wzroku, być może pomnik nigdy by nie powstał. Bądźmy czujni. Częściej niż w smartfony patrzmy ludziom w oczy.
Skomentuj artykuł