Donieck: upamiętniono wywiezionych Ślązaków
Tablice upamiętniające wywózkę i śmierć tysięcy Ślązaków w głębi Związku Sowieckiego poświęcili w niedzielę w Doniecku arcybiskup katowicki Wiktor Skworc, biskup zaporoski Marian Buczek i biskup greckokatolicki z Doniecka Stefan Meniuk.
Poświęcenie i Msza św. za dusze śląskich ofiar wywózek odbyły się w kościele św. Józefa w Doniecku, wypełnionym delegacjami samorządowców z całego Górnego Śląska. Obecni byli też m.in. min. Andrzej Kunert, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa i ambasador RP na Ukrainie Henryk Litwin.
Pomysłodawcą upamiętnienia wywożonych Ślązaków był ks. Ryszard Karapuda, proboszcz donieckiej parafii św. Józefa. Nie ma śląskich korzeni, ale o wywiezionym ojcu opowiedział mu jego współbrat ze zgromadzenia chrystusowców, ks. Antoni Tomala z Gliwic - Sośnicy.
Do pracy w kopalniach Zagłębia Donbas, którego stolicą jest Donieck, trafiło najwięcej wywiezionych Ślązaków. Według IPN było ich ponad 50 tysięcy, przeżyło ich mniej niż połowa. Choć z niektórych śląskich powiatów Sowieci wywieźli praktycznie wszystkich zdolnych do pracy mężczyzn, ta historia jest do dziś w Polsce niemal zupełnie zapomniana.
Mszy św. w intencji śląskich ofiar tych wywózek przewodniczył arcybiskup katowicki Wiktor Skworc. - W bydlęcych wagonach tysiące Górnoślązaków - bez względu na swoją świadomość narodową, pochodzenie, zawód, pozycję społeczną - jechało tygodniami w nieznane, na wschód, do przymusowej pracy. Dla większości była to podróż w jednym kierunku, a stacją końcową - śmierć na obczyźnie w bezimiennym grobie - mówił metropolita katowicki.
Abp Skworc zaznaczył, że "Ślązacy dopełniali w ten sposób wojennego losu tych Polaków, którzy od pamiętnego dnia 17 września 1939 roku byli mordowani lub deportowani na wschód jako element obcy narodowo i klasowo".
Jedna z tablic, która zawisła we wnętrzu kościoła św. Józefa w Doniecku, jest kopią tablicy z katedry Katowicach. Widnieje na niej napis po polsku: "Pamięci wielu tysięcy mieszkańców Górnego Śląska internowanych i wywiezionych w latach 1945 - 1948 przez sowieckie władze komunistyczne do katorżniczej pracy na terenie Związku Sowieckiego, gdzie wielu z nich straciło życie".
Dwie kolejne tablice, po polsku i ukraińsku, upamiętniające Tragedię Śląską 1945 roku, zawisły przed kościołem, pod wielką figurą Jezusa.
- Nawiązujemy do tych modłów, które szły w niebo z transportów i czeluści tutejszych kopalni i innych zakładów, gdzie pracowali niewolnicy XX wieku; gdzie do dziś nieprzeliczone rzesze złożyły ofiarę z życia - mówił w czasie Mszy św. abp Skworc.
Metropolita katowicki stwierdził że "dziwią wciąż, a czasem przerażają, 'sentymentalne' powroty do przeszłości, wybielające zbrodniarzy i zapoznające dramaty ofiar po wszystkich stronach".
Nawiązując do czytanego dziś w kościołach fragmentu Ewangelii, abp Skworc powiedział: "Przestrzegamy tych, którzy ubrani we współczesne 'purpury i bisiory', świetnie się bawiący kosztem zdrowia i życia innych: nawróćcie się i wejdźcie na drogę pokuty. Znacie Boże przykazania, otwórzcie się więc na wypełnienie woli Bożej, na sprawiedliwość, miłość i solidarność z potrzebującymi".
Metropolita katowicki przyznał, że podczas tragicznych wydarzeń sprzed lat, wiara uczestników tamtych wydarzeń została wystawiona na próbę, "bo przecież cierpiący sprawiedliwy, zwłaszcza w czas wojennej zawieruchy, może wątpić stawiając pytania - czy Bóg tego nie widzi, czy nie słyszy, czyż nie obchodzi go mój los?"
Abp Skworc powiedział, że dla wielu Ślązaków wywożonych w głąb Związku Sowieckiego wyzwoleniem było spotkanie z Bogiem w tajemnicy śmierci, gdyż, jak dodał "byli zanurzeni w śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa w tajemnicy chrztu świętego". Następnie modlił się o zbawienie dla Ślązaków, którzy leżą w bezimiennych mogiłach rozsianych po całym Związku Sowieckim.
Skomentuj artykuł