"DP": Problemy apostatów z emigracji

(fot. Breno Peck / flickr.com / CC BY-NC-SA 2.0)
PAP / wm

Polacy, którzy wystąpili na emigracji z Kościoła nie wiedzą, że zostanie to odnotowane też w ich rodzinnej parafii. Po powrocie do kraju dziwią się, iż proboszcz odmawia im, gdy chcą wziąć ślub kościelny lub ochrzcić dziecko - stwierdza "Dziennik Polski".

Wśród osób, które w ostatnich latach wystąpiły z Kościoła katolickiego jest sporo emigrantów. Przebywając w Niemczech, Austrii czy Szwajcarii złożyli deklarację, że są ateistami, bo chcieli zaoszczędzić na podatku kościelnym. Nie wiedzieli, że fakt tzw. apostazji zostanie odnotowany również w ich rodzinnej parafii.

Jak relacjonuje dziennik, na obczyźnie deklarujący się jako osoby niewierzące dalej chodzą do kościoła i nie rezygnują z przyjmowania sakramentów. W mieście nikt nie zwraca na to uwagi, ale w małej miejscowości czasem ksiądz sprawdza, czy wszyscy parafianie płacą podatek. Wtedy udający ateistów mogą mieć nieprzyjemności.

DEON.PL POLECA

Jednak jeszcze większe problemy czekają na nich po powrocie do kraju. Bowiem proboszczowie z Niemiec czy Austrii informują rodzinną parafię danej osoby o fakcie jej wystąpienia z kościoła. Apostaci nie mają prawa do kościelnego pochówku, nie mogą liczyć na to, że wezmą kościelny ślub, ochrzczą dzieci itd. - wylicza gazeta.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

"DP": Problemy apostatów z emigracji
Komentarze (5)
Jadwiga Krywult
20 czerwca 2012, 07:36
Konferencja Episkopatu Polski ustaliła w 2008 r. zasady postępowania wobec osób, które formalnym aktem występują z Kościoła. Własnie dlatego, by upewnić się co do rzeczywistej intencji, jaką kieruje się ten, kto składa oświadczenie o apostazji, wymaga się osobistego spotkania takiego człowieka z duszpasterzem, by ten mógł odebrać od osoby, która chce złożyć akt apostazji, deklarację, że rozumie ona, co się wiąże z apostazją. Osoba taka składa akt wystąpienia z Kościoła, a nie akt apostazji. Słowo 'apostazja' jest nadużywane i wprowadza zamęt. W dokumencie Episkopatu jest napisane wyraźnie, że osoba taka 'dokonuje aktu odstępstwa od wspólnoty Kościoła, bądź to jako apostata, który całkowicie porzuca wiarę chrześcijańską (wstępując do wspólnoty religijnej niechrześcijańskiej lub pozostając poza jakąkolwiek wspólnotą religijną), bądź to jako schizmatyk, który odmawia uznawania zwierzchnictwa Biskupa Rzymskiego lub utrzymywania wspólnoty z członkami Kościoła, uznającymi to zwierzchnictwo'.
K
kowalski
20 czerwca 2012, 04:45
nie wiedzialem ze jesli mieszkam za granica to moge wystapic z kosciola, myslalem ze musze jechac do polski do mojej wiochy i tlumaczyc sie przed klecha sprobuje moze uda mi sie wypisac, nie wierze w zadna religie , to wszystko wymyslone przez ludzi bajki - wymyslone tylko po to aby rzadic ludzmi i wyciagac od nich kase
27 lutego 2012, 11:02
 To jest standard, że episkopat kraju, gdzie nastąpiła apostazja, powiadamia diecezję w której apostata został ochrzczony, a diecezja przekazuje tę informację do parafii, gdzie go ochrzczono i jest to odnotowane w księdze chrzcielnej. Od tego momentu apostata nie może dostać świadectwa chrztu, co wyklucza jego udział jako świadek ślubu lub rodzic chrzestny. Jednakże może on zlożyć oświadczenie przed proboszczem o anulowaniu aktu apostazji i wtedy oczywiście wraca do swoich uprawnień chrześcijańskich.
27 lutego 2012, 10:32
Oczywiście wypisywanie "podatkowe" się z Kościoła  jest złem i zazwyczaj będzie grzechem (może lekkim, a może cięzkim zalezy od intencji i wsytuacji) ale: www.fronda.pl/news/czytaj/tytul/ks_majer_apostazja_to_nie_wypisanie_sie_z_kosciola/strona/2 Ks. dr hab. Piotr Majer*: Nie chcę wypowiadać się na temat tego polityka, mogę natomiast mówić o samym problemie. Kodeks Prawa Kanonicznego określa jako apostazję całkowite porzucenie wiary chrześcijańskiej. To znaczy, że apostatą nie jest ten, kto „wypisuje się” z Kościoła wyłącznie z racji podatkowych, jak to może mieć miejsce w Niemczech, albo jest po prostu obrażony na swojego księdza proboszcza, ale ten, kto świadomie i dobrowolnie odrzuca wspólnotę wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego. Konferencja Episkopatu Polski ustaliła w 2008 r. zasady postępowania wobec osób, które formalnym aktem występują z Kościoła. Własnie dlatego, by upewnić się co do rzeczywistej intencji, jaką kieruje się ten, kto składa oświadczenie o apostazji, wymaga się osobistego spotkania takiego człowieka z duszpasterzem, by ten mógł odebrać od osoby, która chce złożyć akt apostazji, deklarację, że rozumie ona, co się wiąże z apostazją. Także po to, by się upewnić, że temu człowiekowi istotnie chodzi o porzucenie wiary katolickiej, a nie tylko okazanie dezaprobaty wobec księdza, czy nawet całej instytucji kościelnej. Gdy okaże się, że akt apostazji jest składany świadomie, wówczas rzeczywiście ta osoba jest apostatą. Jednocześnie nadal podlega ona prawu kanonicznemu, choć jej więź z Kościołem jest wyraźnie osłabiona, ale nie jest definitywnie zerwana, tak jak nie niknie miłość Chrystusa do każdego ochrzczonego.
A
Alfista
27 lutego 2012, 09:36
I prawidłowo, konsekwentnie. Może to ustrzeże innych.