Duchowni po wyzwoleniu Mosulu: chrześcijanie są ostrożni
Ta wspaniała wiadomość ma wielkie znaczenie dla przyszłości naszego kraju - tak o wyzwoleniu przez armię iracką Mosulu, znajdującego się od 2014 r. w rękach Państwa Islamskiego, mówi syryjskokatolicki arcybiskup tego irackiego miasta Petros Mouche. Od razu pojechał on do Mosulu, gdzie spotkał się z premierem Iraku Hajdarem al-Abadim.
Rozmowa dotyczyła m.in. wspierania przez władze powrotu uchodźców chrześcijańskich do tego drugiego co do wielkości miasta Iraku, gwarancji bezpieczeństwa i zapewniania mieszkańcom środków do życia, poczynając od wody pitnej.
Według hierarchy, powrót mieszkańców, nie tylko chrześcijan, do zrujnowanego Mosulu zabierze sporo czasu. Inna sytuacja panuje w wioskach chrześcijańskich na Równinie Niniwy, dokąd mieszkańcy zaczęli już wracać. Kolejni dołączą po zakończeniu roku szkolnego swych dzieci w Kurdystanie, dokąd uciekli w 2014 r.
Z kolei ks. Behnan Benoka, pracujący wśród uchodźców w obozie Ashti 2 w Irbilu zwraca uwagę, że choć wyzwolenie Mosulu jest "zwycięstwem wszystkich Irakijczyków", to jednak wciąż pozostają małe punkty oporu Państwa Islamskiego na terenie kraju. Dlatego uchodźcy na razie ostrożnie podchodzą do powrotu do swych domów.
Dla chrześcijan problemem są dawni sąsiedzi - rodziny muzułmańskie, które pomagały Państwu Islamskiemu w ciągu trzech lat okupacji i którym trudno teraz od razu zaufać, pomimo zapewnień z ich strony. Potrzebne są też gwarancje ze strony władz, że będą chroniły mniejszości. - Chrześcijanie nie chcą być zdradzeni po raz kolejny - tłumaczy syryjskokatolicki duchowny.
Skomentuj artykuł