80% Polaków chce edukacji seksualnej w szkole. Co na to Kościół?
Niezbędna jest dobra, dostosowana do wieku i wrażliwości dzieci edukacja seksualna – twierdzi w rozmowie z KAI ks. Przemysław Drąg, kierownik Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin (KODR) przy Konferencji Episkopatu Polski.
Ks. Drąg przypomina też, że w polskich szkołach od wielu lat obecny jest przedmiot "Wychowanie do życia w rodzinie" (WDŻ), który przekazuje wiedzę o seksualności. Przyznaje jednocześnie, że niekiedy ciężko jest przekonać rodziców do posyłania dzieci na te zajęcia. Zastanawia się także czy organizowanie zajęć z WDŻ na pierwszej lub ostatniej lekcji ma sens. Zdaniem ks. Drąga konieczne jest także stałe podnoszenie kwalifikacji osób prowadzących ten przedmiot.
Zgodnie z wynikami badań przeprowadzonych przez IBRIS na zlecenie dziennika Gazety Prawnej, 80 proc. Polaków chce by edukacja seksualna pozostała w szkole. Większość jest jednak zdania, że odpowiedzialność za uświadamianie dzieci spoczywa przede wszystkim na rodzicach, szkoła znalazła się na drugim miejscu.
80 proc. Polaków chce by edukacja seksualna pozostała w szkole.
Ks. Przemysław Drąg zwraca uwagę, że w znacznej mierze wyniki badań są zbieżne z tym, co propaguje Kościół, zwłaszcza przekonanie, że to rodzice jako pierwsi powinni informować swoje dzieci o kwestiach związanych z płciowością. „To bardzo ważne, bo to rodzic, który jest najbliżej dziecka i zna stopień jego rozwoju i wrażliwość, najlepiej wie, jak przekazać dziecku informacje na temat piękna życia, płciowości, małżeństwa, rodzicielstwa. Pytanie – jak to zrobić, by rodzice mieli odpowiednia wiedzę, żeby nie bali się informować oraz, wreszcie, znajdowali czas na taką rozmowę” – mówi szef KODR.
Podkreśla, że jeżeli nie będzie się prowadziło odpowiedniej, dostosowanej do wieku, edukacji seksualnej, to dzieci będą czerpały „informacje” albo z pornografii albo szukały ich u kolegów przez co cała ta dziedzina zostanie bardzo mocno spłycona.
Ks. Drąg zwraca uwagę, że jeżeli rodzice decydują się na to, żeby – z rożnych względów – powierzyć innym edukację związaną z ze sprawami tak intymnymi i związanymi z wartościami, które rodzina wyznaje, to edukacja taka musi zyskać akceptację rodziców. Gwarantuje to zarówno konstytucja jak i prawo edukacyjne dotyczące przygotowania do życia w małżeństwie i rodzinie - przypomina duchowny.
Ekspert KEP podkreśla, że Kościół jednoznacznie i z przekonaniem opowiada się za tym, by dzieci otrzymywały rzetelne informacje na temat tego czym jest płciowość i na czym polega jej piękno. Jego zdaniem zbyt mało mówi się o tym, że edukacja seksualno-afektywna prowadzona jest przez Kościół poprzez prowadzenie różnych działających w nim grup: podczas oaz dla dzieci i młodzieży, w formacji ministrantów, bielanek, scholi itd.
„Tam także, w swoim gronie rówieśniczym, dzieci i młodzież otrzymują odpowiednie informacje dotyczące m.in. afirmacji swojego ciała, rozwoju osobowości itd. Mamy do czynienia z afirmacją całego człowieka i nie pytamy go o jego preferencje seksualne. Jesteśmy atakowani zarzutem, że Kościół zagląda ludziom „do łóżka”, tymczasem to właśnie ci, którzy taki zarzut formułują, m.in. środowiska LGBT, definiują człowieka wyłącznie na podstawie jego orientacji seksualnej. To zupełna aberracja!” – uważa szef KODR.
Duchowny przypomina, że każda katecheza przedmałżeńska jest ze swojej natury także przekazem wiedzy na temat płciowości, odkrywania tego, co w małżeństwie najważniejsze, kwestii wzajemnego komunikowania itp. Kościół zwraca uwagę na dalsze i bliższe przygotowanie do małżeństwa. Dalsze oznacza przygotowanie w małżeństwie i rodzinie, odbywające się w różnych środowiskach rówieśniczych, także w szkole. Przygotowanie bliższe dotyczy osób około 18 roku życia, które zaczynają myśleć o wyborze drogi życia i o małżeństwie. W przygotowaniu bezpośrednim do małżeństwa podejmuje się kwestie seksualności już bardzo bezpośrednio – tłumaczy ks. Drąg.
Według niedawnych badań Instytutu IBRIS, zdaniem 80 proc. Polaków edukacja seksualna powinna zostać w szkole. Większość jest jednak zdania, że odpowiedzialność za uświadamianie dzieci spoczywa przede wszystkim na rodzicach, szkoła znalazła się na drugim miejscu.
Nikt z badanych nie wskazał internetu jako miejsca, z którego dzieci powinny czerpać wiedzę o seksualności. Ponad 68 proc. ankietowanych ocenia, że lekcje szkolne poświęcone wychowaniu seksualnemu nie zachęcają do przedwczesnego rozpoczęcia życia płciowego.
Choć rodzice mają być głównym źródłem wiedzy o seksie, w szkole powinna być prowadzona edukacja seksualna – tak twierdzą przepytani na zlecenie DGP Polacy.
Przypomnijmy, że w polskich szkołach realizowany jest przedmiot wychowanie do życia w rodzinie (WDŻ). Uczniowie uczęszczający na te zajęcia dobrze oceniają zdobywaną tam wiedzę i jej przydatność - wynika z badań przeprowadzonych kilka lat temu przez socjologów z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Instytut Badań Edukacyjnych, zajmujący się z ramienia MEN interdyscyplinarnymi badaniami nad efektywnością systemu edukacji w Polsce.
WDŻ wprowadzono do szkół 20 lat temu, jest przedmiotem nieobowiązkowym. Zajęcia mają wspierać rodziców w wychowywaniu dzieci w tych obszarach, o których w wielu domach mówi się niewiele lub wcale. Celem WDŻ jest przygotowanie uczniów do podejmowania życiowych decyzji i odpowiedzialnego wypełniania ról rodzinnych. Zajęcia są realizowane od IV klasy szkoły podstawowej do III klasy szkół ponadgimnazjalnych i ponadpodstawowych dla dzieci i młodzieży (wszystkich typów).
Zorganizowanie zajęć edukacyjnych z wychowania do życia w rodzinie jest obowiązkowe dla dyrektora szkoły, natomiast udział w nich nie jest obowiązkowy dla uczniów. Informację o zamiarze lub nieplanowaniu udziału w tych lekcjach należy zgłosić dyrekcji szkoły.
Skomentuj artykuł