Ekspert: Tunezji potrzebna mądra pomoc
Tunezji, wstrząśniętej zamachami, potrzebna jest pomoc, ale musi być ona mądra i skonsultowana z jej władzami oraz ekspertami; nie wystarczy "sypnąć pieniędzmi" - ocenił w niedzielę w rozmowie z PAP arabista Collegium Civitas Bogusław R. Zagórski, dyrektor Instytutu Ibn Chalduna.
- Zamachy terrorystyczne mają zawsze na celu wywołanie jak największego wrażenia i największego strachu. Tunezyjskie miasto Susa jest miejscem dla zachodnich turystów, zatem oczywiste jest to, że napaść miała na celu zaszokowanie krajów zachodnich i destabilizację Tunezji. Za to zdarzenie w Kuwejcie było dedykowane do innych odbiorców - zauważył ekspert.
Podkreślił, że oba akty terroru miały na celu skłócenie muzułmanów z przedstawicielami innych religii, a nawet odmiennych odłamów samego islamu, i wzmocnienia tym samym Państwa Islamskiego.
Według Zagórskiego trzecie miejsce zamachu - we Francji "to już inna, prawdopodobnie osobista historia", w której wykorzystano ideologiczne pobudki do załatwienia prywatnych porachunków.
Ekspert podkreśla, że Tunezja stała się celem terrorystów prawdopodobnie dlatego, że - jak ocenił - "jest modelowym przykładem podnoszenia się z upadku i stopniowego, demokratycznego bogacenia się, a zarazem politycznej stabilizacji miejscowej ludności". Jednak - zaznacza Zagórski - po zamachach trudno będzie przekonać turystów do odwiedzania tunezyjskich uzdrowisk.
- W związku z tym turystyka, która przynosi mieszkańcom kraju 10-15 proc. dochodu - może upaść. To będzie nieprawdopodobny cios dla gospodarki tego kraju i źródło destabilizacji - ocenił Zagórski.
Dlatego - podkreślił - Tunezji jest potrzebna pomoc Zachodu. - Jednak nie będzie to sprawa łatwa, że wystarczy "sypnąć pieniędzmi" i to wszystko załatwi. Potrzebna jest pomoc mądra, oparta na konsultacjach zarówno z władzami Tunezji, jak i ekspertami z wielu dziedzin - zauważył Zagórski.
Według niego wielu zapomina, że Tunezja ma bardzo trudną sytuację wewnętrzną i "zmaga się od wielu lat z ekstremistyczną partyzantką na granicy z Algierią". Dlatego - wskazał - pomóc może także odpowiednie doradztwo i dostawy sprzętu wojskowego dla opanowania sytuacji. Ekspert podkreśla, że "nie można tego robić bezrefleksyjnie, a nieprzemyślana i źle nakierowana pomoc może albo nie przynieść żadnego skutku, albo zadziałać jak w Iraku czy Afganistanie".
Ponadto, w dłuższej perspektywie - podkreśla Zagórski - potrzebna jest redefinicja polityki skierowanej na Bliski Wschód. - Destabilizacja tego regionu w dużej mierze wynika z nastawienia państw Zachodu jedynie na zysk, szczególnie związany z branżą energetyczną. Ideologia religijna jest najłatwiejszym pokryciem głębokich konfliktów ekonomicznych i społecznych.
Zaznaczył, że sytuacja w tym regionie jest też efektem długoletniego wspierania lokalnych dyktatur i że nie będzie łatwo ją naprawić.
- Drapieżna globalizacja, zastępująca obecnie dawny system kolonialny, wyrażająca się gwałtowną koncentracją bogactwa w rękach małej grupki osób i kierowanych przez nich uprzywilejowanych organizacji gospodarczych, przy pauperyzacji ogromnej większości ludności świata, prowadzi do kolejnych napięć kulturowych, społecznych i politycznych - zwrócił uwagę.
- Gdy 1 proc. ludności ma 43 proc. aktywów finansowych świata, w sposób gwałtowny zmienia się nie tylko mapa Bliskiego Wschodu, ale przesuwają się bieguny rozwoju na Ziemi i międzynarodowy układ geopolityczny. System finansowo-gospodarczy oczekuje na poważne przewartościowanie, gdyż istniejący prowadzi do kataklizmu. Pierwsze jego symptomy to m.in. plaga terroryzmu - dodał.
Skomentuj artykuł