Figurka Maryi w Trevignano Romano "płakała" krwią. Wyniki badań DNA wskazują na właścicielkę

Figurka Matki Bożej w Trevignano Romano przez lata przyciągała tłumy pielgrzymów, którzy wierzyli w jej cudowne właściwości. Według właścicielki posąg miał płakać krwią, co uznano za znak nadprzyrodzony. Jednak wyniki badań DNA wykazały, że krew na figurce może należeć do samej Giselli Cardii, co postawiło pod znakiem zapytania prawdziwość domniemanego cudu. Sprawą zajmuje się prokuratura, badając, czy doszło do oszustwa.
Od cudu do śledztwa: historia "płaczącej" figurki
W 2014 roku Gisella Cardia zakupiła figurkę Matki Boskiej podczas pielgrzymki do Medjugorje w Bośni i Hercegowinie. Kilka lat później kobieta ogłosiła, że posąg zaczął płakać krwią. Wieść o domniemanym cudzie szybko się rozniosła, a do Trevignano Romano – małego miasteczka niedaleko Rzymu – zaczęły napływać setki pielgrzymów.
Lokalna diecezja Civita Castellana początkowo przyjęła sprawę z ostrożnością, rozpoczynając dochodzenie w celu ustalenia, czy mamy do czynienia z autentycznym zjawiskiem nadprzyrodzonym. Jednak badania naukowe przeprowadzone w 2024 roku wykazały, że krew na figurce nie pochodzi od zwierzęcia, lecz ma profil genetyczny właścicielki.
Wyniki badań DNA: przełom w sprawie
Jak informuje serwis IFLScience, śledztwo prowadzone przez prokuraturę w Civitavecchia początkowo zakładało, że krew mogła pochodzić od świni, co sugerował prywatny detektyw badający sprawę. Jednak pierwsze testy DNA wykazały, że materiał genetyczny pasuje do Giselli Cardii.
Jej prawnicy tłumaczą to faktem, że właścicielka miała częsty kontakt z figurką, co mogło doprowadzić do „zanieczyszczenia” próbki. Podkreślają również, że jeśli wynik testów wykazuje mieszany profil DNA, nie można jednoznacznie stwierdzić, że krew pochodzi wyłącznie od Cardii.
Ostateczne ekspertyzy mają zostać opublikowane 28 lutego, co może przesądzić o losie całej sprawy.
Kontrowersje wokół cudów i fałszerstw religijnych
Historia "płaczącej" figurki nie jest odosobnionym przypadkiem. W przeszłości we Włoszech miały miejsce liczne skandale związane z rzekomymi cudami, które po latach okazywały się fałszerstwami.
Kościół katolicki z dużą ostrożnością podchodzi do takich zjawisk, a każda domniemana nadprzyrodzona interwencja jest poddawana rygorystycznym badaniom. Wiele przypadków okazywało się wynikiem oszustwa, nadinterpretacji lub naturalnych zjawisk medycznych.
Co ciekawe, samo płakanie krwią nie jest czymś niemożliwym. Istnieje rzadka choroba zwana hemolakrią, która powoduje, że ludzie produkują łzy z domieszką krwi. Została ona dobrze udokumentowana przez medycynę i może występować zarówno u kobiet, jak i mężczyzn.
Czy Cardia odpowie za oszustwo?
Ponieważ figurka Matki Boskiej przyciągała pielgrzymów, a niektórzy z nich wpłacali datki na działalność religijną Cardii, prokuratura bada, czy mogło dojść do oszustwa finansowego. Jeśli śledczy uznają, że kobieta celowo spreparowała "cud", może grozić jej odpowiedzialność karna.
Watykan oficjalnie nie uznaje objawień Cardii za nadprzyrodzone
Watykan oficjalnie nie uznaje objawień Giselli Cardii za nadprzyrodzone. 27 czerwca 2024 roku Dykasteria Nauki Wiary wydała oficjalny komunikat, w którym potwierdziła decyzję biskupa Marco Salvi, uznającą, że zjawisko nie ma charakteru nadprzyrodzonego (constat de non supernaturalitate). Dykasteria stwierdziła, że decyzja ta ma moc prawną i odnosi się do wszystkich związanych z nią przepisów, a także podkreśliła potrzebę zachowania pokoju i spokoju wśród wiernych parafii Trevignano Romano i całej diecezji Civita Castellana. Oznacza to, że Kościół katolicki oficjalnie nie uznaje "płaczącej" figurki za cud, a wszelkie domniemane objawienia i przesłania związane z Gisellą Cardią nie mają aprobaty Watykanu.
Źródło: wp.pl / vatican.va / red.
Skomentuj artykuł