Francja: wielkie manifestacje w obronie rodziny
Od 75 do 500 tysięcy osób (w zależności od oceny policji i organizatorów) uczestniczyło dziś w wielkiej manifestacji w obronie wartości rodzinnych i małżeńskich, która przeszła ulicami Paryża. W podobnym pochodzie w Bordeaux wzięło udział, według tych samych źródeł, od 7,5 tys. do 30 tysięcy osób. W obu wypadkach chodziło o sprzeciw wobec zalegalizowanych już we Francji małżeństw osób tej samej płci oraz wobec ustaw o tzw. macierzyństwie zastępczym (GPA) i o technikach wspomaganego rozrodu (PMA).
Obie demonstracje, zwane "Manif pour tous" (Manifa dla wszystkich), rozpoczęły się wczesnym popołudniem: odpowiednio o 13 w stolicy Francji i w godzinę później w głównym mieście departamentu Żyrondy w południowo-zachodniej części kraju. Ale ich uczestnicy gromadzili się na miejscach zbiórki już od wczesnych godzin porannych.
Było to drugie tego rodzaju spotkanie przeciwników zmian w ustawodawstwie o rodzinie i małżeństwie po Manifie, która odbyła się 19 stycznia br. Wtedy wzięło w niej udział od 16 do 40 tys. osób, które demonstrowały przede wszystkim w obronie życia. Tym razem głównym tematem były protesty przeciw GPA i PMA.
Manifestanci nieśli wielki transparent głoszący "Byt ludzki nie jest towarem". W minionym tygodniu premier Francji Manuel Valls zapewnił, że GPA "jest i pozostanie zakazane" w tym kraju, dodając, że Francja "całkowicie wyklucza" zgodę na "automatyczne przepisywanie" akt urodzenia dzieci urodzonych z matek zastępczych za granicą. Zarazem jednak rząd nie zaskarżył w terminie wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który w czerwcu br. zobowiązywał Francję do uznania tak urodzonych dzieci.
W sprawie PMA manifestanci wyrażali zaniepokojenie z powodu objęcia tymi przepisami par lesbijskich i zapowiadanego zmniejszenia niektórych świadczeń rodzinnych (skrócenie urlopów rodzicielskich po narodzeniu dziecka, zredukowanie go w przypadku pierwszego dziecka itd.).
Przed rozpoczęciem Manif pour tous metropolita Lyonu kard. Philippe Barbarin oświadczył, że zadaniem Kościoła nie jest wprawdzie popieranie tego marszu, ale ogólnie Kościół go popiera. W planach wprowadzenia GPA i PMA dostrzegł niebezpieczeństwo instrumentalizacji dzieci i w ogóle bytu ludzkiego i dodał, że sprawy te mają wymiar nie tylko francuski, ale ogólnoeuropejski.
Telewizja i inne media francuskie przeprowadzały na bieżąco rozmowy z niektórymi uczestnikami pochodów, przede wszystkim z politykami z różnych partii i obozów. Na przykład najmłodsza posłanka do parlamentu, niespełna 25-letnia Marion Maréchal-Le Pen ze skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (wnuczka jego założyciela i długoletniego przewodniczącego Jeana-Marie Le Pena) zapowiedziała, że jeśli jej ugrupowanie dojdzie do władzy, "nie będzie już żadnego nowego małżeństwa homoseksualnego". Oznajmiła również, że nie ufa premierowi Vallsowi i jego zapewnieniom w sprawie zakazu GPA.
Z kolei Xavier Bertrnad - jeden z kandydatów na przewodniczącego opozycyjnej Unii na rzecz Ruchu Ludowego (UMP) - opowiedział się za konsultacjami wśród członków jego partii w sprawie ewentualnego unieważnienia prawa o tzw. "małżeństwach dla wszystkich". Przepisy te, zwane ustawą Taubiry [Christiane Taubira-Delannon - pochodząca z Gujany Francuskiej działaczka polityczna, od 2012 minister sprawiedliwości], legalizują związki osób tej samej płci i zrównują je z "klasycznymi" małżeństwami. On sam jest zwolennikiem zniesienia tych przepisów, które nazwał "trybami Taubiry" i które - jego zdaniem - doprowadzą nieuchronnie do GPA i PMA.
Skomentuj artykuł