Izrael jest zbyt pobłażliwy dla ekstremistów
Emerytowany łaciński patriarcha Jerozolimy Michel Sabbah zarzucił władzom Izraela, że podejmują za mało działań przeciw ekstremistom żydowskim. W rozmowie z niemieckim pismem "Tagespost" z 18 lipca, 82-letni obecnie hierarcha przypomniał, że od 2009 dokonali oni 43 zamachów na chrześcijan. Zaznaczył, że wprawdzie rząd Izraela po takich incydentach zawsze wyraża ubolewanie, ale nigdy jeszcze nie ukarał winnych.
W tym kontekście patriarcha-senior nawiązał do niedawnego podpalenia klasztoru benedyktynów w Tabgha przy kościele Rozmnożenia Chleba nad Jeziorem Galilejskim. Powstałe straty są poważne, ale chodziło nie tylko o wyrządzenie szkód materialnych. Ogień podłożono bowiem w klasztorze, a "to oznacza, że chciano wyrządzić szkodę ludziom" stwierdził abp Sabbah.
Podkreślił jednocześnie, że 130-tysięczna wspólnota chrześcijan palestyńskich w Izraelu czuje, że policja pozostawiła ją bez ochrony i zastanawia się, jak daleko posuną się sprawcy kolejnego zamachu.
Były zwierzchnik katolików łacińskich w Ziemi Świętej podejrzewa, że zbrodnie te nie zostały dotychczas wyjaśnione dlatego, że ich sprawcy "są częścią narodowego obozu religijnego", w którym "rząd ma swój udział". Być może władze obawiają się też, że może dojść do swego rodzaju wojny domowej i dlatego nie dążą do wyjaśniania zamachów. Ale taka postawa jest błędna, bo przecież ekstremiści zaatakowali też żołnierzy izraelskich. Na szczęście, mimo bezczynności rządu, są jeszcze Żydzi "świadomi zła, do którego dochodzi w ich szeregach" zaznaczył abp Sabbah.
Zwrócił również uwagę, że także wśród młodych muzułmańskich Palestyńczyków coraz silniej ujawnia się prąd radykalny, ale władze Autonomii Palestyńskiej tę sytuację kontrolują. Większość muzułmanów jest przyjaźnie nastawiona do chrześcijan - uważa patriarcha-senior, podkreślając zarazem, że zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie muszą wspólnie przeciwstawiać się negatywnym zjawiskom. Ta droga jest możliwa, "przynajmniej u nas" - zapewnił abp Sabbah.
Skomentuj artykuł