Jacek Prusak SJ: bez tego Kościół stanie się sektą
"Jeśli w wyraźny sposób opowie się za jedną duchowością przeciwko drugiej, za jednym, konkretnym stylem przeżywania chrześcijaństwa, to przestanie być Kościołem powszechnym, a stanie się sektą"- powiedział Jacek Prusak SJ w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
Duchowny odpowiadał na pytania dotyczące duchowości chrześcijańskiej i sposobu jej przeżywania. Jego zdaniem dominującą tendencją w Kościele zawsze była różnorodność duchowości i wrażliwości: "do każdego Bóg przemawia w indywidualny sposób, ale ponieważ wyznajemy wiarę we wspólnocie, ludzie podobnie przeżywający wiarę chcą się nawzajem odnajdywać i razem kroczyć drogą odpowiedniej dla siebie duchowości. W Kościele nigdy nie było jednej, obligatoryjnej duchowości. Wszyscy mieli te same sakramenty, ale modlili się różnie".
Zdaniem Jezuity, od samego początku chrześcijaństwa w Kościele było miejsce dla różnych duchowości i charyzmatów. Nie tylko wypracowanych przez wewnątrz, ale również przychodzących od innych: "od początku chrześcijaństwa w Kościele były różne charyzmaty i rozmaite ścieżki duchowości. Patrzmy na nie jako na mosty łączące człowieka z Bogiem. Odnowa Charyzmatyczna jako ruch wewnątrzreligijny nie jest katolickim wynalazkiem, zaczerpnęliśmy to z protestantyzmu. Niewątpliwie jest ona odpowiedzią na pewien typ wrażliwości i pobożności".
"Będziemy teraz mówić językami, prorokować i uzdrawiać chorych, a później głośno śpiewać i spontanicznie tańczyć, jak zielonoświątkowcy?" - zapytał dziennikarz.
"Na to też jest miejsce w Kościele. Niektórzy wierni najlepiej odnajdują się właśnie w ruchach charyzmatycznych, bo ich wrażliwość religijna opiera się przede wszystkich na bezpośrednim i emocjonalnym doświadczaniu Boga. Jednocześnie w Kościele rozwijają się też wspólnoty bardziej tradycjonalistyczne, kładące akcent na pogłębiony intelektualnie, ascetyczny wymiar przeżywania wiary"- powiedział duchowny.
Dodał, że przykładem może być tutaj Jezus, który na swoich uczniów wybrał ludzi o różnych światopoglądach, koncepcjach Mesjasza, niejednoznacznie myślących o przyszłości Izraela czy działalności Kościoła.
Zwrócił także uwagę na problem zainteresowania religiami wschodu. Według duchownego jest to efekt niedostatecznej uwagi, jaką Kościół poświęcił na polu nauki modlitwy: "bo w Kościele nikt nie nauczył ich pogłębionej modlitwy, kiedy jej szukali. Znam wiele osób, które próbują zaspokajać potrzeby tej modlitwy właśnie w duchowości Wschodu. One postrzegają Kościół jako instytucję, która głównie naucza, jak należy żyć: co wolno a czego nie wolno; która odwołuje się do chwalebnej przeszłości".
Z drugiej strony zauważa, że takie "odejście" w kierunku wschodnich duchowości może być szansą na pogłębienie własnej wiary: "ciekawe, że wielu katolików, którzy zaangażowali się w różne formy wschodniej duchowości, wcale nie odeszło z Kościoła. I oni często twierdzą, że dzięki kontaktowi ze Wschodem odkryli także mistyczny wymiar chrześcijaństwa".
Zdaniem o. Prusaka istotnym problemem jest również odejście od chrześcijańskiej duchowości na rzecz wiary w zabobony, horoskopy i wróżbiarstwo.
"Horoskopy żerują na ludzkiej naiwności, zatem szkoda marnować na nie czas. Natomiast nie są one jakimś wielkim zagrożeniem duchowym, co nie znaczy, że pokładanie w nich wiary nie sygnalizuje czegoś niepokojącego" - powiedział zakonnik.
Zauważył jednocześnie, że Polska nie jest jedynym krajem, gdzie takie tendencje dochodzą do głosu: "proszę zobaczyć, że we Włoszech, również katolickim kraju, wróżki są prawie tak samo cenione jak duchowni. Jeśli wśród katolików rośnie moda na wróżbitów, to niewątpliwie jest to sygnał do alarmu. Warto postawić pytanie o kondycję naszej wiary".
Zapytany o źródła problemu odpowiedział, że jest ono związane z coraz szybszym i płynnie zmieniającym się światem, w którym wszyscy poszukujemy jakichś punktów odniesienia. Przy czym łatwiejsze jest pójście do wróżki niż wiara w Bożą opatrzność.
"Opatrzność nie daje nam takiej pewności, jakiej ludzie szukają u wróżek. Pewność wiary wynika raczej z nadziei, a nie z tego, że znamy własny los i jesteśmy wobec niego jak marionetki z rolą do odegrania. Pytanie, na ile potrafimy słuchać Boga i być cierpliwi wobec Jego planów, odnajdując szyfry Jego obecności w naszym życiu, a na ile szukamy prostych odpowiedzi" - skomentował duchowny.
Jacek Prusak SJ jest psychologiem i teologiem, adiunktem w Katedrze Psychopatologii i Psychoprofilaktyki Instytutu Psychologii Akademii Ignatianum w Krakowie.
Skomentuj artykuł