Jacek Siepsiak SJ o uchodźcach i migrantach: żeby nie skończyło się murem wrogości, trzeba słuchać historii
- Jeżeli chcemy posłuchać dzisiaj słowa Bożego, to musimy go też słuchać w opowieściach migrantów i uchodźców – mówił o. Jacek Siepsiak SJ podczas Mszy św. w ich intencji, której przewodniczył w dominikańskiej bazylice Świętej Trójcy w Krakowie. Jezuita podkreślał, że jest to konieczne, aby „nie skończyło się murem wrogości”.
- Migranci, uchodźcy, którzy stukają do naszych bram albo są między nami, mają swoje potrzeby fizyczne opieki, jedzenia, pracy itd. Ale żeby nie skończyło się przepaścią, żeby nie skończyło się murem wrogości, trzeba też słuchać historii – mówił o. Siepsiak SJ w homilii. Podkreślał, że jest to warunek niezbędny, aby się z nimi zaprzyjaźnić.
- Jeżeli chcemy posłuchać dzisiaj słowa Bożego, to musimy go też słuchać w opowieściach migrantów i uchodźców, którzy przychodzą do nas z innych miejsc, z innych kontekstów, gdzie również pada słowo Boże, gdzie ono kiełkuje, gdzie są tragiczne sytuacje, ale też jest nadzieja – mówił.
Według kaznodziei, jeżeli chcemy tworzyć Kościół, to „trzeba wysłuchiwać historii, trzeba się zaprzyjaźnić”.
- Nie wystarczy tu internet, telewizja, filmy. To jest co innego niż opowiadać z serca do serca, co innego niż się zaprzyjaźnić – podkreślał.
Nawiązując do Ewangelii o bogaczu i Łazarzu, kapłan zwrócił uwagę na to, że piekło tego pierwszego polega na tym, że nie wykorzystał okazji, by się zaprzyjaźnić i w swoim bogactwie został sam. Nikogo nie słuchał, dla nikogo nie stał się przyjacielem.
- Taką okazję stwarza nam to, co często świat nazywa „problemem migracji i uchodźców” – zakończył jezuita.
Po Mszy św. swoją opowieścią podzieliła się Ania, która w maju przyjechała do Polski z Białorusi. Przodkowie dziewczyny byli Polakami i ona sama czuje, że wróciła do historycznej ojczyzny.
- Jestem szczęśliwa, że mieszkam w Krakowie. Artystyczny duch tego miasta rezonuje we mnie – wyznaje dzisiaj.
Przeprowadzka do Polski była dla niej stresująca.
- Nie wiedziałam, co i gdzie załatwiać. Było ciężko, tak jak ciężko mi mówić po polsku, choć bardzo się staram. Z pomocą przyszli ludzie, ich wiara we mnie dodawała mi sił – opowiada. Podkreśla, że dziś cieszy się, że może mówić w języku swoich przodków i bardzo dziękuje za to Bogu.
Zgromadzeni w bazylice modlili się w intencji wszystkich osób przybywających do Krakowa, kraju oraz migrujących po całym świecie.
- Modliliśmy się także za nas, mieszkańców Polski, o otwarte i współczujące serca, zgodnie z życzeniem papieża Franciszka - mówili organizatorzy ze wspólnoty Hanna, działającej na rzecz wykluczonych w Krakowie.
Wydarzenie współorganizowała wspólnota Taizé Kraków WAJ. W liturgii uczestniczyli przedstawiciele lokalnej wspólnoty greckokatolickiej.
Pieniądze zebrane podczas Mszy św. trafią do pracowników Centrum Pomocy Prawnej im. Haliny Nieć w Krakowie, działającego na rzecz uchodźców i osób poszukujących schronienia w Polsce.
Światowy Dzień Migranta i Uchodźcy obchodzony jest w Kościele katolickim od 1914 roku.
Skomentuj artykuł