Jan Paweł II i Kościół na temat praw człowieka
"Nie można narzucać w debacie politycznej jakichś prawd dogmatycznych, ale jest tak samo niemożliwe wykluczyć z dyskusji doświadczenie życiowe dlatego, że potwierdza ono wizję chrześcijańską albo było ono owocem wychowania chrześcijańskiego" - powiedział Rocco Buttiglione w wykładzie pt. "Bł. Jan Paweł II i Kościół katolicki w debacie na temat praw człowieka". Włoski filozof i polityk wystąpił podczas IV Kongresu Kultury Chrześcijańskiej, który odbywa się w Lublinie pod hasłem "Poszukiwanie człowieka w człowieku. Chrześcijańskie korzenie nadziei".
Buttiglione podejmując problematykę prawa człowieka wskazał na antropologiczny zwrot, którym II Sobór Watykański naznaczył teologię katolicką oraz jego twórcze rozwinięcie u papieża Wojtyły, przede wszystkim w encyklice "Redemptor hominis". Ukazał go na tle opartych na filozofii Ludwiga Feuerbacha wizji człowieka tworzonych przez marksizm , czy protestanckiego teologa Karla Bartha. "Człowiek Wojtyły nie jest indywiduum abstrakcyjnym i osamotnionym. Jest człowiekiem stworzonym jako mężczyzna i kobieta, który nosi w swoim ciele wyrytą potrzebę drugiego człowieka. Człowiek rozumiany jako byt cielesny i społeczny jest zarazem podmiotem praw, jak i obowiązków" - mówił włoski filozof przypominając, że sposób rozumienia człowieka określa sposób rozumienia jego praw. "Pierwszym prawem człowieka jest uznanie go za człowieka" - podkreślił.
Przypomniał, że koncepcję prawa naturalnego, które wiąże wzajemnie wszystkich ludzi stworzyli stoicy i ta idea została przejęta przez prawo rzymskie, a pełne uznanie powszechnego charakteru godności znajdujemy w przypowieści o Dobrym Samarytaninie.
Wskazał na różnice miedzy stoickim a chrześcijańskim rozumieniem prawa naturalnego, która różni się akcentem stawianym na wolności jako konstytutywnym elemencie osobowości ludzkiej. "Człowiek nie ma prawa, tak po prostu do zaspokajania podstawowych potrzeb. Ma prawo i obowiązek do zaspokajania ich na sposób w pełni ludzki, za pomocą swojego rozumu i swojej wolności. Kwestia ta jest bardzo ważna z punktu widzenia recepcji demokracji przez doktrynę katolicką. Nie wystarczy, że rząd zagwarantuje obiektywne dobro wspólne danej wspólnoty. Wymaga się od niego także, by dobro wspólne zostało zapewnione w sposób odpowiadający ludzkiej godności, to jest z udziałem wszystkich" - mówił włoski polityk i zaznaczył, że koncepcja ta różni się od wizji człowieka, którą promuje się obecnie i chce się bezwarunkowo narzucić. Wychodzi ona od człowieka i chce definiować samą siebie jako humanistyczną i personalistyczną. "Nie rozpoczyna ona jednak od człowieka realnego, obdarzonego ciałem i podstawowymi potrzebami, który od początku wpleciony jest w system relacji społecznych. Wizja ta punktem wyjścia czyni osobnika abstrakcyjnego, który jest niezależny od jakiejkolwiek uprzednio istniejącej relacji konstytutywnej. Nie ma więc ani ojca, ani matki, ani rodziny" - wyjaśniał Buttiglione.
Wskazał na różnicę między katolicką a dominującą obecnie koncepcją człowieka, a której istota dotyczy kwestii wolności. "W pierwszym przypadku wolność, po zrozumieniu i uporządkowaniu przez rozum, uwewnętrznia i przyjmuje na siebie okoliczności i relacje, które są konstytutywne dla osoby. W drugim przypadku wolność przyjmuje funkcję czysto legislacyjną, niezależną od jakichkolwiek uprzednich uwarunkowań. W tym kontekście szanować wolność i godność drugiego znaczy przyjąć bez dyskusji definicję, jaką drugi określa siebie samego i jaką opisuje mnie" - wyjaśniał włoski filozof wskazując, że na takiej koncepcji wolności oparte jest prawo do aborcji, eutanazji i małżeństwa homoseksualnego. Podkreślił, że domaganie się tych praw dalekie jest od racjonalnej dyskusji i prowadzi do zmiany znaczenia zasady tolerancji. "Tradycyjna zasada tolerancji zakłada prawo do wyrażenia własnego sądu zarówno przez tego, kto popiera jakąś tezę jak i przez tego, kto jest odmiennego zdania. Nowy relatywizm natomiast odmawia prawa do posiadania odmiennego zdania i domaga się zakazu formułowania sądów" - mówił Buttiglione.
Przestrzegł przed nowym modelem praw człowieka, który pragnie świata, w którym każdy praktykuje swoją wolność w sytuacji absolutnej samotności. Przypomniał, że prawo naturalne nim się stanie jakąś treścią jest metodą poszukiwania prawdy o naturze człowieka i o tym co dla niego słuszne a dialog z innymi koncepcjami nie ma charakteru ideologicznej konfrontacji.
Włoski filozof zwrócił uwagę, ze dyskusja socjo-polityczna potrzebuje ludzi żywej wiary. "Kiedy wiara staje się formą życia i oświeca doświadczenie ludzkości wtedy staje się ona argumentem. Chrześcijańska wizja celu życia nie dlatego jest prawdziwa, że tak mówi Kościół. Jest więc przeciwnie: Kościół ją głosi, ponieważ jest prawdziwa i dowodem na jej prawdziwość jest sposób, w jaki pomógł on tylu ludziom umrzeć bardziej po ludzku, tylu innym być bardziej po ludzku blisko osoby kochanej, która umiera" - mówił Buttiglione.
"Wiara rodzi doświadczenie życia bardziej ludzkiego i od tego doświadczenia życia można rozpocząć oświecanie życia narodu. Doświadczenie to jako w pełni ludzkie, nie może być wykluczane z życia narodu. Ono nie sprzeciwia się prawu naturalnemu, ale go oświeca" - przekonywał włoski filozof.
Buttiglione odpowiadając na pytanie o postawę chrześcijanina w współczesnym świecie wskazał na potrzebę dawania świadectwa. Przypomniał wizytę Jana Pawła II w celi śmierci w byłym obozie koncentracyjnym Auschwitz, gdzie został zamordowany św. Maksymilian Kolbe i podkreślił, iż było to miejsce, gdzie człowiek traktowany jak zwierzę, dzięki Bożej łasce mógł dać ostateczne świadectwo. Jego zdaniem obecnie papież Benedykt XVI mógłby udać się do któregoś z wielkich centrów handlowych, aby dać świadectwo prawdzie i wskazać na redukcję człowieka do poziomu "konsumpcyjnego zwierzęcia". Podkreślił, że obecny kryzys finansowo-ekonomiczny jest rezultatem "ekonomii bez prawdy".
Włoski filozof wskazał na potrzebę walki o lepszą Europę, w którą z pomocą Ducha Świętego powinien włączyć się Kościół. - Wyznawcy Chrystusa powinni dążyć do świętości, która jest najgłębszą prawdą o człowieku - obrazie Boga - mówił.
Wskazał też na potrzebę obecności chrześcijan w polityce, mimo, że świętość i polityka to dziedziny od siebie odległe. Chrześcijanin powinien dawać świadectwo w polityce i wnosić swoje doświadczenie świata, który otrzymał łaskę. Podał przykład referendów dotyczących rozwodów i aborcji, jakie miały miejsce we Włoszech w XX wieku. Wtedy biskupi włoscy byli przekonani, że większość obywateli kraju to chrześcijanie. Niestety oba referenda zostały z punktu widzenia chrześcijan z kretesem przegrane. "Obecnie biskupi nie są już przekonani, że większość Włochów to chrześcijanie, ale kiedy odbyło się niedawno referendum dotyczące kwestii bioetycznych to jego wynik okazał się po myśli Kościoła" - powiedział Buttiglione i stwierdził, że narody nie są ani chrześcijańskie ani pogańskie. "Wiara i niewiara przebiega przez serce każdego człowieka. Jeśli wyznawcy Chrystusa przy pomocy Ducha Świętego będą mieli zdolność wyjaśniania i przekonywania do swoich racji to będą mogli wygrywać" - przekonywał włoski filozof.
Skomentuj artykuł