Jolanta Lange ma zwrócić Srebrny Krzyż Zasługi. W tle inwigilacja i śmierć ks. Blachnickiego
Kancelaria prezydenta Karola Nawrockiego wezwała Jolantę Lange do oddania Srebrnego Krzyża Zasługi. Odznaczenie, nadane jej w 1997 roku, zostało cofnięte pod koniec drugiej kadencji Andrzeja Dudy. Decyzja ta wiąże się ze sprawą inwigilacji ks. Franciszka Blachnickiego – założyciela Ruchu Światło-Życie – oraz okolicznościami jego nagłej śmierci.
Jolanta Lange ma zwrócić Srebrny Krzyż Zasługi
Treść pisma skierowanego do Lange ujawniła w mediach społecznościowych Agnieszka Jędrzak, minister w Kancelarii Prezydenta RP. Dokument nakazuje zwrot odznaczenia i legitymacji w ciągu 7 dni od otrzymania wezwania. W przeciwnym razie sprawa ma trafić do sądu.
Jolanta Lange została wyróżniona Krzyżem przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w marcu 1997 r. "za wybitne zasługi w działalności społecznej". Andrzej Duda odebrał jej to odznaczenie 29 lipca, powołując się na ustawę o orderach i odznaczeniach, która stanowi, że prezydent ma prawo je cofnąć, jeśli "odznaczony dopuścił się czynu, wskutek którego stał się niegodny orderu lub odznaczenia".
Inwigilacja i śmierć ks. Blachnickiego
Według ustaleń IPN, w latach 70. Jolanta Lange (wówczas Gontarczyk) podjęła współpracę ze służbą bezpieczeństwa PRL, a jej mąż Andrzej rozpoczął ją trzy lata wcześniej jako tajny współpracownik. Od 1982 roku oboje działali na rzecz wywiadu PRL, a po szkoleniu zostali wysłani do Niemiec Zachodnich, gdzie zajmowali się obserwacją ks. Franciszka Blachnickiego – twórcy Ruchu Światło-Życie.
Po stanie wojennym duchowny nie mógł wrócić do Polski, bo ciążył na nim list gończy. Śledztwo przeciwko niemu formalnie zamknięto dopiero w 1992 roku. W 1982 r. osiadł w Carlsbergu w ośrodku Marianum, gdzie powołał m.in. Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów. Do jego otoczenia wywiad PRL wprowadził agentów "Yon" i "Panna", którymi – według dotychczasowych ustaleń – byli właśnie Gontarczykowie.
Ks. Blachnicki zmarł nagle w Carlsbergu 27 lutego 1987 roku. Oficjalnie przyczyną miał być zator płucny. W 2023 roku Zbigniew Ziobro, pełniący wówczas funkcję ministra sprawiedliwości, stwierdził, że kapłan został otruty. Zaznaczył, że śmierć nastąpiła krótko po tym, gdy dowiedział się o agenturalnej działalności osób ze swojego otoczenia.
Źródło: rmf24.pl / tk
Skomentuj artykuł