Kard. Nycz: stosunek do uchodźców to test naszej wiary

(fot. santegidio.org)
santegidio.org / ml

- W Ewangelii nie jest napisane - byłem przybyszem a przyjęliście mnie wtedy, kiedy pochodziłem z dobrego kraju, który akceptujecie albo wtedy, kiedy miałem metrykę chrześcijańską. Ewangelia nie stawia warunków wstępnych - powiedział kard. Kazimierz Nycz.

Metropolita warszawski przewodniczył ekumenicznej liturgii w intencji uchodźców w stołecznej archikatedrze św. Jana. Od 1 do 8 października trwa w całej Polsce Tydzień modlitw za uchodźców "Umrzeć z nadziei".
W homilii kard. Nycz zaznaczył, że chrześcijanie, a zwłaszcza katolicy w Roku Miłosierdzia stają wobec narastającego szczególnie w ostatnich latach problemu uchodźstwa. Niektórzy mówią o tej sprawie tylko w kategoriach socjologiczno-demograficznych, politycznych, ekonomicznych czy kulturowych., a wtedy giną z oczu ludzie, którzy cierpią i którzy potrzebują pomocy. - Nam nie wolno ulegać takiemu sposobowi mówienia i działania, bo za każdym przypadkiem stoi żywy, konkretny człowiek, stoi jedna konkretna rodzina - podkreślił kard. Nycz.
- Jako chrześcijanie ciągle robimy za mało w stosunku do tego, czego się od nas spodziewa Chrystus - zaznaczył metropolita warszawski. Podkreślił, że sposób mówienia i działania chrześcijanina wobec problemu uchodźstwa powinna dyktować Ewangelia. - "Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" - mówi Chrystus. Solidarność Boga z człowiekiem to pierwszy i niewątpliwie najważniejszy efekt tajemnicy wcielenia. Bóg stał się człowiekiem, by mógł być rozpoznawany w drugim człowieku - powiedział kardynał. Zaznaczył, że nie wolno nam tych słów retuszować. - W Ewangelii nie jest napisane - byłem przybyszem a przyjęliście mnie wtedy, kiedy pochodziłem z dobrego kraju, który akceptujecie albo wtedy, kiedy miałem metrykę chrześcijańską. Ewangelia nie stawia warunków wstępnych - powiedział kard Nycz. Stosunek do uchodźców to więc test naszej wiary.
Metropolita warszawski dodał, że Ojciec Święty kanonizując Matkę Teresę z Kalkuty dał nam ją w Roku Miłosierdzia za szczególny wzór. - Jej biografowie mówią, że każdy swój dzień rozpoczynała od długiej adoracji Najświętszego Sakramentu. Wpatrywała się w oblicze Chrystusa Ukrzyżowanego po to, żeby później to oblicze łatwiej rozpoznać w każdym człowieku napotykanym na drodze życia - zaznaczył kard. Nycz. Według metropolity warszawskiego Matka Teresa pokazuje nam też, ile może zdziałać jeden człowiek. - Ta malutka (jeśli chodzi o wzrost) wielka kobieta, potrafiła zrobić w ciągu swojego długiego życia ogromnie wiele. Także przez to, że - tak jak Wspólnota Sant'Egidio - umiała gromadzić wokół siebie współpracowników, zakładając zakon, który już za jej życia liczył prawie 5 tys. sióstr - powiedział kard. Nycz . Nie powinniśmy być więc współczesnymi malkontentami, powtarzającymi, "Co ja biedny mogę zrobić?" i zrzucającymi z siebie chrześcijańską odpowiedzialność.
Kard. Nycz przypomniał, że spotykając człowieka leżącego na ulicy Matka Teresa nie pytała, czy to jest hindus, czy muzułmanin, czy to człowiek zasługujący czy niezasługujący na wsparcie. - Każdemu potrafiła pomóc, ponieważ wierzyła w uniwersalność wcielenia. Umiała dostrzec oblicze Chrystusa w każdym człowieku; nie tylko w tym, który jest ochrzczony - wskazał kard Nycz.
Zaapelował do zgromadzonych o poszukiwanie dróg pomocy uchodźcom. Zachęcił do zaangażowania się w uruchamiany właśnie przez Caritas program "Rodzina rodzinie", polegający na pomocy syryjskim rodzinom w Libanie. - Myślę, że nie jest też daleko od tego, żeby program korytarzy humanitarnych prowadzony przez Wspólnotę Sant’Egidio we Włoszech, zafunkcjonował również w Polsce - dodał.
Podkreślił, że chrześcijanie powinni mieć swój sposób mówienia o problemie uchodźców. - Nie mówmy nigdy, że nie ma uchodźców a tylko migranci. Nie powtarzajmy tych wytartych kalek, dzięki którym ludzie różnych profesji, zaangażowań społecznych i politycznych, próbują oczyścić swoje sumienie, żeby nie zrobić za wiele dla ludzi, którzy potrzebują pomocy - powiedział kard. Nycz. Wystarczy spojrzeć na doniesienia medialne czy posłuchać świadków, żeby zrozumieć, że "wielu jest takich ludzi, którzy uciekli, bo nie mają do czego wrócić, bo groziło im prześladowanie i śmierć, bo zburzono ich domy, miasta całe". - Oni potrzebują naszej wrażliwości i naszej pomocy - podkreślił kardynał. - I nie próbujmy nigdy retuszować Ewangelii, po to żeby pasowała do naszych schematów - zaapelował jeszcze raz kard. Nycz.
Na zakończenie zachęcił wszystkich do modlitwy w intencji tych, którzy "szli do światła nadziei" i w tej drodze stracili życie.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kard. Nycz: stosunek do uchodźców to test naszej wiary
Komentarze (2)
4 października 2016, 17:15
To piękne słowa, ale tak naprawdę to cichy atak na nasz rząd, na Prezydenta, na Panią Premier. Wygląda na to, że oni nic nie rozumieją, że są złymi chrześcijanami, no i że działają na szkodę Polski. Taki przekaz tej homilii. Szkoda, że ks. Kardynał nie reaguje na to, co dzieje sie w Polsce, jeśli chodzi o przekręty, afery, poprzedniego rządu i poprzedniego prezydenta, roli TK i zachowania prezesa Rz, że nie widzi lub nie chce widzieć na czym problem z uchodźcami naprawdę polega, że nie widzi lub nie chce widzieć tego, co się dzieje w Europie. Przecież politykom zachodnim, nie chodzi o tych biednych uchodźców, tak jak nie chodzi o dobro dzieci nienarodzonych, o dobro kobiet, rodziny, ale o pieniędze, o ideologię, o zniszczenie tego, co chrześcijańskie. Polska i inne kraje proponują konkretne rozwiązywanie sytuacji tam, na miejscu, by nie było potrzeby emigrować i uciekać przed wojną i prześladowaniami. A to sie da zrobić, tylko nie ma kompletnie woli politycznej ani Zachodu, ani USA ani Rosji. Za duże interesy i brak jakiejkolwiek moralności chrześcijańskiej. I na koniec, czuję się, i nie tylko pewno ja, ale i ci, o których pisałem na początku, jak chłopczyk postawiony w kącie za karę, by inni koledzy i koleżanki patrzyli się jaki to jestem "be", ,bo nie rozumiem pani nauczycielki i zrobiłem coś bardzo niedobrego. Przykre to, bo słyszę łajanie ze strony pasterza. Szkoda, że tylko w jedną stronę. Przypisywać komuś złe intencje i to tym, którzy teraz zajmują najwyższe stanowiska w Polsce, jest rzeczą bardzo odważną. Albo są racje za taką oceną, albo... nie chcę dopowiadać. Boże chroń nasz Naród i tych, którzy szczerze szukają Jego dobra w duchu Ewanglii. 
KP
Key Pi
4 października 2016, 13:29
Wow. Kardynał naprawdę to powiedział? Pięknie. Naprawdę dobrze powiedziane. Modlę się, żeby to coś zmieniło.