Kardynał z Hondurasu: ubóstwo i przemoc przyczynami "karawany migrantów"

Kardynał z Hondurasu: ubóstwo i przemoc przyczynami "karawany migrantów"
(fot. PAP/EPA/Alonso Rochín)
PAP / kw

Uciekając przed ubóstwem, brakiem bezpieczeństwa i przemocą, około 300 osób co dzień opuszcza Honduras, środkowoamerykański kraj liczący 9 mln mieszkańców. - Często ci migranci za przedostanie się do Stanów Zjednoczonych muszą płacić do 5 tys. dolarów przemytnikom, którzy porzucają ich na pustyni - ubolewa kard. Oscar Andrés Rodriguez Maradiaga, metropolita Tegucigalpy.

Około 6 tys. honduraskich migrantów, którzy w połowie października stworzyli karawanę, by razem dotrzeć do USA, zostało zatrzymanych na amerykańskiej granicy. Rodziny zaczęły się rozlokowywać w okolicach Tijuany w północno-zachodnim, u stóp muru oddzielającego Stany Zjednoczone.

Kardynał, który w latach 2007-2015 przewodniczył Caritas Internationalis, zauważa, że wobec zasięgu nowego zjawiska karawan migrantów - ruchu masowego i zorganizowanego, dzięki któremu są oni mniej zależni od "szakali" (przemytników) - Kościół ma niewiele środków do zaproponowania, ale "robi, co może".

DEON.PL POLECA

Ponad połowę mieszkańców Hondurasu stanowią młodzi poniżej 18. roku życia "bez przyszłości" w ojczyźnie. Dlatego wielu z nich próbuje wyjść z biedy podejmując niebezpieczną drogę nielegalnej migracji. - Uciekają przed ubóstwem, brakiem pracy, gangami, które żyją z haraczy wymuszanych od mieszkańców ubogich dzielnic. Niestety, to ubodzy wykorzystują innych ubogich... - podkreśla arcybiskup stolicy.

Opowiada, że gangsterzy są uzbrojeni i stosują terror. Posuwają się nawet do zmuszania ludzi do scedowania na nich swoich domów. Jeśli sklepikarze, handlowcy, kierowcy taksówek i autobusów nie zapłacą im okupu, mogą zostać po prostu zabici. Jednocześnie państwo jest bezsilne wobec tego systemu zorganizowanej przestępczości. Policjanci żyjący w ubogich dzielnicach nie mogą interweniować, bo naraziliby własne rodziny. W końcu ci, którzy nie mają czym się wypłacić sprzedają wszystko, co posiadają i opłacają podróż do granicy Stanów Zjednoczonych, by tam pracować i swoim rodzinom w Hondurasie przesyłać pieniądze na utrzymanie. Wielu jednak jest z granicy odsyłanych z powrotem i zostają z niczym.

Honduras w dużej mierze żyje z pieniędzy przesyłanych do domu przez emigrantów. Fundusze te w 2017 r. wynosiły ponad 4 mld dolarów, co stanowi aż 18 proc. PKB tego kraju. Według oficjalnych danych 80 proc. tych pieniędzy napływa ze Stanów Zjednoczonych, gdzie legalnie lub nielegalnie mieszka nieco ponad milion Honduran.

Honduras jest jednym z najbiedniejszych krajów Ameryki Łacińskiej. 64,5 proc. jego mieszkańców żyje w ubóstwie, w tym 42,6 proc. (czyli 3,5 mln) w skrajnym ubóstwie. Ponad 30 proc. dzieci poniżej piątego roku życia cierpi na chroniczne niedożywienie. 60 proc. aktywnych zawodowo obywateli pracuje w szarej strefie, co ogranicza podatkowe dochody państwa, powodując niestabilność gospodarczą i społeczną. Ponad 30 proc. ludzi młodych nie uczy się ani nie pracuje, zasilając szeregi gangów lub migrantów. Co roku swą ojczyznę opuszcza 80-100 tys. Honduran, wyjeżdżających głównie do USA, Kanady, Meksyku, Kostaryki i innych krajów sąsiednich.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kardynał z Hondurasu: ubóstwo i przemoc przyczynami "karawany migrantów"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.