Kęty: rowerem do Santiago de Compostela
Osiem osób z Kęt na Podbeskidziu, Bielska-Białej i Spytkowic na Podhalu wyruszy w następnym tygodniu w rowerową pielgrzymkę do Santiago de Compostela, hiszpańskiego sanktuarium św. Jakuba.
Wyjadą busem 23 czerwca do Lourdes, aby tam przesiąść się na jednoślady i pokonać około tysiąca kilometrów na szlaku Jakubowym. Oprócz kapłana wśród pielgrzymów-rowerzystów są tegoroczne maturzystki, studentki, małżeństwo i ratownik górski. Codziennie na rowerach planują pokonywać 85 kilometrów.
Pomysłodawca rowerowej pielgrzymki, ks. Zygmunt Mizia z parafii pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Kętach podkreśla, że o tym przedsięwzięciu marzył od lat. „Udało mi się zarazić tym pomysłem innych. Wszyscy są oczywiście pełnoletni” – wyjaśnia kapłan i podkreśla, że od kilku tygodni szlifują kondycję fizyczną na beskidzkich trasach.
Dzięki życzliwości anonimowych sponsorów pielgrzymi skompletowali już profesjonalne rowery trekkingowe, odpowiednią żywność i ubiory. Tych ostatnich mają kilka kompletów. Na każdej koszulce widnieje charakterystyczny symbol muszli św. Jakuba, biało-czerwone naszywki i polski orzeł.
„Będziemy rozpoznawalni z daleka” – zapewnia Anna, jedna z młodych kęckich parafianek, przygotowujących się do jazdy po szlaku Jakubowym. „Najbardziej boję się zjazdów. Ale mamy już za sobą niezłą zaprawę na beskidzkich szczytach. Nie obyło się bez upadków” – dodaje.
Andżelika, kolejna uczestniczka pielgrzymki, przyznaje, że przygotowania do Camino mają także wymiar duchowy. „Czytamy różne książki o pielgrzymce. Ta pielgrzymka ma coś zmienić w moim życiu. Liczę, że pomoże mi w tym modlitwa. Wierzę, że dzięki niej podołam trudom” – podkreśla.
Ks. Mizia zaznacza, że nie obawia się tak bardzo meczących podjazdów, co zjazdów i mocnego słońca. „Trzeba podejść do tego inaczej: to nie Camino jest problemem, ale to my jesteśmy problemem. Nie droga jest problemem tylko to, co my z nią zrobimy” – zauważa kapłan-goprowiec.
Aby unikać prażącego słońca, rowerowi pątnicy wyruszać będą wczesnym rankiem. Zatrzymywać się chcą w tradycyjnych albergach, czyli schroniskach rozsianych na szlaku św. Jakuba. Nie zawsze znalezienie tam miejsca będzie możliwe, bo pierwszeństwo uzyskania noclegu mają piechurzy.
Pielgrzymi wyruszą na rowerach z Lourdes drogą aragońską przez Pireneje, by potem wjechać na drogę francuską. Po 10-12 dniach mają dotrzeć do Santiago de Compostela. Stamtąd pokonają jeszcze prawie 80-kilometrowy odcinek Camino de Fisterra – drogi na koniec świata – często wybierany przez pielgrzymów, którzy dotarli do sanktuarium. Z powrotem do Polski wrócą busem.
Istniejący już od ponad 1000 lat szlak pielgrzymkowy nazywany Camino de Santiago – Drogą św. Jakuba – to jedna z najważniejszych chrześcijańskich dróg pielgrzymkowych, obok szlaków wiodących do Rzymu i Jerozolimy. Tradycja mówi, że ciało apostoła św. Jakuba (Większego) przewieziono łodzią do północnej Hiszpanii i pochowano w miejscu, w którym dziś leży miasto Santiago de Compostela. Do tego miejsca, znajdującego się w Galicji w północno-zachodniej Hiszpanii prowadzi wiele pątniczych dróg, oznaczonych „muszlą św. Jakuba”.
Znaczne ożywienie ruchu pielgrzymkowego nastąpiło po wizytach Jana Pawła II, który dwukrotnie przebywał w Santiago (w 1982 i 1989 r.), raz nawet przeszedł niewielki odcinek Camino Frances – drogi francuskiej. Po pierwszej wizycie papieża Rada Europy uznała Camino de Santiago za ważną dla kultury kontynentu i zaapelowała o odtwarzanie i utrzymywanie dawnych szlaków pątniczych.
W październiku 1987 r. Drogę św. Jakuba ogłoszono pierwszym Europejskim Szlakiem Kulturowym Rady Europy, a sześć lat później wpisano ją na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. W odpowiedzi na apel Rady Europy zaczęto odnawiać dawne szlaki pątnicze do Composteli, także w Polsce.
Skomentuj artykuł