Kolejne dowody na prawdziwość Całunu Turyńskiego
Całun Turyński jest jedną z najczęściej badanych i analizowanych relikwii na świecie. Wokół tych badań powstała nawet gałąź nauki zwana "sindologią" (od greckiego słowa sindon - całun).
- Całun wciąż ma wiele tajemnic - czytamy na portalu The National Review. Oto fragment reportażu:
Pierwszą z tajemnic jest sposób utworzenia wizerunku na tkaninie. Druga dotyczy substancji, z której zosał wykonany wizerunek. Spoczywa on jedynie na materiale, nie przenikając pomiędzy lniane włókna tkaniny. Można go zdrapać za pomocą żyletki. Wszystkie materiały wykonane ludzką ręką zostały w trakcie badań wykluczone.
Trzecia tajemnica jest związana z drugą. Krew ukrzyżowanego mężczyzny bowiem przenika między włókna - co jest do przewidzenia - ale zarazem znajduje się przed jego wizerunkiem. "Krew jest pierwsza, wizerunek - drugi" - to wyrażenie stanowi mantrę badaczy Całunu.
Taka kolejność jest logiczna, jeśli człowiekiem zawiniętym w Całun był rzeczywiście Chrystus. Miałby on bowiem być zawinięty w lniany Całun kilka dni przed pewnym wydarzeniem związanym z wyładowaniem elektrycznym (patrz: niżej), które towarzyszyło Zmartwychwstaniu i wpłynęło na pojawienie się wizerunku człowieka.
Jedynym dowodem na rzecz autentyczności Całunu przeciwko zarzutom o sfałszowanie byłoby uzyskanie DNA Jezusa. Wówczas zostałoby ono porównane z uznaną za rzadką krwią grupy AB, która znajduje się na Całunie.
Niedawno przeprowadzono badania pod kierunkiem dr Juana Manuela Miñarro, który porównał ślady krwi na Całunie Turyńskim oraz Chuście, tzw. Sudarium z Oviedo (Hiszpania).
Sudarium jest fragmentem lnianej tkaniny o wielkości 34 na 21 cali. Uznaje się, że była to chusta przykrywająca twarz Chrystusa bezpośrednio po ukrzyżowaniu (por. Ewangelia św. Jana 20:7).
W przeciwieństwie do Całunu, Sudarium nie przedstawia żadnego obrazu. Zawiera jednak krew mężczyzny o grupie krwi AB, która pasuje do tej z Całunu. Co więcej, ślady krwi na Sudarium odpowiadają tym, które znajdują się na Całunie.
Badania dra Miñarro dowodzą, że Sudarium i Całun okrywały tę samą osobę: - Doszliśmy do punktu, w którym absurdalne wydają się sugestie, że to jedynie przez "zbieg okoliczności" wszystkie rany, uszkodzenia czy obrzęki znajdują się w tych samych miejscach na obu tkaninach - mówi dr Miñarro - To logika wymaga, by uznać, że mówimy o tej samej osobie.
Skomentuj artykuł