Komentarz Rzecznika Archidiecezji Białostockiej: Marsz Równości wyzwolił działanie zła
"Marsz, który przeszedł przez Białystok 20 lipca niewątpliwie wyzwolił działanie zła i to po dwóch stronach" - wskazuje w przesłanym KAI komentarzu rzecznik prasowy Archidiecezji Białostockiej ks. dr Andrzej Dębski.
Marsz, który przeszedł przez Białystok 20 lipca niewątpliwie wyzwolił działanie zła i to po dwóch stronach. Bezwzględnie złem była agresja, którą widzieliśmy i której nie można usprawiedliwić, ale złem trzeba też nazwać przekaz medialny, który w sposób bardzo krzywdzący relacjonował później te wydarzenia i szybo znalazł kozła ofiarnego. Mam wrażenie, że niektóre artykuły powstały znacznie wcześniej niż sam marsz, a wielu osobom zależało na dorobieniu do tych wydarzeń określonej ideologii.
Kardynał Karol Wojtyła napisał przed laty, że "największym niebezpieczeństwem jest, kiedy się człowieka zniewala, mówiąc jednocześnie, że czyni się go wolnym". W taki sposób wielu czytelników, telewidzów, słuchaczy zostało wprzęgniętych w pewną narrację, w imię wolności, a jednocześnie zniewolono ich fałszywym przekazem.
Rzecznik KEP: jednoznaczna dezaprobata wobec aktów agresji w Białymstoku >>
Marsze Równości, które przeszły w tym roku przez Warszawę, Gdańsk, Poznań, przechodząc w imię tolerancji i manifestując sprzeciw wobec dyskryminacji, pokazały rzecz zupełnie odwrotną - wrogość środowisk LGBT wobec chrześcijaństwa i brak szacunku wobec osób wierzących. Czy zatem obowiązują podwójne standardy? Podczas parad dochodziło do profanowania symboli świętych, jak też bluźnierstw przeciw Bogu i te fakty są niezaprzeczalne.
Metropolita Białostocki w specjalnej odezwie przed Marszem w Białymstoku w żadnym słowie nie atakował ludzi, ich orientacji czy poglądów. Chodziło jedynie o uszanowanie świętych symboli i przeciwstawienie się manifestowaniu pewnych postaw. Być może list, o którym jest głośno, przyczynił się do tego, że te akty nie nastąpiły. Słowa arcybiskupa były zachętą do modlitwy, ofiarowania swoich cierpień, dobrych postanowień w tej intencji, a w żadnym wypadku do aktów agresji.
Parafia w Białymstoku dziękuje chuliganom atakującym marsz LGBT? Jest wyjaśnienie kapłanów >>
Zanim ukazała się ta odezwa, powstało szereg inicjatyw oddolnych. Do Kurii spłynęło 25 tysięcy podpisów osób przeciwnych temu wydarzeniu. Do tego na platformie citizen.go kolejne kilkanaście tysięcy, a w dniu marszu kolejnych 20 tysięcy. Powstały inicjatywy kontrmanifestacji. Zabrakło niestety uszanowania woli ludzi, mieszkańców miasta, którzy nie życzyli sobie takiego marszu w Białymstoku, nie zgadzali się na to, by święte symbole wiary były profanowane.
Trzeba mieć wybitnie złą wolę, aby w tym przypadku oskarżać Kościół o spowodowanie agresji. Wyraźnym przykładem książkowej wręcz manipulacji było interpretowanie ogłoszeń duszpasterskich w jednej z białostockich parafii. Kiedy w sobotę o godz. 12.47 w więc 2 godziny przed marszem przygotowano ogłoszenia parafialne, w których dziękowano wszystkim, którzy "w jakikolwiek sposób przyczynili się do obrony wartości chrześcijańskich w naszym mieście", jedna z gazet opatrzyła artykuł tytułem "Księża dziękują bandytom". Parafia tego samego dnia odcięła się od wszelkich aktów przemocy i wyjaśniła, że mowa była tu tylko o dobrych inicjatywach. To już nigdy nie przebiło się w przestrzeni medialnej - wskazuje rzecznik białostockiej Kurii.
Skomentuj artykuł