44 konflikty. Ta modlitwa jest potrzebna
Abp Wiktor Skworc zapowiada wspólną modlitwę biskupów z Polski i Niemiec z okazji 75-rocznicy wybuchu wojny. Będzie ona modlitwą o pokój w Europie i na świecie. "W aktualnej sytuacji potrzeba modlitwy o pokój zagrożony w skali lokalnej i globalnej. Ktoś wyliczył, iż obecnie w skali świata toczą się 44 konflikty zbrojne" - dodaje.
Marcin Przeciszewski, KAI: Za kilka dni będziemy obchodzić 75-rocznicę wybuchu II wojny światowej. Z tej okazji przewodniczący Episkopatów Polski i Niemiec 31 sierpnia będą wspólnie modlić się o pokój. Jakie znaczenie ma to wydarzenie? Poprzednia taka modlitwa odbyła się 5 lat temu w Berlinie?
Abp Wiktor Skworc: Tegoroczna modlitwa będzie wyrazem i kontynuacją wspólnej troski Episkopatów Niemiec i Polski o sprawę pojednania i pokoju. Wyrazem tego była m. in. nasza wspólna modlitwa w 70-tą rocznicę wybuchu II wojny światowej w berlińskiej katedrze p.w. św. Jadwigi z udziałem m. in. Prezydenta Niemiec. Te tematy często wracają także na spotkaniach Grupy Kontaktowej obu Episkopatów. Nie można jednak poprzestać na samym mówieniu - potrzeba działania.
W czasie tegorocznego spotkania Grupy Kontaktowej, które odbyło się w maju br. w Katowicach, ustaliliśmy, że nasza modlitwa wybrzmi w miejscu, które wpisało się w początek II wojny światowej, a więc przy gliwickiej radiostacji i w tamtejszej katedrze. W tę inicjatywę włączył się przewodniczący Konferencji Episkopatu Niemiec kard. Reinhard Marx, który przybędzie z szerszą delegacją oraz przewodniczący polskiego Episkopatu abp Stanisław Gądecki.
Jestem głęboko przekonany, że nasza wspólna modlitwa będzie miała nie tylko symboliczne znaczenie, ale głęboką wartość - wszak wierzymy, że kiedy wspólnie w imię Jezusa Chrystusa wołamy zgodnie do Ojca w niebie, jest to wołanie owocne.
W uroczystościach gliwickich wezmą też udział ewangelicy oraz przedstawiciele wspólnoty żydowskiej. Jakie to ma znaczenie?
Skutki II wojny światowej odczuło wiele narodów Europy. Wspólny był w czasie okupacji los wszystkich mieszkańców Polski, niezależnie od identyfikacji narodowej, religijnej czy społecznej. Wiemy, że szczególne prześladowania dotknęły obywateli polskich wyznania Mojżeszowego; cierpieli również wszyscy, którzy ponad 20 lat wcześniej angażowali się w sprawę powrotu Górnego Śląska do polskiej Ojczyzny. Więc po 75 latach od rozpoczęcia działań wojennych chcemy tworzyć wspólnotę modlitwy o pokój. Chcemy też polecać Bożemu Miłosierdziu wszystkie ofiary II wojny światowej.
Czy modlitwie o pokój w Gliwicach towarzyszyć będzie wspólne oświadczenie Kościołów, podobnie jak z okazji 70-lecia wybuchu wojny?
Nie będzie oświadczenia - zostało wydane z okazji 70. rocznicy. Może już czas, by nie mnożyć słów, a bardziej działać, systematycznie, konkretnie na rzecz pojednania i pokoju. Tak działa nasza wspólna - to znaczy Episkopatów Niemiec i Polski - Fundacja Maksymilian Kolbe, która od pięciu lat gromadzi w Oświęcimiu, w Centrum Dialogu i Modlitwy, młodych z niektórych krajów Europy, aby dialogować o przebaczeniu i pojednaniu w oparciu o doświadczenia obu naszych narodów - niemieckiego i polskiego. I co ciekawe, strona niemiecka okazuje tu większą aktywność, zapraszając do Auschwitz młodych z tych europejskich krajów, w których jeszcze daleko do wypowiedzenia słów: "przebaczamy i prosimy o przebaczenie", aby wspólnie budować pokój. Po prostu Fundacja prowadzi cichą, organiczną pracę.
Modlitwa o pokój w dzisiejszym świecie staje się coraz bardziej aktualna, nie tylko w kontekście wspomnienia koszmaru sprzed 75-lat. Wojna toczy się na Bliskim Wschodzie ale i w Europie, na Ukrainie. Czy modlitwa w Gliwicach obejmie także te dzisiejsze punkty zapalne?
Jak najbardziej tak. Kiedy dyskutowaliśmy jak wspominać 75. rocznicę, to pewną oczywistością było, że w aktualnej sytuacji potrzeba modlitwy o pokój, zagrożony w skali lokalnej i globalnej. Ktoś wyliczył, iż obecnie w skali świata toczą się 44 konflikty zbrojne. Bliska nam będzie intencja modlitwy o pokój dla ludności Iraku, Izraela i Palestyny oraz Ukrainy.
Z wielu racji wspomagamy Ukrainę; dostrzegamy historyczne analogie i jesteśmy solidarni z narodem ukraińskim w modlitwie i w różnych formach wsparcia.
A co konkretnie oba Kościoły, polski i niemiecki - poza modlitwą - mogą dziś zrobić dla pokoju w Europie i na świecie, np. wobec Ukrainy?
Przywołam podobieństwo do lat 80-tych w naszym kraju. Wtedy doświadczyliśmy konkretnie solidarności społeczeństw krajów Europy Zachodniej, Kościołów, organizacji itd. My dziś w Polsce podejmujemy podobne działania w stosunku do Ukrainy, choć ich skala mogłaby być szersza. Zależy to jednak od samej Ukrainy, otwarcia granic na pomoc, jakiej może udzielić Caritas, jaką planuje udzielić na przykład Województwo Śląskie.
Wydaje się, że właściwym adresatem pomocy jest młodzież i dzieci, więc dobrze, że w czasie mijających wakacji organizowaliśmy ich pobyt w Polsce lub wspieraliśmy finansowo organizowanie dla nich wakacji na Ukrainie.
A w Niemczech sytuacja na Ukrainie wywołała dyskusję o polityce Niemiec wobec Rosji. Ponadto toczy się ostry spór o etycznym wymiarze eksportu broni, także do Rosji.
Ksiądz Arcybiskup przewodniczy Zespołowi Konferencji Episkopatu Polski ds. Kontaktów z Konferencją Episkopatu Niemiec. Na czym obecnie polega współpraca obu naszych Kościołów, jakie są jej najważniejsze obszary?
Zasadniczym celem Grupy Kontaktowej jest wymiana informacji o pracach obu Konferencji Episkopatów, wzajemne informowanie się o sytuacji Kościoła, o podejmowanych działaniach społecznych i duszpasterskich. To bywa bardzo inspirujące, a nieraz prowadzi do stwierdzenia, iż mamy do czynienia z analogicznymi zjawiskami, procesami laicyzacji i problemami np. natury etycznej. Akurat w tych kwestiach moglibyśmy się wiele uczyć od naszych zachodnich sąsiadów, a nawet wziąć za wzór ich prawodawstwo np. w kwestii świętowania niedzieli. Coraz częściej też dochodzimy do wniosku, iż trzeba wspólnego działania Kościołów na forum Unii Europejskiej, a szczególnie Parlamentu Europejskiego, wszak głęboko humanistyczne i ewangeliczne wartości są zagrożone w całej Europie. Dyskutujemy też o naszych wspólnych działaniach w przestrzeni aktywności misyjnej, ewangelizacyjnej i świadczeniu o tym, że przebaczenie i pojednanie są możliwe.
Muszę zaznaczyć, że klimat naszych spotkań, rozmów, nawet na trudne tematy, jest po bratersku serdeczny.
A jakie są wciąż problemy, wymagające rozwiązania? W 2009 r., przy okazji 70-rocznicy wojny, dyskutowanym wówczas problemem była kwestia upamiętnienia wypędzonych. Czy od tego czasu nastąpiło porozumienie, satysfakcjonujące obie strony?
Jako odpowiedź zacytuję fragment naszego Oświadczenia sprzed pięciu lat: "W niektórych społecznych czy politycznych tendencjach ujawnia się również pokusa propagandowego wykorzystania raz już w historii zaistniałych zranień i pobudzania resentymentów, wynikających z jednostronnych interpretacji historycznych. Kościół będzie nieustannie i zdecydowanie występował przeciw takiemu odejściu od prawdy historycznej. Zachęcamy do intensywnego dialogu, który zawsze łączy się z gotowością wysłuchania drugiej strony. Niemcy i Polacy powinni wspólnie kierować swoją uwagę ku ludziom, którzy wciąż jeszcze cierpią z powodu traumatycznych przeżyć związanych z wojną, okupacją, utratą ojcowizny i pogardą dla człowieka. Takie podejście do przeszłości i jej skutków nie zamyka przecież naszych narodów w więzieniu pamięci".
Czy można już mówić o istnieniu wspólnej wersji polsko-niemieckiej historii? Czy proces pojednania polsko-niemieckiego można uznać już za pozytywnie zakończony?
Trzeba dokonać rozróżnienia. Pewnie istnieje jeszcze - z uwagi na doświadczenia wojenne i powojenne - kilka wersji historii przekazywanej w różnych środowiskach. Dla mnie ważna jest historia nauczana w szkołach polskich i niemieckich. Chyba doczekamy w Niemczech podręcznika (ma się ukazać w 2015 r.) do najnowszej historii, opracowanego przy udziale historyków polskich. Wiceprzewodniczący Komisji przygotowującej ten podręcznik, prof. Robert Traba, stwierdził niedawno, że "przyczyną ignorancji Niemców w stosunku do Polski nie jest lekceważenie, ale zwyczajny brak wiedzy i zrozumienia dla naszej historii".
Moim zdaniem, nie można stwierdzić, że proces pojednania został już definitywnie zakończony. Od czasu do czasu wracają niezwykłe emocje i spory, które milkną wobec prawdy, która ma swój początek 1 września 1939 r. Troska o pokój i pojednanie nie jest dziełem zakończonym; niech trwa przez pokolenia!
Jak przedstawia się kwestia wymiany młodzieży, współpracy uczelni katolickich z Polski i Niemiec oraz współpracy na polu charytatywnym? O jakich innych inicjatywach bądź płaszczyznach współpracy można mówić?
Trzeba przyznać, że nie mamy pełnego rozeznania co do płaszczyzn współpracy oraz ich zakresu. Na pewno jest ich wiele na poziomie diecezji i parafii, na płaszczyźnie rodzin i kościelnych instytucji takich jak wydziały teologiczne, seminaria duchowne, itd. Współpracują ze sobą polskie i niemieckie Caritas diecezjalne i parafialne. Wielu duchownych z Polski podejmuje zastępstwa wakacyjne w Niemczech. Istnieje wymiana księży - zasadniczo tylko jednokierunkowa - to znaczy księża z Polski wspomagają niektóre niemieckie diecezje. Wielu zdobywa tytuły naukowe na uczelniach w Niemczech, istnieją wspólne kursy wakacyjne dla studentów teologii.
Aktualnie przygotowujemy się na przyjęcie młodzieży z Niemiec z okazji Światowych Dni Młodzieży. Osobiście zgłosiłbym postulat mocniejszej współpracy instytucji misyjnych Kościoła w Polsce i w Niemczech.
Na większą uwagę zasługuje też polityka informacyjna niemieckiej Katolickiej Agencji Informacyjnej (KNA), która mogłaby bliżej współpracować z polską Katolicką Agencją Informacyjną (KAI). Współpraca ta - ze strony niemieckiej - pozostawia wiele do życzenia i dlatego w prasie tamtejszej rysuje się dość często negatywny obraz Kościoła w Polsce, bo informacje z KNA są przedrukowywane bezkrytycznie przez diecezjalne tygodniki.
Czy, kwestia duszpasterstwa Polaków w Niemczech i Niemców w Polsce jest już definitywnie uregulowana?
Zasadniczo można tak powiedzieć, choć od czasu do czasu pojawiają się napięcia. Strona niemiecka uważa, że nie tylko Polacy, ale generalnie obcokrajowcy żyjący w Niemczech powinni się społecznie integrować, a więc nie tworzyć gett i wejść także w struktury tamtejszego Kościoła katolickiego, w konkretne parafie. Strona polska natomiast podkreśla, że Polacy żyjący w Niemczech mają prawo do duszpasterstwa w języku polskim, które - moim zdaniem - ma silne i wystarczające struktury. Czuwa nad tym mianowany przez Episkopat Polski Rektor Polskiej Misji Katolickiej, który współpracuje z biskupami diecezjalnymi poszczególnych diecezji, bo to oni ponoszą odpowiedzialność za duszpasterstwo wszystkich mieszkających na terenie ich kanonicznego terytorium.
W Kościele niemieckim istnieje świadomość, że "per saldo", w dłuższej perspektywie Polacy wzmacniają i wzmocnią jeszcze bardziej Kościół katolicki w Niemczech.
Kościoły w Polsce i Niemczech są jednymi z najbardziej żywotnych na kontynencie europejskim? We wspólnym liście obu Episkopatów z okazji 40-lecia listu biskupów polskich do niemieckich była mowa o potrzebie wspólnego świadectwa wobec nowych wyzwań, charakterystycznych dla ulegającej zeświecczeniu Europy. Jak to świadectwo jest realizowane? Co możemy dziś powiedzieć na ten temat?
To dobre pytanie, tym bardziej, że zbliżamy się do 50. rocznicy wymiany listów między Episkopatami Polski i Niemiec, która zapoczątkowała proces pojednania między obu narodami (2015 r.), więc warto byłoby dokonać swego rodzaju audytu. Możemy się tego podjąć w Grupie Kontaktowe łączącej oba Episkopaty. Z pewnością potrzeba dokonania takiego bilansu, tym bardziej, że już planujemy obchody związane z 50-tą rocznicą historycznej wymiany listów.
Jakie doświadczenia Kościoła w Niemczech mogą być szczególnie cenne dla Kościoła w Polsce i vice versa?
Wymienię dla przykładu dwa: funkcjonowanie Kościoła w stabilnym systemie demokratycznym i w państwie prawa oraz funkcjonowanie parafii, jako środowiska współpracy - przy podziale zadań i odpowiedzialności - laikatu katolickiego i duchowieństwa.
Skomentuj artykuł