Adwentowa feeria możliwości i pragnień – ‘ostatnia prosta’
Jeszcze tylko dwa dni tegorocznego okresu Adwentu. Boże Narodzenie jest na wyciągnięcie ręki. To fantastyczne, ale i przejmujące zarazem. Czas pędzi nieubłaganie. Tak wiele chcielibyśmy zrobić i przeżyć, a potem stajemy nagle tuż przed jakimś wydarzeniem, jakby zaskoczeni, że to już. Zatraciliśmy umiejętność przeżywania ważnych dla nas chwil. Zapomnieliśmy, co oznaczają pewne symbole. Jesteśmy zbyt rozproszeni, ale i też coraz bardziej ‘rozpraszani’ przez walczące o naszą uwagę podmioty.
Nie, nie brakuje możliwości. Czasami mam wrażenie, że jest ich nawet zbyt dużo i nie do końca potrafimy sobie z nimi poradzić. Czujemy się przytłoczeni, a w konsekwencji popadamy w otępienie, które jest tak bardzo podobne do beznamiętnego scrollowania ekranu telefonu w mediach społecznościowych. Niewiele z niego wynika, choć spędzamy na tym wiele, o wiele za dużo czasu.
Nadmiar pojawiających się treści, obrazów, dźwięków, postów, memów, shortów i innych... (nie odważę się wszystkich wyliczać, bo to nie ta wiedza i nie takie umiejętności) sprawia, że żyjemy w jakimś wyimaginowanym świecie ‘pomiędzy’ tradycjami przeszłości, które zarzuciliśmy a nowymi tradycjami, których jeszcze nie mamy do końca uwewnętrznionych, czyli w obszarze takiej ‘ziemi niczyjej’.
Wiele straciliśmy z adwentowych zwyczajów. Zniknęły nam kolory, lampiony i światła, przygotowywanie ozdób choinkowych i prezentów, wieńce adwentowe i Msze roratnie, listy do Dzieciątka Jezus i dobre postanowienia, nie mówiąc już o stricte duchowym przygotowaniu przez modlitwę, rekolekcje czy świąteczną spowiedź.
Myślę, że warto zawalczyć o swój świat symboli, pragnień, tradycji. Dużą pokusą jest pozwolenie na to, aby dać się porwać przez bieżący nurt medialny, polityczny i sensacyjno-plotkarski. Siła przyciągania tej ‘bieżączki’ światowej jest niezwykła i wszyscy jej ulegamy. Dlatego tak ważne jest, aby wyrwać się z tego nurtu, a przynajmniej spróbować.
Ja wiem, że to już ostatnie dni przed Bożym Narodzeniem i wielu jest już w ‘gorączce’ przedświątecznych spraw. Jeśli jednak nie znajdę chwili na zatrzymanie się, na uspokojenie, może się okazać, że i tak nie będę w stanie doświadczyć tego ‘ducha świąt’, który nada sens tym dniom, i nie przyniesie rozczarowania: „święta, święta, i po świętach...”.
Przyzwyczailiśmy się – trochę za bardzo – do akcentowania okresu bożonarodzeniowego z jego tradycjami, kolędami czy ostatnio Orszakami Trzech Króli. Nie warto jednak zapominać o Adwencie jako przygotowaniu do sensownego przeżycia świątecznego czasu. Dzisiaj zarzuciliśmy, a szkoda, wiele tradycji i zwyczajów, które funkcjonowały w naszych rodzinach czy wspólnotach parafialnych. Nie tylko na terenach wiejskich. Wyparły je inne rzeczy (kariera, odpoczynek, komfort, turystyka), które niekoniecznie będą służyć głębszemu przeżywaniu świątecznego czasu.
Czy można to jakoś zmienić? Czy można do tamtych przeżyć powrócić? Już filozof grecki Heraklit z Efezu w starożytności – patrząc na płynącą rzekę – mówił o tym, że panta rei – wszystko płynie, wszystko się zmienia. To prawda, że nie możemy wejść do tej samej wody po raz drugi, bo ‘woda’ już nie ta, a i my nie jesteśmy już tacy sami. Nie wystarczy nostalgia za ‘starymi dobrymi czasami’. Człowiek jednak nie może żyć ciągłą ‘nowością’, bez odniesienia do korzeni i bez pamięci o nich. Dotyczy to naszej ludzkiej, cywilnej tożsamości, ale też duchowych korzeni naszego życia.
Wydarzenia tych dni przypominają nam także o ciemnej stronie ludzkich losów. Do niektórych się już przyzwyczailiśmy, jak trwające wojny w Ukrainie i Ziemi Świętej, ale w sposób szczególny ostatnio dotknął nas zamach w Magdeburgu, bo powiązany z jarmarkiem bożonarodzeniowym. Po raz kolejny Boże Narodzenie, jak to pierwsze, wiąże się z przemocą, wygnaniem, śmiercią niewinnych i butą możnych.
Zostało już niewiele dni w tym Adwencie. Prawdopodobnie nie uda się wiele zmienić ani nadrobić straconego czasu. Błędem byłoby jednak koncentrowanie się na tym, co nie zależy ode mnie. Najważniejsze jest to, czego to wszystko może mnie nauczyć. Pozostało nam kilka dni do świąt. Spośród bogactwa wielu możliwości, muszę się skoncentrować na tym, co jest mi teraz najbardziej potrzebne, co najlepiej odpowie na moje pragnienia. I tylko to wybierać na ‘ostatniej prostej’.
Skomentuj artykuł