Adwentowe obżarstwo

fot. freestocks on Unsplash

Półki sklepowe uginają się już od świątecznych gadżetów. W tym roku niektóre sieciówki zapomniały nawet o zniczach, wrzucając już przed Uroczystością Wszystkich Świętych adwentowe wieńce i kalendarze, czy plastikowe postaci Mikołaja. Można się na to irytować, bo przecież w przeżywaniu świąt Bożego Narodzenia i adwentu nie o to chodzi… Można też się zatrzymać i zastanowić czego właściwie chcę dla siebie na zbliżający się wielkimi krokami nowy rok liturgiczny?

Adwent startuje za niewiele ponad tydzień. "Kato-internety" pełne są już adwentowych wyzwań, rekolekcji, propozycji książkowych. To dobrze, każdą z tych inicjatyw uważam za niezwykle cenną, choćby miała z niej dobrze skorzystać tylko jedna osoba. Jednak właśnie - co to znaczy skorzystać dobrze? Co i jak wybrać w całym adwentowym szale?

Mnogość ofert i ich wysoki poziom może prowadzić do tego, że weźmiemy na siebie zbyt wiele. Tu konferencja, tam wyzwanie, tu zdrapka, a tam lektura duchowa. To zdecydowanie za dużo. Tak jak karmimy swoje ciało, tak też powinniśmy karmić ducha. Przejedzenie i obżarstwo nigdy nie kończą się dobrze. Nie bez powodu obżarstwo jest jednym z grzechów głównych - to duchowe również. Jak więc do tego podejść?

DEON.PL POLECA

Lepiej wybrać jedną formę, karmić się nią do syta, niż wybrać kilka i albo porzucić je po tygodniu (bo za dużo i nie daję rady), ale przeżyć powierzchownie i tak jakby się ich w ogóle nie przeżyło, bo treści było zwyczajnie zbyt wiele. Żeby móc doświadczyć czegoś głębiej, musi być tego odpowiednia ilość i jakość dostosowana do aktualnych możliwości odbioru…

Czasem warto zaplanować coś wcześniej, oceniając poziom własnych możliwości i pragnień, tak by z całej szerokiej oferty wybrać to, co rzeczywiście jest dobre na tu i teraz, w takiej sytuacji w jakiej żyję. Dlatego właśnie w tym roku na czas adwentu z dziećmi mam jedną książkę, taką która ich zainspiruje ku dobru, a sama dla siebie planuję skupić się na tym co jest skarbem Kościoła - czyli modlitwa, sakramenty i liturgia.

Pisałam o tych przestrzeniach w mojej książce i planuje wrócić do tych treści, nie szukać na siłę nowych, ale pogłębić to co już dobrze znane. Tak by karmić się tym wewnętrznie, smakować i pozwolić tym treściom rzeczywiście pracować w sercu - tak jak zalecał mój ulubiony święty, Ignacy Loyola. Żeby zbyt łatwo nie zrezygnować planuję też dzielić się tym z innymi… I choć wydawać by się mogło, że to tak mało, że przecież stać mnie na więcej, widzę i czuję, że każde więcej to będzie już duchowy przesyt. Taki od którego można dostać mdłości na samą myśl.

Adwent nie jest czasem szczególnym, ale jest szansą na to by przeżyć coś głębiej. Życie duchowe jest dynamiczne, stojąc w miejscu, cofamy się. Warto zainwestować w coś, co będzie wartościowe, nawet jeśli z pozoru przyniesie małe owoce. Można żyć z roku na rok z myślą, że stary jestem, nic już się nie zmieni, albo jaką mnie Boże stworzyłeś, taką mnie masz. To nie prowadzi jednak ani w stronę dobra, ani Boga, ani drugiego człowieka. Odpuszczanie jest jedną skrajnością, przejadanie nadmiarem treści i form, drugą. Szukajmy więc złotego środka, który będzie życiodajny. Tak, by czas świąt nie stał się świętem piernika i kolorowej choinki, ale spotkaniem z Bogiem, który przychodzi do nas każdego dnia i z miłości, której nie jesteśmy w stanie pojąć - stał się niemowlęciem. Żeby to jednak było możliwe, warto uwrażliwić swoje serce. Do tego mamy adwent. Przeżyjmy go świadomie…

Z wykształcenia pedagog i doradca rodzinny. Z wyboru żona, matka dwóch synów. Nie potrafi żyć bez kawy i dobrej książki. Autorka książki "Doskonała. Przewodnik dla nieperfekcyjnych kobiet". Prowadzi bloga oraz Instagram.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Adwentowe obżarstwo
Komentarze (1)
GW
~Gocha Wójcik
18 listopada 2022, 19:12
Tak przyszło mi na myśl, gdy czytałam ten artykuł, że w adwent chciałabym przede wszystkim potęsknić. Bo żyję w czasach, gdy wszystko jest na wyciągnięcie ręki i wystarczy, no właśnie - tylko sięgnąć. I nie trzeba tęsknić. Tylko że taka sytość szybko prowadzi do przesytu, a chwilę po tym do pustki. Chciałabym przeżyć wiec ten adwent tak, by z każdym dniem wołanie "Marana tha" było coraz bardziej tęskne, coraz głośniejsze, płynące z głębi serca.