Bashobora szarlatanem?
Ilekroć o. John Bashobora pojawia się w Polsce, wzbudza ambiwalentne uczucia. Jedni zachwalają go jako gorliwego księdza, obdarzonego szczególnym darem modlitwy. Inni natomiast widzą w nim szamana, który przybył z dzikiego lądu do równie dzikiej - jak mniemają - Polski.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że kontrowersje wzbudza również wśród wierzących, czego przykładem były dyskusje wokół rekolekcji, które prowadził na Stadionie Narodowym w Warszawie.
Kim jest o. John i jak wygląda jego codzienność
Pochodzi z Ugandy, a jego zwyczajna praca jako księdza w Afryce różni się od wielotysięcznych spotkań na stadionie, czy w Bazylice w Licheniu. Jak sam mówi, wstaje o 3.00 na godzinną modlitwę. O 7.00 jest już po porannej Mszy Świętej, aby potem być do dyspozycji potrzebujących. Prowadzi sierocińce. Codziennie spotyka się z chorymi, którzy nie zostali przyjęci do szpitala i z oszukanymi wdowami. To typowa praca afrykańskiego księdza. Ponadto musi doradzać w sprawach prawnych oraz często pomagać materialnie. O. John bardzo się krępuje, kiedy słyszy pochwały na swój temat. Uważa, że może być to pułapka pychy.
Po co przyjeżdża do Polski
W wywiadzie dla TVPInfo mówi, że przyjeżdża tylko na zaproszenie biskupów.
W tym roku, w Licheniu, najpierw odbyły się zamknięte rekolekcje dla liderów charyzmatycznych wspólnot chrześcijańskich, potem został zorganizowany jeden dzień otwarty na modlitwę i Eucharystię.
- O. John mówił, że bardzo potrzebujemy ożywienia wspólnot - wspomina Lidia z Olsztyna, uczestniczka zamkniętych rekolekcji. - Ostatnimi laty nasze wspólnoty bardzo się skostniały, potrzebujemy wyjścia, ożywienia. Czuć w tym ducha Papieża Franciszka, mamy się otworzyć na tych, którzy są na zewnątrz.
Cel warsztatów był prosty, rozbudzić na nowo świadomość i ducha charyzmatów. - Chciałam nauczyć się posługiwać darami, którymi obdarzył mnie Duch Święty i otworzyć się bardziej na Jego działanie. Pan Bóg w czasie tych dni stworzył właśnie taką przestrzeń - do bycia z Nim, do radosnego uwielbienia Boga i otwierania się na Ducha Świętego.
W zamkniętych rekolekcjach uczestniczyło 1000 liderów.
O co chodzi z charyzmatami
- To dary pochodzące od Ducha Świętego. W danym momencie uzdalniają nas do dobrego działania, którego sami z siebie byśmy nie zrobili. - mówi o. Remigiusz Recław SJ, dyrektor łódzkiego Ośrodka Odnowy w Duchu Świętym - Charyzmaty są udzielane za darmo, bez naszych zasług, a weryfikuje się je w działaniu, czyli przez używanie ich. Żyć charyzmatami, to pozwolić Bogu działać przez nas.
W Łodzi dzieje się wiele - oprócz grup modlitewnych działa prężnie wydawnictwo, zespół muzyczny, który co chwilę wydaje nowe płyty, oraz Dom Miłosierdzia, gdzie można uzyskać pomoc duchową i psychologiczną. Jest też świetlica środowiskowa oraz dom dziecka dla dzieci opóźnionych w rozwoju w wyniku zaniedbań rodzinnych.
Cuda się zdarzają
- Jest wiele uzdrowień! - mówi o. Remigiusz Recław SJ. - W Łodzi, co miesiąc organizowane są msze z modlitwą o uzdrowienie. Zwykle odbywały się tylko w ostatnie poniedziałki miesiąca, ale z powodu wielkiego zainteresowania trzeba organizować je również w niedzielę poprzedzającą taki poniedziałek. Jezuicki kościół na ul. Sienkiewicza pęka w szwach. Aby dotrzeć do wszystkich msza jest transmitowana również w internecie przez TV Dobre Media, przez YouTube oraz Radio Niepokalanów.
Czy są uzdrowienia w zespole Mocni w Duchu?
- Tak, kilka osób. Ostatnie dwa duże uzdrowienia to: Karoliny - uzdrowiona z alergii pokarmowej oraz Adama - uzdrowiony z kamicy nerkowej. Mówimy tu o faktach, a z faktami się nie dyskutuje. Oba uzdrowienia potwierdzili lekarze, pisząc - "nie stwierdza się choroby". W Dziejach Apostolskich czytamy, jak św. Piotr mówi do żebraka: "Nie mam srebra ani złota, ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!" (Dz 3,6)
- Uzdrowienia to jednak nie wszystko, posługiwanie wierzącego musi iść na "dwóch nogach", a drugą jest praca charytatywna - komentuje o. Recław SJ.
- Zależy mi na tym, żeby inni ludzie dzielili się radością Chrystusa, który w nich żyje - podsumowuje o. John Bashobora w wywiadzie dla Dobrych Mediów.
Skomentuj artykuł