Chcę podpalić mój Kościół!

Wojciech Żmudziński SJ

Od powietrza, głodu, ognia i wojny, nie zachowuj nas Panie, bo popadniemy w bylejakość i nudę, zabije nas stabilność i poczucie bezpieczeństwa. Pochowaliśmy się za murami religijnej poprawności i przestaliśmy fascynować ludzi poszukujących sensu życia.

Posłużę się krótką przypowieścią, by wyjaśnić Czytelnikowi, o co mi chodzi i co ma wspólnego podpalanie Kościoła z nową ewangelizacją.

W pewnej wiosce żył ateista. Nie wierzył w Boga i nie był zainteresowany chodzeniem do Kościoła. Był jedynym ateistą w całej parafii. Kościół wydawał mu się zimny i martwy, a ludzie chodzący do niego - mało przyjaźni, obojętni, zbyt poważni. A poza tym, tacy byle jacy. Pewnego dnia wybuchł w kościele pożar. Wszyscy wierni parafianie pobiegli gasić rozprzestrzeniający się ogień. Pobiegł także jedyny w wiosce ateista. Ktoś zwrócił się do niego:

- Hej, chłopie! To coś nowego! Pierwszy raz widzę cię biegnącego do kościoła.

Na co ateista odpowiedział:

- Biegnę, bo pierwszy raz w życiu widzę kościół w ogniu.

Tyle przypowieść. A teraz kilka akapitów refleksji dla cierpliwych.

Moim głębokim pragnieniem jako księdza, a - mam nadzieję - także pragnieniem wielu innych pasterzy, jest to, by w żadnej parafii, w żadnej chrześcijańskiej wspólnocie, nie było ani jednej osoby, która mogłaby powiedzieć: nigdy nie widziałem Kościoła w ogniu, nigdy nie widziałem rozpalonych ogniem Ducha Świętego wiernych naśladowców Chrystusa.

Wielu katolików ma smutne doświadczenie chodzenia do zimnego, martwego kościoła, do wspólnoty anonimowych parafian, w której nie ma ognia, a miłość (jeśli da się ją zauważyć) zaczyna się i kończy na nakazanej przez przykazania powinności.

Coraz częściej mówi się o potrzebie nowej ewangelizacji, o tym, by przyciągnąć młodzież do Kościoła, by ożywić parafie. Można dyskutować o bardziej lub mniej efektywnych technikach zapraszania młodych ludzi na liturgię, o bardziej lub mniej charyzmatycznych pasterzach, lepszych i gorszych kazaniach. Ale czy rozwiązanie nie leży gdzie indziej? Czy nie należałoby najpierw rozpalić tych, którzy już przychodzą, zapalić ich serca i umysły, by płonęli ogniem Ducha Świętego? Dopiero wtedy zjawią się inni. Przybiegną, by zobaczyć Kościół w ogniu.

Gdy Bóg wezwał Abrahama, by ten poświęcił Mu swojego jedynego syna Izaaka, wierny ojcu Izaak dobrze wiedział, że do złożenia ofiary trzeba trzech rzeczy: drewna, baranka i ognia. Zapytał ojca: ojcze oto drwa na ofiarę i ogień, a gdzie baranek? Mieli drwa, mieli ogień, a brakowało im ofiary.

Dzisiaj mamy drewno - drzewo Krzyża świętego. Mamy baranka ofiarnego w osobie Jezusa Chrystusa. Brakuje nam jedynie ognia.

Duch Święty pragnie podpalić nasze serca, nasze parafie i wspólnoty. A Kościół płonący ogniem Ducha Świętego to Kościół, który czuje się kochany, który wielbi radośnie Boga, a nie uskarża się, narzeka, biadoli… To Kościół zbudowany z otwartych ramion, a nie z zamkniętych drzwi, to nie lodówka konserwująca tradycje i odwieczne zwyczaje lecz obficie zastawiony stół. Dla wszystkich.

Dziękuję Bogu, że spotkałem wielu wiernych katolików (duchownych i świeckich) pełnych ognia, podpalających świat, a nie takich, którzy chowali się w murach kościelnego budynku i poprzestawali na religijnych obrzędach. Jest ich jednak wciąż zbyt mało, by rzesze przerażonych ludzi napełnić nadzieją, by w sercach pasterzy rozpalić pragnienie bycia pełnymi entuzjazmu rybakami ludzi, a nie markotnymi stróżami akwarium.

Jezus Chrystus przyszedł po to, by ogień rzucić na ziemię a nie po to, by założyć nową religię. Pozostawił nas pod opieką Ducha Świętego nie po to, byśmy wznosili z kamieni sakralne budowle, lecz po to, byśmy podpalali Jego Kościół.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chcę podpalić mój Kościół!
Komentarze (140)
LS
le sz
21 sierpnia 2013, 19:15
To nie jest tak, że wolą człowieka jest nie grzeszyć ale Bóg wbrew woli człowieka dopuszcza grzech. Otóż tak jest drogi XLeszku, czego najwyraźnieje nie chcesz przyjąć. @wierny, to co powyżej napisałeś jest w kontekscie naszego sporu tak jasne i jednoznaczne, że dalsza dyskusja nie ma najmniejszego sensu. Sądzę również, że każdy kto umartwił się próbą jej śledzenia będzie podobnego zdania.
E
emilia
21 sierpnia 2013, 13:27
@wierny w przeciwieństwie do Ciebie nie mam SWOICH TEZ, jak równiez nie bawi mnie głupkowata pyskówka. Nie mam czasu, spadam do ŻYCIA, a Ty żyj swoimi tezami, wraz z ich dogłebnym uzasadnieniem.
W
wierny
21 sierpnia 2013, 13:13
Dowiedz się CZYM JEST DOGMAT i przeczytaj własne wpisy ze zrozumieniem. I nie owijaj bezczelnie w bawełnę, że chodzi ci o dyskusję merytoryczną. A z takim tonem to proszę do lustra. Droga Emilio rozchmurz się bo złość piękności szkodzi. Nie masz żadnych argumentów na poparcie swoich tez a głos podnosisz niepotrzebnie.
W
wierny
21 sierpnia 2013, 12:32
To nie jest tak, że wolą człowieka jest nie grzeszyć ale Bóg wbrew woli człowieka dopuszcza grzech. Otóż tak jest drogi XLeszku, czego najwyraźnieje nie chcesz przyjąć.
E
emilia
21 sierpnia 2013, 12:31
Droga emilio, może tak bardziej merytorycznie? ... Najpierw dowiedz się CZYM JEST DOGMAT i przeczytaj własne wpisy ze zrozumieniem. I nie owijaj bezczelnie w bawełnę, że chodzi ci o dyskusję merytoryczną. A z takim tonem to proszę do lustra.
W
wierny
21 sierpnia 2013, 12:20
Oj, wierny, portki ci się palą! Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że pomyliłeś portale. Droga emilio, może tak bardziej merytorycznie?
LS
le sz
21 sierpnia 2013, 12:18
Twój problem polega na tym, że wymyśliłeś sobie jakąś czarodziejską łaskę, której otrzymanie robi takie czary-mary że człowiek staje się bezgrzeszny. Otóż nie XLeszku, nie robi się żadnego czary-mary, tylko można pozostać w stanie bezgrzesznym jak się chce. Na tym polega ta łaska od Boga. @wierny, niby zaprzeczasz, ale ostatecznie jednak potwierdzasz! Że jak się dostanie taką łaskę od Boga, która zrobi swoje czary-mary, to jak człowiek tylko zechce to stanie się bezgrzeszny, ale bez tej łaski czary-mary to musi grzeszyć. Po raz n-ty powtarzam Ci, że wszystkie potrzebne łaski Bóg Ci daje. A grzeszysz  bonie chcesz z nich skorzystać. To, że nie potrafisz z nich skorzystać wynika m.in. z Twojego oślego uporu przy tym, że nie możesz być bezgrzeszny bo Bóg rzekomo nie daje Ci takiej łaski jak dał Matce Bożej. W obecnym stanie po grzechu pierworodnym chociaż bym chciał to i tak nie będę bez grzechu. Skoro urodziłeś się z grzechem pierworodnym to logiczne, że nie możesz być bez grzechu pierworodnego. Więc choćbyś nie wiadomo ile się modlił o to aby być bez grzechu pierworodnego to psu na budę te Twoje modlitwy. Równie dobrze mógłbyś się modlić o to aby Słońce wschodziło na zachodzie, a zachodziło na wschodzie i ciągle miał pretensje o to że wschód jest tam gdzie Słońce wschodzi a nie tam gdzie zachodzi. Ale to nie jest tak, że gdyby nie ten grzech pierworodny to byś nie grzeszył. Przecież Adam i Ewa w raju nie byli obciążeni grzechem pierworodnym a jednak zgrzeszyli... Tak samo, diabeł, nie został stworzony jako obciążony grzechami lecz był dokonałym aniołem, a jednak zgrzeszył... A ta prawda jak widać jest dla ciebie niewygodna XLeszku, że Bóg dopuszcza grzech wbrew woli człowieka. Jak widzę bardzo ci to drogi XLeszku nieodpowiada. Piszesz najzwyczajniejsze bzdury, więc nie jest to kwestia tego czy mi to odpowiada. To nie jest tak, że wolą człowieka jest nie grzeszyć ale Bóg wbrew woli człowieka dopuszcza grzech. Jest dokładnie odwrotnie. Wolą Boga jest aby człowiek nie grzeszył. Ale Bóg człowieka do niczego nie zmusza i obdarza go wolną wolą aby mógł dokonać wyboru pomiędzy dobrem a złem. Nie pozbawia człowieka wolnej woli czyniąc z niego sterowanego robota nawet wtedy gdy człowiek grzeszy dokonując wyboru zła. Czy to aż tak trudno pojąć?
E
emilia
21 sierpnia 2013, 11:05
@emilia Droga Emilio, jeśli jakieś stwierdzenie posiada klauzulę wyłączenia ze społeczności wiernych to znaczy, że jest dogmatem, w każdym razie należy do nauki dogmatycznej. I nie zaperzaj się jak małe dziecko jak nie masz racji. Więcej poczucia humoru i dystansu do siebie. ... Oj, wierny, portki ci się palą! Z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że pomyliłeś portale.
W
wierny
21 sierpnia 2013, 10:49
@emilia Droga Emilio, jeśli jakieś stwierdzenie posiada klauzulę wyłączenia ze społeczności wiernych to znaczy, że jest dogmatem, w każdym razie należy do nauki dogmatycznej. I nie zaperzaj się jak małe dziecko jak nie masz racji. Więcej poczucia humoru i dystansu do siebie.
E
emilia
21 sierpnia 2013, 10:27
@emilia Przeczytaj całą dyskusję na forum to się dowiesz o jaki dogmat mi chodzi. Należy to do dobrego tonu (podpowiedź Kanon o usprawiedliwieniu z Soboru Trydenckiego). ... Kompulsywne brnięcie w próżnię jest faktycznie dla niektórych w dobrym tonie. Chciałam Cię w jakiś sposób z tego wytrącić, ale zabetonowanie po szyję w pysze nie pozwala Ci nawet zauważyć tego, że w sieci są inne, bardziej wiarygodne źródła, niż wątki z twoich obsesyjnych rozmyślań, snujących się po bezdrożach.  Dalej pytam, co to za dogmat, bo tekst, który przywołujesz, dogmatem NIE JEST.
W
wierny
21 sierpnia 2013, 10:06
Twój problem polega na tym, że wymyśliłeś sobie jakąś czarodziejską łaskę, której otrzymanie robi takie czary-mary że człowiek staje się bezgrzeszny. Otóż nie XLeszku, nie robi się żadnego czary-mary, tylko można pozostać w stanie bezgrzesznym jak się chce. Na tym polega ta łaska od Boga. W obecnym stanie po grzechu pierworodnym chociaż bym chciał to i tak nie będę bez grzechu. A ta prawda jak widać jest dla ciebie niewygodna XLeszku, że Bóg dopuszcza grzech wbrew woli człowieka. Jak widzę bardzo ci to drogi XLeszku nieodpowiada.
W
wierny
21 sierpnia 2013, 10:00
@emilia Przeczytaj całą dyskusję na forum to się dowiesz o jaki dogmat mi chodzi. Należy to do dobrego tonu (podpowiedź Kanon o usprawiedliwieniu z Soboru Trydenckiego).
AC
Anna Cepeniuk
21 sierpnia 2013, 09:49
~Skalisty - dzięki za wsparcie........ Tak odnosząc do tekstu napisałam wcześniej, że nie tylko często są "markotnym stróżem akwarium"... ale wrecz "strażakami"..... Dokładnie torpedował wszystko... nie mówiąc o tym, że pogardliwie odnosił się do kobiet ( i to sporo starszych od niego)..... Nawet swojej powinności takiej jak namaszczenie chorego przed operacją w szpitalu ( w dniu w którym miał obchód na oddziale) osobie w wieku 89 lat nie wykonał, kłamiąc, że to zrobi..... Tyle, że o tym "doniosłam" kościołowi..... ~TomaszL - Za Twoje rady bardzo Ci dziękuję....Ty sobie wstawaj i otrzepuj kurz........ To Twój wybór i ja go szanuję... Tyle, że mnie to nie odpowiada... Mam godność dziecka bożego i nawet kapłan nie ma prawa do tego, by mnie tej godnościi pozbawiać.... oczywiście w bardzo subtelny i wyrafinowany sposób...
Jadwiga Krywult
21 sierpnia 2013, 08:13
Wstać, otrzepać kurz i spalić te wielki kłody - im większe, tym większy ogień. Natomiast jak nie ma kłód, to jest wielka szansa na szybkie wypalenie ognia. Zadedykuj to biskupom lamentującym, jak okropnie Kościół w Polsce jest prześladowany.
21 sierpnia 2013, 08:09
@Skalisty masz racje z tą kobieca wrażliwością, ale w czasach zniewieszczenia wielu mężczyzn, kobiety musza przejmować niektóre męskie cechy. A co do zakonów, to nie tylko jezuitów, ale choćby zakony monastyczne cechuje męskość i wewnętrzna dyscyplina
20 sierpnia 2013, 23:03
@TomaszL - a gdy kłody są tak duże, że zanim się spalą, zdążą podciąć nogi, a nawet je połamać? Wstać, otrzepać kurz i spalić te wielki kłody - im większe, tym większy ogień. Natomiast jak nie ma kłód, to jest wielka szansa na szybkie wypalenie ognia.
20 sierpnia 2013, 22:18
@Elfa- taka rada na przyszłość - kłody rzucane pod nogi sa dobrym materiałem do spalenia. Paląc sie zwiększaja ogień.
M
Magda
20 sierpnia 2013, 22:04
Jak zwykle w tego typu artykułach: brak konkretów, za to narzekania w bród. ... Więcej konkretów tutaj: [url]http://www.akademiabiblijna.pl/akademia,Teksty2,159[/url]
MB
Mateusz Bendek
20 sierpnia 2013, 21:49
Jak zwykle w tego typu artykułach: brak konkretów, za to narzekania w bród.
A
anina
20 sierpnia 2013, 21:30
Effa, tak, czasem nie widać efektu. Dobrze, że są dobrzy ludzie kiedy ich potrzeba. Życzę, żeby było Dobrze. pozdrawiam
AC
Anna Cepeniuk
20 sierpnia 2013, 21:07
~Anina - wiem, że szczera rozmowa w prawdzie może pomóc.... i też mam takie doświadczenia..... Ale z nim sie nie udało.... Dobrze, że miałam grono osób, które mnie wspierały. To pozwoliło mi na to by wytrwać w kościele..... Choć było trudno.... a nawet chwilami bardzo....... Pozdrawiam
E
emilia
20 sierpnia 2013, 21:03
@wierny Jakiego KONKRETNEGO "dogmatu" się tak kurczowo trzymasz? Podaj mi jego treść. Bo zdaje się, że pogrywasz z upartą złośliwością na rzecz czegoś co nie istnieje, a z jakiegoś względu chcesz, żeby istniało. Przede wszsytkim chyba bardzo chcesz być "ponad". Wszystko juz zostało wyraźnie napisane i otrzymałeś wyczerpującą odpowiedź, ale masz to gdzieś i nadal masz jakąś "jasność" w temacie, której nikt inny nie widzi. Albo konkretnie się wyraź, albo zapytaj o to czego  jeszcze nie wiesz a nie ściemniaj i nie denerwuj ludzi głupotami.
A
anina
20 sierpnia 2013, 20:57
Effa, mam nadzieję, że ci, któzy zostali po "gaszeniu"- będą płanąć i podpalać. Tego wam życzę, bo wierzę, że z każdej sytucji i doświadczenia można wyciągąć dobro. Smutno mi czytać, że nikt nic nie powie... Wiesz, myślę, że ksiądz też człowiek i jak w każdej pracy są bardziej i mniej "na miejscu". Tak sobie myśle, że jeśli rzeczywiście się z powołaniem rozmiął- to pewnie strasznie cerpi... bo nie wierzę, że w gębi duszy tego nie czuje. a może jednak ma być księdzem, tylko potrzebuje, by mu pomóc- nie tylko modlitwą (choć to wielka moc) ale też rozmową. może niekoniecznie mu wytknąć błędy, ale np powiedzieć co może zrobić, żeby wam pomóc rosnąć w wierze... nie wiem, ta sobie myślę. pamiętam, jak w klasie maturalej, (lata temu- wiadomo- chpocy "testowali" księdza, zaczepiali o jego doświadczenia z dziewczynami itp. a ksiadz jakby "niknął")  ksiadz "zarządził" dzielenie sie opłatkiem na ostatniej lekcji przed Bożym Narodzeniem- a mi "sę same powiedziały" życzenia: "Życzę ksiedzu siły przebicia" (bo ja chciałąm usłyszeć, co on ma do powiedzenia, a nie patrzeć, jak się chowa). Przez moment pożałowałam tych słów i się przestraszyłam, że on się obrazi- ale powiedział "dziękuję"- wierzę, żę wtedy dziękował. zapamiętałam ten czas.
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 20:49
Właśnie o to chodzi, że Matka Boża miała wolną wolę więc mogła dokonywać wyboru zła, ale tak doskonale współpracowała z łaską Bożą że nie chciała. I tak może KAŻDY człowiek. Otóż nie każdy drogi XLeszku, tylko ten, kto ma łaskę, co też jasno stwierdza dogmat. Co dogmat rzekomo jasno stwierdza? Że co, ten kto ma łaskę? Jasno to jest powiedziane, że: "[...] nikt też nie może mówić w sposób zakazany przez ojców pod karą anatemy, że przykazania Boże są dla człowieka usprawiedliwionego niemożliwe do zachowania. Bóg bowiem nie nakazuje rzeczy niemożliwych, lecz nakazując napomina, abyś czynił to, co możesz, prosił o to czego nie możesz, i pomaga, abyś mógł; Jego przykazania nie są ciężkie, Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. Synowie Boży miłują Chrystusa, a miłujący Go (jak On sam zapewnia) zachowują Jego naukę, ponieważ w każdym razie z pomocą Bożą mogą ją zachować." Twój problem polega na tym, że wymyśliłeś sobie jakąś czarodziejską łaskę, której otrzymanie robi takie czary-mary że człowiek staje się bezgrzeszny.
AC
Anna Cepeniuk
20 sierpnia 2013, 20:30
~Anina - zgadzam się z tym co napisałaś...... A co do ostatniego zdania, to nie tylko tak myślę, ale wiem........ i to również z własnego doświadczenia..... I do dodam, ze jutro z naszej parafii odchodzi "strażak", który rozwalił wspónotę charyzmatyczną.... i nie tylko..... Nikogo oczywiście nie będzie zapewne stać na to, by żegnając go powiedzieć choć trochę prawdy o  tym, że się chyba z powołaniem rozminął i że się bardzo cieszymy z tego, że odchodzi........ i współczujemy tym, którymi będzie się zajmował...
A
anina
20 sierpnia 2013, 20:10
o tak, dla mnie najlepszym "zapalnikiem" były spotkania - w zwykłym życiu- w pracy, w wolnym czasie- ludzi, któzy nie zawsze mówiąc "jak nawiedzeni" dawali swiadecto wiary. Swoim życiem, wyborami, postawą. TO była da mnie najlepsza "rozpałka" do tego, by wrócić do kościoła po tym jak "znikłam",gdy usłyszałam z ambony na kogo konkretnie powinnam głosować- a nie miałam wtedy prawa głosu. Dlatego zgadzam się z autorem tekstu, że warto dbac o to, by wierni "płonęli od środka" i potrzebuję, by w kościele słyszeć o tym, jak warto wierzyć i potrzebuję spotykać wierzących kapłanów (przepraszam moze to źle wygąda tak napisane, ale czasami mam wrażenie, że niektórzy księża-może z całym przekonaiem, ale wierzą w "jakiegoś inego boga"). Bo jak tak się już zapali, to nawet potknięcia kapłanów można wytrzymać. Swoja drogą- czasem myśę, że trzeba być bardzo wierzący, by wytrwać w kościele...
W
wierny
20 sierpnia 2013, 19:58
Właśnie o to chodzi, że Matka Boża miała wolną wolę więc mogła dokonywać wyboru zła, ale tak doskonale współpracowała z łaską Bożą że nie chciała. I tak może KAŻDY człowiek. Otóż nie każdy drogi XLeszku, tylko ten, kto ma łaskę, co też jasno stwierdza dogmat.
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 19:54
Najpierw napisałeś: Nieprawdą jest również że idziemy krok dalej, do życia bez żadnego grzechu. Jeśli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz czy będziesz prowadzić życie bez grzechu, to jesteś zwyczajnym kłamcą. Teraz zmieniasz zdanie i piszesz: Jeżeli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz życie bez grzechu lub że będziesz prowadzić życie bez grzechu gdy tylko dostaniesz specjalną łaskę niegrzeszenia taką jak np Matka Boża, to jesteś zwyczajnym kłamcą. I tyle w temacie dyskusji z XLeszkiem. @TomaszL, a niby na czym miałaby polegać ta moja zmiana zdania? Co najpierw uważałem inaczej a potem zmieniłem zdanie na inne? Bo ja twierdzę że kompletnie w żaden sposób nie zmieniłem swojego zdania. Jak zwykle swoim zwyczajem, oznajmiasz autorytatywnie swoje oskarżenia nie podając jakiegokolwiek uzasadnienia merytorycznego I tyle w temacie dyskusji z @TomaszemL
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 19:39
A była bez grzechu pierworodnego poczęta wskutek szczególnego przywileju jaki otrzymała łaską uprzedzającą dzięki temu że Bóg znając przyszłość wiedział iż Ona nigdy nie zgrzeszy w żaden sposób. I ten przywilej wolności od grzechu pierworodnego otrzymała ponieważ wiadomo było że nigdy nie zgrzeszy, a nie jak fałszywie sugerujesz, że nigdy nie zgrzeszyła bo otrzymała przywilej bezgrzeszności. Ma pan drogi panie XLeszku kłopoty ze zrozumieniem tekstu. Dogmat wyraźnie stwierdza, że bezgrzeszny stan świętej Dziewicy był przywilejem i tylko dzięki łasce Boga stan ten mógł zaistnieć. @wierny, sam masz ewidentne kłopoty ze zrozumieniem tekstu i podkładasz pod niego to czego w nim nie ma. Kościół nie utrzymuje że Matka Boża otrzymała szczególny przywilej w postaci bezgrzeszności jako niezdolności do grzechu lecz szczególny przywilej bycia bez grzechu pierworodnego. I oczywiście, że ten przywilej urodzenia bez grzechu pierworodnego mógł zaistnieć wyłącznie dzięki łasce Boga. Gdyby Matka Boża go nie otrzymała to nawet nie popełniając żadnych grzechów osobistych nie byłaby bezgrzeszna Oczywiście Matka Boska z łaską współpracowała, mogła zgrzeszyć, gdyby chciała, tylko, że nie chciała, ale to była właśnie łaska Boża, dlatego, że ludzie nie chcą grzeszyć, a grzeszą np. św. Paweł. Właśnie o to chodzi, że Matka Boża miała wolną wolę więc mogła dokonywać wyboru zła, ale tak doskonale współpracowała z łaską Bożą że nie chciała. I tak może KAŻDY człowiek. I pytanie do pana: a może jest więcej takich osób, które po otrzymaniu tego przywileju nie zgrzeszą a nie tylko Matka Boska. Więc może jest się o co starać, aby prowadzić bezgrzeszne życie od pewnego momentu, co zawsze jest przeze mnie podkreślane. A ja zawsze powtarzam, że nie grzeszenie Matki Bożej to nie był żaden przywilej który Matka Boża dostała to nie grzeszyła, a reszta świata nie dostała więc grzeszy. To nie jest tak jak w protestanckich teoriach o predystynacji, że jednym Pan Bóg dał łaskę bezgrzeszności to nie grzeszą, a innym nie dał łaski niegrzeszenia to grzeszą, ale jak tylko im też da taką łaskę niegrzeszenia to przestaną grzeszyć.
20 sierpnia 2013, 19:35
Najpierw napisałeś: Nieprawdą jest również że idziemy krok dalej, do życia bez żadnego grzechu. Jeśli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz czy będziesz prowadzić życie bez grzechu, to jesteś zwyczajnym kłamcą. Teraz zmieniasz zdanie i piszesz: Jeżeli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz życie bez grzechu lub że będziesz prowadzić życie bez grzechu gdy tylko dostaniesz specjalną łaskę niegrzeszenia taką jak np Matka Boża, to jesteś zwyczajnym kłamcą. I tyle w temacie dyskusji z XLeszkiem.
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 19:22
Nieprawdą jest również że idziemy krok dalej, do życia bez żadnego grzechu. Jeśli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz czy będziesz prowadzić życie bez grzechu, to jesteś zwyczajnym kłamcą. Jak więc widzisz, nawet ceniony przez Ciebie sobór stwierdza pod karą anatemy - czyli ekskomuniki - stwierdza, że Bóg nie nakazuje rzeczy niemożliwych, i Jego przykazania są z Jego pomocą jak najbardziej do zachowania. To jak @XLeszek, można zyć bez grzechu, czyli wypelniac przykazania, czy nie można? @TomaszL, wyrwałeś cytaty z zupełnie róznych kontekstów, ale jeśli naprawdę nie zrozumiałeś to powtórzę. Jeżeli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz życie bez grzechu lub że będziesz prowadzić życie bez grzechu gdy tylko dostaniesz specjalną łaskę niegrzeszenia taką jak np Matka Boża, to jesteś zwyczajnym kłamcą. Słowo Boże mówi (1 J 1,8): "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy." Natomiast Sobór Trydencki w Rozdziale XI mówi: "Nikt zaś, nawet usprawiedliwiony, nie powinien uważać, że jest wolny od zachowywania przykazań, nikt też nie może mówić w sposób zakazany przez ojców pod karą anatemy, że przykazania Boże są dla człowieka usprawiedliwionego niemożliwe do zachowania. Bóg bowiem nie nakazuje rzeczy niemożliwych, lecz nakazując napomina, abyś czynił to, co możesz, prosił o to czego nie możesz, i pomaga, abyś mógł; Jego przykazania nie są ciężkie, Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. Synowie Boży miłują Chrystusa, a miłujący Go (jak On sam zapewnia) zachowują Jego naukę, ponieważ w każdym razie z pomocą Bożą mogą ją zachować." I jak najbardziej zgadzam się i z tym co mówi słowo Boże w 1 J 1,8 oraz w/w rozdział z Trydentu. Ale skoro powtórzyłeś swoje pytanie to i ja powtórzę swoje choć zapewne i tak nie odpowiesz... Gdy informowałeś: "kto grzeszy, jest dzieckiem diabła" to chciałeś w ten sposób wyznać, że jesteś dzieckiem diabła czy ogłosić, że Ty to nie grzeszysz? No jak, @TomaszL, ośmielisz się oznajmić że Ty to nie grzeszysz? Czy może odważysz się wyznać że jesteś dzieckiem diabła?
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 19:22
@XLeszek - cytat ze Ślubowań Jasnogórskich (bez żadnego mojego komentarza) pokazuje, iż obaj macie po części racje. @TomaszL, widzę że nie widzisz już możliwości zapierania się przy swoim błędzie, ale przez gardło nie przejdzie Ci przyznanie mi racji, więc usiłujesz kombinować coś w stylu pomroczności jasnej? Że niby w ślubach Jasnogórskich jest ślubowawnie, że będziemy żyć bez grzechu, a jednoczenie że nie ma w nim ślubowania żę będziemy żyć bez grzechu? A celowo wyrwane z kontekstu cytaty z Listu św. Jana pokazują, jak łatwo jest zmanipulować bardzo istotny dla chrześcijanina przekaz. Wiec po raz kolejny proponuję Tobie i wielu, wielu innym, nie używać wyrwanych z kontekstu i pozbawionych właściwego sensu zdań z Biblii. I znowuż ta Twoja megalomiania rwąca się do bicia w cudze piersi? Skoro przyznajesz, że wyrywając cytaty z kontekstu łatwo jest zmanipulować, to proponuję Ci abyś po prostu zaprzestał to robić zamiast innych o to oskarżać.
W
wierny
20 sierpnia 2013, 19:20
 A była bez grzechu pierworodnego poczęta wskutek szczególnego przywileju jaki otrzymała łaską uprzedzającą dzięki temu że Bóg znając przyszłość wiedział iż Ona nigdy nie zgrzeszy w żaden sposób. I ten przywilej wolności od grzechu pierworodnego otrzymała ponieważ wiadomo było że nigdy nie zgrzeszy, a nie jak fałszywie sugerujesz, że nigdy nie zgrzeszyła bo otrzymała przywilej bezgrzeszności. Ma pan drogi panie XLeszku kłopoty ze zrozumieniem tekstu. Dogmat wyraźnie stwierdza, że bezgrzeszny stan świętej Dziewicy był przywilejem i tylko dzięki łasce Boga stan ten mógł zaistnieć. Oczywiście Matka Boska z łaską współpracowała, mogła zgrzeszyć, gdyby chciała, tylko, że nie chciała, ale to była właśnie łaska Boża, dlatego, że ludzie nie chcą grzeszyć, a grzeszą np. św. Paweł. I pytanie do pana: a może jest więcej takich osób, które po otrzymaniu tego przywileju nie zgrzeszą a nie tylko Matka Boska. Więc może jest się o co starać, aby prowadzić bezgrzeszne życie od pewnego momentu, co zawsze jest przeze mnie podkreślane.
20 sierpnia 2013, 16:57
Nieprawdą jest również że idziemy krok dalej, do życia bez żadnego grzechu. Jeśli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz czy będziesz prowadzić życie bez grzechu, to jesteś zwyczajnym kłamcą. Jak więc widzisz, nawet ceniony przez Ciebie sobór stwierdza pod karą anatemy - czyli ekskomuniki - stwierdza, że Bóg nie nakazuje rzeczy niemożliwych, i Jego przykazania są z Jego pomocą jak najbardziej do zachowania. To jak @XLeszek, można zyć bez grzechu, czyli wypelniac przykazania, czy nie można?
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 16:53
cd do @wierny A skoro używasz kanonu z Trydentu jako argumentu to pozwól, że i ja przytoczę jeden z kanonów. Rozdział XI Nikt zaś, nawet usprawiedliwiony, nie powinien uważać, że jest wolny od zachowywania przykazań, nikt też nie może mówić w sposób zakazany przez ojców pod karą anatemy, że przykazania Boże są dla człowieka usprawiedliwionego niemożliwe do zachowania. Bóg bowiem nie nakazuje rzeczy niemożliwych, lecz nakazując napomina, abyś czynił to, co możesz, prosił o to czego nie możesz, i pomaga, abyś mógł; Jego przykazania nie są ciężkie, Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. Synowie Boży miłują Chrystusa, a miłujący Go (jak On sam zapewnia) zachowują Jego naukę, ponieważ w każdym razie z pomocą Bożą mogą ją zachować. Jak więc widzisz, nawet ceniony przez Ciebie sobór stwierdza pod karą anatemy - czyli ekskomuniki - stwierdza, że Bóg nie nakazuje rzeczy niemożliwych, i Jego przykazania są z Jego pomocą jak najbardziej do zachowania. A skoro sam niedawno stwierdziłeś, że orzeczenia soborowe są niezmienne i obowiązujące powsze czasy, to mówiąc w zakazany przez ojców sposób samna siebie ściągasz anatemę, sam siebie ekskomunikujes=wykluczasz z Kościoła...
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 16:52
Sobór Trydencki, Kanon o usprawiedliwieniu. Kan. 23. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może już więcej grzeszyć ani też utracić łaski i że dlatego ten, kto upada i grzeszy, nigdy nie był prawdziwie usprawiedliwiony; albo przeciwnie, że może w całym życiu unikać wszystkich grzechów, nawet powszednich, chyba mocą szczególnego przywileju Bożego, jak to utrzymuje Kościół o świętej Dziewicy - niech będzie wyłączonym ze społeczności wiernych. Zatem samą wolną wolą, bez łaski Boga nie da się żyć bez grzechu. Zatem o tę łaskę się modlę. Czy to ubliża Bogu w tym, że wystawia mnie na pewność grzechu? Nie, jest to tajemnica Boga dlaczego dopuszcza stan, w którym napewno zgrzeszę. Z drugiej strony kanon wyraźnie podkreśla, że można mieć udzieloną łaskę bezgrzesznego stanu, taką jaką miała Najświętsza Maria Panna, a bez której byłaby grzeszną tak jak każdy inny człowiek, gdyż sama z siebie nie mogła nie grzeszyć. Zatem można się o tę łaskę modlić. @wierny, Wykazujesz się wyjątkową nierozumnością albo złą wolą :-( Zgadza się, bez łaski Boga nie da się żyć bez grzechu. Ale nigdy i nigdzie nie twierdziłem, że bez łaski Boga da się żyć bez grzechu. Wręcz przeciwnie, pisałem Ci że Bóg przez CAŁY CZAS udziela nam wszelkich potrzebnych nam łask abyśmy mogli żyć bez grzechu - tyle tylko, że ludzie mają wolną wolę i nie zawsze chcą te łaski przyjmować, i dlatego grzeszą. Bóg nie wystawia Cię na pewność grzechu! Wręcz przeciwnie! Oferuje Ci swoją pomoc w postaci wielorakich łask. Już Ci pisałem nie raz, że ubliżasz Bogu twierdząc iż grzeszysz bo nie otrzymujesz łaski bezgrzesznego życia - Bóg obdarza Cię wszelkimi łaskami potrzebnymi do tego aby żyć bez grzechu! Ale widzę że Ty w swojej zatwardziałości brniesz w ubliżaniu Bogu i posuwasz się do twierdzenia, że Bóg wystawia Cię na pewność grzechu. Przytaczany przez Ciebie Kanon 23 Dekretu o Usprawiedliwieniu z Soboru Trydenckiego, wbrew Twoim sugestiom nic nie mówi o tym, że można mieć jakąś szczególną łaskę bezgrzesznego stanu dzięki której Matka Boża mogła być bez grzechu - to jedynie Twoja pokraczna interpretacja. Kanon ten wspomina jedynie o tym, że  Matka Boża wskutek szczególnego przywileju Bożego była bez grzechu pierowrodnego poczęta. Nie, że nie grzeszyła wskutek szczególnego przywileju lecz że nie tylko sama nigdy nie zgrzeszyła ale była nawet bez grzechu pierworodnego poczęta! A była bez grzechu pierworodnego poczęta wskutek szczególnego przywileju jaki otrzymała łaską uprzedzającą dzięki temu że Bóg znając przyszłość wiedział iż Ona nigdy nie zgrzeszy w żaden sposób. I ten przywilej wolności od grzechu pierworodnego otrzymała ponieważ wiadomo było że nigdy nie zgrzeszy, a nie jak fałszywie sugerujesz, że nigdy nie zgrzeszyła bo otrzymała przywilej bezgrzeszności. A więc Twoja modlitwa nie ma sensu. Urodziłeś się z grzechem pierworodnym i choćbyś nie wiadomo jak się modlił to i tak pozostaniesz urodzonym z grzechem pierworodnym. Możesz jedynie żyć nie grzesząc, ale póki co to wyjątkowo dennie Ci to wychodzi skoro zapierasz się w ubliżaniu Panu Bogu. cdn
W
wierny
20 sierpnia 2013, 15:54
@jan To, że dogmaty są ponadczasowe to oznacza, że ich sformułowanie i kontekst teologiczny nie mogą być przedefiniowane co oznacza, że jak dogmat był sformułowany np. 1500 lat temu w jakiejś postaci, np. o wcieleniu się Boga, to w dokładnie tej samej postaci obowiązuje do dziś. Ostatnie stwierdzenie, o ile pamiętam, też jest dogmatem. Bo widzisz drogi Janie były zakusy na początku XX wieku, aby część nauki objętej dogmatami usunąć z nauczania Kościoła. Więc stąd się wzięło cytowane przeze mnie orzeczenie Kościoła.
W
wierny
20 sierpnia 2013, 13:58
@emilia Może za już niedługi czas doczekamy się prawdziwej katastrofy cywilizacji ... I przypominam, że dogmaty są ponadczasowe.
E
emilia
20 sierpnia 2013, 13:54
Sobór Trydencki, Kanon o usprawiedliwieniu. Kan. 23. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może już więcej grzeszyć ani też utracić łaski i że dlatego ten, kto upada i grzeszy, nigdy nie był prawdziwie usprawiedliwiony; albo przeciwnie, że może w całym życiu unikać wszystkich grzechów, nawet powszednich, chyba mocą szczególnego przywileju Bożego, jak to utrzymuje Kościół o świętej Dziewicy - niech będzie wyłączonym ze społeczności wiernych. Zatem samą wolną wolą, bez łaski Boga nie da się żyć bez grzechu. Zatem o tę łaskę się modlę. Czy to ubliża Bogu w tym, że wystawia mnie na pewność grzechu? Nie, jest to tajemnica Boga dlaczego dopuszcza stan, w którym napewno zgrzeszę. Z drugiej strony kanon wyraźnie podkreśla, że można mieć udzieloną łaskę bezgrzesznego stanu, taką jaką miała Najświętsza Maria Panna, a bez której byłaby grzeszną tak jak każdy inny człowiek, gdyż sama z siebie nie mogła nie grzeszyć. Zatem można się o tę łaskę modlić. ... A wehikuł czasu masz, czy z lodówki to wyjęłaś? Wiesz czy w ogóle żyjesz? Nie wiem, co się stało, że komentujących znosi jeśli nie na fale science fiction, to porywa w epicentrum horroru. Albo i wiem. Najbardziej zakłóca funkcjonowanie neurofibrylów właśnie jad i dlatego takie to myślenie staje się chrome. I do tego wszystkiemu są winni jezuici.  Tak sobie myślę, że jakieś trzęsienie ziemi by się przydało.
W
wierny
20 sierpnia 2013, 12:14
Sobór Trydencki, Kanon o usprawiedliwieniu. Kan. 23. Jeśli ktoś twierdzi, że człowiek raz usprawiedliwiony nie może już więcej grzeszyć ani też utracić łaski i że dlatego ten, kto upada i grzeszy, nigdy nie był prawdziwie usprawiedliwiony; albo przeciwnie, że może w całym życiu unikać wszystkich grzechów, nawet powszednich, chyba mocą szczególnego przywileju Bożego, jak to utrzymuje Kościół o świętej Dziewicy - niech będzie wyłączonym ze społeczności wiernych. Zatem samą wolną wolą, bez łaski Boga nie da się żyć bez grzechu. Zatem o tę łaskę się modlę. Czy to ubliża Bogu w tym, że wystawia mnie na pewność grzechu? Nie, jest to tajemnica Boga dlaczego dopuszcza stan, w którym napewno zgrzeszę. Z drugiej strony kanon wyraźnie podkreśla, że można mieć udzieloną łaskę bezgrzesznego stanu, taką jaką miała Najświętsza Maria Panna, a bez której byłaby grzeszną tak jak każdy inny człowiek, gdyż sama z siebie nie mogła nie grzeszyć. Zatem można się o tę łaskę modlić.
20 sierpnia 2013, 11:35
@XLeszek - cytat ze Ślubowań Jasnogórskich (bez żadnego mojego komentarza) pokazuje, iż obaj macie po części racje. A celowo wyrwane z kontekstu cytaty z Listu św. Jana pokazują, jak łatwo jest zmanipulować bardzo istotny dla chrześcijanina przekaz. Wiec po raz kolejny proponuję Tobie i wielu, wielu innym, nie używać wyrwanych z kontekstu i pozbawionych właściwego sensu zdań z Biblii.
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 10:47
Nieprawdą jest że w ślubach Jasnogórskich jest slubowawnie, że będziemy żyć bez grzechu. Dokładnie bez grzechu ciężkiego o ile sobie przypominam. Nieprawda. Źle sobie przypominasz. Ani nie że będziemy żyć bez grzechu, ani nie że będziemy żyć bez grzechu ciężkiego. Matko łaski Bożej! Przyrzekamy Ci strzec w każdej duszy polskiej daru łaski jako źródła Bożego życia. Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga, – aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego, – aby stał się Domem Bożym i Bramą niebios dla pokoleń wędrujących poprzez polską ziemię – pod przewodem Kościoła katolickiego – do Ojczyzny wiecznej. [Lud mówi:] Królowo Polski, przyrzekamy! @TomaszL, dlaczego nie cytujesz na temat a usiłujesz zagadać cytując nie na temat. Przecież w tym co zacytowałeś nie ma żadnego ślubowania, że będziemy żyć bez grzechu! Owszem, jest wyraz pewnych marzeń: "Pragniemy, [...] aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego" Nigdy i nigdzie tego nie kwestionowałem. Jest jednak kosmiczna różnica pomiędzy będącym wyrazem pewnych życzeń czy wręcz marzeń - "pragniemy aby [...] żył bez grzechu", a stwierdzeniem będącym zobowiązaniem się do zrealizowania czegoś - "będziemy żyć bez grzechu". Nie jesteś w stanie czytać ze zrozumieniem? Naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy wyrażeniem pragnienia aby coś się stało: "pragnę aby coś nastąpiło" a zadeklarowaniem zobowiązania się do wykonania czegoś: "będziemy robić tak a nie inaczej"? Czy tylko liczysz na to, że zrobisz komuś wodę z mózgu tak że nie zauważy różnicy?
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 10:27
Biedaku, jak żesz Ty musisz mnie nie cierpieć... Ależ masz wysokie mniemanie o swojej osobie. To nie jest kwestia mniemania o sobie ale tego, że nie podajesz merytorycznych argumentów ale w prymitywny sposób usiłujesz dokopać poprzez serwowanie przeróżnych mających mi dokuczyć określeń czy epitetów. "Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał.”„Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga” Ponawiam wobec tego swoje wcześniejsze pytanie: chcesz w ten sposób wyznać, że jesteś dzieckiem diabła czy ogłosić, że Ty to nie grzeszysz?
20 sierpnia 2013, 10:22
Nieprawdą jest że w ślubach Jasnogórskich jest slubowawnie, że będziemy żyć bez grzechu. Dokładnie bez grzechu ciężkiego o ile sobie przypominam. Nieprawda. Źle sobie przypominasz. Ani nie że będziemy żyć bez grzechu, ani nie że będziemy żyć bez grzechu ciężkiego. Matko łaski Bożej! Przyrzekamy Ci strzec w każdej duszy polskiej daru łaski jako źródła Bożego życia. Pragniemy, aby każdy z nas żył w łasce uświęcającej i był świątynią Boga, – aby cały Naród żył bez grzechu ciężkiego, – aby stał się Domem Bożym i Bramą niebios dla pokoleń wędrujących poprzez polską ziemię – pod przewodem Kościoła katolickiego – do Ojczyzny wiecznej. [Lud mówi:] Królowo Polski, przyrzekamy!
20 sierpnia 2013, 10:19
Biedaku, jak żesz Ty musisz mnie nie cierpieć... Ależ masz wysokie mniemanie o swojej osobie. Nieprawdą jest że wielcy święci prowadzili bezgrzeszne życie.. „Każdy, kto trwa w Nim, nie grzeszy, żaden zaś z tych, którzy grzeszą, nie widział Go ani Go nie poznał.” „Każdy, kto narodził się z Boga, nie grzeszy, gdyż trwa w nim nasienie Boże; taki nie może grzeszyć, bo się narodził z Boga”
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 09:39
@XLeszek - kto grzeszy, jest dzieckiem diabła. @TomaszL, dlaczego wyskakujesz z tym domnie jak przysłowiowy Filip z konopii? Chcesz w ten sposób wyznać że jesteś dzieckiem diabła czy ogłosić, że Ty to nie grzeszysz? Jakbyś przeczytał cały List św. Jana, to być może byś zrozumiał, a nie tworzył jakieś własne wizje na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów tegoż Listu. @TomaszL, "jakbyś przeczytał"? - czyli że nie czytałem? "być może byś zrozumiał" - czyli że nie wiadomo czy zrozumiałbym? zapewne przekracza to moje możliwości intelektualne? "tworzył jakieś własne wizje" - jakie znowuż wizje? wizje czego? Cały @TomaszL... zero argumentów merytorycznych i same epitety usiłujące obrażać... Biedaku, jak żesz Ty musisz mnie nie cierpieć...
ZN
Zgaszona na zawsze
20 sierpnia 2013, 09:26
Jezuici oduczyli mnie skutecznie owego rozpalania miłością w Bogu, nigdy więcej! Wolę do końca życia być smutna niż być oskarżana o bycie dziwką w Kościele.  
E
elar1959
20 sierpnia 2013, 09:24
Po pierwsze księża nie tyrają, po drugie dawanie na tacę jest neobowiązkowe a opłaty za chrzest, ślub i pogrzeb są bezprawne!!! Mówił o tym nasz obecny Papierz!!!!!!!!!!!
20 sierpnia 2013, 09:13
@XLeszek - kto grzeszy, jest dzieckiem diabła. @TomaszL, dlaczego wyskakujesz z tym domnie jak przysłowiowy Filip z konopii? Chcesz w ten sposób wyznać że jesteś dzieckiem diabła czy ogłosić, że Ty to nie grzeszysz? ... Jakbyś przeczytał cały List św. Jana, to być może byś zrozumiał, a nie tworzył jakieś własne wizje na podstawie wyrwanych z kontekstu fragmentów tegoż Listu.
LS
le sz
20 sierpnia 2013, 08:58
@XLeszek - kto grzeszy, jest dzieckiem diabła. @TomaszL, dlaczego wyskakujesz z tym domnie jak przysłowiowy Filip z konopii? Chcesz w ten sposób wyznać że jesteś dzieckiem diabła czy ogłosić, że Ty to nie grzeszysz?
Jadwiga Krywult
20 sierpnia 2013, 08:37
Doradców uprzejmie proszę, aby zasugerowali umiłowanemu ojczulkowi dyrektorowi, żeby poprosił prowincjała o wysłanie do parafii. Chcę zobaczyć czy parafia stanie się moherowa.
20 sierpnia 2013, 08:29
Stąd naprawdę może warto zawiesić na chwilę to wszystko, co robisz teraz i pójść do tej anonimowej wspólnoty parafialnej i tam rozpalić ten ogień. Ks. Żmudziński ma swojego przełożonego, więc nie wciskajcie się, doradcy. ... Zawsze można przełożonego poprosić, szczególnie, gdy odkrywa sie w sobie  powołanie do podpalania wspólnoty parafialnej.
Jadwiga Krywult
20 sierpnia 2013, 08:26
Stąd naprawdę może warto zawiesić na chwilę to wszystko, co robisz teraz i pójść do tej anonimowej wspólnoty parafialnej i tam rozpalić ten ogień. Ks. Żmudziński ma swojego przełożonego, więc nie wciskajcie się, doradcy.
20 sierpnia 2013, 08:20
@XLeszek - kto grzeszy, jest dzieckiem diabła.
M
Marek
20 sierpnia 2013, 06:39
A przy okazji Jezus do św. Franciszka mówił "odbuduj Mój kościół" a nie podpal mój kosciół. Ten tekst pan Żmudziński napisał dzień po tym jak w Egipcie spłonęło ponad 40 kościołów. To jest realne życie i realna śmierć a w zwojach mózgowych pana Żmudzińskiego z trudem wywołuje to tylko ledwo tlącą się iskrę lingwistycznego skojarzenia. Błazenady pana Żmudzińskiego, podobnie jak błazenady pana Mądela dowodzą jakiejś aberacji umysłowej jezuitów, może rzeczywiście we łbach się poprzewracało od dobrobytu. img.imageResizerActiveClass{cursor:nw-resize !important;outline:1px dashed black !important;} img.imageResizerChangedClass{z-index:300 !important;max-width:none !important;max-height:none !important;} img.imageResizerBoxClass{margin:auto; z-index:99999 !important; position:fixed; top:0; left:0; right:0; bottom:0; border:1px solid white; outline:1px solid black;}
M
Marek
20 sierpnia 2013, 06:27
ja nie palę. img.imageResizerActiveClass{cursor:nw-resize !important;outline:1px dashed black !important;} img.imageResizerChangedClass{z-index:300 !important;max-width:none !important;max-height:none !important;} img.imageResizerBoxClass{margin:auto; z-index:99999 !important; position:fixed; top:0; left:0; right:0; bottom:0; border:1px solid white; outline:1px solid black;}
M
mareczku
19 sierpnia 2013, 22:51
Marek, a co z Twoim paleniem, jaki Ty dajesz przyklad młodzieży?
M
Marek
19 sierpnia 2013, 22:36
Żmudziński, najpierw przestań palić papierosy oszołomie widziałem jak bedąc dyrektorem gimnazjum popalałeś po piwnicach, ładnie to tak? Ładny przykład dajesz młodzieży. img.imageResizerActiveClass{cursor:nw-resize !important;outline:1px dashed black !important;} img.imageResizerChangedClass{z-index:300 !important;max-width:none !important;max-height:none !important;} img.imageResizerBoxClass{margin:auto; z-index:99999 !important; position:fixed; top:0; left:0; right:0; bottom:0; border:1px solid white; outline:1px solid black;}
J
Jakub
19 sierpnia 2013, 22:28
Rewelacyjny tekst o.Żmudzińskiego. Zasmucające złośliwe komentarze. Mam tylko wrażenie że mimo największych chęci trudno jest w parafii przezwyciężyć obojętność pomiędzy ludźmi. Tak, to też jest zadanie dla kapłanów, ale zasadniczą rolę w tym odgrywają sami parafianie. Kapłan jest przewodnikiem, ale nigdy nie zastąpi życzliwości pomiędzy ludźmi. Kapłan nie może podać ręki na powitanie albo powiedzieć "dzień dobry" bo nam się nie chce. Należy zrozumieć że kościół tworzymy w dużej mierze my świeccy. Nie traktujcie kapłanów jak cudootwórców, albo jako odpowiedzialnych za całe zło. W kościele każdy ma swoje miejsce i każdy ma rolę do spełnienia. Jeżeli każdy będzie postępował zgodnie z powołaniem to ogień Ducha Świętego z pewnością będzie widoczny. Patrzcie najpierw na siebie i zmieniajcie siebie. Zrozumcie intencje drugiego człowieka a dopiero potem wyrażajcie swoje opinie, bo inaczej możecie bardzo skrzywdzić. 
LS
le sz
19 sierpnia 2013, 21:10
1. Nieprawdą jest że wielcy święci prowadzili bezgrzeszne życie. Każdy kto mówi że jst bez grzehu jest kłamcą. Jest to prawdą w tym sensie, że spowiednicy wielkich świętych mówili, że nie ma materii do rozgrzeszenia, więc święci nie popełniali grzechów. @wierny, dlaczego zapierasz się i brniesz w coraz większe głupstwa? Biblia mówi wyraźnie: "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy." (1 J 1,8) Więc albo jest to prawdą albo nie jest prawdą, a nie żadną prawdą w sensie... Teraz chcesz dowodzić jeszcze iż spowiedników wielkich świętych nie obowiązywała tajemnica spowiedzi czy że nie przestrzegali tajemnicy spowiedzi? 2. Nieprawdą jest że w ślubach Jasnogórskich jest slubowawnie, że będziemy żyć bez grzechu. Dokładnie bez grzechu ciężkiego o ile sobie przypominam. Nieprawda. Źle sobie przypominasz. Ani nie że będziemy żyć bez grzechu, ani nie że będziemy żyć bez grzechu ciężkiego. 3. Nieprawdą jest również że idziemy krok dalej, do życia bez żadnego grzechu. Jeśli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz czy będziesz prowadzić życie bez grzechu, to jesteś zwyczajnym kłamcą. Nie jestem, bo grzechy mam, ale mogę ich od pewnego momentu nie mieć jeśli Bóg udzieli mi takiej łaski, że ich nie będę popełniał. I znowóż szkaluje Pana Boga, najzwyczajniej bluźnisz! Jesteś kłamcą bo zwalając winę na Pana Boga twierdzisz, że grzeszysz ponieważ Bóg nie dał Ci łaski aby nie grzeszyć. Grzeszysz nie dlatego, że Bóg nie dał Ci takiej łaski abyśnie grzeszył, ale dlatego grzeszysz, że tak Twoja wredna natura. Twoja sugestia że ludzie grzeszą bo Bóg nie dał im łask potrzebnych by nie grzeszyć jest szkalowaniem Pana Boga! Bóg przez CAŁY CZAS udziela nam wszelkich potrzebnych nam łask, również aby nie grzeszyć.Tyle tylko, że ludzie mają wolną wolę i nie zawsze chcą te łaski przyjmować.     No właśnie modlę się o taką dyspozycję, abym z łaską Bożą nie popełniał już żadnego grzechu. Ponadto Pismo Święte nie mówi, że nie można grzeszyć od pewnego momentu tylko, że każdy jest grzesznikiem. Nie jest to są absolutny, dopuszcza wyjątki, jak np. Matka Boska, która przecież jest bez żadnego grzechu. I właśnie o taką dyspozycję od pewnego momentu się modlę, czego jak widać nie rozumiesz. Matka Boża była bez grzechu nie dlatego, że została obdarzona szczególną łaską bycia bez grzechu, ale dlatego, że wykorzystywała te wszystkie łaski które my też otrzymujemy ale marnujemy. To Ty najwyraźniej nic z tego nie rozumiesz skoro ciągle szkalujesz Pana Boga twierdząc, że grzeszysz bo Pan Bóg nie dał Ci łaski abyś nie grzeszył.
W
wierny
19 sierpnia 2013, 20:32
1. Nieprawdą jest że wielcy święci prowadzili bezgrzeszne życie. Każdy kto mówi że jst bez grzehu jest kłamcą. Jest to prawdą w tym sensie, że spowiednicy wielkich świętych mówili, że nie ma materii do rozgrzeszenia, więc święci nie popełniali grzechów. Co nie oznacza, że ich nie mieli. Mieli je tylko, że wcześniej, zanim doszli do tego stanu. 2. Nieprawdą jest że w ślubach Jasnogórskich jest slubowawnie, że będziemy żyć bez grzechu. Dokładnie bez grzechu ciężkiego o ile sobie przypominam. 3. Nieprawdą jest również że idziemy krok dalej, do życia bez żadnego grzechu. Jeśli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz czy będziesz prowadzić życie bez grzechu, to jesteś zwyczajnym kłamcą. Nie jestem, bo grzechy mam, ale mogę ich od pewnego momentu nie mieć jeśli Bóg udzieli mi takiej łaski, że ich nie będę popełniał. Twoja sugestia że ludzie grzeszą bo Bóg nie dał im łask potrzebnych by nie grzeszyć jest szkalowaniem Pana Boga! Bóg przez CAŁY CZAS udziela nam wszelkich potrzebnych nam łask, również aby nie grzeszyć.Tyle tylko, że ludzie mają wolną wolę i nie zawsze chcą te łaski przyjmować. No właśnie modlę się o taką dyspozycję, abym z łaską Bożą nie popełniał już żadnego grzechu. Ponadto Pismo Święte nie mówi, że nie można grzeszyć od pewnego momentu tylko, że każdy jest grzesznikiem. Nie jest to są absolutny, dopuszcza wyjątki, jak np. Matka Boska, która przecież jest bez żadnego grzechu. I właśnie o taką dyspozycję od pewnego momentu się modlę, czego jak widać nie rozumiesz. ...
LS
le sz
19 sierpnia 2013, 20:06
Na niepokalane poczęcie nie ma co już liczyć, ale na bezgrzeszne życie od pewnego momentu, tak jak mieli to wielcy święci, to jak najbardziej tak. Zresztą w ślubach Jasnogórskich jest ślubowane, że będziemy żyć bez grzechu ciężkiego. Teraz idziemy krok dalej - bez żadnego grzechu. @wierny, 1. Nieprawdą jest że wielcy święci prowadzili bezgrzeszne życie. Każdy kto mówi że jst bez grzehu jest kłamcą. 2. Nieprawdą jest że w ślubach Jasnogórskich jest slubowawnie, że będziemy żyć bez grzechu. Zresztą jak Ty sobie wyobrażasz takie ślubowanie? Co ma ślubowanie jakiejś grupy do prowadzenia bezgrzesznego życia przez inną grupę? 3. Nieprawdą jest również że idziemy krok dalej, do życia bez żadnego grzechu. Jeśli zamierzasz twierdzić, że prowadzisz czy będziesz prowadzić życie bez grzechu, to jesteś zwyczajnym kłamcą. Czy Bóg może udzielić nam tej łaski, gdy będziemy Go o to usilnie prosić? A chce Bóg abyśmy grzeszyli? Przecież zła nienawidzi, więc jakby mógł nam odmówić. Ktoś może powiedzieć, że jakbyśmy byli bez grzechu to bylibyśmy bardzo zarozumiali - tak, ale to byłby wtedy grzech pychy, więc takiemu stanowi napewno będzie towarzyszyć olbrzymia pokora, której szatan nieznosi, tak jak posłuszeństwa. Twoja sugestia że ludzie grzeszą bo Bóg nie dał im łask potrzebnych by nie grzeszyć jest szkalowaniem Pana Boga! Bóg przez CAŁY CZAS udziela nam wszelkich potrzebnych nam łask, również aby nie grzeszyć.Tyle tylko, że ludzie mają wolną wolę i nie zawsze chcą te łaski przyjmować.
W
wierny
19 sierpnia 2013, 15:54
...i jeszcze przyda się Niepokalane Poczęcie jak u Maryi. Powodzenia! Na niepokalane poczęcie nie ma co już liczyć, ale na bezgrzeszne życie od pewnego momentu, tak jak mieli to wielcy święci, to jak najbardziej tak. Zresztą w ślubach Jasnogórskich jest ślubowane, że będziemy żyć bez grzechu ciężkiego. Teraz idziemy krok dalej - bez żadnego grzechu. Czy Bóg może udzielić nam tej łaski, gdy będziemy Go o to usilnie prosić? A chce Bóg abyśmy grzeszyli? Przecież zła nienawidzi, więc jakby mógł nam odmówić. Ktoś może powiedzieć, że jakbyśmy byli bez grzechu to bylibyśmy bardzo zarozumiali - tak, ale to byłby wtedy grzech pychy, więc takiemu stanowi napewno będzie towarzyszyć olbrzymia pokora, której szatan nieznosi, tak jak posłuszeństwa.
W
wojtas
19 sierpnia 2013, 14:01
Żeby podpalać Kościół to trzeba mieć jeszcze nadprzyrodzoną siłę jaką miał np. Samson oraz czystość np. św. Tomasza z Akwinu po otrzymaniu przez niego anielskiej czystości. Dotyczy to kobiet i mężczyzn. Dlaczego taki wymóg. Otóż dlatego, żeby sobie radzić z opętanymi ludźmi, którzy napadają na dostatecznie świętych ludzi. Dlatego oprócz modlitwy za opętanych konieczna jest siła fizyczna, aby nie ulec ich przemocy. ...i jeszcze przyda się Niepokalane Poczęcie jak u Maryi. Powodzenia!
W
wierny
19 sierpnia 2013, 13:53
Żeby podpalać Kościół to trzeba mieć jeszcze nadprzyrodzoną siłę jaką miał np. Samson oraz czystość np. św. Tomasza z Akwinu po otrzymaniu przez niego anielskiej czystości. Dotyczy to kobiet i mężczyzn. Dlaczego taki wymóg. Otóż dlatego, żeby sobie radzić z opętanymi ludźmi, którzy napadają na dostatecznie świętych ludzi. Dlatego oprócz modlitwy za opętanych konieczna jest siła fizyczna, aby nie ulec ich przemocy.
M
Mariola
19 sierpnia 2013, 12:45
AMEN !!!!
E
emilia
18 sierpnia 2013, 16:14
@nieeeee jednak nękająca cię głupota jest faktem, co do którego nikt nie ma wątpliwości. To jest bezdyskusyjnie udowodnione i wiarygodne.
N
nieeeee
18 sierpnia 2013, 14:31
Dla mnie o. Żmudziński jest całkowicie niewiarygodny, po ostatnich artykułach, gdzie nazwał współbrata w kapłaństwie "narzędziem szatana". Jeśli ksiądz potrafi przyrównać do szatana drugiego kapłana, to zaczynam mieć wątpliwosci kto tu rzeczywiście ulega podszeptem szatańskim.  Podszeptom o  podpaleniu(?) Kościoła też.
ŚS
święte słowa
18 sierpnia 2013, 14:02
„Wie­le na­ro­dów obec­nie wy­ła­ma­ło się spod wła­dzy Je­zu­sa Kró­la, co gro­zi nie tyl­ko za­ła­ma­niem się ca­łej cy­wi­li­za­cji chrze­ści­jań­skiej opar­tej na Praw­dzie i Mi­ło­ści Bo­żej, ale za­po­wia­da rów­nież nad­cho­dzą­cą ka­rę i cał­ko­wi­te znisz­cze­nie świa­ta; oto sło­wa wiel­kie­go pa­pie­ża Piu­sa XII: „Głów­nym złem, z po­wo­du któ­re­go świat współ­cze­sny po­padł w du­cho­we i mo­ral­ne ban­kruc­two oraz ru­inę, jest nie­go­dzi­we i za­iste zbrod­ni­cze usi­ło­wa­nie, by po­zba­wić Chry­stu­sa Je­go kró­lew­skiej wła­dzy (…); ra­tu­nek i zba­wie­nie dla współ­cze­sne­go czło­wie­ka znaj­du­je się tyl­ko w czci dla Chry­stu­sa ja­ko Kró­la, w uzna­niu upraw­nień wy­ni­ka­ją­cych z wła­dzy,  ja­ką On spra­wu­je oraz w do­pro­wa­dze­niu do po­wro­tu po­szcze­gól­nych lu­dzi i ca­łej ludz­kiej spo­łecz­no­ści do chrze­ści­jań­skie­go pra­wa Praw­dy i Mi­ło­ści (En­cy­kli­ka „sum­mi pon­ti­fi­ca­tus”). Dla­te­go pa­pie­że nie­ustan­nie wzy­wa­li ka­to­li­ków do obro­ny czci Je­zu­sa Kró­la i Je­go pa­no­wa­nia nad na­ro­da­mi przed za­ku­sa­mi złe­go du­cha i lu­dzi mu słu­żą­cych” ks.St.Małkowski
18 sierpnia 2013, 13:35
@Skalisty – nie chodzi o negowanie tego, co obecnie robi O. Wojciech, ale chodzi o pewne doświadczenie na drodze „podpalacza”. Doświadczenie bycia na dłużej we wspólnocie parafialnej. Wiara – zwróć uwagą, że nie chodzi o wiarę w Boga, ale wiarę Bogu. Czy naprawdę katolicy wierzą w to wszystko, co zostało objawione przez Boga? Komu wierzysz, komu ufasz? Bogu? Ogień – tak jak pisałem, większość katolików ma za sobą trzy Sakramenty wtajemniczenia. Włączeni do Wspólnoty, obdarzeni pełnią darów Ducha i uczestniczący w Ofierze Chrystusa. Zbyt mało? Co jeszcze jest potrzebne? Może najpierw odpowiedź na pytanie, w którym miejscu Ewangelii się odnajduję?
W
wierny
18 sierpnia 2013, 11:15
Bardzo dobry artykuł. Można tylko dodać, że należy się modlić do Ducha Świętego o Jego charyzmaty, o dar czynienia cudów, o dar uzdrawiania, o dary Ducha Świętego, do zdobywania których wzywa św. Paweł szczególnie zaś dar mądrości, którą Bóg udzieli chętnie każdemu nie wymawiając się. Mało tego powinniśmy dążyć w Duchu do takiej świętości, która byłaby silniejsza od szatana, a nawet całego piekła. Wtedy dopiero Kościół będzie zapalony do Boga ogniem Ducha Świętego. Wtedy dopiero będziemy płąnąć do Boga ogniem Bożej miłości, wtedy dopiero będziemy tym ogniem zapalać serca zimne, letnie, będziemy nieśli Bożą naukę poprzez żywe świadectwo do serc ludzkich. Wtedy pokonamy wraz z Bogiem całe piekło tu na ziemi i zniszczymy jego dzieło. Dlatego nie powinniśmy poprzestawać na rzeczach małych w modlitwie, powinniśmy się modlić o rzeczy wielkie.
18 sierpnia 2013, 10:17
@Skalisty @TomaszL - podejrzewam, że ani o. Wojciech, ani inni ksiądz nie pójdzie do wskazanej parafii, bez takowego zaproszenia, bowiem nie ma tam władzy pasterskiej. Tyle, że nie chodzi o pójście do jakiejś parafii, ale stanie się członkiem wspólnoty parafialnej, jako wikary, pomoc duszpasterska, proboszcz. Pytasz: ale jak? Może zacząć od rzeczy fundamentalnej - zacząć modlić się do Ducha Św.? Zauważyłeś pewnie, że wszyscy modlą się Boga Ojca, Syna Bożego, a Duch Św. to jest niewidoczny, ten jak powiew wiatru, a tymczasem to jest taka sama Osoba Boska, jak dwie pozostałe. A Duch Św. już poprowadzi, jednych ku bardziej ekpresyjnej formie modlitwy, innych ku bardziej medytacyjnej, spokojnej, ale wszystkich ku żarliwszej w sercu w Duchu Św., co widać potem na zewnątrz, bynajmniej nie w formie jakichś egzaltacji, ale żywego członka Kościoła, który sam sobą przyciąga wówczas innych:) Widzisz, cały problem leży w tym, iż większość i to znacząca większość katolików otrzymała już pełnię Darów Ducha Świętego. Ten ogień jest już rozpalony, więc zamiast pytać się, jak rozpalać, należy się zapytać każdego katolika, czy wierzysz? A jeżli uważasz, zę wierzysz, to Komu lub komu wierzysz? Bo tak naprawde nie ma problemu ognia, ale jest problem wiary.
LS
le sz
18 sierpnia 2013, 01:43
@O. Wojciech – ciekawe kazanie wygłoszone w Kaliszu. Płomienne, teoretycznie zapalające. Pytaniem, jakie przyniosło owoce, ilu słuchających „zapłonęło”, ilu płonie nadal? Czy parafia, w której Ojciec głosił to kazanie już płonie i zapala dalej? A co się stanie, gdy w przyszłym roku inny kaznodzieja wygłosi podobne kazanie, tylko inaczej rozłoży akcenty, mniej będzie o miłości, więcej o dekalogu. Czy ci, co zapłonęli po słowach Ojca nie zgasną, bo inny ksiądz powiedział co innego. A może wtedy zapłoną trochę innym ogniem, który Ojcu wydaje się być zimnym. @TomaszL - widzę, że Ty dalej swoje? Musiał o. Żmudziński bardzo trafić Ci na odciski skoro tak wytrwale usiłujesz drwić z tego co napisał i mu dokuczać. Łatwo jest budować swoją wizję, jak być powinno, łatwo po swojemu rozkładać akcenty. Tyle, że Duch nie da się zamknąć w jednym pomyśle, w jednym nurcie, w jednej duchowości. @TomaszL, a czy o. Żmudziński w którymkolwiek miejscu twierdził, że Duch da się zamknąć w jednym pomyśle, nurcie, duchowości? Przecież to najwyraźniej właśnie TY usiłujesz zamknąć Ducha w swoim jedynie słusznym nurcie i wszelkie inne odrzucasz drwiąc z nich. Stąd, o ile naprawdę O. Wojciechu pragniesz ognia we wspólnotach parafialnych warto na jakiś czas stać się członkiem takiej wspólnoty, czyli choćby zostać wikarym. Wtedy w bezpośrednim kontakcie, z konkretnymi parafianami odkryje Ojciec, jak wielu bardzo dziwnymi drogami idzie ogień Ducha. O! No proszę! O ile naprawdę o. Wojciech pragnie! Bo bardzo możliwe, że z tym jego pragnieniem to lipa, zwykła ściema... i naprawdę to bardzo możliwe że wcale nie pragnie tego ognia we wspólnotach... Jak to dobrze, że mamy @TomaszaL, który głębią swego przenikliwego intelektu rozszyfrował obłudę o.Wojciecha i ją bezlitośnie zdemaskował... A jakich błyskotliwych i cennych rad udziela @TomaszL! Warto stać się wikarym... że też przełożeni o.Wojciecha sami na to nie wpadli... @TomaszL na doradcę przełożonych o.Wojciecha! A najlepiej od razu na doradcę Prymasa i Przewodniczącego KEP oraz Papieża
E
emilia
17 sierpnia 2013, 23:44
@TomaszL Tak właściwie KONKRETNIE, to o co Ci chodzi?  Wiesz, jak dla mnie upojone to jakimiś naiwnymi i na dobrą sprawę wykreowanymi problemami, które wnosisz conajmniej do rangi jakiegoś programu duszpasterskiego. Skupianie się na wodolejstwie i bzdurach zgasi każdy ogień. Prawda stara jak świat, a Ty szukasz, co by tu odkryć. WYchodze nie mam nerwów do czytania takich bzdur. Wiesz, nie odpisuj mi - jesli miałbyś zamiar.
WM
wielki mąż
17 sierpnia 2013, 23:24
Jestem przekonany, że sam Prymas wolałby, abyśmy mówili o Chrystusie a nie o Prymasie Tysiąclecia. O Chrystusie tak, jak to czynił Prymas Wyszyński, który ryzykował życiem, był więziony, a pozostał niezłomny,wierny Bogu i Ojczyźnie -  wielki autorytet i wielki nauczyciel,   wzór do naśladowania dla katolików.  
M
Magdalena
17 sierpnia 2013, 22:38
Do ~jana, Dopiero, gdy uwierzysz w Trójcę Świętą może będziesz mówił o tym samym Kościele, o którym o. Wojciech.
17 sierpnia 2013, 22:31
@O. Wojciech – ciekawe kazanie wygłoszone w Kaliszu. Płomienne, teoretycznie zapalające. Pytaniem, jakie przyniosło owoce, ilu słuchających „zapłonęło”, ilu płonie nadal? Czy parafia, w której Ojciec głosił to kazanie już płonie i zapala dalej? A co się stanie, gdy w przyszłym roku inny kaznodzieja wygłosi podobne kazanie, tylko inaczej rozłoży akcenty, mniej będzie o miłości, więcej o dekalogu. Czy ci, co zapłonęli po słowach Ojca nie zgasną, bo inny ksiądz powiedział co innego. A może wtedy zapłoną trochę innym ogniem, który Ojcu wydaje się być zimnym. Łatwo jest budować swoją wizję, jak być powinno, łatwo po swojemu rozkładać akcenty. Tyle, że Duch nie da się zamknąć w jednym pomyśle, w jednym nurcie, w jednej duchowości. Stąd, o ile naprawdę O. Wojciechu pragniesz ognia we wspólnotach parafialnych warto na jakiś czas stać się członkiem takiej wspólnoty, czyli choćby zostać wikarym. Wtedy w bezpośrednim kontakcie, z konkretnymi parafianami odkryje Ojciec, jak wielu bardzo dziwnymi drogami idzie ogień Ducha. Ps. Warto też podyskutować o problemie miłości, czym ona jest w sensie biblijnym a czym jest w sensie ludzkim. I jak łatwo kazanie o miłości biblijnej staje się kazaniem o miłości jako współczesnej emocji.
17 sierpnia 2013, 21:38
To ja podam pozytywny przykład. Opolska diecezja bierze się do roboty i rusza Nowa Ewangelizacja. Jutro Kędzierzyn-Koźle zapłonie. To znaczy  mam najdzieję i tego życzę ewangelizatorom:)
LS
le sz
17 sierpnia 2013, 17:53
Skoro nie jest księdzem parafialnym i nie pracuje w parafii, to jego praca duszpasterska nie na tym polega! Ktoś inny nawet zwracał tu też uwagę, że o.Żmudziński jako nie będący wikarym parafialnym wręcz nie ma prawa wchodzić na teren jakiejkolwiek parafii i wcinać się jakiemuś proboszczowi w duszpasterstwo za które on odpowiada! Jeśli tego nie jesteś w stanie zrozumieć tu najwyraźniej jesteś zbyt zaślepiony. Dla chcącego nie ma nic trudnego. Może zaangażować się w jakiejś parafii lub grupie religijnej, rozpalić ją wymarzonym ogniem i podzielić się z nami, profanami, rezultatami swojej pracy na niwie rozpalania. Nie paplać, działać! @jazmig, po raz kolejny okazuje się, że jak Ci się coś ubzdura to nie ma na to żadnej rady. Ale skoro twierdzisz, że dla chcącego nic trudnego, a Ty uparcie paplasz zamiast działać, to okazuje się, że ewidentnie nie chcesz swojej parafii rozpalić Duchem Świętym...
jazmig jazmig
17 sierpnia 2013, 17:45
@X Leszek Jak ma Ci o.Żmudziński podawać przykład rozpalenia swojej parafii skoro nie ma swojej parafii?!? Skoro nie jest księdzem parafialnym i nie pracuje w parafii, to jego praca duszpasterska nie na tym polega! Ktoś inny nawet zwracał tu też uwagę, że o.Żmudziński jako nie będący wikarym parafialnym wręcz nie ma prawa wchodzić na teren jakiejkolwiek parafii i wcinać się jakiemuś proboszczowi w duszpasterstwo za które on odpowiada! Jeśli tego nie jesteś w stanie zrozumieć tu najwyraźniej jesteś zbyt zaślepiony. ... Dla chcącego nie ma nic trudnego. Może zaangażować się w jakiejś parafii lub grupie religijnej, rozpalić ją wymarzonym ogniem i podzielić się z nami, profanami, rezultatami swojej pracy na niwie rozpalania. Nie paplać, działać!
MZ
Michał Zapała
17 sierpnia 2013, 17:44
mój post o tym, że Bóg zapalił świat przez ciążę będącą początkiem skandalu jakim był krzyż .... gdzie jest ten post ? 
N
n.
17 sierpnia 2013, 17:25
O. Wojciechu, ostrożnie z tym tytułem, bo pewna grupa osób, patrząc na ich komentarze odnośnie ostatnich Ojca wpisów o zagrożeniach duchowych, niechętna wobec Ojca, może odebrać te słowa dosłownie - (tomekmat91) :) Niektóry może się źle tytuł kojarzyć z podpalaniem. Ostatnio tyle podpalono kościołów w Egipcie.. Oczywiście chodzi o zapalanie miłością Ducha Świętego. Ale wpierw trzeba GO gościć we własnym sercu. O trudnościach w tym rozpalaniu już św. Grzegorz mówił: „Kto nie płonie, ten nie zapala”.  I taka prawda: kto chce zpalać serca innych, wpierw musi mieć sam w sobie ten ogień. Aby takim gorącym być, potrzebna jest żywa wiara.. Pasterz, który ten żar w sobie podsyca, (a przecież otrzymał Go szczególnie), ma moc zapalić - nie kościół lecz Kościół. I ojciec Wojciech używał dużej litery, bo nie budynek miał na myśli.  I na pewno Autor rozpala w swoim otoczeniu Kościół w swoim zakresie, dając innym własne świadectwo miłości. Pytania o rozpalanie parafii są raczej zwiazane z budynkiem, więc chybione. Każdy wierzący w jakiś sposób współpracuje z Bogiem i dowie się w raju, jaki był ten jego wkład w rozpalaniu Kościoła. Dróg i dawanych przez Boga możliwości jest mnóstwo. Ale trzeba słowa św. Grzegorza stale rozważać i pytać siebie: "co JA mogę zrobić dla Chrystusa, dla którego najważniejsze jest zbawienie każdego człowieka?
AC
Anna Cepeniuk
17 sierpnia 2013, 17:07
Bardzo Ojcu dziękuję za link...... I dodam, że leczenie z nakazów i zakazów, w którym lubuje się większość chyba duszpasterzy, wymaga czasu..... Dobrze, że jest już diagnoza......... I dobrze by było zwolnić wszystkich "strażaków"..... albo najpierw ich rozpalić, by nie gasili tych, którzy poddali się działaniu Ducha Świetego...... Pozdrawiam
Wojciech Żmudziński SJ
17 sierpnia 2013, 15:08
Więcej o podpalaniu Kościoła w kazaniu AUDIO - posłuchaj: [url]http://www.akademiabiblijna.pl/akademia,Teksty2,159[/url]
LS
le sz
17 sierpnia 2013, 13:15
@ o. Żmudziński Do TomaszaL i jazmiga Nie pracuję w parafii. Zdarza nmi się głosić Słowo w różnych parafiach. Uważam, że pragnienie, o jakim piszę jest dobrym pragnieniem. Nie zgaszą go złośliwe komentarze.. Drogi ojcze, pytanie o osiągnięcia na lansowanej przez ojca niwie nie są złośliwością. Ojciec głosi jakieś pomysły, więc pytanie o to, jakie osiągnięcia ma ojciec w tej dziedzinie jest zupełnie naturalne. Pragnienie, o którym ojciec pisze może jest dobre, ale byłoby naprawdę dobrze, gdyby ojciec pokazał przykłady tego ognia, o którym ojciec marzy. Teoretyków z różnymi pomysłami jest multum, brakuje nam chronicznie ludzi, którzy potrafią realizować to, co proponują. Zatem do dzieła ojcze, proszę rozpalić jakąś parafię i dzielić się z nami swoimi osiągnięciami, a proszę nam oszczędzić teoretyzowania i paplania o ogniu. Konkrety proszę, nie paplanie. @jazmig, na początku zapytałeś: "Z pewną nieśmiałością pozwolę sobie zadać autorowi jedno pytanie: jak ojciec rozpalił swój kościół i swoich wiernych ze swojej parafii?" W odpowiedzi otrzymałeś jasno i wyraźnie podaną informację, że: "Nie pracuję w parafii. Zdarza nmi się głosić Słowo w różnych parafiach. [...]" Więc nie trzeba chyba wybitnej inteligencji aby zrozumieć, że to czego się domagasz jest zwyczajnie nie możliwe! Jak ma Ci o.Żmudziński podawać przykład rozpalenia swojej parafii skoro nie ma swojej parafii?!? Skoro nie jest księdzem parafialnym i nie pracuje w parafii, to jego praca duszpasterska nie na tym polega! Ktoś inny nawet zwracał tu też uwagę, że o.Żmudziński jako nie będący wikarym parafialnym wręcz nie ma prawa wchodzić na teren jakiejkolwiek parafii i wcinać się jakiemuś proboszczowi w duszpasterstwo za które on odpowiada! Jeśli tego nie jesteś w stanie zrozumieć tu najwyraźniej jesteś zbyt zaślepiony. Twierdzisz, że w tym co pisałeś nie było żadnej złośliwości? A w tym co teraz napisałeś zapewne też nie ma złośliwosci? Twoje stwierdzenia: "Teoretyków z różnymi pomysłami jest multum, brakuje nam chronicznie ludzi, którzy potrafią realizować to, co proponują. Zatem do dzieła ojcze, proszę rozpalić jakąś parafię i dzielić się z nami swoimi osiągnięciami, a proszę nam oszczędzić teoretyzowania i paplania o ogniu." to zapewne wyraz sympatii i życzliwości? A wręcz wytłuszczony wezwanie: "Konkrety proszę, nie paplanie" to zapewne wprost wyraz głębokiego szacunku i miłości?
jazmig jazmig
17 sierpnia 2013, 12:29
@ o. Żmudziński Do TomaszaL i jazmiga Nie pracuję w parafii. Zdarza nmi się głosić Słowo w różnych parafiach. Uważam, że pragnienie, o jakim piszę jest dobrym pragnieniem. Nie zgaszą go złośliwe komentarze.. ... Drogi ojcze, pytanie o osiągnięcia na lansowanej przez ojca niwie nie są złośliwością. Ojciec głosi jakieś pomysły, więc pytanie o to, jakie osiągnięcia ma ojciec w tej dziedzinie jest zupełnie naturalne. Pragnienie, o którym ojciec pisze może jest dobre, ale byłoby naprawdę dobrze, gdyby ojciec pokazał przykłady tego ognia, o którym ojciec marzy. Teoretyków z różnymi pomysłami jest multum, brakuje nam chronicznie ludzi, którzy potrafią realizować to, co proponują. Zatem do dzieła ojcze, proszę rozpalić jakąś parafię i dzielić się z nami swoimi osiągnięciami, a proszę nam oszczędzić teoretyzowania i paplania o ogniu. Konkrety proszę, nie paplanie.
M
misha
17 sierpnia 2013, 11:51
początke chrześcijaństwa to był kandal, "szemrana" ciąża .. nielegalna, sny jakieś, oburzenie stróżów prawa i moralności, hańba po prostu odnowa przyjdzie tak samo
J
johann
17 sierpnia 2013, 11:39
~jan Jeśli bezsprzeczne jest nawet dla KK , że owocem Ducha świętego jest : 22 Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, 23 łagodność, opanowanie. Przeciw takim [cnotom] nie ma Prawa6. A znaczy to , że właśnie on jest tym Świętym Ogniem , który działa przez człowieka. Czy zatem nie należy postawić najpierw  pytania czy w KK ( w członkach ) ) jest Duch Święty ? Przecież te cnoty , które tutaj są przez Was poruszane to nic innego jak OWOCE Ducha Święgo . Człowiek sam z siebie nie wytworzy Świętego Ognia. Wytwarza go Duch Święty przez człowieka i to Duch Święty jest Twórcą (owoce) tego Ognia. Króluj nam Panie Jezu Chryste Janie, zgadzam się. Apostołowie modlili się i pościli, a szli ewangelizować z ogniem Ducha Świętego wówczas, gdy Duch Święty im nakazał. Jak mawia znajomu kapłan: "My Ducha Świętego dopiero wzywamy, gdy nasze plany nam nie wychodzą".
LS
le sz
17 sierpnia 2013, 10:45
O. Wojciechu, nie neguję tego, co robisz, wierzę, ze są to wielkie i bardzo potrzebne dzieła dla dobra wielu, robione ku chwale Pana. Ale jak O. Wojciechu sam napisałeś dostrzegasz, iż „Wielu katolików ma smutne doświadczenie chodzenia do zimnego, martwego kościoła, do wspólnoty anonimowych parafian, w której nie ma ognia, a miłość (jeśli da się ją zauważyć) zaczyna się i kończy na nakazanej przez przykazania powinności.”. Stąd naprawdę może warto zawiesić na chwilę to wszystko, co robisz teraz i pójść do tej anonimowej wspólnoty parafialnej i tam rozpalić ten ogień. @TomaszL, skoro jak pszesz: "wierzę, ze są to wielkie i bardzo potrzebne dzieła dla dobra wielu, robione ku chwale Pana" to dlaczego twierdzisz że "naprawdę może warto zawiesić na chwilę to wszystko"? Sądzę że w ten sposób zdadzasz obłudę tego co piszesz. Ciągle, wbrew wszystkiemu, negatywnie oceniasz działania o.Żmudzińskiego, ale skoro trafiłeś kulą w płot z próbą ataku personalnego, to nie wypada już dalej go krytykować, więc niby to chwalisz, ale nadal krytykujesz. Idąc dalej, jest rzeczą oczywistą, iż każdy z nas powinien otworzyć się na działanie Duch Świętego. Ale czy każdy z nas będzie tak samo płonął, jak Ty? Tu rodzi się przykładowo pytanie o zasłuchaną Marię i pełną dynamizmu i ognia Martę, tu rodzi się pytanie, czy „bardziej pełna ognia” jest rozmodlona w ciszy adoracji starsza kobieta, czy też pełna wrzasku grupa młodych charyzmatyków. @TomaszL, pełna wrzasku grupa młodych charyzmatyków?!? Już samo to zionące pogardliwym stosunkiem określenie mówi samo za siebie... I oczywiscie ta postawa rozmodlona w ciszy adoracji to Twoja postawa, a postawa pełna wrzasku to ta wszystkich nie podzielających Twoich poglądów? Czy bliższy ognia jest cichy, skromy, „zimny” kościół z wystawianym do adoracji Panem Jezusem, czy też ten pełen życia, dynamizmu, rozedrgania. @TomaszL, wprowadzasz fałszywe rozróżnienie insynuując, że adoracja Pana Jezusa możliwa jest tylko w Kościele cichym, skromnym i "zimnym"  jak Kościół pełen życia idynamizmu to wyklucza to wystawienie do adoracji Pana Jezusa. Drobna uwaga: ja pisałem nie o budynku/budowli lecz o wspólnocie więc pisałem Kościół a nie kościół. Ty natomiast pisałeś kościół a nie Kościół,czy więc Tobie chodziło o budynek/budowlę?
Wojciech Żmudziński SJ
17 sierpnia 2013, 10:32
Ksiądz Prymas Stefan Wyszyński tak patrzył na drugiego człowieka, że widział w nim Boga; rozpoznawał w nim Boże rysy, dlatego szacunek do człowieka, godność człowieka były dla niego bardzo ważne. Członek Instytutu Prymasa Wyszyńskiego podkreśla, że nauczanie księdza kardynała jest dziś niezwykle ważne i aktualne. Dziedzictwo ks. kard. Wyszyńskiego jest dla nas drogowskazem w drodze Polski do Pana Boga. Realizacja Ślubów Jasnogórskich – milenijnego aktu oddania, jego troska, aby Polska była wierna Bogu i Maryi jest dzisiaj właściwie „być albo nie być” dla naszej Ojczyzny. Bardzo ważne jest iść za Chrystusem, korzystając z tych wskazań, które zostawił nam ks. kard. Wyszyński – wielki miłośnik naszej Ojczyzny; człowiek, który kochał ją – tak jak sam mówił – ponad wszystko. Bóg, Kościół, Ojczyzna i Człowiek – te wielkie miłości w życiu ks. kard. Wyszyńskiego to również wielkie drogowskazy dla nas, jak żyć – jak pięknie żyć. Idźmy za nim – za tym wielkim Polakiem, o którym Jan Paweł II powiedział, że Pan Bóg takiego Prymasa daje raz na tysiąc lat. Dlaczego tak niewygodnie mówić dziś niektórym o Prymasie ???? ... Jestem przekonany, że sam Prymas wolałby, abyśmy mówili o Chrystusie a nie o Prymasie Tysiąclecia.
ZP
za Prymasem droga pewna
17 sierpnia 2013, 10:25
Ksiądz Prymas Stefan Wyszyński  tak patrzył na drugiego człowieka, że widział w nim Boga; rozpoznawał w nim Boże rysy, dlatego szacunek do człowieka, godność człowieka były dla niego bardzo ważne. Członek Instytutu Prymasa Wyszyńskiego podkreśla, że nauczanie księdza kardynała jest dziś niezwykle ważne i aktualne. Dziedzictwo ks. kard. Wyszyńskiego jest dla nas drogowskazem w drodze Polski do Pana Boga. Realizacja Ślubów Jasnogórskich – milenijnego aktu oddania, jego troska, aby Polska była wierna Bogu i Maryi jest dzisiaj właściwie „być albo nie być” dla naszej Ojczyzny. Bardzo ważne jest iść za Chrystusem, korzystając z tych wskazań, które zostawił nam ks. kard. Wyszyński – wielki miłośnik naszej Ojczyzny; człowiek, który kochał ją – tak jak sam mówił – ponad wszystko. Bóg, Kościół, Ojczyzna i Człowiek – te wielkie miłości w życiu ks. kard. Wyszyńskiego to również wielkie drogowskazy dla nas, jak żyć – jak pięknie żyć. Idźmy za nim – za tym wielkim Polakiem, o którym Jan Paweł II powiedział, że Pan Bóg takiego Prymasa daje raz na tysiąc lat. Dlaczego tak niewygodnie mówić dziś niektórym o Prymasie ????
NP
niepoprawni politycznie
17 sierpnia 2013, 10:18
Módlmy się o Polskę wierną Bogu, Krzyżowi i Ewangelii i o wypełnienie Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego. zapalmy Kościół w Polsce i pamiętajmy o objawieniach w Fatimie. Nie bądźmy poprawni politycznie nie bądźmy ulegli modzie światowej, new age. Dajmy przykład światu jak prosili Prymas Wyszyński i Jan Paweł II. Czytajmy ostrzeżenia św.Maksymiliana Kolbe, św.Sebastiana Pelczara i i Prymasa Augusta Hlonda. Nie pozwólmy prostować kolan przed Bogiem.
WD
wzór do naśladowania
17 sierpnia 2013, 10:09
Prymas Stefan Wyszyński  „Gdy będę w wiezieniu, a powiedzą wam, że Prymas zdradził sprawę Bożą – nie wierzcie! Nigdy nie zdradziłem i nie zdradzę sprawy Kościoła, choćbym miał za to zapłacić życiem i własną krwią. Gdyby mówili, że Prymas ma nieczyste ręce – nie wierzcie! Nigdy nie sięgałem po nic dla siebie. Gdyby mówili, że Prymas stchórzył – nie wierzcie! Nigdy nie byłem tchórzem. Wołałbym zginąć niż stchórzyć. Gdyby mówili, że Prymas działał przeciwko narodowi i własnej Ojczyźnie – nie wierzcie! Kocham Ojczyznę więcej od własnego serca i wszystko, co czynię dla Kościoła, czynię dla Niej.” Słowa Prymasa wypowiedziane na krótko przed trzyletnim uwięzieniem podczas wizytacji Bazyliki Serca Jezusowego w Warszawie, 20 września 1953 r „Dziewięcioletnie przygotowanie do Millenium winno całą Polskę przeobrazić wewnętrznie. Los komunizmu rozstrzygnie się w Polsce. Jak Polska się uchrześcijani, stanie się wielką siłą moralną, komunizm sam przez się upadnie. Losy komunizmu rozstrzygną się nie w Rosji, lecz w Polsce. Polska pokaże całemu światu, jak się brać do komunizmu i cały świat będzie jej wdzięczny za to!”
S
spalony
17 sierpnia 2013, 10:06
"....Jeśli jakiś tramwajarz kiepsko tramwaj prowadzi, to nie znaczy, że mam stać się tramwajarzem, by pokazać jak to się robi. Każdy ma swoje powołanie..." Czyli potrafię tylko krytykować i pouczać...?
I
Ivan
17 sierpnia 2013, 09:55
[url]http://www.dubrova.if.ua/hochu-zapaliti-moyu-tserkvu/[/url]
Wojciech Żmudziński SJ
17 sierpnia 2013, 09:47
Stąd naprawdę może warto zawiesić na chwilę to wszystko, co robisz teraz i pójść do tej anonimowej wspólnoty parafialnej i tam rozpalić ten ogień. ... Jeśli jakiś tramwajarz kiepsko tramwaj prowadzi, to nie znaczy, że mam stać się tramwajarzem, by pokazać jak to się robi. Każdy ma swoje powołanie. To duże uproszczenie odpowiedzieć komuś, kto krytykuje bałagan w czyimś domu: zrób mu porządek!
S
spalony
17 sierpnia 2013, 09:32
Oj tak, o. Wojciech płonie i potrafi rozpalić czytelników ... ogniem, nazywając innego kapłana "narzędziem szatana"
17 sierpnia 2013, 09:10
O. Wojciechu, nie neguję tego, co robisz, wierzę, ze są to wielkie i bardzo potrzebne dzieła dla dobra wielu, robione ku chwale Pana. Ale jak O. Wojciechu sam napisałeś dostrzegasz, iż „Wielu katolików ma smutne doświadczenie chodzenia do zimnego, martwego kościoła, do wspólnoty anonimowych parafian, w której nie ma ognia, a miłość (jeśli da się ją zauważyć) zaczyna się i kończy na nakazanej przez przykazania powinności.”. Stąd naprawdę może warto zawiesić na chwilę to wszystko, co robisz teraz i pójść do tej anonimowej wspólnoty parafialnej i tam rozpalić ten ogień. Idąc dalej, jest rzeczą oczywistą, iż każdy z nas powinien otworzyć się na działanie Duch Świętego. Ale czy każdy z nas będzie tak samo płonął, jak Ty? Tu rodzi się przykładowo pytanie o zasłuchaną Marię i pełną dynamizmu i ognia Martę, tu rodzi się pytanie, czy „bardziej pełna ognia” jest rozmodlona w ciszy adoracji starsza kobieta, czy też pełna wrzasku grupa młodych charyzmatyków. Czy bliższy ognia jest cichy, skromy, „zimny” kościół z wystawianym do adoracji Panem Jezusem, czy też ten pełen życia, dynamizmu, rozedrgania. I na koniec, katolikiem, członkiem Kościoła Katolickiego jest się 24h/365(6) dni w roku od momentu chrztu. Nie trzeba czynić czegoś specjalnego, aby żyć w Kościele. Wystarczy tylko żyć.
Z
Zyga
17 sierpnia 2013, 09:09
to sie otworzcie wreszcie na prawdziwa inicjatywe swieckich - ruch tradycyjnych katolikow. ... Chodzi o otwieranie się na Ducha a nie na jakiś ruch, jakąś inicjatywę z konserwy. Jest też różnica między otwieraniem ramion a otwieraniem nóg.
E
ech:)
17 sierpnia 2013, 08:42
@ oscar A może to ty jesteś zamknięty człowiecze. Przekręć ten klucz i uchyl choć trochę drzwi :) ---------------------------------------------------------------- Też uważam, że na płomień życia, płomień wiary nie jest potrzebny czas. Gdyż każdy człowiek, każdym krokiem, każdym czynem, słowem, uśmiechem rozpala lub gasi ten płomień każdej chwili. To jak idę oceniają mnie obserwatorzy na chodniku, z za firanki i domownicy. Swoją postawą mogę ich pociągnąć za sobą lub skutecznie zniechęcić.
O
oscar
17 sierpnia 2013, 08:28
to sie otworzcie wreszcie na prawdziwa inicjatywe swieckich - ruch tradycyjnych katolikow.
Wojciech Żmudziński SJ
17 sierpnia 2013, 08:22
O. Wojciechu piszesz o trzech etatach, zrozumiałe jest, ze nie masz czasu. Zauważasz potrzebę zmiany w parafialnych kościołach, ale nie masz czasu, aby to samemu zrobić. Niech ogień rozpalają inni. Dokładnie tak samo jest ze świeckimi parafianami. Krytykują, chcieliby zmian, ale niech inni ich rozpalą. (...) Pytanie o ogień w parafiach, to pytanie do każdego, dlaczego w swoim życiu nie płonie wiarą i miłością. (...) ... Panie Tomaszu L, Kościół będzie płonął, gdy wierni otworzą się na Ducha Świętego. To nie jest coś na co trzeba mieć dodatkowy czas, by coś robić. To kwestia otwarcia się na Chrystusa obecnego w drugim człowieku. Tam gdzie pracuję (w poradni oraz innych instytucjach edukacyjnych, formacyjnych) mam mój Kościół i ludzi, do których jestem posłany. To nie jest dodatek do życia, na który trzeba szukać czasu, czy kwestia spędzania godziny więcęj w kościele (przez małe "k") - to kwestia życia w Kościele (przez duże "K") 24 godziny na dobę. Jestem szczęśliwy, że mam czas na wszystko, do czego mnie Bóg posyła. Płonę i pragnę widzieć w ogniu cały Kościół. A Pan mi sugeruje jakąś konieczność wykazywania się czymś.
17 sierpnia 2013, 06:48
O. Wojciechu piszesz o trzech etatach, zrozumiałe jest, ze nie masz czasu. Zauważasz potrzebę zmiany w parafialnych kościołach, ale nie masz czasu, aby to samemu zrobić. Niech ogień rozpalają inni. Dokładnie tak samo jest ze świeckimi parafianami. Krytykują, chcieliby zmian, ale niech inni ich rozpalą. Ale jak już próbują rozpalić ten ogień w swoich wiernych, to się okazuje, że jest za ciepło, albo nie z tej strony rozpałka, albo trzeba by inaczej, albo….. Tak jest w wypadku tego ognia i zimnych kościołów. Bo cóż znaczy podłożyć ten ogień? Czy księża maja głosić płomienne kazania, może liturgia powinna być bardziej emocjonalna, a może ogień to kolejne duszpasterstwa? Nie, nie tedy jest droga do ognia i ewangelizacji. Bo tak podkładany ogień jest sztucznym, chwilowym płomykiem emocji, szybko ulegającym wypaleniu. Pytanie o ogień w parafiach, to pytanie do każdego, dlaczego w swoim życiu nie płonie wiarą i miłością. I niech nie zwodzą nas proste odpowiedzi, iż winni są inni, jakiś ksiądz, biskup, bliźni…
W
wanda
17 sierpnia 2013, 05:45
I czy to nie my,Chrzescijanie,na wzor Mistrza,nie mamy stawac sie barankami ofiarnymi,aby stol byl dla wszystkich obficie zastawiony?
W
wanda
17 sierpnia 2013, 05:28
Widze Jana Pawla II podczas ostatniej jego pilgrzymki do Polski,na Wawelu.I otaczajacy go rozgoraczkowany tlum kaplanow,organizatorow,dziennikarzy....A On  milczy na modlitwie,rozmawia z Bogiem.Jakby nikogo wokol nie bylo.I ta troska -co Mu sie stalo,moze usnal zmeczony,moze choroba Go zmogla,dlaczego tak dlugo to trwa?Wszak tyle jeszcze precyzyjnie przygotowanych  radosnych punktow programu wizyty wawelskiej.A On  Sam na Sam  z Bogiem  na oczach swiata,otoczony  tymi ,ktorych kocha i kochajacymi Go.Czas dla  modlitwy  zatrzymal sie ...Duszpasterz.Trzeba nam widziec swiadectwo wiary   kaplanow , w pokorze trwajacych na rozmowie z Bogiem.Oczywiscie na radosne spotkania i czyny, jest zawsze czas.
L
Legion
17 sierpnia 2013, 00:25
Let's start the fire m/
W
Wojtek
17 sierpnia 2013, 00:05
Mamy najlepiej wykształcone duchowieństwo w historii. I CO Z TEGO ? Mnustuo naukowców, dyrektorów, menadżerów, zarządców. Czy żeby pełnić te funkcje to trzba kończyć senimarjum? Cz na ty polega powpłanie? Należy modlić się o ogiń Ducha Świętego dla kapłanów by pamiętali, że nie można dwum panom służyć. Jakich mamy kapłanów taki mamy dziś kościuł. Najwyższy czs to zmienić. Potrzeba nam prawdziwych LIDERÓW zarówno duchwych jak i świeckich, którzy swoim przykładem będą świadczyć o swojej wierze i pociągną za sobą innych. W przeciwnym razie z tego "podpalania" mogą pozostać tylko zgliszcz.
Grzegorz Kramer SJ
16 sierpnia 2013, 23:41
W ostatnim czasie mam do czynienia z naprawdę wieloma księżmi, gdyż piszę o nich pracę magisterską. Są to często ludzie niesłychanie przepracowani, wręcz wyczerpani nadmiarem obowiązków. Moja półgodzinna rozmowa z Księdzem, to zazwyczaj kilka odebranych przez niego telefonów i kilka osób, które po coś musiały wpaść.  Jeżeli chcemy księży płonących Ogniem Ducha Świętego, to musimy zacząć kombinować jak tu im pomóc w ich codziennych obowiązkach. ...To kwestia dobrego kalendarza.
P
PawełzPoznania
16 sierpnia 2013, 23:20
W ostatnim czasie mam do czynienia z naprawdę wieloma księżmi, gdyż piszę o nich pracę magisterską. Są to często ludzie niesłychanie przepracowani, wręcz wyczerpani nadmiarem obowiązków. Moja półgodzinna rozmowa z Księdzem, to zazwyczaj kilka odebranych przez niego telefonów i kilka osób, które po coś musiały wpaść.  Jeżeli chcemy księży płonących Ogniem Ducha Świętego, to musimy zacząć kombinować jak tu im pomóc w ich codziennych obowiązkach.
V
VIP
16 sierpnia 2013, 23:07
Drogi księże Wojciechu. Jestem zdeklarowanym księdza sympatykiem. Ze zdecydowaną większością  poglądów, które  ksiądz porusza nie tylko zgadzam się ale i integruję się z nimi. Ostatni tekst natchnął mnie taką refleksją, że może nadszedł czas by więcej pisać w pierwszej osobie liczby pojedynczej. Nic tak bardzo nie oddziałuje na innych jak własne świadectwo. Jest to według mnie jedyna droga do tego by zmieniać to co należałoby zmienić.  Za często stawiamy się ponad innych zapominając,że „Im bliżej jesteśmy Boga, tym bardziej kochamy ludzi.” Dlatego ja w swoim życiu postanowiłem to zmienić działając w swojej parafii dla innych najlepiej jak potrafię. Moje sukcesy są małe a praca często trudna. Ale w tym odnajduję cel, sens i radość w moim życiu. I mam nadzieję, że będzie nas coraz więcej. Nie chcę zmieniać świata, chcę zmieniać siebie. Człowiek nie staje się lepszy przez staranie włożone w ulepszenie metod pracy, lecz dzięki miłości. Ja bardzo często powtarzam  słowa św. Antoniego, które polecam wszystkim “Mowa jest skuteczna wówczas kiedy przemawiają czyny”
P
Paweł
16 sierpnia 2013, 23:06
Drogi Ojcze, wyrazy szacunku za trzy etaty, ale kwestia namacalności też jest istotna, bo po co liczeni są wierni w kościołach. Kościół wymaga zmian, bo liczba wiernych spada i jest potrzebna statystyka czy dane działania są skuteczne czy nie, oczywiście trzeba też stale rozeznawać, czy nie będzie to jedynie pozorna wiara i pozorny wzrost wierzących dla Pana Boga letnich, czyli bezwartościowych, to są bardzo trudne zagadnienia, bo można zapalić ludzi, ale tylko chwilowo, a sztuką ją utrzymywać ten ogień.
Z
Zyga
16 sierpnia 2013, 22:59
[url]http://www.arrupe.org/pl/paczka.html[/url]
P
Paweł
16 sierpnia 2013, 22:48
Drogi TomaszuL, zgadzam się z Tobą i z Ojcem. Pomysły Ojca są dobre, tylko trzeba je jeszcze wprowadzić w życie, bo pisać to można, tylko orać nie ma czasami komu, można napisać, dzieci w Afryce nie powinny być głodne, bliżej dzieci w Polsce nie powinny być głodne i wszyscy się z tym zgodzimy, tylko trzeba to zacząć zmieniać.
Wojciech Żmudziński SJ
16 sierpnia 2013, 22:46
O. Wojciechu, czy przy klasztorze, w którym mieszkasz, nie ma parafii prowadzonej przez współbraci Jezuitów? Czy nie należałoby najpierw rozpalić tych, którzy już przychodzą, zapalić ich serca i umysły, by płonęli ogniem Tak, należałoby. Proponuję, więc pokazać jak się to robi. W realnym życiu zwykłej miejskiej parafii. ... To nie jest kwestia pokazywania lecz otwarcia się na Ducha Świętego i na ludzi. Nie działam w parafii. Posługuję w poradni profilaktyki uzależnień, w centrum kształcenia liderów i wychowawców oraz w fundacji. Trzy etaty wystarczą. Parafią zajmuje się ktoś inny. Nie da się robić wszystkiego. Z proboszczem rozmawiam i widzę w nim wiele dobrej woli. Nie chodzi o to, by się sprężać i pokazywać jak to się robi. Chodzi jedynie o miłość do ludzi, bo my prezbiterzy jesteśmy po to by kochać a nie po to, by pilnować biurokracji.
16 sierpnia 2013, 22:21
O. Wojciechu, czy przy klasztorze, w którym mieszkasz, nie ma parafii prowadzonej przez współbraci Jezuitów? Czy nie należałoby najpierw rozpalić tych, którzy już przychodzą, zapalić ich serca i umysły, by płonęli ogniem Tak, należałoby. Proponuję, więc pokazać jak się to robi. W realnym życiu zwykłej miejskiej parafii.
S
SAPER
16 sierpnia 2013, 22:07
"O. Wojciechu. Obejrzałem stronę parafii, w której Ojciec posługuje. Typowa parafia, jakoś zero ognia. Typowe duszpasterstwa, typowe pielgrzymki. Na marginesie skromna ta galeria... W mojej branży nazywa się to wdrożeniem pilotażowym. Warto sprawdzić pomysły w mikro skali jednej, typowej parafii. Jak się zacznie ten ogień, to z przyjemnością odwiedzę kościół O. Wojciecha." ... a gdzie w tekście przeczytałeś, że w "mojej" parafi jest idealnie...wydaje mi się, że czasem można pisać o obawach bardzo osobiście. "Np. Boję się stać strażnikiem akwarium" itp... nie chcę wkładać słów w usta autora, ale wartość tego tekstu jest między wierszami....jak śpiewał Bob Dylan :D
P
Paweł
16 sierpnia 2013, 21:42
Po pierwsze My jesteśmy Kościołem i jaki jest ten ogień od Nas zależy, ale po drugie zależy też od proboszczów, księży czy chcą mieć na głowie dodatkową pracę, bo zawsze jest to jakieś obciążenie, jak chce się wyjechać z utartych kolein, a nie którzy nie chcą zmian, bo im dobrze, a zmiana to zagrożenie, choć może z czasem być pozytwna. Mam doświadczenie i ja to rozumiem pośrednio, że jak parafia ma się dobrze pod względem materialnym, to po co dodatkowy wysiłek, nawet jak cywilne osoby chcą się zaangażować to jest opór materii. Jan Paweł II nie stosował fajerwerków, bo żył jeszcze w czasach, kiedy dopiero otwieraliśmy się na wolny rynek i nie było takiego kultu pieniądza jak obecnie, nie było takiego rozwarstwienia i ilości produktów na rynku. Co nie oznacza, że nie następował spadek wierzących w Europie Zachodniej, do nas to przyszło z opóźnieniem. Wielkim błogosławieństwem według mnie jest papież Franciszek i na jego politykę powinniśmy patrzeć. Właśnie On wprowadza faktyczne zmiany, musimy się po prostu zacząć miłować, a nie kantować, dotyczy to Nas, jak i Księży. Bogate parafie powinny wspierać biedne itd., jak tego nie będzie to nic z ognia nie będzie.
AC
Anna Cepeniuk
16 sierpnia 2013, 21:31
Jak to trafnie ujął ks. Pawlukiewicz: katolik "bierny, mierny ale wierny"...... I wygodny... Jeśli nie słuchałeś tego, to zachęcam: http://www.deon.pl/religia/duchowosc-i-wiara/zycie-i-wiara/art,1099,ks-piotr-pawlukiewicz-katolik-bmw-1.html
M
młodzież
16 sierpnia 2013, 21:29
@ Grzegorz myślisz, że ile razy św. Paweł z Tarsu był na mszy trydenckiej?
G
Grzegorz
16 sierpnia 2013, 21:25
Czy ksiądz był kiedyś na Mszy Trydnckiej ? Czy ksiądz wie ze Pan Bóg chyba najczęściej przemawia do ludzi którzy chcą słuchać w pokorze ciszy na kolanach ?
M
młodzież
16 sierpnia 2013, 21:04
miało być NIE TRWA oczywiście :)
M
młodzież
16 sierpnia 2013, 21:04
Pani wando, to były czasy najperw II wojny światowej, a następnie socjalizmu. Dziś młodzież trwa radośnie przy swoich duszpasterzach, ponieważ mają lepsze rozrywki, otwarte granice, internet. Tylko Ogień może ich przekonać
N
nieeeee
16 sierpnia 2013, 20:50
  Ojciec Wojciech próbuje wszystko odwracać do góry nogami. Nawet starą i znaną modlitwę przekręca, bo Bóg miał nas uchronić "od powietrza, głodu, ognia i wojny..." a nie obsypywać fajerwerkami,...  żeby nie było nudno.?? Wolę jednak stabilność i poczucie bezpieczeństwa, a nie sztuczne ognie.
W
wanda
16 sierpnia 2013, 20:40
Dodam.Jan Pawel II dzieki pracy w kamieniolomie, nauczyl sie szacunku dla ludzi ciezko fizycznie pracujacych.I tak zostalo .Kochali Go za ten  szacunek do ich trudu.Godny szacunek.Trwal na modlitwie,towarzyszac ich pracy.Bez dziwactw.Rowniez  uczestniczac z mlodzieza studencka na wakacyjnych wyprawach  nie stosowal fajerwerkow.Trwal na modlitwie  przy ich radosnym gwarze.Bez dziwactw.Kapan ma byc swiadkiem modlacym sie.To wystarczy.....
AC
Anna Cepeniuk
16 sierpnia 2013, 20:38
Świetnie to Ojciec ujął..... Mnie też się marzy taki kościół....... ale wg mnie to tych "markotnych stróży akwarium" musiało by się "zapalić" ogniem.... Bo nie tylko "stróżami akwarium" bywają...... ale sama mam doświadczenie niezłego "strażaka", który wspólnotę charyzmatyczną nie tylko ugasił... ale na "kolana rzucił" w poniżający wręcz sposób - tych co się dali oczywiście.... Inni ratując swoją godność, albo się oddalili do innej parafii, albo korzystają wyłącznie z sakramentów.... albo leczą rany poza kościołem.
J
jac
16 sierpnia 2013, 19:41
yyyyyeeeesssss!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! przyjdź Duchu Ogniu, Duchu Żarze....niech ciemność stanie się płomieniem
16 sierpnia 2013, 19:39
Taki Kościół widziałem w Kamerunie. Posiadając swoje wady i trudności, ale Kościół żyjący i płonący. Gdzie wiara splata się z życiem. Taki Kościół, na miarę naszej mentalności i kultury, marzy mi się w Polsce :)
W
wanda
16 sierpnia 2013, 19:34
Ojciec Swiety Franciszek wspomnial o przeintelektualizowaniu w Kosciele.Do Kosciola  naleza nie tylko intelektem pracujacy,mlodiez......Wiekszosc to ludzie ciezko pracujacy,fizycznie.Rodzice harujacy dzien i noc dla utrzymania rodzin.Kiedy przychodza na Msze Swieta,nie oczekuja fajerwerkow intelektu z ambony.Dla nich wazne sa pozornie nudne obrzedy.Przynosza swa wiare,utrudzenie, ufnosc w milosc Jezusa.Zanurzaja swe zmeczenie ,beznadziejnosc,troski i radosci  w  Ofiare Mszy Swietej.Zmeczenym trudem dnia codziennego  nie potrzeba sztucznego ognia.On trwa w Sakramentach.
P
poszukująca
16 sierpnia 2013, 19:09
Ojcze Wojciechu, myślę że niektóre komentarze, w tym mój, absolutnie nie są złośliwymi, ale pokazują REALIA wielu polskich parafii. Ogromna liczba kapłanów ma właśnie takie marzenia jak Ojciec, ale ich codzienność jest naprawdę orką na ugorze. Niech takie pragnienie wskazane w tym artykule pozostanie. Jednak prowadzenie wiernych przez kapłanów do Jezusa, w CODZIENNEJ PRAKTYCE DUSZPASTERSKIEJ, nie zawsze ma moc rozpalenia ognia.  
E
ech:)
16 sierpnia 2013, 18:59
Nie pytaj co ktoś zrobił dla swojego Kościoła, ale co TY zrobiłeś dla swojego Kościoła. Jesteś w nim płonącą pochodnią, czy gasnącym żarem. To czy jesteś "cywilem", czy kapłanem nie ma znaczenia.
Wojciech Żmudziński SJ
16 sierpnia 2013, 18:46
Do TomaszaL i jazmiga Nie pracuję w parafii. Zdarza nmi się głosić Słowo w różnych parafiach. Uważam, że pragnienie, o jakim piszę jest dobrym pragnieniem. Nie zgaszą go złośliwe komentarze. Mam nadzieję, że wielu odnajdzie w tym tekście również swoje marzenia o Kościele.
L
lol
16 sierpnia 2013, 18:45
Od powietrza, głodu, ognia i wojny, nie zachowuj nas Panie, bo popadniemy w bylejakość i nudę, zabije nas stabilność i poczucie bezpieczeństwa. Pochowaliśmy się za murami religijnej poprawności i przestaliśmy fascynować ludzi poszukujących sensu życia. Czy przypadkiem nie o to chodzi w Kościele? O stały i pewny port wśród burzy tego świata? O spokój modlitwy, niezmienność gwarantującą trwałość i niezahwianość drogi do zbawienia? Tekst Ojca sugeruje, że ważne, aby nie było nudno, że nie należy stać w miejscu bo inaczej przestaniemy "fascynować" ludzi. To błąd: Kościół Chrystusowy fascynuje (choć to nie najlepsze słowo) od 2 tysięcy lat, więc może należałoby sięgnąć po sprawdzone metody krzewienia Słowa Bożego.
16 sierpnia 2013, 18:31
O. Wojciechu. Obejrzałem stronę parafii, w której Ojciec posługuje. Typowa parafia, jakoś zero ognia. Typowe duszpasterstwa, typowe pielgrzymki. Na marginesie skromna ta galeria z działalności parafialnej. Może warto własnej u siebie, na swoim podwórku, u swojego proboszcza rozpocząć działanie. W mojej branży nazywa się to wdrożeniem pilotażowym. Warto sprawdzić pomysły w mikro skali jednej, typowej parafii. Jak się zacznie ten ogień, to z przyjemnością odwiedzę kościół O. Wojciecha.
jazmig jazmig
16 sierpnia 2013, 17:45
Z pewną nieśmiałością pozwolę sobie zadać autorowi jedno pytanie: jak ojciec rozpalił swój kościół i swoich wiernych ze swojej parafii?
G
Gustaw
16 sierpnia 2013, 17:41
"...co tak wielu cichych bohaterów księży czyni dla powierzonego im Kościoła lokalnego, szczególnie w dzisiejszych czasach, graniczy czasami z heroicznością". ...Trafna uwaga: postawa księży (i wiernych) (tylko) „graniczy” (i tylko) „czasami” z postawą płomienną i heroiczną. Zwykle bowiem – dodam z własnej obserwacji – polega ona na rzetelnym i profesjonalnym (więc też odpłatnym) wykonywaniu działalności polegającej na dystrybucji sakramentów i odprawianiu powiązanych obrzędów. Wierni zaś, co raz bardziej świadomi konsumenci tychże sakramentów, chętnie z nich korzystają, ale się targują. Właściwie wszystko jest spójne w tym zamkniętym cyklu i nie ma żadnego powodu, by wciągać do niego jakiekolwiek strony trzecie. Czyż Chrystus nie wzywa swojego Kościoła, by te strony trzecie miał w głębokiej i zasłużonej pogardzie?
Z
zero
16 sierpnia 2013, 17:29
Swieta prawda. Nic dodac nic ujac.
W
wrog
16 sierpnia 2013, 17:21
Uslyszalem niedawno ciekawa metode, na takich  kwiecistych, poetyckich ideologow od zmieniania Kosciola jak autor artykulu. Ilekroc kleryk oglaszal wszem i wobec , ze w Kosciele nalezy zrobic to i owo, aby Kosciol byl taki , jak byc powinien, to wtedy Prefekt (ks. wychowaca) mowil mu:" Pieknie, prosze zrob to".  Najczesciej jestesmy mocni w gebie. 
T
tomekmat91
16 sierpnia 2013, 17:14
O. Wojciechu, ostrożnie z tym tytułem, bo pewna grupa osób, patrząc na ich komentarze odnośnie ostatnich Ojca wpisów o zagrożeniach duchowych, niechętna wobec Ojca, może odebrać te słowa dosłownie :) 
H
hello
16 sierpnia 2013, 17:05
@ poszukująca to niech sprawy łatania dziu w dachu kościoła czy plebani zostawią świckim parafionom, którzy często mają lepsze ku temu wykształcenie, a sami niech całym sercem zaangażują się w to do czego zostali powołani. W czym problem?
P
poszukująca
16 sierpnia 2013, 16:37
Tekst dobry, ale jego przesłanie nie jest realne wszędzie!!!!!. Jak kapłani mają popalić Kościół (myślę o dużym mieście w Polsce i konkretnej parafii), kiedy postawa wielu parafian ogranicza się do kłótni z księdzem w kancelarii, że nie mają pieniędzy na pogrzeb, ślub. Ten przykład pokazuje roszczeniową postawę wielu katolików, którzy chcieliby wszystko otrzymywać <za darmo>. Wiem, że sprawy materialne nie są pierwszoplanową misją parafii, ale gdzie tutaj można mówić o postawie <zapalania> wiernych do żywotności Kościoła? Tam księża pracują duszpastersko na pełnych obrotach, ale jak nie ma odpowiedzialności za Kościół lokalny jego wiernych, to za wiele się nie zrobi. Takie są realia, proszę Ojca w wielu polskich parafiach, a napisanie pięknego tekstu (bo tak go oceniam) zza biurka, nie może stawiać TAK WYSOKICH WYMAGAŃ księżom (szczególnie diecezjalnym, którzy w większości <tyrają> codziennie, żeby nie tylko zbawiać dusze swoich parafian, ale i szukać pieniędzy, żeby nie zawaliła się wieża kościoła czy szukać pieniędzy na opał na zimę. a wierni parafianie dają na tacę, cytuję za księdzem z tej parafii, po groszu, złotówce. W tym co tak wielu cichych bohaterów księży czyni dla powierzonego im Kościoła lokalnego, szczególnie w dzisiejszych czasach, graniczy czasami z heroicznością.