Chrystus nie potrzebuje dodatkowych wyróżnień od człowieka

(obraz na desce, Przemek Wysogląd SJ)

Dzisiejsza uroczystość objawia nam prawdę o Chrystusie, że jest On władcą wszystkiego. To często nam umyka - zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę takie pomysły jak koronowanie Go na Króla Polski.

Chrystus jest Alfą i Omegą, początkiem i końcem (por. Ap 1), więc nie tylko władcą wszystkiego w sensie przestrzeni, ale również czasu. Był i jest i przychodzi. Chrystus jest jedynym prawdziwym horyzontem całego stworzenia, więc także i człowieka. Niebo i ziemia spotykają się i obejmują, dystans między nimi się skraca, stają się jednym. Boskie i ludzkie jednoczy się w Chrystusie Jezusie, Bogu i człowieku jednocześnie.

A myśmy ten horyzont stracili z oczu i zaczęli się zajmować: pobożnymi drobiazgami, długimi i skomplikowanymi nowennami, sposobem w jaki koronować Chrystusa na Króla Polski, rozważaniami na temat komunii dla rozwodników, pytaniami na temat tego co jest bardziej autentyczne: Całun Turyński czy Chusta z Manopello, albo tym, czy można jeść mięso w piątek.

Pogubiliśmy się w tych szczegółach, które nie są istotne, które nas tylko rozpraszają, zamiast zaczynać od tego, co jest najważniejsze: od wiary w to, że Jezus przyszedł po to, żeby nas od tego wszystkiego uwolnić i oczekiwania na powtórne przyjście Chrystusa Króla i Jego Królestwa, które nie jest z tego świata. W tym święcie i przedstawieniu Chrystusa Wszechwładcy widzimy, że człowieczeństwo Chrystusa jest najdoskonalszym obrazem Boga oraz że my wszyscy zostaliśmy stworzeni na Boży obraz i podobieństwo i my mamy stale upodabniać się do Chrystusa.

Niestety w żadnej ewangelii nie mamy opisu Chrystusa. Możemy przypuszczać, że nie był blondynem, albo że miał brodę, ale to wszystko jest nieistotne. Myśmy za bardzo w pewnym momencie historii skoncentrowali się na tym właśnie, na historycznym Jezusie, to znaczy na tym człowieku, który chodził po ziemi dwa tysiące lat temu, zapominając o tym, że On jest przedwiecznym Słowem Bożym, Alfą i Omegą, i za bardzo naciskaliśmy na to, że mamy "naśladować Chrystusa" (stąd popularność książeczki Tomasza a Kempis pod tym tytułem) zapominając, że my mamy żyć w Chrystusie.

Jak nam się przedstawia Chrystus Pantokrator?

Ujęty jest frontalnie, ma brodę, ubrany jest w colobium (długa tunika), symbolizujący Boskość i przyodziany w himation (płaszcz), który symbolizuje człowieczeństwo, w lewej ręce ma kodeks, prawą ma podniesioną w geście błogosławieństwa. To ramię duże i silne, bo to jest to samo ramię, które stwarza świat, i które wybawia z Egiptu.

Przedstawienie Chrystusa Wszechwładcy zaczerpnięte jest z wizji Tronu w niebie z Apokalipsy św. Jana (por. Ap 4-5). Ten, który jest, Król Całego Wszechświata na ikonie nie przedstawia się za bardzo królewsko. Jest ubrany skromnie, nie ma korony, Jego tronem jest tęcza, podnóżkiem świat. To Ten, który istniejąc w postaci Bożej ogołocił samego siebie i przyjął postać sługi, aż do śmierci na krzyżu (por. Flp 2). Człowiek objawia się w służbie — bo wtedy właśnie jest na wzór Boga, który przyszedł nie po to, aby Mu służono, lecz po to, aby służyć i na wzór Boga, który jako pierwszy już na początku Księgi rodzaju objawia się jako ten, który pracuje.

Już z rozmowy Piłata z Jezusem (por. J 18,28-40) możemy wywnioskować, że nie robił On wielkiego wrażenia, przynajmniej od strony fizycznej - Piłat odrzuca Go widząc przed sobą raczej filozofa niż rewolucjonistę. My tymczasem przyzwyczajeni jesteśmy do wizerunków Chrystusa Ukrzyżowanego, który wygląda bardziej jak stały bywalec siłowni, niż wędrowny nauczyciel.

Kodeks w ręku Chrystusa to księga z 5 rozdziału Apokalipsy św. Jana (por. J5, 1-5). Czytamy tam, że księga jest zapieczętowana, ale jest zapisana wewnątrz i na odwrocie — to znaczy jest zamknięta, ale da się jednak coś przeczytać! Ale przede wszystkim mamy przed sobą Tego, który jest godzien otworzyć Księgę. Kodeks otwarty jest na ewangelii wg. św. Jana: J 8,12 «Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia». Iść za Jezusem, to jest podstawowe powołanie chrześcijanina. Nie pytać Go dokąd, albo co gorsza nie mówić Mu dokąd.

Malujący ikony mieli trudne zadanie: pokazać naturę Osoby Chrystusa, to jest pokazać Jego Bóstwo i człowieczeństwo. Co więcej mieli pokazać, że był doskonałym człowiekiem, a jednocześnie, że "nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego patrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał" (Iz 53,2). A z drugiej strony widzieliśmy, że jest On światłością świata.

Jego Oblicze jest surowe, bo to Sędzia całego Stworzenia. Wyznajemy w wyznaniu wiary,że Pan Jezus przyjdzie w chwale sądzić żywych i umarłych.

Co to znaczy, że Pan Jezus przyjdzie? Czy to znaczy, że powróci? I co to znaczy, że my czekamy? Nie czekamy na powrót, bo przecież On nas nie zostawił, obiecał, że jest z nami do końca świata, ale właśnie na powtórne przyjście. Bez tych dwóch elementów, wiary i czekania, nie ma Chrześcijaństwa. Tymczasem myśmy przestali na to czekać. Może w to wierzymy, owszem, ale już więcej na to nie czekamy.

Zbawiciel przyjdzie do nas!

Oprowadzałem kiedyś grupę młodych ludzi po rzymskim Kościele Il Gesu, oczytanych i wykształconych, ale niekoniecznie wierzących. Musiałem więc zacząć od podstawowych prawd wiary. Mówiłem o tym, że kościół zorientowany jest na Wschód, jak wiele kościołów, co wyrażało wiarę w to, że Chrystus, jak Słońce, przyjdzie właśnie od Wschodu, że w tym kościele szczególnie to widać, bo ołtarz główny ma formę bramy tryumfalnej, przez którą przyjdzie Zbawiciel, a my jesteśmy tylko zgromadzeni razem i zwróceni właśnie w stronę tej bramy i czekamy na Niego.

I w tym momencie jeden młody chłopak mi przerwał, tknięty nagłym zrozumieniem, i krzyknął: "Wow! To znaczy, że my nie musimy nigdzie iść, bo to Zbawiciel przyjdzie do nas!". To jest być może najpiękniejsza i najprostsza synteza tego, że Jezus przyjdzie do nas powtórnie w Chwale.

Przemek Wysogląd SJ - ksiądz, rysownik, autor komiksu "Kostka", duszpasterz młodzieży w Opolu. Prowadzi bloga "Wiara rodzi się z patrzenia".

Przemek Wysogląd SJ - ksiądz, rysownik, autor komiksu "Kostka", duszpasterz młodzieży w Opolu. Prowadzi bloga "Wiara rodzi się z patrzenia".

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chrystus nie potrzebuje dodatkowych wyróżnień od człowieka
Komentarze (5)
Andrzej Ak
25 listopada 2018, 18:45
Szkoda że i w 1939 takie głosy jak tu naszego Brata Przemysława zwyciężyły i słowa naszego Pana oraz Matki zostały zlekceważone przez tak wielu wówczas możnych i władnych. Wkrótce potem IIWW przyniosła zniszczenia jakich wówczas wielu nawet sobie wcześniej nie wyobrażało. Nie inaczej jest i dzisiaj kiedy żyjemy w środku, a może początku IIIWW, jakże odbiegającej od poprzednich wojen. Dziwić może to, iż wciąż oczy wielu są zamknięte na Prawdę i nie dostrzegają zagrożeń przyszłości. Tutaj przypomnę fakty z 1939 tuż przed wybuchem IIWW [url]https://www.youtube.com/watch?v=bOYqpZa3iw4[/url] Polecam zapoznać się z uwagą w faktami, które miały miejsce 79 lat temu.
Andrzej Ak
25 listopada 2018, 19:04
Dodam, iż mam na myśli to, iż jeszcze wiele przed nami prób i testów wiary, których będą dokonywali upadli tak, aby w Dzień Sądu Sprawiedliwość Boża wyraźniej mogła oddzielić kozły od owiec Pana. Kozłami bowiem będą ci , którzy szli przez życie za głosem własnych pragnień oraz nowomód tego świata (ot takich pozornie niewinnych jak "black friday"), które pojedyńczo być może nie wnoszą za wiele do naszego życia jednak w określonej już ilości (nagromadzonej przez lata naszego życia) mogą już stanowić obciążający naszą duszę bagaż negatywnych wyborów. Kozłom tego świata chyba trzeba zdecydowanie więcej poświęcać uwagi, w szczególności tym wierzącym "oczyma" tego świata (zamiast sercem zjednoczonym z Sercem naszego Pana) i zaburzonym w wierze przez iluzje szczęścia budowane przez upadłych. Iść za Panem to nie pobożne czekanie aż się coś wydarzy, to wyjście na przeciw. Bycie aktywnym we własnym życiu nie jest wcale łatwe, o wiele trudniejsze jest przewodzenie ślepcom niosącym proporce wiary, wiary obcej własnemu życiu i własnym wyborom. Do takiego przewodzenia powołuje sam Bóg.
WK
Wiktor Kowal
25 listopada 2018, 18:10
Całe szczęście, że udało sie ogłosić Maryję Królową Polski. Jnne to były czasy i polskość tak nie uwierała jak dzisiaj.
25 listopada 2018, 13:54
Zamiast obdarzać Pana Jezusa czy jego matkę kolejnymi ziemskimi tytułami, co nic nie kosztuje i pewnie dla nich jest zbędne  , spróbujmy po prostu żyć tak jak nas nauczał bo to dopiero jest sztuka.
Ewa Zawadzka
25 listopada 2018, 12:02
"(...)jest On władcą wszystkiego. To często nam umyka - zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę takie pomysły jak koronowanie Go na Króla Polski." - otóż to.