Bp Artur Ważny: Teoria gender uderza w korzenie bycia człowiekiem
"Widzimy dzisiaj - co bardzo trudno niektórym przyznać - że tak naprawdę droga, którą przeszły kraje zachodnie, wycofując się z niektórych postulatów teorii gender, dostrzegając duży nacisk biznesu, polityki i ideologii oraz rozpoznając w gender realne zagrożenie dla zwłaszcza młodych osób i relacji społecznych, może być dla nas szansą, motywem, by nie iść ich śladami, nie wprowadzać tych "starych nowości" u siebie, ponieważ mogą być niebezpieczne". Przeczytaj fragment książki "Bóg odrzuconych. Rozmowy o Kościele, wykluczeniu i pokonywaniu barier". Biskup Artur Ważny w rozmowie z Piotrem Kosiarskim otwarcie odpowiada na najtrudniejsze pytania dotyczące przyszłości Kościoła i osób, które czują się z niego wykluczone.
- Kościół katolicki akceptuje badania nad kulturowymi aspektami płci, ale stanowczo sprzeciwia się ideologii gender w jej radykalnym wymiarze, uznając ją za zagrożenie dla tożsamości człowieka i relacji społecznych.
- Kościół podkreśla, że błogosławieństwo, o którym mowa w Fiducia supplicans udzielane jest konkretnym osobom, a nie związkom, przy czym konieczna jest rozmowa o intencjach i kontekście prośby o pobłogosławienie.
- Bp Artur Ważny zwraca uwagę na brak badań nad długoterminowymi konsekwencjami zmiany płci, wskazując na marginalizację osób po takich procesach.
- Człowiek osiąga pełnię szczęścia w harmonii z Bożym planem, co wyklucza ideologie sprzeczne z naturą stworzenia, takie jak postulaty negujące różnice płciowe.
Jeśli osoba, którą kochasz, jest w bardzo trudnym położeniu, zrobisz wszystko, żeby udzielić jej pomocy
Piotr Kosiarski: Pobłogosławiłby Ksiądz Biskup parę tej samej płci?
Bp Artur Ważny: Już mi się to zdarzyło! Kiedy byłem duszpasterzem studentów i chodziłem po kolędzie w akademiku, błogosławiłem jego lokatorów. Jak się później okazało, dwie dziewczyny, które mieszkały razem w pokoju, były parą. I zostały przeze mnie pobłogosławione. O tym jednym przypadku wiem, a ile ich było w rzeczywistości, nie mam pojęcia.
A gdyby wszystko miało odbyć się w całkowitej wolności i z pełną wiedzą?
- Najpierw zapytałbym te osoby, dlaczego proszą o błogosławieństwo. Z jednej strony wydaje się logiczne, że jeśli ktoś go pragnie, to dlatego, że zależy mu na relacji z Panem Bogiem. Nie zmienia to jednak faktu, że na początku powinna odbyć się rozmowa z parą osób homoseksualnych, wyjaśniająca kontekst tej prośby. Błogosławiący musi upewnić się, czy błogosławieni rzeczywiście chcą pełnić Bożą wolę, czy pragną wejść na drogę Ewangelii, czy w swoim życiu rozpoznają jakąś nieprawidłowość, grzech i chcą, żeby łaska Boża wsparła ich w dążeniu do dobra. Przecież może być też tak, że ich prośba stanowi formę żartu, parodii czy prowokacji albo wynika z niewiedzy. Istnieje też możliwość, że jedna z tych osób jest na przykład poważnie chora i potrzebuje błogosławieństwa. To pytania, na które trzeba odpowiedzieć, bo jeśli ktoś naprawdę ma szczerą wolę zmienić swoje życie, to z łaską Bożą zdziała znacznie więcej! O wszystkich tych aspektach mówi deklaracja Fiducia supplicans.
Niektórzy przeciwnicy tego dokumentu uważają, że gdy by Kościół błogosławił osoby homoseksualne "oddzielnie", wszystko byłoby w porządku. Nie mogą zaakceptować tego, że w Fiducia supplicans jest mowa o parach.
- Należy pamiętać, że nie błogosławimy relacji homoseksualnej ani grzechu, nie aprobujemy też homoseksualnego stylu życia, ponieważ - jak naucza Kościół - czyny homoseksualne są grzeszne. Podobną sytuację mamy w kontekście małżeństw niesakramentalnych, które również zdarzało mi się błogosławić, gdy chodziłem po kolędzie. Także w ich przypadku nie błogosławiłem grzechu, ale konkretne osoby, by żyły zgodnie z Ewangelią. I muszę przyznać, że wiele niesakramentalnych małżeństw tak właśnie żyje. Niemniej w obydwu kontekstach - zarówno małżeństw niesakramentalnych, jak i par homoseksualnych - bardzo ważne jest kryterium zgorszenia. Jeszcze raz podkreślam: nie błogosławimy związku, ale konkretne osoby, i nie robimy tego publicznie - to nie jest żadna demonstracja. Tak podpowiada Duch Święty, tak mówi papież i tak zaleca zaaprobowany przez niego dokument. Pamiętajmy, że są to nieraz naprawdę trudne sytuacje, ale po to mamy Ducha Świętego, trochę wiedzy i serca, żeby właściwie reagować.
W tym kontekście bardzo mocno przemówił do mnie ostatnio fragment z Ewangelii według świętego Łukasza: "A oto zjawił się przed Nim pewien człowiek chory na wodną puchlinę. Wtedy Jezus zapytał uczonych w Prawie i faryzeuszów: «Czy wolno w szabat uzdrawiać, czy też nie?». Lecz oni milczeli. On zaś dotknął go, uzdrowił i odprawił. A do nich rzekł:
«Któż z was, jeśli jego syn albo wół wpadnie do studni, nie wyciągnie go zaraz, nawet w dzień szabatu?». I nie mogli mu na to odpowiedzieć" (Łk 14,2-6). W tej Ewangelii bardzo ważny jest dla mnie kontekst syna. Jeśli osoba, którą kochasz, jest w bardzo trudnym położeniu - wpadła do studni, czyli znajduje się w skomplikowanej sytuacji egzystencjalnej - to zrobisz wszystko, żeby udzielić jej pomocy. I to dzisiaj, teraz; jutro może już być za późno. Tego uczy nas Ewangelia, a za nią papież Franciszek. I nie chodzi o to, żeby "naginać szabat", czyli łamać prawo. Po prostu będziesz szukać sposobu, by w ramach prawa wyciągnąć tę osobę ze studni. Jeśli znasz i kochasz tego człowieka, twoja reakcja będzie zupełnie inna niż w przypadku kogoś anonimowego, kto jest ci daleki emocjonalnie. Zrobisz wszystko, by mu pomóc! Ostatecznie "miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa" (Rz 13,10b).
Teoria gender uderza nie tylko w antropologię katolicką, ale również w korzenie bycia człowiekiem
Fiducia supplicans to nie jedyny dokument poruszający zagadnienie homoseksualizmu, który został opublikowany przez Dykasterię Nauki Wiary. Wydana kilka miesięcy później deklaracja Dignitas infinita, zwracająca uwagę na godność wszystkich ludzi - w tym homoseksualnych kobiet i mężczyzn - ale i krytykująca teorię gender, nie spotkała się jednak ze szczególnym zainteresowaniem. Tymczasem czytamy w niej: "Chcieć dysponować samym sobą, tak jak to zaleca teoria gender, bez względu na tę podstawową prawdę o ludzkim życiu jako darze, oznacza nic innego jak uleganie odwiecznej pokusie, by człowiek stał się bogiem i konkurował z prawdziwym Bogiem miłości objawionym nam przez Ewangelię". Co oznaczają te słowa?
- Kościół od wieków mówi, że człowiek został stworzony przez Boga i osiągnie szczęście tylko wtedy, kiedy będzie Go słuchał. Innymi słowy, jedynie Bóg ma pomysł na ludzkie szczęście. Jeśli człowiek próbuje ten pomysł przywłaszczać i realizować po swojemu, staje się nieszczęśliwy. Tak naprawdę tylko Stwórca człowieka zna go najlepiej i wie, jak ma on funkcjonować. Myślę, że to bardzo mocno łączy się z grzechem pierworodnym, o którym mówi Biblia, ale również koresponduje z nauczaniem nauk przyrodniczych, biologicznych, genetycznych. Sądzę, że kłopot z teorią gender polega na tym, że w wymiarze kulturowym, literackim czy literaturoznawczym jest ona przez Kościół do przyjęcia. Są przecież badania dotyczące kultury, obecności i relacji w historii kobiet i mężczyzn, walki płci. To wszystko jest ważne i możliwe do zgłębienia. Myślę, że Kościół nie ma trudności z rozumieniem gender jako studium kulturowego. Problem pojawia się natomiast wtedy, kiedy wkracza ideologia. Gdy rozmawia się na ten temat z osobami żywo zainteresowanymi teorią gender, okazuje się, że nie chcą się one powoływać na badania naukowe - a nawet jeśli to robią, opierają się na informacjach wybiórczych, związanych z określonymi naukowcami i uniwersytetami, mocno splecionymi z biznesem i polityką. Jest to dla mnie bardzo podejrzane. Trudno z nimi dyskutować, bo nie mówią o faktach, prawdzie i jej konsekwencjach, ale o założeniach i ideach, które są nie bezpieczne, oderwane od rzeczywistości.
Dlaczego deklaracja Dignitas infinita nie spotkała się z ta kim zainteresowaniem jak Fiducia supplicans?
- Myślę, że w Dignitas infinita nie było nowości, której świat oczekiwał. Co więcej, Franciszek potwierdził w tym dokumencie to, co mówił zawsze: że jest przeciwny teorii gender w jej radykalnym rozumieniu. On nigdy tego nie ukrywał. Zawsze ciekawiło mnie, że papież - choć mówi o homoseksualnych kobietach i mężczyznach z szacunkiem, podkreślając znaczenie przyjęcia ich do Kościoła, otoczenia troską i pomocą - jeśli chodzi o kwestię gender, jest bardzo ostry.
Z czego może to wynikać?
- Myślę, że teoria gender uderza nie tylko w antropologię katolicką, ale również w korzenie bycia człowiekiem. I to właśnie zostało wyartykułowane w Dignitas infinita - dokumencie o "nieskończonej godności" człowieka, która wypływa z tego, że został on stworzony przez Boga tak, jak opisuje Biblia: "…stworzył ich jako mężczyznę i kobietę" (Mt 19,4). Człowiek uzupełnia się komplementarnie jako mężczyzna i kobieta. Każda z tych "wersji" jest dobra, doskonała i potrzebuje tej drugiej, bo stworzył ją Bóg. Dignitas infinita chyba dlatego więc nie spotkała się z tak dużym zainteresowaniem mediów, ponieważ potwierdza dotychczasową naukę Kościoła. Fiducia supplicans pokazuje natomiast, że można iść trochę dalej i głębiej, a w ramach nauczania Magisterium szukać innych rozwiązań.
Osoby, które zostały poddane procesowi zmiany płci, są niejednokrotnie pozostawiane samym sobie
W Dignitas infinita czytamy również: "Drugą kwestią związaną z teorią gender jest to, że stara się ona zaprzeczyć największej możliwej różnicy istniejącej między żywymi istotami: różnicy płciowej". Dlaczego Kościół nie zgadza się na postulaty teorii gender związane m.in. z istnieniem więcej niż dwóch płci oraz transseksualizmem?
- Papież Franciszek wyraził niedawno po raz kolejny opinię, że ideologia gender jest "najokropniejszym zagrożeniem", ponieważ "znosi różnice". Mówił o tym 1 marca 2024 roku podczas audiencji dla uczestników międzynarodowego sympozjum w Watykanie pod hasłem "Mężczyzna-kobieta, obraz Boga. Dla antropologii powołań". Dodał też, że poprosił o przeprowadzenie badań na temat tej ideologii naszych czasów, która przekreśla różnice i czyni wszystko jednakowym. "Przekreślanie różnic to przekreślanie ludzkości", jak się wyraził. Widzimy dzisiaj - co bardzo trudno niektórym przyznać - że tak naprawdę droga, którą przeszły kraje zachodnie, wycofując się z niektórych postulatów teorii gender, dostrzegając duży nacisk biznesu, polityki i ideologii oraz rozpoznając w gender realne zagrożenie dla zwłaszcza młodych osób i relacji społecznych, może być dla nas szansą, motywem, by nie iść ich śladami, nie wprowadzać tych "starych nowości" u siebie, ponieważ mogą być niebezpieczne. Wciąż jednak dominuje polityczna poprawność, a głos Kościoła jest marginalizowany i wyszydzany. Nie uczymy się na błędach innych. Tym bardziej że - co dla mnie jest ważne - nie ma wciąż poważnych i obiektywnych badań naukowych, wiarygodnego monitoringu tych spraw. Brakuje uczciwej debaty społecznej o konsekwencjach takiego myślenia i praktyk. Osoby, które zostały poddane procesowi zmiany płci, są niejednokrotnie pozostawiane samym sobie. W wielu przypadkach nie towarzyszy się im, nie bada, co dalej się z nimi dzieje. Pojawiają się natomiast świadectwa wielkich pomyłek i nadużyć w tym względzie, które niestety nie wybrzmiewają w mediach, a nawet są świadomie wyciszane czy wyśmiewane.
Fragment książki: "Bóg odrzuconych. Rozmowy o Kościele, wykluczeniu i pokonywaniu barier". Biskup Artur Ważny w rozmowie z Piotrem Kosiarskim otwarcie odpowiada na najtrudniejsze pytania dotyczące przyszłości Kościoła i osób, które czują się z niego wykluczone.
Skomentuj artykuł