Chrześcijaństwo jest nie tylko religią cudów i łask

(fot. unsplash.com)

Przeraża mnie takie chrześcijaństwo, którego reprezentanci na różnych forach chwalą się, ile to osób zostało uzdrowionych podczas specjalnie organizowanych przez nich nabożeństw, a jednocześnie reagują agresją, a nawet nienawiścią i próbą zastraszanie wobec stawianych im konkretnych pytań, mających na celu zweryfikowanie tych wszystkich cudownych rewelacji.

Ks. Andrzej Draguła, komentując w jednej ze swoich książek dzisiejszą Ewangelię, wspomina, jak skarżyła mu się kiedyś pewna kobieta należąca do jakiejś grupy modlitewnej, że w trakcie jej choroby grupa niejednokrotnie ją odwiedzała z modlitwą o uzdrowienie, zapominając jednocześnie, by zwyczajnie zapytać, czy ma co jeść. „Ale kto by tam się martwił o chleb czy ziemniaki, gdy w grę wchodzi cud o uzdrowienie?” – pyta retorycznie i nieco ironicznie Ksiądz Profesor.

Musicie przyznać, że intrygujący jest finał dzisiejszej Ewangelii: „Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym się nie dowiedział, i polecił, aby jej dano jeść” (Mk 5, 43). Jezus każe nakarmić wskrzeszoną dziewczynkę. Po prostu. Skoro Ewangeliści odnotowali ten – w naszym mniemaniu – niewiele znaczący szczegół, to znaczy, że musi być on ważny.

Wiem, że kolejny raz narażę się członkom rozmaitych grup charyzmatycznych i pentekostalnych, gdy stwierdzę, że chrześcijaństwo jest nie tylko religią cudów i łask, ale także (a może przede wszystkim?) religią troski codziennej, przez którą wyraża się w bardzo podstawowy sposób miłość bliźniego. Ważna zatem jest nasza troska nie tylko o uzdrowienie danej osoby, ale także (a może przede wszystkim?) o to, by zwyczajnie miała co włożyć do przysłowiowego garnka.

DEON.PL POLECA

Przeraża mnie takie chrześcijaństwo, którego reprezentanci na różnych forach chwalą się, ile to osób zostało uzdrowionych podczas specjalnie organizowanych przez nich nabożeństw, a jednocześnie reagują agresją, a nawet nienawiścią i próbą zastraszanie wobec stawianych im konkretnych pytań, mających na celu zweryfikowanie tych wszystkich cudownych rewelacji. Bardzo często trudno mi dostrzec miłość bliźniego u tych, którzy tak chętnie nakładają ręce i obiecują uzdrowienie.

Tym, co nas weryfikuje jako uczniów Chrystusa, nie jest ekstatyczność modlitewnych doznań i ilość rzekomo uzdrowionych, ale stosunek do drugiego człowieka. „Jezus przypomina – pisze ks. Draguła – że chrześcijańskie obowiązki są bardzo podstawowe i zaczynają się od nakarmienia tych, którym burczy w brzuchu”. Dlatego nie wierzę tym, którzy ochoczo dają łatwe recepty na rozwiązanie trudnych problemów i udzielają odpowiedzi na pytania, co do których wiemy, że przynajmniej do momentu naszej śmierci, pozostaną tajemnicą, pozostaną bez odpowiedzi. Podziwiam za to tych, którzy przez swoje decyzje, poprzez ciężko zapracowane pieniądze, poświęcony czas i siły stają po stronie skrzywdzonych, pielęgnują chorych, trzymają za rękę umierających.

Jeszcze bardziej podziwiam ludzi, którzy mimo lat zmagania z chorobą, mimo doznanych niegodziwości, straty ukochanych potrafią promieniować ciepłem i optymizmem, którego często trudno się doszukać u osób mających urodę, zdrowie i pieniądze. Zachwyca mnie każdy człowiek, który niesie ciężar swego krzyża i nie skarży się na los ani nie epatuje swoim cierpieniem, ale wierzy w Miłość i stara się swoim ubóstwem ubogacać bliźnich. Solidaryzuję się z buntem przeciwko niesprawiedliwości cierpienia i śmierci wyrażonym poprzez świadectwo wiary i miłości. Pozostaję natomiast nieufny wobec tych wszystkich, którzy obiecują hurtowe uzdrowienia na zawołanie.

Tym, co nas weryfikuje jako uczniów Chrystusa, nie jest ekstatyczność modlitewnych doznań i ilość rzekomo uzdrowionych, ale stosunek do drugiego człowieka.

Może czasem zrodzić się w Tobie wątpliwość, czy takie postawy i zaangażowanie cokolwiek znaczą, skoro i tak są skazane na przegraną. Jakie znaczenie mogło mieć dotknięcie z wiarą płaszcza Jezusa? Po co Jair trudził Nauczyciela? Nawet jeśli kobieta cierpiąca na krwotok czy przełożony synagogi i jego córka doznali łaski Boga, to i tak już dawno nie ma ich między żyjącymi. I jakie znaczenie mają tamte cuda wobec śmierci kogoś kochanego albo czyjejś nieuleczalnej choroby? Mogę Ci wyznać, że wierzę, iż każda niezgoda na absurd cierpienia i śmierci, wyrażona w gestach i słowach, jest jak ziarno nieśmiertelności, które obumiera w doczesności, by przynieść plon tam, gdzie sprawiedliwość zostanie przywrócona. Nie bój się, wierz tylko!

Proboszcz parafii na South Kensington w Londynie

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Chrześcijaństwo jest nie tylko religią cudów i łask
Komentarze (7)
AM
~Adomas Mickevičius
3 lipca 2021, 15:30
„Czucie i wiara silniej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko!" „Miej serce i patrzaj w serce!”
KS
Konrad Schneider
30 czerwca 2021, 17:43
Dziekuje Ksiedzu za zdrowy rozsadek.
AS
~Antoni Szwed
30 czerwca 2021, 13:12
Tym, co nas weryfikuje jako uczniów Chrystusa, nie jest ekstatyczność modlitewnych doznań i ilość rzekomo uzdrowionych, ale stosunek do drugiego człowieka." Nie, kolejność jest odwrotna. Nie należy zapominać, że są DWA PRZYKAZANIA MIŁOŚCI. Pierwsze dotyczy pełnego i doskonałego miłowania Boga, a dopiero drugie bliźniego. By WŁAŚCIWIE miłować bliźniego nie można nie miłować Boga. Miłość ta objawia się wyraźnie w udzielanych łaskach, w tym w uzdrowieniach. Jeśli ktoś otrzymuje od Boga uzdrowienie, to powinien Mu do końca życia dziękować, a nie mówić, że to było chwilowe i nieważne. Nie wolno nam gardzić darami Boga, bo one przejawami Jego miłości. Uzdrowienia są WAŻNE, bo często naznaczają całe życie człowieka. Także często pogłębiają jego wiarę. Ukazują mu, że Bóg RZECZYWIŚCIE istnieje (nie jest mitem, tradycją, ludowym wyobrażeniem), że działa (iluż to jest takich, którzy fałszywie twierdzą, że Bóg nie działa). Miłość do bliźniego jest druga, nigdy pierwsza.
WR
Wow Ras
30 czerwca 2021, 11:19
Przyznam szczerze, że chrześcijaństwo jest piękniejsze, gdyby wyobrazić je sobie bez zepsutej (znacznej) części duchowieństwa. Tęsknię za duchowieństwem służebnym, wspierającym, współczującym, zapracowanym. Brzydzę się duchowieństwem rządzącym, pouczającym, oderwanym od rzeczywistości, leniwym.
KR
~Karol Robertowski
1 lipca 2021, 16:28
Duchowni są tacy sami jak i Pan, jak i inni Polacy. Czy Pana syn byłby kapłanem "służebnym, wspierającym, współczującym, zapracowanym", czy raczej tym drugim ?
JN
~Jan Nowak
30 czerwca 2021, 10:52
Pan Jezus w Nazarecie nie mógł uczynić żadnego cudu, bo nikt tam w Niego nie wierzył. Podstawą relacji jest wiara, to ona jest prawdziwym cudem, a uzdrowienia, wskrzeszenia i egzorcyzmy są dopiero owocami płynącymi z wiary
DS
~D. S.-P.
3 lipca 2021, 17:14
Wierzę w możliwość uzdrowienia, ale nie w szamanizm, o którym pisze choćby ks. Kobyliński, a który w ostatnich dekadach dość mocno naznacza niektóre nurty chrześcijaństwa. Co do egzorcyzmów, dla mnie jak dotąd jedynym autorytetem w tej dziedzinie jest nieżyjący już ks. Grzywocz (posługiwał m.in. także jako egzorcysta), który dość zdecydowanie przeciwstawiał się spopulatyzowanemu przez zachodnie kino podejściu do opętań itp.